eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeTragiczny poziom aplikacji/aplikujących do pracyRe: Tragiczny poziom aplikacji/aplikujących do pracy[DŁUGIE-PEWNIE NIKT NIE PRZECZYTA]
  • Data: 2006-06-16 00:59:31
    Temat: Re: Tragiczny poziom aplikacji/aplikujących do pracy[DŁUGIE-PEWNIE NIKT NIE PRZECZYTA]
    Od: fkd <fkd@_o2.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Maciek Sobczyk napisał(a):
    > MC napisał(a):
    >> Użytkownik "Maciek Sobczyk" <m...@d...doPLer> napisał w
    >> wiadomości news:e6kbm3$p5d$2@inews.gazeta.pl...

    Pozwolą Panowie, że się wtrącę :)

    >>> To mnie akurat kompletnie nie dziwi. Absolwenci często, choć nie
    >>> zawsze, mają wygórowane mniemanie o swojej przydatności na rynku
    >>> pracy i zawyżoną ocenę swoich kompetencji. Lub przejawiają kompletny
    >>> brak świadomości w zakresie pozazawodowych umiejętności - choćby
    >>> zaprezentowania się we właściwy sposób.

    Co do aspiracji absolwentów to przyznaję, że często mają wygórowne
    mniemanie o sobie i zawyżoną ocenę kompetencji, jednak ...

    Są cztery możliwości, z tym, że wg mnie osoby z wysokim mniemaniem o
    sobie i wysokimi kompetencjami, jak również ich negację szalenie trudno
    znaleść na polskim rynku pracy.

    Cóż, jeśli założyć, że w rekrutacji odrzuci się tych ze słabą prezencją
    to zostają sami ściemniacze.

    To jest oczywiście straszne uproszczenie bo są jeszcze uczciwi realiści,
    ale mam wrażenie, że jest ich mniej niż powszechnie się sądzi. A to z
    powodów o których piszę niżej.

    Prezentowanie się we właściwy sposób jest istotne, ale jedynie w
    przypadkach rekrutacji na stanowiska które tego <wymagają>.
    Oczywiście bardzo ważne jest przemyślane i uczciwe przedstawienie swoich
    kompetencji jednak co w czasie rekrutacji może zrobić kandydat ?
    To osoba rekrutująca na dane stanowisko ma obowiązek sprawdzić jego
    kompetencje.

    Nie wiem dlaczego, ale zawsze wydawało mi się, że to osoba zatrudniona w
    firmie, która poszukuje pracownika jest odpowiedzialna za wybranie
    najlepszego z kandydatów. Za to otrzymują wynagrodzenie, na tym polega
    praca jaką mają wykonać dla swojej firmy. I od ich decyzji w pewnym
    stopniu zależy dalszy rozwój firmy.
    Odnoszę wrażenie, że się grubo myliłem towarem nie jest w naszej
    rzeczywistości praca wykonywana przez pracownika, która skutkuje zyskiem
    pracodawcy (lub oszczędnością czasu i pieniędzy) ale stanowisko samo w
    sobie i to osoby przeprowadzające selekcję kandydatów, być może
    podświadomie, ustawiają się na pozycji dystrybutora reglamentowanego
    towaru. Przerzucają one ciężar własnej pracy i decyzji na kandydatów. A
    przecież nie za to im ich pracodawca płaci ...

    >> Te cechy absolwentów bynajmniej nie tłumaczą tego co się dzieje. Oni i
    >> tak znajdują pracę, tyle, że nie w drodze oficjalnej rekrutacji.
    >> Chcesz powiedzieć, że kumoterstwo jest obiektywnie uzasadnione lepszą
    >> prezentacją się przed znajomym niż przed nieznajomym rekruterem?
    >> Ciekawe...
    >
    > Rekrutacja kanałami nieoficjalnymi jest jedną z lepszych technik
    > rekrutacyjnych. Etycznie, umiejscowiłbym ją wyżej od head huntingu.
    > Rekrutacji tak prowadzonej nie należy mylić z kumoterstwem, które jest
    > naganne z wielu powodów.

    Teoretycznie rekrutacja kanałami nieoficjalnymi nie ma nic wspólnego z
    kumoterstwem. Pod warunkiem, że osobu które ją przeprowadzają nie są
    poddawane naciskom i posiadają wystarczającą niezależność, poziom etyki
    oraz umiejętności aby podjąć decyzję, która zaowocuje zatrudnieniem
    właściwego pracownika na dane stanowisko. Jednak te warunki niestety
    bardzo często nie zostają spełnione. Zbyt często ...

    Wielokrotnie przekonałem się, że nawet najlepsze mechanizmy oceny (w tym
    wg mnie doboru kadr) zawodzą jeśli przeszczepić je na polski grunt.

    Np. system jednej z zachodnich firm polegający na zgłaszaniu kandydatów
    przez obecnych pracowników. Jeśli kandydat się "sprawdzi" i zostanie
    zatrudniony to zgłaszający otrzymuje gratyfikację. Z tego co wiem
    funkcjonuje to poza granicami naszego kraju. W Polsce jest to
    wykorzystywane jako dodatkowe źródło dochodów dla obecnych pracowników.
    Ja ocenię na rozmowie kwalifikacyjnej twojego kolegę pozytywnie a ty
    mojego, i obaj na tym zyskamy. Efekt w firmie pracują praktycznie
    wyłącznie ludzie którzy się wcześniej znali ze studiów, całe roczniki
    (bez względu na umiejętności, duża firma).
    Oczywiście zatrudnia się zazwyczaj ludzi z właściwymi umiejętnościami,
    ktoś musi w końcu pracować, a gdy ktoś zapyta dlaczego zapyta dlaczego
    zatrudniacie nieudaczników i po znajomości trzeba mieć argument, że
    przecież jest pan Iksiński, znakomity specjalista w swojej dziedzinie.
    Ale bez informacji, że koledzy królika na takim samym stanowisku dostają
    o wiele wyższe wynagrodzenie, zazwyczaj partacząc robotę.

    Mechanizm bardzo dobry, w rzeczywistości w której ceni się dane słowo a
    na dobrą opinię pracuje się latami, funkcjonuje. A u nas ...

    W takich firmach specjalista jest zazwyczaj przekonywany, że firma robi
    mu przysługę dając mu pracę ...
    W zależności od firmy takie sytuacje mają miejsce w bardziej lub mniej
    nasilonej formie, a państwowych zazwyczaj człowiek z umiejętnościami
    niezbędnymi na danym stanowisku pierwszy traci pracę w przypadku
    "restrukturyzacji".

    Podobno zagraniczna centrala firmy o której pisałem wcześniej zawiesiła
    projekty polskiemu oddziałowi i zaczęła je przenosić do innych krajów.
    Pojawiły się spekulacje, że to dlatego, że siła robocza jest tam tańsza
    itp. Dla mnie to jak zwalanie na globalne ocieplenie.

    Po prostu w Polsce ludzie uważają za normalne zachowania, które w
    cywilizowanym kraju zostały by powszechnie uznane za etyczne naganne.
    Jeśli można wykorzystać jakąś sytuację i mieć z tego korzyść robią to.
    Cała idea networkingu i rekrutacji nieoficjalnymi kanałami nie funkcjonuje.

    Networking polega w uporoszczeniu na tym, że gość, który szuka pracy
    dzwoni do ludzi z branży, których poznał wcześniej i pyta:
    -"Słuchaj, szukam pracy nie słyszałeś o czymś interesującym ?"
    -"Podobno w firmie XXX poszukują kogoś na stanowisko YYY."
    -"Mogę umieścić twoje nazwisko w referencjach"
    -"Oczywiście. Świetnie się spisałeś przy naszym projekcie"
    Potem gość idzie do firmy XXX przechodzi rekrutację, firma sprawdza
    referencje i jeśli kandydat jest odpowiedni na stanowisko to go zatrudnia.
    To jest sposob na wydobycie informacji o wolnych wakatach z
    nieoficjalnych kanałów rekrutacji, które oficjalnie obejmują 80% rynku
    pracy (informacja od osoby która zajmuje się taką analizą zawodowo).

    U nas wygląda taki proces inaczej. Dzwoni gość do kumpla i mówi:
    -"Słuchaj potrzebuję pracy masz coś"
    -"Wiesz kumpel pracuje w firmie ZZZ, wisi mi przysługę, jego siostra
    pracuję w mojej firmie, chcesz zostać VVV"
    -"Super ale wiesz do tej pory kopałem rowy i nic nie wiem o tej branży"
    -"Nieszkodzi, szybko się nauczysz"

    I w ten sposób gość z branży budowlanej zostaje programistą, gość który
    myślał, że światłowody klei się "kropelką" zajmuje się telekomunikacją
    na dość wysokim stanowisku (autentyczne przypadki i to wcale nie
    odosobnione).

    Jakie są tego skutki to temat na osobną dyskusję ...

    >>> I tak dochodzimy do początku całego wątku - umiejętności to jedno.
    >>> To, jak się je potrafi zaprezentować to drugie.
    >> I umiejętność wyłapania przez oceniającego tego co istotne - to
    >> trzecie. Z tym jest zdecydowanie najgorzej.
    > A skąd te dane?
    >
    O tym już pisałem. Dodam na koniec coś jeszcze.
    Polska to kraj pozorów nie ważne czy się na czymś znasz ważne, że mówią,
    że się znasz i jakim to super specjalistą jesteś. Z doświadczenia wiem,
    że im bardziej ktoś przekonuje, ze pracę zdobył bez układów i im
    bardziej mu na tym zależy to po dłuższej obserwacji zaczynają wychodzić
    niedopowiedzenia lub kłamstwa...

    Im bardziej ktoś jest przekonany o swoich kompetencjach tym mniejsze je
    ma. Są nawet badania, dotyczące wprawdzie ilorazu inteligencji jednak
    przyjmując założenie, że iloraz inteligencji przekłada się w jakiś
    sposób na kompetencje i kwalifikacje (oczywiście nie jest to regułą)
    wnoszą one ciekawe informacje do dyskusji. Mianowicie osoby z
    rzeczywiście wysokim IQ zazwyczaj mają problem z poczuciem własnej
    wartości i pewnością siebie. Moim zdaniem wynika to z tego, że są w
    stanie dostrzec inną szerszą perspektywę problemu, oraz zdają sobie
    sprawę, że proponowane rozwiązanie lub odpowiedz nie jest zazwyczaj
    jedyną właściwą.

    Jak się zaprezentuje taka osoba na rozmowie z HR-owcem ? Fatalnie ...
    A co za tym idzie zostanie wybrany ściemniacz i tupeciarz, który nie
    zawacha się, żeby skłamać ale będzie prezentował się wprost idealnie.

    Tacy tupeciarze potrafią przygotowywać się pół roku (albo i dłużej) do
    testu na inteligencję w MENSIE by się potem chwalić plakietką.


    Są oczywiście różne odcienie szarości między przedstawionymi przeze mnie
    przypadkami, pół biedy jeśli zatrudni się człowieka, który cokolwiek wie
    o tym co ma robić.



    Kończę i Pozdrawiam Panów oraz Tych, którzy zdołali doczytać do końca :)

    Marcin

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1