On 2004-11-06, krzysztofsf <k...@p...gazeta.pl> wrote:
> Pracowalem w oddzialach roznych firma, gdzie najwyzszy lokalny przelozony
> nie mial uprawnien do podpisywania umow o prace. Umowy przychodzily poczta
To ja swego czasu miałem lepiej. Ja w Wawie, biuro zarządu w Tarnowie
(przy czym członkowie zarządu to Tarnów/prezes, Gliwice i jakaś Warmia,
nie pamiętam miejscowości), mój bezpośredni szef w Gliwicach. No, ale
umowę podpisywałem w Wawie, o resztę się już firma martwiła, jak poniżej.

> podpisane przez decydenta na rece lokalnego szefa firmy on prosil do
> siebie pracownika do podpisania i potem kopia podpisana przez pracownika
> wracala do centrali.

> > PS. gazetka oczywiscie nie sponsorujei biletu do radomia....:)
> Bzdura - powinna byc normalna dieta za wyjazd na delegacje i zwrot kosztow
> biletow - jesli masz byc normalnym pracownikiem sluzbowo jadacym do
> centrali.
Problem kury i jaja. Czy prawo mówi coś na ten temat? Sytuacja jest
podobna do tej z licencjami na software:
- licencja stanowi, że rozdarcie folii opakowania oznacza wyrażenie
zgody na warunki licencji;
- aby przeczytać licencję należy ją najpierw wyjąć z opakowania, czyli
rozedrzeć folię.
Tutaj zdaje się UOKiK może się przyczepić.

Zaś wracając do tematu zasadniczego - czy jest jakiś przepis, który stanowi,
że człowiek jadący do innego miasta podpisać umowę o pracę jest już
pracownikiem firmy i powinien dostać na to delegację?

Pozdrawiam
Czesiu
--
opadły mgły i miasto ze snu się budzi, góra czmycha już noc
ktoś tam cicho czeka by ktoś powrócił, do gwiazd jest bliżej niż krok
pies się włóczy popod murami bezdomny, niesie się tęsknota czyjaś
na świata cztery strony