Użytkownik "Zach" <z...@N...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:h28918$cnv$1@inews.gazeta.pl...

> (...) W sumie nie muszę wyliczać godzin, ale jeśli
> na przykład ustalam, że w danym miesiącu mój pracownik musi wykonać
> jakieś zadanie (projekt), i mniej więcej wiem ile na taki projekt
> potrzeba mu czasu, a w między czasie trafi się coś dodatkowego do
> wykonania, to co mam robić? Oferować godziny nadliczbowe? Czekać do
> następnego miesiąca z małym zadaniem, jak pracownik skończy ten
> pierwszy projekt? Gdybym miał tego pracownika u siebie na miejscu,
> to widzę - skończył jedno, daję mu następne do wykonania. A na
> odległość? Zaznaczam, że nie chodzi mi o jakiś wyzysk, tylko o
> zagospodarowanie czasu, za który realnie płacę jako pracodawca.

W takiej sytuacji chyba najłatwiej będzie Ci po prostu przesunąć termin
wykonania tego pierwotnego projektu o te 2-3 dni, które powinny wystarczyć
na wykonanie drugiego zadania. Inne manipulacje, choć teoretycznie wydają
Ci się łatwiejsze (poczekać aż skończy i dać drugie), w praktyce sprawdzą
się o tyle, o ile kulturalna i dżentelmeńska będzie Wasza współpraca (mam
na myśli również opłacalność wydajnej pracy dla _obu_ stron). Jeśli ten
warunek nie będzie spełniony, wtedy spodziewaj się, że pracownik będzie po
prostu wykorzystać każdy dany mu czas w 100% i nie będzie takiej sytuacji,
że coś jest skończone przed terminem (W.B. ma 100% racji). Bycie
pracownika na miejscu nic tu nie zmienia. A na temat wybadania, ile
pracownik rzeczywiście może w danym czasie, przetaczały się tutaj niezłe
flejmy, rozpętywane m.in. przez AnyUsera i w sumie nic nie ustalono :)
Poza tym, to się tak ładnie mówi, mała robótka "w międzyczasie" a pachnie
mi to po prostu typowym polskim burdelem i sytuacją docelową, w której
pracownik bez przerwy przerywa robotę i rzuca się od zadania do zadania.
Wtedy zapomnij, że on Ci cokolwiek skończy wcześniej niż powinien,
zwyczajnie w trosce o swoje zdrowie psychiczne.

e.