eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeChore wymagania pracodawców › Re: Chore wymagania pracodawców
  • Data: 2003-03-21 09:21:38
    Temat: Re: Chore wymagania pracodawców
    Od: Roman Kubik <r...@p...com.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    > Co bedzie np. za 50 lat nie wie nikt ( niedawnoo byla 50 rocznica smierci
    > Stalina, kto w roku 1953 mogl przewidziec obecny wyglad swiata ? ),
    > ale system powoli sie zmienia ( fundusze emerytalne ) i krach jest b. malo
    > prawdopodobny ( na poczatku XX wieku wyliczano, ze za 100 lat, to w
    > Paryzu bedzie powtawalo konskiego nawozu, ze nikt go nie wywiezie )

    ja jeszcze niedawno nalezalem do grupy ,,slepo'' (powiedzmy) wierzacych
    w rozne takie ,,odkladanie na starosc'' ,,50 letnie ubezpieczenia emerytalne''
    itp.
    Nadal w to wierze, i staram sie samodzielnie zadbac o swoja przyszlosc,
    ale jeden mundry profesor w radiowej trojce troche ostudzil moje
    samozadowolenie.
    Otoz nie bez racji kazal przyjzec sie historii swiata.
    Ostatnie 50 lat jest jedynym okresem w historii kiedy na niewielkim (!!!)
    obszarze swiata (panstwa pierwszej ligii gospodarczej - demokracje nieludowe)
    udalo sie przez tak dlugi czas utrzymac realnia warotsc roznych rzeczy jak
    pieniadze, wartosc kruszcow, ubezpieczenia, ....
    Niestety ani przedtem, ani gdzie indziej nic tak dlugo nie trwalo -
    kto ma obligacje II RP (przedwojenne) ten wie o czym mowie. Kto ma ruble
    sprzed reformy pienieznej za ostatniego chyba cara, wie o czym mowie,
    kto ma/mial ksiazeczke mieszkaniowa z PRLu z ,,pelnym wkladem'' tez wie
    o czym mowie. I to nie jest polska specyfika. Tak juz ten swiat sie kreci,
    ze co jakis czas jak cos nie pierdyknie, to wszystkim buty spadaja.
    Najbogatsi zawsze wyplyna na takich pierdyknieciach, a male (wzglednie)
    oszczednosci maluczkich odplywaja w sina dal.
    To nie tylko chodzi o to, ze w PRLu wartosc pracy/pieniedzy byla sztucznie
    sterowana. w II RP nie bylo tego problemu...
    Dlatego ten profesor stwierdzil, ze - mimo, ze to najlepsze co mozna
    tu i teraz zrobic - to wciskanie ludziom kitu, ze jak teraz beda odkladac,
    to za 50 lat beda bogaci jest ni mniej ni wiecej wciskaniem kitu.
    Co bedzie za 50 lat nikt nie wie. Pare wojen, pozar pol naftowych,
    muzulmanie sie zbuntuja zakreca kurki i po ptokach.
    koniec zachodniej cywilizacji.
    Druga sprawa:
    Jesli nie bedzie komu pracowac / wytwarzac coraz wiekszego PKB, to oszczednosci
    i tak beda g. warte, bo nastapi inflacja i je zezre. Firmy ubezpieczeniowe
    przy braku naplywu nowych ubezpieczonych tez w koncu zostana zniszczone.
    Wbrew pozorom ubezpieczenie kapitalowe tez w jakims tam stopniu sklada
    sie z ,,umowy miedzypokoleniowej'' zawieranej poprzez jakies PZU - jak
    PZU umoczy moje skladki w ten czy inny sposob, to sobie odbije na innych
    ubezpieczonych - na tym to polega... gdyby nie doplyw ciagle nowych skladek,
    to ubezpieczenie byloby duzo mniej pewnym interesem...
    Tak wiec poza odkladaniem bardzo wazna jest jeszcze prokreacja, albo
    sciaganie mlodych do pracy. Rzady USA chyba to rozumieja, bo maja dobrobyt,
    spoleczenstwo bogate, leniwe, prokreowac sie nie chce ;-))), to sciagaja
    roznych mlodych gniewnych ze swiata, zeby na nich pracowali (mimo, ze
    wydawac by sie moglo, ze ich system ubezpieczen spolecznych nie oparty
    o ,,umowe spoleczna'' tego nie wymaga. a jednak wymaga i to jak jasna cholera!)
    Niemcy chyba to slabiej rozumieja, bo bronia sie przed naplywem zagranicznych
    praconwikow i ich coraz starsze spoleczenstwo mimo placenia ogromnych
    characzy na ichni ZUS ne wydobedzie z niego tak duzo jak oczekiwalo.
    Wiekszosc ludzi twierdzi, ze to z powodu zlego systemu ubezpieczen, ale ja
    juz nie jestem tak do konca tego pewny. Nie ma systemu, ktory przy starzejecym
    sie spoleczenstwie zapewni dobrobyt emerytom.
    Reasumujac, konkluzja wywodow - ktorych tu na pewno calkiem poprawnie nie
    przedstawiam, ale w ktorej nie potrafilem znalesc logicznego bledu - jest taka,
    ze i system polegajacy na ,,umowie spolecznej'' i system kapitalowy
    w gruncie rzeczy sa tak samo wrazliwe na liczebnosc / pracowitosc / wydajnosc
    przyszlych pokolen. I tylko dobrobyt przyszlych, licznych, pokolen moze sie
    czy to w takim, czy w innym systemie, przelozyc na sensowne emerytury.
    Przewaga kapitalowych nie wynika z ich ,,kapitalowosci'' a ze sposobu
    zarzadzania funduszami - II/III filary nie sa polityczna agencja rzadu, ktora
    musi dostosowywac sie do biezacych potrzeb ,,kraju''.

    Latwo to zrozumiec na przykladzie wyizolowanego kraju nibylandia,
    gdzie pewnego dnia wszyscy przestaja prokreowac.
    Maja porzadny system kapitalowy, wszyscy maja odlozone na piekne emerytury.
    Jak juz *wszyscy* sa na emeryturze to dostaja kupe kasy, tylko ze z racji
    braku pracownikow, braku produkcji nic nie moga za to kupic :)
    czyli inflacja i okazuje sie ze nie maja NIC - nie ma tu _zadnego_ znaczenia
    czy emerytury zaplaci im ZUS (ktory im nic nie zaplaci, bo nikt nie wplaci
    skladek) czy PZU (ktoro im wyplaci ich pieniadze, tyle ze za nie nic sie nie
    da kupic) - to tylko dwie strony tego samego medalu pt. zanik mlodego
    pokolenia, zanik produkcji, spadek PKB, ...

    Tak wiec...
    Najlepiej narobic dzieci, wyksztalcic je i miec nadzieje, ze sie nie wyrzekna
    starych rodzicow, a beda chcialy ich utrzymywac [czyli umowa miedzypokoleniowa!]
    I to jest zgodne z moim zdrowym rozsadkiem oraz chuciami ;-) Mozna tez szerzej
    podejsc do ,,rodziny'' i zalozyc jakis kibuc...

    pozdrawiam

    romekk

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1