eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeApel do 30-35 latkow.Re: Apel do 30-35 latkow.
  • Data: 2003-04-14 14:43:20
    Temat: Re: Apel do 30-35 latkow.
    Od: "Krzysztof Gil" <m...@N...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Osobiście zaliczam się do tej grupy (33 lata). Skończyłem studia na
    Politechnice Wrocławskiej w 1994 (z wyróżnieniem) i studia dzienne na
    Akademii Ekonomicznej (półtora roku później). Zaczynałem od różnych zleceń i
    praktyk (prawie za darmo - np. w Urzędzie Skarbowym), byłem nauczycielem,
    prowadziłem kursy, aż w 1996 zostałem zatrudniony w firmie produkcyjnej
    jako "jedyny informatyk - od wszystkiego" - za 70% średniej krajowej. Robota
    była ciężka - zwłaszcza w kontaktach z ludźmi, którzy uważali mnie za główne
    zagrożenie ich miejsc pracy. Nerwy, brak funduszy, ale robić trzeba.
    Uczelnie, mimo wszelkich zalet, nie przygotowały mnie praktycznie, abym sobie
    bez problemu radził. Dobrze, że zawsze byłem entuzjastą programowania i
    informatyki, sam nauczyłem się dużo więcej, niż inni koledzy. Zdrowy
    rozsądek, łączenie wielu dziedzin (socjologia, ekonomia, informatyka,
    zarządzanie), praca po kilkanaście godzin dała wkrótce efekt, podchodzenie do
    problemów jako do wyzwania, a nie jak do "obowiązku" dały w wyniku efekty, z
    którymi nikt nie mógł już dyskutować, wkrótce miałem kilku pracowników do
    pomocy, musiałem przejść przykre etapy typu zwalnianie itp. W efekcie
    ruszyła "komputeryzacja", czyli restrukturyzacja firmy , wsparta silnie
    decyzjami zarządu (po dwóch latach produkcja o 20% większa przy 30% mniejszej
    załodze).
    Zarobki rosły dużo wolniej, niż dodatmni efekt, jaki przysparzałem firmie.
    Przy przekształceniach firmy zdałem egzamin na członków do Rad Nadzorczych
    (najlepszy wynik) - myśle, że jako jedyny kandydat zdałem go uczciwie, ale
    jak się można domyśleć nie zostałem wybrany, gdyż byłem za bardzo "pro
    dyrektorski", czyli tworzyłem bezrobocie. Zapewne wówczas pracowałem i
    potrafiłem dużo więcej niż Pana kuzyn, ale zarobki ledwo doczołgały się do
    dwóch krajowych po 4 latach.
    Po odejściu z firmy miałem już wystarczającą pozycję, by starać się o dobrą
    pracę w innych firmach. Finansowo nie narzekam, ale myślę, że jeżeli przez 10
    lat będzie Pan pracował średnio po 12 godzin dziennie, i ciągle się rozwijał,
    to też Pan do czegoś dojdzie. Ci którzy są przed Panem w kolejce do awansu
    potrzebują spektakularnych sukcesów aby się dzisiaj wybijać, pracodawca
    szybko wyłapie osobę niekompetentną. Nie należy się więc zrażać, tylko ostro
    brać się do roboty. Wygrają lepsi (chyba, że pracuje Pan w budżetówce, lub
    firmie przesiąkniętej układami, w takim razie szybko trzeba szukać innej)

    A co do dzisiejszych studentów, to wygląda to tak, że Ci, którzy liczą na
    dobre wykształcenie z uczelni mogą się srodze zawieść, gdyż większość uczelni
    nie jest w stanie dobrze przygotować do współczesnych zadań. Np. w
    informatyce podstawowe umiejętności z baz danych już nikogo w poważnej firmie
    nie zadowolą. Trzeba biegle się poruszać w narzędziach, językach, mieć zmysł
    i doświadczenie w projektowaniu itp. Znajoma poszukiwała ostatnio kilku
    programistów (bazy danych) - i nawet ci z najwyższymi ocenami nie spełniali
    podstawowych wymagań; często za to wymagania spełniają osoby bez oficjalnego
    wykształcenia w tej dziedzinie. Nic dziwnego, że absolwenci są zfrustrowani -
    5 lat nauki i nie spełniają podstawowych wymogów. Rynek dla informatyków się
    specjalizuje. Wielu takich, którzy zaszli wysoko bez podstaw, teraz kombinują
    jak się utrzymać na stanowisku, lub też zostają "zredukowani". Frustracja
    jest na porządku dziennym. Jednak proszę mi wierzyć - pradziwi fachowcy są w
    cenie i nie muszą się przejmować, że mają wielu konkurentów w firmie. Efekty
    pracy w informatyce świadczą o pracowniku i wybić się można stosunkowo łatwo.
    (Obecnie pracuję na stanowisku i zajmuję się zadaniami, które jeszcze 4 lata
    temu realizowało 5-6 osób, dzisiaj zajmuję się tym tylko ja).

    Zaczynając pracę szacowałem, że pierwszą kawalerkę będę miał po 65 latach (a
    więc znacznie później niż to Pan wyliczył obecnie). Przez pierwsze 3 lata
    miałem tylko "papierowy urlop", większość środków inwestowałem w siebie.
    Dzisiaj mam dwa mieszkania, dobry samochód i dosyć drogie hobby. Nie uważam
    jednak, by dzisiejsi zdolni absolwenci mieli mniejsze szanse.




    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1