-
1. Data: 2002-11-25 12:08:05
Temat: Odp: Rachunek kosztow mojej pracy Bylo Re: Co to są znajomości?
Od: "Qtik" <q...@p...onet.pl>
> dla małżeństwa wychodzi to (2*400+810)/2=805 ....
> razem łatwiej ;-)
E tam :) kobitki mają duuuzo wieksze koszty zmienne : ubranka, kosmetyki,
fryzjer co tydzień, itp.... :)))))
-
2. Data: 2002-11-25 22:15:45
Temat: Rachunek kosztow mojej pracy Bylo Re: Co to są znajomości?
Od: flyer <f...@p...gazeta.pl>
W sumie - moge podyskutowac ekonomicznie o pracy.
Popatrzmy na to z mojego punktu widzenia.
Moje koszty stale w Warszawie (w zaokragleniu):
- telefony - stacjonarny i komorkowy - 100 zl/m-c (bez internetu)
- czynsz - 600 zl /m-c
- prad, rtv - 50 zl/m-c
- bilet miesieczny - 60 zl/m-c
Razem bez tworzenia rezerw wychodzi 810 zl/m-c
Koszty zmienne w Warszawie (jedzenie, ubranie, inne np. lekarstwa)
umozliwiajace wydajna prace a nie letarg (zanizone):
400 zl/m-c
Koszty rezerw na emeryture i inne sytuacje pomijam.
Razem moje minimalne koszty funkcjonowania w Warszawie - 1210 zl/m-c
A teraz troche ekonomii.
1. Z nauk mikroekonomi wiem, ze dzialalnosc jest jeszcze dopuszczalna w
krotkim okresie czasu (podkreslam), jezeli przychody pokrywaja
przynajmniej koszty stale - vide - totalnie nieekonomiczne obiektywnie
jest dla mnie praca za mniej niz 810 zl/m-c (netto).
2. Dopiero obiektywnie ekonomiczna jest dla mnie praca za >= 1210 zl/m-c.
Pytanie - jezeli z ekonomicznego punktu widzenia moj koszt pracy jest
wyzszy od wartosci mojej pracy, to co nalezy zrobic?
Odpowiedz - wariant 1. z ekonomicznego punktu widzenia - zwinac
dzialalnosc ;)
wariant 2. zmniejszyc koszty stale - jednak jezeli to
zrobie strace szanse na w miare normalne zycie - owszem moge nie
posiadac telefonu ale wtedy trudniej mi bedzie szukac pracy, moge
zmniejszyc swoje standardowe wymagania mieszkaniowe ale wtedy nigdy nie
zaloze zadnej rodziny itd. Innymi slowy - nie wydaje mi sie, zeby moje
minimalne koszty (jak na zycie w Warszawie) byly nazbyt wygorowane.
Pytanie - a jezeli przystane na niska wartosc mojej pracy, to co bedzie
to oznaczalo?
Odpowiedz - ze kredytuje przedsiebiorce i/lub nabywcow, przy czym to nie
ten
kto ryzykuje swoim kapitalem (przedsiebiorca) ponosi najwieksze koszty,
ale ten kto dobrowolnie sie u niego zatrudnia i jednoczesnie finansuje
jego dochody w ukryty sposob ;).
Pytanie - a jaki efekt uzyska sie, jezeli wszystkie osoby majace
mniejsza wartosc swojej pracy od jej kosztow oleja pracodawcow bo
zrozumieja fakty albo po prostu zbankrutuja? Tutaj nie odmowie sobie
przyjemnosci zauwazenia, ze wiekszosc uslug i produktow rozprowadzanych
za pomoca akwizycji jest po prostu nikomu niepotrzebna (jest jej nadmiar
albo nawet nie ma zadnej wartosci).
Odpowiedz nie do konca zgodna z teoriami ekonomii, ale za to prosta ;) -
niedochodowe (teoretycznie) galezie gospodarki padna a drodzy
przedsiebiorcy ustawia sie karnie w ogonku do RUP.
Pytanie - a komu powinno zalezec na tym, zeby do takiej sytuacji nie
doszlo na duza skale?
Odpowiedz - naszej ukochanej Rzeczypospolitej Polskiej.
Pozdrawiam
Flyer
-
3. Data: 2002-11-26 10:09:27
Temat: Re: Rachunek kosztow mojej pracy Bylo Re: Co to są znajomości?
Od: "DIUK" <p...@w...pl>
> Moje koszty stale w Warszawie (w zaokragleniu):
> ...
> Razem bez tworzenia rezerw wychodzi 810 zl/m-c
> Koszty zmienne w Warszawie (jedzenie, ubranie, inne np. lekarstwa)
> umozliwiajace wydajna prace a nie letarg (zanizone):
> 400 zl/m-c
>...
dla małżeństwa wychodzi to (2*400+810)/2=805 ....
razem łatwiej ;-)
-
4. Data: 2002-11-26 14:14:38
Temat: Re: Rachunek kosztow mojej pracy Bylo Re: Co to są znajomości?
Od: "AndrzejW" <a...@s...pl>
"flyer" <f...@p...gazeta.pl> wrote in message
news:3DE2A111.8020201@poczta.gazeta.pl...
> W sumie - moge podyskutowac ekonomicznie o pracy.
>
> Popatrzmy na to z mojego punktu widzenia.
>
> Moje koszty stale w Warszawie (w zaokragleniu):
>
> - telefony - stacjonarny i komorkowy - 100 zl/m-c (bez internetu)
> - czynsz - 600 zl /m-c
> - prad, rtv - 50 zl/m-c
> - bilet miesieczny - 60 zl/m-c
>
> Razem bez tworzenia rezerw wychodzi 810 zl/m-c
>
> Koszty zmienne w Warszawie (jedzenie, ubranie, inne np. lekarstwa)
> umozliwiajace wydajna prace a nie letarg (zanizone):
>
> 400 zl/m-c
>
> Koszty rezerw na emeryture i inne sytuacje pomijam.
>
> Razem moje minimalne koszty funkcjonowania w Warszawie - 1210 zl/m-c
>
> A teraz troche ekonomii.
>
> 1. Z nauk mikroekonomi wiem, ze dzialalnosc jest jeszcze dopuszczalna w
> krotkim okresie czasu (podkreslam), jezeli przychody pokrywaja
> przynajmniej koszty stale - vide - totalnie nieekonomiczne obiektywnie
> jest dla mnie praca za mniej niz 810 zl/m-c (netto).
>
> 2. Dopiero obiektywnie ekonomiczna jest dla mnie praca za >= 1210 zl/m-c.
>
> Pytanie - jezeli z ekonomicznego punktu widzenia moj koszt pracy jest
> wyzszy od wartosci mojej pracy, to co nalezy zrobic?
>
Coś słabo się tej mikroekonomi uczyłeś.
- Chyba, że wychodzisz z założenie, że jak nie pracujesz to nie musisz jeść.
:o
Kosztami zmiennymi mogą co najwyżej być
- bilet miesieczny - 60 zl/m-c
przy założeniu, że gdy pracujesz to go kupujesz, a bez pracy nie musisz
jeździć.
Tak więc z tego punktu widzenia każda praca o wartości powyżej 60 zł. jest
dla ciebie opłacalna.
Kosztami stałymi są pozostałe - a więc 1150. Nie posaidając takich dochodów
rzeczywiście powinieneś zwinąć działalność.
> Odpowiedz - wariant 1. z ekonomicznego punktu widzenia - zwinac
> dzialalnosc ;)
> wariant 2. zmniejszyc koszty stale - jednak jezeli to
> zrobie strace szanse na w miare normalne zycie - owszem moge nie
> posiadac telefonu ale wtedy trudniej mi bedzie szukac pracy, moge
> zmniejszyc swoje standardowe wymagania mieszkaniowe ale wtedy nigdy nie
> zaloze zadnej rodziny itd. Innymi slowy - nie wydaje mi sie, zeby moje
> minimalne koszty (jak na zycie w Warszawie) byly nazbyt wygorowane.
>
> Pytanie - a jezeli przystane na niska wartosc mojej pracy, to co bedzie
> to oznaczalo?
>
> Odpowiedz - ze kredytuje przedsiebiorce i/lub nabywcow, przy czym to nie
> ten
> kto ryzykuje swoim kapitalem (przedsiebiorca) ponosi najwieksze koszty,
> ale ten kto dobrowolnie sie u niego zatrudnia i jednoczesnie finansuje
> jego dochody w ukryty sposob ;).
>
ble ble ble - a kto mówi, że w UKRYTY sposób. ZAWSZE pracownicy finansują
działalność pracodawcy. I nie jest nigdzie powiedziane, czy pracodawca ma
pobierać 5% czy 90% zysku wypracowanego przez pracownika. O tym decyduje
normalne prawo rynku.
> Pytanie - a jaki efekt uzyska sie, jezeli wszystkie osoby majace
> mniejsza wartosc swojej pracy od jej kosztow oleja pracodawcow bo
> zrozumieja fakty albo po prostu zbankrutuja? Tutaj nie odmowie sobie
> przyjemnosci zauwazenia, ze wiekszosc uslug i produktow rozprowadzanych
> za pomoca akwizycji jest po prostu nikomu niepotrzebna (jest jej nadmiar
> albo nawet nie ma zadnej wartosci).
>
> Odpowiedz nie do konca zgodna z teoriami ekonomii, ale za to prosta ;) -
> niedochodowe (teoretycznie) galezie gospodarki padna a drodzy
> przedsiebiorcy ustawia sie karnie w ogonku do RUP.
>
Sam sobie odpowiedziałeś
> Pytanie - a komu powinno zalezec na tym, zeby do takiej sytuacji nie
> doszlo na duza skale?
>
Oczywiście jedynymi urządami zdolnymi cokolwiek zmienić są Rząd, Sejm, RPP
itd. itp.
Ale te urzędy nie mają mocy czynienia cudów (a szkoda).
Podsumowując - spłodziłeś pseudonaukowy elaborat o niczym.
Jest źle, ale cały twój post nie jest niczym innym jak przelaniem tojej
frustracji na grupę.
Andrzej W.
-
5. Data: 2002-11-26 18:33:26
Temat: Re: Odp: Rachunek kosztow mojej pracy Bylo Re: Co to są znajomości?
Od: No Name <v...@w...pl>
>> dla małżeństwa wychodzi to (2*400+810)/2=805 ....
>> razem łatwiej ;-)
>
> E tam :) kobitki mają duuuzo wieksze koszty zmienne : ubranka, kosmetyki,
> fryzjer co tydzień, itp.... :)))))
Moje doświadczenie z młodości (nie tak odległej) jest raczej takie, że
zwiększenie liczby osób w gospodarstwie domowym nie podwaja wydatków,
lecz podnosi je do kwadratu, czyli po zawarciu związku wydaje się 4 razy
tyle, co przed. Wynika to najprawdopodobniej z faktu, że część kobiet
(nie wiem jaka, mogę wypowiadać się tylko o nielicznej grupie) traktuje
małżeństwo jak swojego rodzaju biznes, tzn. spodziewa się dodatniego i
możliwie dużego wyniku finansowego, przy jak najmniejszym nakładzie
środków. Związek stanowi rodzaj zryczałtowanej prostytucji, połaczonej z
dożywianiem ofiary, by nie padła z głodu. I to wcale nie jest żart czy
ironia.
Wracając do pracy: cięcie kosztów utrzymania, których nie pokrywa pensja
jest nad wyraz wskazane, nawet, jeżeli wydaje się bolesne. Łatwiej jest
szukać pracy startując od zera, niż z saldem ujemnym narastającym - w
takiej sytuacji umysł traci zwykle zdolność do myślenia abstrakcyjnego,
czyli pacjent pozbawia się możliwości twórczego zanjdywania rozwiązań.
Natomiast sugestia, że razem będzie łatwiej - przekonasz się sam, o ile
łatwiej jest nie kupić dziecku książki, wytłumaczyć, dlaczego brzydki
pan zakręcił gaz, dlaczego nikt nie może do nas zadzwonić, dlaczego od
10 lat nie jeździmy na wakacje etc. Samemu łatwiej jest sobie odmówić i
zakumulować nieco kapitału, by nie dać się pomiatać w robocie.
Może dlatego całe mnóstwo mich znajomych, szczególnie robiących
"karierę" w stolicy żyje samotnie jak susły w norkach, dymając od świtu
do wieczora na pomyślność korporacji.
Pzdr: Dogbert
-
6. Data: 2002-11-26 19:25:32
Temat: Re: Rachunek kosztow mojej pracy Bylo Re: Co to są znajomości?
Od: "stavi" <s...@p...onet.pl>
> Coś słabo się tej mikroekonomi uczyłeś.
> - Chyba, że wychodzisz z założenie, że jak nie pracujesz to nie musisz
jeść.
> Kosztami zmiennymi mogą co najwyżej być
> - bilet miesieczny - 60 zl/m-c
> przy założeniu, że gdy pracujesz to go kupujesz, a bez pracy nie musisz
> jeździć.
> Tak więc z tego punktu widzenia każda praca o wartości powyżej 60 zł. jest
> dla ciebie opłacalna.
No cóż, zabrakło Ci trochę ekonomii praktycznej :)
Zasiłek (nie wiem dokładnie, ale to nie ma większego znaczenia) 450 zł
powiedzmy na rękę, plus 50 zł na miesięczny, to w sumie 500 zł. Więc nie
opłaca się pracować poniżej 500 zł na rękę :) (legalnie oczywiście, bo
straci się zasiłek). Niestety tak można tylko przez pół lub cały rok,
następnie na cały rok trzeba znaleźć pracę, która zagwarantuje 450 zł za
leżenie do góry brzuchem przez kolejny rok. :(
> ble ble ble - a kto mówi, że w UKRYTY sposób. ZAWSZE pracownicy finansują
> działalność pracodawcy. I nie jest nigdzie powiedziane, czy pracodawca ma
> pobierać 5% czy 90% zysku wypracowanego przez pracownika. O tym decyduje
> normalne prawo rynku.
Również należałoby podkreślić IMHO ryzyko, które ponosi pracodawca
zatrudniająć lamera i obiboka, bo nie tylko traci pieniądze na koszty
pracownika, co jak wszyscy wiemy w Polsce są ogromne, ale również należy
wziąć pod uwagę zyski utracone, co może być bardziej dotkliwe.
> Oczywiście jedynymi urządami zdolnymi cokolwiek zmienić są Rząd, Sejm, RPP
> itd. itp.
> Ale te urzędy nie mają mocy czynienia cudów (a szkoda).
Jedynym "urzędem", który może coś zmienić to ludzie. Bo w końcu mamy
demokrację (od demos kratos, lub jakoś tak, czyli władza ludu), a że ludzie
w Polsce głupi to im samym ich własna władza szkodzi :(
A urzędy takie jak sejm, itp. to jest tylko pochodna demokracji. Więc jak
sejm jest lewicowy, obojętnie czy sld, czy aws (tu pewnie zacznie ktoś
krzyczeć, że to prawica, ale nic bardziej błędnego z punktu widzenia
ekonomii, tak tylko sami o sobie mówili, żeby motłoch ich na wyborach od
byłych komunistów odróżnił) to nie przykręci śruby wyborcom, którzy tylko po
to na nich głosowali, żeby marne zasiłki dostać i móc kombinować jak wyżej,
bo już na nich więcej nie zagłosują. Jak nie przykręci śruby, to nie będzie
pieniędzy na inwestycje, itd. i koło się zamyka :(
> Podsumowując - spłodziłeś pseudonaukowy elaborat o niczym.
> Jest źle, ale cały twój post nie jest niczym innym jak przelaniem tojej
> frustracji na grupę.
Też pozwoliłem sobie przerzucić odrobinę frustracji na grupę, chociaż wiem,
że nasza dyskusja nieczego nie zmieni :(
Pozdrawiam pesymistycznie,
stavi
-
7. Data: 2002-11-26 22:21:14
Temat: Re: Rachunek kosztow mojej pracy Bylo Re: Co to są znajomości?
Od: flyer <f...@p...gazeta.pl>
AndrzejW wrote:
>
>
> Coś słabo się tej mikroekonomi uczyłeś.
> - Chyba, że wychodzisz z założenie, że jak nie pracujesz to nie musisz jeść.
> :o
>
Widzisz - popatrzylem na siebie z punktu widzenia bezlitosnej ekonomii -
patrz post Niny. Nieruchomosci, do ktorych przewaznie odnosi sie ta
uwaga w ekonomii, nie wolaja jesc. Ale mozna rzeczywiscie i tak ujac te
koszty i je pozmieniac. Wazne, ze zaznaczylem, ze taka sytuacja moze
wystepowac w krotkim okresie czasu. W realu ludzie przekladaja to co
powinno isc na mieszkanie na jedzenie.
Cale podsumowanie odnosilem do wszystkich kosztow, wiec akurat to nie
ma zbytniego znaczenia.
>
> Kosztami stałymi są pozostałe - a więc 1150. Nie posaidając takich dochodów
> rzeczywiście powinieneś zwinąć działalność.
Patrzac jak sztywny neoliberal made in USA. Tylko tu sie pojawia problem
nieprzystawalnosci teorii ekonomicznej rynku do Czlowieka. Zgadnij co to
znaczy dla czlowieka - zwinac dzialalnosc? ;)
>>
>>
> ble ble ble - a kto mówi, że w UKRYTY sposób. ZAWSZE pracownicy finansują
> działalność pracodawcy. I nie jest nigdzie powiedziane, czy pracodawca ma
> pobierać 5% czy 90% zysku wypracowanego przez pracownika. O tym decyduje
> normalne prawo rynku.
>
Ale z tegoz samego punktu widzenia ekonomii liberalnej - zaden
przedsiebiorca nie zgodzi sie dotowac swojego odbiorcy. Niedochodowi
upadaja.
Wiec nadal nie wiem, gdzie tu maja zastosowanie proste prawa rynku.
>
> Sam sobie odpowiedziałeś
>
Ale znow - w realu prawdziwe prawa rynku (znow sie powtarzam ;) ) maja
sie nijak do teorii o popycie i podazy sily roboczej.
Idac dalej tym tropem (nie generalizujac za bardzo) - grupa ludzi
postanawia np. produkowac majonez. Fakt - rynek jest nim zapchany, bo
jego produkcja jest dosyc prosta i malo technicznochlonna. Co robia,
zeby osiagnac dochod (ale nie na chlebek ze szmalczykiem, tylko na wille
z basenem) - zatrudniaja ludzi ponizej ich kosztow. I to jest fair z
ekonomicznego i prawnego punktu widzenia. A teraz wyobraz sobie faceta,
ktory pobiera pieniadze od ludzi za nic (np. za lipne oferty pracy). To
juz nie fair z prawnego punktu widzenia.
Ale obiektywnie i troche naciaganie z punktu prawnego - obaj dokonuja
nieuzasadnionego wzbogacenia (pojecia z KC).
>
> Oczywiście jedynymi urządami zdolnymi cokolwiek zmienić są Rząd, Sejm, RPP
> itd. itp.
> Ale te urzędy nie mają mocy czynienia cudów (a szkoda).
>
> Podsumowując - spłodziłeś pseudonaukowy elaborat o niczym.
> Jest źle, ale cały twój post nie jest niczym innym jak przelaniem tojej
> frustracji na grupę.
>
Dlaczego zaraz frustracji - dzis znow zanioslem nowa oferte pracy. To
raczej tylko pseudonaukowy elaborat stanowiacy odpowiedz na uwage Niny o
popycie, podazy i prawach rynkowych. Na marginesie - troche innych w
Polsce i USA.
Powiem wiecej - wyszlo mi, ze najbardziej do prac krotkich i
zaplanowanych np. budowa przez rok, oplaca sie zatrudniac w W-wie ludzi
z tzw. (bez obrazy) prowincji. Natomiast jezeli ktos planuje dluzej
dzialac na rynku powinien zatrudniac osoby miejscowe z racji tego, ze
ich koszty wlasne statystycznie mniej beda rosly w czasie (np. czesc ma
juz gdzie mieszkac) niz osob spoza W-wy.
I jeszcze sadze, ze przyszlosc maja m.in. niektore zawody zasiedziale -
np. hydraulik z wlasnym telefonem, wizytowka, stalym kontaktem - bo do
naprawy cieknacej rury nikt nie bedzie sprowadzal fachury spod Rzeszowa.
Ale juz do planowanego remontu mieszkania moze, tak samo jak do
kilkumiesiecznego projektu informatycznego.
Chwilowo koncze ;)
Flyer
-
8. Data: 2002-11-27 01:11:09
Temat: Re: Rachunek kosztow mojej pracy Bylo Re: Co to są znajomości?
Od: flyer <f...@p...gazeta.pl>
flyer wrote:
>
> Powiem wiecej - wyszlo mi, ze najbardziej do prac krotkich i
> zaplanowanych np. budowa przez rok, oplaca sie zatrudniac w W-wie ludzi
> z tzw. (bez obrazy) prowincji. Natomiast jezeli ktos planuje dluzej
> dzialac na rynku powinien zatrudniac osoby miejscowe z racji tego, ze
> ich koszty wlasne statystycznie mniej beda rosly w czasie (np. czesc ma
> juz gdzie mieszkac) niz osob spoza W-wy.
>
Jak grzeczny chlopiec zmywalem naczynka i robilem papu dla psinki, az
mnie nagle cos tracilo zem burak, zamordysta i ksenofob ;). A jako, ze
uczynny jestem, postanowilem powyzszy fragment odszczekac - chce byc
szybszy od kata i oszczedzic na rachunku za sciecie glowy ;).
Te pseudonaukowe wypociny w przytoczonym fragmencie poprzedniego postu
(i tylko w nim) sa naciagane jak gumka w moich majtkach - zebym mogl
stwierdzic czy to prawda czy nie, musialbym wprowadzic troche
dodatkowych zalozen i zmiennych. W zwiazku z powyzszym przyznaje sie do
zbyt powierzchownej analizy problemu.
I finito.
Flyer
-
9. Data: 2002-11-28 00:36:49
Temat: Re: Rachunek kosztow mojej pracy Bylo Re: Co to są znajomości?
Od: flyer <f...@p...gazeta.pl>
AndrzejW wrote:
>
> Oczywiście jedynymi urządami zdolnymi cokolwiek zmienić są Rząd, Sejm, RPP
> itd. itp.
> Ale te urzędy nie mają mocy czynienia cudów (a szkoda).
>
Ale maja moc myslenia, a przynajmniej ja tak mysle. Skoro ja,
kilkanascie lat temu poradzilem koledze, na podstawie powtarzalnosci
ogloszen o prace dla drukarzy w GW, wyszkolenie sie w tym kierunku
(nadal istnieje na nich zapotrzebowanie) to znaczy, ze wielkie urzedy
moga robic troche wiecej niz tylko obserwowac zgloszenia w UP. Moga
takze przewidywac trendy (oczywiscie nie na sposob AA tzn. w ramach
makroekonomicznego efektu owczego pedu).
Dodatkowo wydaje mi sie, ze czesc srodkow w budzecie mozna troche
inaczej przeznaczyc vide minister Pol ze swoimi planami autostrad kontra
obrazki z Hiszpani serwowane w ramach reklamy proeuropejskiej przez TVP
dotyczace tego, jak to Unia wspiera budowe autostrad. Tylko id...ta
wydaje niepotrzebnie pieniadze w sytuacji kiedy za dwa lata bedziemy
mieli na ten sam cel dotacje celowe z Uni :(.
Pomijam juz to, ze efekt budowy autostrad dla rynku pracy (nie
gospodarki) bedzie zdecydowanie inny niz w 1936r. w Rzeszy Niemieckiej -
tam ubijano podklady drewnianymi ubijakami. Teraz glowna robote robia
maszyny. Nawet nie mam pewnosci, czy wypalanie cementu w tureckich czy
francuskich spolkach cementowych w Polsce odbywa sie dzieki
importowanemu gazowi (wynik - wzrost ujemnego bilansu platniczego) czy
dzieki weglowi (wzrost wyniku kopaln), czy glowna robote wezma spolki
niemieckie (doswiadczenie w betonie) czy polskie.
Dalej - mysle na bierzaco - UP robia ludziom szkolenia ale mozliwosci
stazy dostaja tylko absolwenci szkol a nie absolwenci szkolen
finansowanych przez UP. Kilka lat temu (a moze nawet i niedawno) w GW
czytalem wyznanie pana po szkoleniu w zakresie (chyba) kladzenia glazury
i terakoty - nikt go nie chce przyjac bo nie ma praktyki. To tak trudno
zrozumiec i przewidziec? :(
Dalej - dlaczego ograniczono okres wyplacania zasilku - prawde
powiedziawszy glodowego ale zawsze?
Dalej - przed albo zaraz po wyborach parlamentarnych, osoba piastujaca
obecnie stanowisko ministra zdrowia obiecywala ubezpieczenie zdrowotne
dla wszystkich - cos pamiec szwankuje u ministra zdrowia, niedobrze,
lecytyne trzeba brac ;). Dla malkontentow - naprawde dla ludzi rozumnych
jest to znaczaca roznica - latwiej wtedy zaakceptowac nawet nielegalne
zatrudnienie.
Itd. itd.
Flyer
-
10. Data: 2002-11-29 10:51:07
Temat: Re: Rachunek kosztow mojej pracy Bylo Re: Co to są znajomości?
Od: jd <j...@s...pl>
flyer wrote:
> Nawet nie mam pewnosci, czy wypalanie cementu w tureckich czy
> francuskich spolkach cementowych w Polsce odbywa sie dzieki
> importowanemu gazowi (wynik - wzrost ujemnego bilansu platniczego) czy
> dzieki weglowi (wzrost wyniku kopaln),
Cos czuje, ze chyba gaz... Ale pewnosci nie mam.
> czy glowna robote wezma spolki
> niemieckie (doswiadczenie w betonie) czy polskie.
Polskie? O ile mi wiadomo nawierzchnie asfaltowe klada glownie spolki francuskie
(tzn. polskie firmy przejete przez Francuzow).
jd