-
1. Data: 2008-05-18 10:24:40
Temat: Prawda jak zwykle lezy posrodku, czyli Any User na nadzorce chamow, a Jotte na menedzera dla profesorow ;)
Od: "Z" <a...@o...pl>
Budowlańcy: są sposoby na zatrzymanie rzetelnego robotnika
Michał Sielski
2008-05-15, ostatnia aktualizacja 2008-05-15 15:58
Spora część właścicieli firm budowlanych musi zatrudniać leniwych i
kapryśnych pracowników. Ale są też i tacy, którzy znają sposoby na
zatrzymanie u siebie rzetelnych robotników. Czasem pomaga w tym dobry sprzęt
i narzędzia, czasem ratunkiem są już tylko Ukraińcy...
Nasz artykuł Gorzka opowieść właściciela firmy budowlanej o zatrudnianiu
pracowników, którzy w większości do niczego się nie nadają, ale także piją i
kradną materiały, wywołał ogromną dyskusję. Właściciel dobrze prosperującej
firmy nie może znaleźć fachowców do pracy i nosi się z zamiarem rezygnacji z
prowadzenia działalności gospodarczej. Tekst odbił się także szerokim echem
w środowisku budowlańców - wielu właścicieli małych firm, a przede ich
klienci podkreślali spadek jakości usług, absolutnie nie przystający do
wzrostu ich cen. Ale są też i tacy, którzy twierdzą, że ten problem ich nie
dotyczy, mimo, że pracują w tej samej branży. Ich zdaniem są sposoby na to,
żeby zatrudniać w budownictwie uczciwych i pracowitych ludzi i nie musieć im
płacić zbyt wygórowanych stawek
Z Polakami problem, więc może Ukraińcy?
- My mamy spokój, chyba dlatego, że dziś praktycznie nie zatrudniamy już
Polaków - przyznaje Agnieszka Borkowska-Bałczun, członek zarządu firmy
AS-Bau, jednego z największych deweloperów działających we Wrocławiu. - Z
polskimi robotnikami jest, mówiąc dość oględnie, ciężko - cedzi słowa
Borkowska-Bałczun. - Niewykwalifikowany pracownik zarabia ok. 3 tys. zł
netto i twierdzi, że to mało. A rozmowa z inspektorami nadzoru czy kadrą
kierowniczą często zaczyna się od 10 tys. zł. Moglibyśmy tyle płacić, gdyby
firma zarabiała na ich wydajności i fachowości. Ale wygórowane oczekiwania
finansowe często nie idą z nimi w parze. Dlatego powiedzieliśmy dość -
podkreśla.
Teraz firma stawia przede wszystkim na Ukraińców. Sprzyjają jej przepisy, bo
pracownicy ze Wschodu nie muszą już po trzech miesiącach wracać do swojego
kraju. As-Bau korzysta z pomocy sprawdzonych pośredników i regularnie
sprowadza do pracy po kilkudziesięciu robotników z Ukrainy, którzy są
zdecydowanie tańsi od Polaków. Opłaca się zorganizować im transport, a nawet
mieszkanie i wypłacić pensje. - Są tak dokładni i pracowici, jak Polacy za
granicą - mówi z uśmiechem Borkowska-Bałczun.
Nie tylko wypłata się liczy
Inną metodę na to, by firma działała stabilnie mimo braku dobrych
pracowników w sektorze budowlanym, stosują władze spółki Sobet, zajmującej
się usługami inżynieryjno-budowlanymi na terenie całego kraju. Tam także
odczuwają znaczący spadek bezrobocia, zwłaszcza wśród budowlańców, którzy
mogą dzięki temu pozwolić sobie na windowanie stawek za usługi. Ale radzą
sobie z tym bez problemu. - Przede wszystkim staramy się zapobiegać
odchodzeniu pracowników do konkurencji, by potem nie musieć szukać na ich
miejsce innych - mówi Piotr Czajkowski, prezes zarządu firmy Sobet. -
Organizujemy pracę naszym ludziom, tak, aby niczego im nie brakowało:
począwszy od wody mineralnej, odzieży roboczej, a skończywszy na dobrym i
nowoczesnym sprzęcie. Wbrew pozorom nie zawsze pieniądze są najważniejsze.
Precyzyjny i cichy sprzęt, który staramy się regularnie kupować, też może
być magnesem. Moi pracownicy zostają, bo wiedzą, że u konkurencji takiego po
prostu nie ma. A to oznacza to, że u mnie nie będą pracować tak ciężko, ale
za to wydajniej - przekonuje Czajkowski.
Wydajność pracy ma znaczenie przede wszystkim dla firmy, która w tym samym
czasie może wykonać więcej zleceń i po prostu więcej zarobić. Dlatego Sobet
chce zatrudnić w najbliższym czasie kolejne 20 osób. Tylko, że w
dzisiejszych czasach nie jest to łatwe. Według niektórych wręcz niemożliwe.
- A gdzie tam - macha ręką Czajkowski. - Zdarza się, że przychodzą do nas
ludzie, którzy rzucają jakieś kwoty z sufitu. Nie musimy zatrudniać
wszystkich, więc im po prostu odmawiamy. Przyjmujemy przede wszystkim osoby
polecone przez naszych pracowników. Najczęściej oni mówią, że mają kogoś
odpowiedniego i za niego ręczą. Stawiamy po prostu na pocztę pantoflową, bo
dobra opinia o firmie wśród pracowników jest najlepszą reklamą na trudnym
rynku pracy. Wtedy nie ma problemów, że ktoś okaże się nieodpowiedzialny czy
po prostu nieuczciwy. Bo możemy wybrać tych, których jesteśmy pewni -
dodaje.
Pracy nie ma, płacić trzeba
Leszek Kamiński, gdański dekarz zatrudniający na stałe cztery osoby, jest
jednak przekonany, że o wydajności i jakości pracy decyduje przede wszystkim
płaca. - Nie oszukujmy się, ludzie pracują przecież dla pieniędzy, zwłaszcza
pracownicy fizyczni. Oni najczęściej nie realizują w pracy swoich marzeń,
nie wypełniają życiowej misji. Po prostu chcą zarobić - mówi.
W sezonie zleceń ma całą masę, telefonu komórkowego nie bierze nawet ze sobą
na dach, bo nie mógłby skupić się na pracy. Ale zimą nie jest już tak
różowo. Stara się jakoś temu zaradzić, umawiając się z klientami, którym się
nie spieszy, że pokrycie z dachówki czy blachodachówki kładzie w sezonie, a
ocieplenie dachu wewnątrz już zimą. Ci, którzy nie mieszkają w remontowanym
lub nowo budowanym domu, bądź wprowadzają się później, najczęściej się na to
godzą. Ale nie wszyscy są tak elastyczni i zdarza się, że w zimowe miesiące
pracy dla małej firmy Kamińskiego czasami nie ma.
- Bywa i tak, że mamy nawet dwa tygodnie z rzędu wolne. A w pozostałe
pracujemy na pół gwizdka i do małych remontów, poprawek po wichurach czy
opadach śniegu, wystarczyłyby dwie osoby. Kiedyś w tym czasie po prostu
siedzieliśmy na tyłkach i czekaliśmy na zajęcie. Oczywiście cały czas
musiałem płacić wszystkim przez ten czas, bo mają umowy na stałe i to, że
nie ma zleceń jest moim, a nie ich problemem. Ale teraz staram się nawet
zaplanować takie terminy. Umówiliśmy się z pracownikami, że urlopy będą
brali zimą, a w zamian za to, będą dostawać trzynastą pensję. Wszyscy się
zgodzili i dwa problemy odpadły mi za jednym razem. W szczycie sezonu nie
muszę zatrudniać nikogo na zastępstwo, a zimą nie denerwuje się, że
bezczynnie siedzimy, a pensje i tak muszę wypłacić - kończy Kamiński.
-
2. Data: 2008-05-18 10:25:22
Temat: Re: Prawda jak zwykle lezy posrodku, czyli Any User na nadzorce chamow, a Jotte na menedzera dla profesorow ;)
Od: "Z" <a...@o...pl>
W zasadzie to zdanie o Ukraincach wszystko wyjasnia: "Są tak dokładni i
pracowici, jak Polacy za granicą "
pozdr
-
3. Data: 2008-05-18 13:27:50
Temat: Re: Prawda jak zwykle lezy posrodku, czyli Any User na nadzorce chamow, a Jotte na menedzera dla profesorow ;)
Od: Wojciech Bancer <p...@p...pl>
On 2008-05-18, Z <a...@o...pl> wrote:
[...]
> Nie tylko wypłata się liczy
>
> [...]
>
> Wydajność pracy ma znaczenie przede wszystkim dla firmy, która w tym samym
> czasie może wykonać więcej zleceń i po prostu więcej zarobić. Dlatego Sobet
> chce zatrudnić w najbliższym czasie kolejne 20 osób. Tylko, że w
> dzisiejszych czasach nie jest to łatwe. Według niektórych wręcz niemożliwe.
>
> - A gdzie tam - macha ręką Czajkowski. - Zdarza się, że przychodzą do nas
> ludzie, którzy rzucają jakieś kwoty z sufitu. Nie musimy zatrudniać
> wszystkich, więc im po prostu odmawiamy. Przyjmujemy przede wszystkim osoby
> polecone przez naszych pracowników. Najczęściej oni mówią, że mają kogoś
> odpowiedniego i za niego ręczą. Stawiamy po prostu na pocztę pantoflową, bo
> dobra opinia o firmie wśród pracowników jest najlepszą reklamą na trudnym
> rynku pracy. Wtedy nie ma problemów, że ktoś okaże się nieodpowiedzialny czy
> po prostu nieuczciwy. Bo możemy wybrać tych, których jesteśmy pewni -
> dodaje.
No proszę. A jednak pracownikami fizycznymi TEŻ można dobrze zarządzać
i wówczas nie chcą odchodzić. A wg. Any Usera to jest niemożliwe. :)
--
Wojciech Bańcer
p...@p...pl
-
4. Data: 2008-05-18 13:36:28
Temat: Re: Prawda jak zwykle lezy posrodku, czyli Any User na nadzorce chamow, a Jotte na menedzera dla profesorow ;)
Od: "Piotrek" <...@...ru>
> No proszę. A jednak pracownikami fizycznymi TEŻ można dobrze zarządzać
> i wówczas nie chcą odchodzić. A wg. Any Usera to jest niemożliwe. :)
da sie spokojnie:)
ostatnio rozmawialem w krakowie z jedna firma montujaca gaz.
zeszla rozmowa na pracownikow i na to jak sie ich zna(chodzi o ich
umiejetnosci i wiedze co dany pracownik najlepiej robi i czy nie jest
partaczem).
no i sie dowiedzialem ze najmlodszy stazem pracownik w tej firmie jest od
2000 roku:)
jak widac da sie dogadac pracodawca<>pracownik tak ze sie oplaca i jednemu i
drugiemu.
--
pzdr
piotrek