eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjesposób na nicnierobienieOdp: sposób na nicnierobienie
  • Data: 2002-12-16 09:09:07
    Temat: Odp: sposób na nicnierobienie
    Od: "Artur Lato" <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]


    Użytkownik Paweł Pollak <s...@m...pl> w wiadomości do grup
    dyskusyjnych napisał:at8352$pfu$...@c...magma-net.pl...
    [...]
    > To ja. Zresztą z tego postu widzę, że moje nazwisko zapadło Ci w pamięć.
    > Dlaczego nie kontynuujesz dyskusji w rzeczonym wątku, tylko uciekłeś do
    > tego, powtarzając swoje tezy, zamiast odnieść się kontrargumentów, które
    Ci
    > przedstawiłem? W ilu jeszcze wątkach kontynuujesz tamtą dyskusję, licząc
    na
    > to, że adwersarze nie zorientują się, że polemizujesz z nimi gdzie
    indziej,
    > w bezpiecznym oddaleniu od ich argumentów? Na dodatek fałszywie
    > przedstawiasz treść moich wypowiedzi. Albo nie rozumiesz, co się do Ciebie
    > pisze, albo świadomie nimi manipulujesz.


    Spokojnie, wyluzuj się. Reagujesz tak, jakby Cię ktoś ukłuł
    szpilką w d..., chociaż nie masz ku temu żadnych powodów.
    Tamtej dyskusji nie kontynuowałem przede wszystkim dlatego,
    że zacząłeś żałować, że w ogóle wdałeś się w dyskusję
    z takim ekonomicznym analfabetą jak ja, a ja w odpowiedzi na to
    pocieszyłem Cię, że już dam Ci spokój i więcej nie odpowiem.
    No i chciałem dotrzymać słowa.
    Ale ponieważ sam się dopominasz, to razem z tą odpowiedzią
    wysyłam również odpowiedź do wątka "Co to są znajomości".
    Natomiast gdybyś był w stanie spokojnie, bez niezrozumiałego
    wzburzenia, przeczytać mój post w tym wątku, to dotarłoby do Ciebie,
    że nie jest to żadna kontynuacja polemiki z Tobą "w bezpiecznym
    oddaleniu od Twoich argumentów", gdyż ani nie przekonuję tutaj
    nikogo, że kapitalizm w praktyce i w Twoich wyobrażeniach
    to dwa różne światy, ani też nie przekonuję nikogo do swoich
    "księżycowych" i "niewydarzonych" sposobów zmniejszenia
    bezrobocia, tylko od razu namawiam do wykorzystania Twoich,
    sprawdzonych w innych krajach, uczciwie nie pomijając Twego
    nazwiska (co jednak, jak widzę, też Ci się nie spodobało).
    Czyli nawet jeśli powtarzam tutaj swoje tezy, to nie te, które
    były przedmiotem polemiki z Tobą. Bo rozumiem, że *obaj*
    uważamy, iż obecna sytuacja jest zła, i że elity w ogólności,
    a rządzący w szczególności, powinni wreszcie zająć się poważnie
    problemem radykalnego zmniejszenia bezrobocia.
    A do zarzutu fałszywego przedstawiania Twoich wypowiedzi
    ustosunkuję się dalej, przy konkretnych zarzutach, bo narazie
    nie wiem o co chodzi.


    > > i "Coś w rodzaju podsumowania", robicie po prostu "złą robotę".
    > > Dlatego, że odwracacie uwagę od tego, że sytuacja na rynku pracy
    > > nie tylko, że nie jest normalna, ale jest po prostu absurdalna i musi
    > > być zmieniona, i to szybko.
    >
    > Kłamliwa sugestia, że twierdziłem coś przeciwnego. Nie zgadzałem się z
    Tobą,
    > co do sposobów zaradzenia tej nienormalnej sytuacji. Co więcej, podałem
    jej
    > przyczyny. Ty, jak na razie, nie ujawniłeś nam, jakie, Twoim zdaniem, są
    > przyczyny tak wysokiego bezrobocia.


    A gdzie ja piszę, że "twierdziłeś coś przeciwnego"?
    Napisałem tylko, że pisząc do znudzenia o "bezrobotnych siedzących
    na kanapie" *odwracacie uwagę* od jeszcze ważniejszej sprawy.
    Tak, nie zgadzałeś się ze mną co do sposobów, i w wyniku naszej
    dyskusji ja przyznałem, że trzeba bazować na *Twoich* sposobach,
    o czym wyraźnie napisałem w tym wątku. Każdy normalny facet
    odczułby w tym momencie satysfakcję, ale zdaje się, że Ty i wicepremier
    Kołodko, chociaż pewnie macie diametralnie różne poglądy, to chyba
    bardzo podobne charaktery, a zwłaszcza przewrażliwienie na punkcie
    poddawania w wątpliwość Waszej nieprzebranej mądrości.
    Moje zdanie nt. przyczyn tak wysokiego bezrobocia nie jest istotne
    dla dyskusji w tym wątku, bo nie mam zamiaru dyskutować o sposobach
    jego zmniejszenia (uznając, że Ty wiesz lepiej). Celem mojej
    wypowiedzi było namawianie, głównie bezrobotnych, do wywarcia
    oddolnego nacisku na elity, żeby wreszcie poważnie zajęły się tą sprawą,
    zakładając, że elity same wiedzą jak to zrobić, tyle że zamiast tego wolą
    siedzieć sobie wygodnie "na kanapie" i spokojnie przejadać nasze podatki,
    ciesząc się, że wszelkie głosy oddolne nt. bezrobocia zarzucają
    bierność i lenistwo nie im, tylko bezrobotnym, a i sami bezrobotni dali
    się przekonać i potulnie przyznają, że rzeczywiście są nieudacznikami.
    A Twój sposób posłużył mi głównie jako przykład, że *można* to zrobić,
    bo inne kraje tak właśnie zrobiły.


    > > Natomiast Wy dajecie do zrozumienia, że sytuacja ogólna jest
    > > zupełnie OK, tylko bezrobotnym nie chce się ruszyć tyłka
    > > z kanapy.
    >
    > Kłamstwo. Nawet napisałem wprost, że sytuacja jest chora. To że twierdzę,
    że
    > bezrobotnym nie chce się ruszyć tyłka z kanapy, nie oznacza wcale, że
    uważam
    > obecny stan bezrobocia za właściwy.


    Znowu mocne słowo, i znowu nieuzasadnione, bo rzeczywiście
    napisałeś tak, ale dopiero odpowiadając mi. Czy możesz podać przykład,
    gdzie napisałeś o tym *zanim* ja zacząłem zwracać uwagę na to,
    że przede wszystkim to sytuacja na rynku pracy jest chora?
    Bo ja przypominam sobie tylko zwalanie całej winy na bierność
    i lenistwo bezrobotnych.


    > > A dlaczego np. Amerykanie 70 lat temu, mieli prawo wymagać
    > > od Roosevelta, żeby zastosował nadzwyczajne środki
    > > (m.in. wielkie roboty publiczne) i radykalnie zmniejszył
    > > bezrobocie. A przecież to "straszne" bezrobocie z czasów Wielkiego
    > > Kryzysu było tylko trochę większe od obecnego polskiego
    > > (wynosiło dwadzieścia parę procent). A w ostatnich dniach
    >
    > Już w poprzednim wątku udowodniono Ci, że te nadzwyczajne działania
    okazały
    > się nieefektywne. Nie podjąłeś z tym polemiki, tylko powtarzasz swoje w
    tym
    > wątku.


    Nic mi nie udowodniono, co najwyżej kazano wierzyć na słowo.
    Konkretnie Leszek Wilczek napisał, że niedawno uznano, iż działania te
    były nieefektywne, a ja w odpowiedzi napisałem, że jestem bardzo
    ciekaw dlaczego tak stwierdzono i co, ich zdaniem, należało zrobić
    *zamiast* tego, ale na to nie dostałem już odpowiedzi.
    Ale w tym wypadku jest to nieistotne, bo gdybyś zadał sobie trud
    zastanowienia się nad sensem przytaczanego akapitu, to zrozumiałbyś,
    że new deal Roosevelta przywołuję tylko jako przykład tego,
    że w USA w podobnej sytuacji nadzwyczajne środki *podjęto*,
    natomiast rodzaj zastosowanych środków jest w tym wypadku dla mnie
    nieistotny. Kolejny raz przypominam, że jeśli chodzi o naszą sytuację,
    to cały czas powołuję się na środki proponowane przez Ciebie.


    > > Amerykanie już zaczynają podnosić alarm, że bezrobocie osiągnęło
    > > nie notowany od lat poziom, mianowicie 6%, i że trzeba
    > > jakoś temu przeciwdziałać. A przecież my mamy 3 razy większe!
    >
    > Czy ktoś z Tobą polemizował w kwestii, jakie jest bezrobocie albo że
    trzeba
    > mu przeciwdziałać? Tyle że Twoje pomysły na jego ograniczenie skutkowałyby
    > podwojeniem tego bezrobocia. Do krytyki tych niewydarzonych pomysłów już
    się
    > nie odniosłeś, zasłaniając się brakiem czasu. Ale jakoś czasu nie brakuje
    > Ci, żeby powtarzać swoje tezy w innym wątku.


    Nikt nie polemizował, ale zanim nie zacząłem podnosić tej sprawy
    nikt (łącznie z Tobą) nawet nie pisnął na ten temat, uznając temat
    bezrobotnych siedzących na kanapie i popijających piwko za dużo
    wdzięczniejszy.
    I właśnie z tego powodu nie wytrzymałem i zacząłem pisać.
    A co do moich "niewydarzonych pomysłów", to już kilka razy
    poinformowałem, że w tym wątku ich nie bronię, tylko lansuję Twoje.

    [...]
    > Stek nonsensów, okraszony jeszcze wizją spisku. Wysokie bezrobocie nie
    jest
    > pracodawcom na rękę, bo przede wszystkim bezrobotni to potencjalni
    > konsumenci, i o tyle ten pracodawca ma mniejszy rynek zbytu.


    No tak, prawie jakbym słyszał aktywistę PZPR tłumaczącego,
    że w socjalizmie ludzie pracują wydajniej niż w kapitalizmie,
    bo mają świadomość, że w ten sposób szybciej dojdziemy
    do dobrobytu.
    Ale zaraz, jeśli Ty uważasz, że pracodawcy są na tyle świadomymi
    obywatelami, że rynek zbytu, jaki stanowią bezrobotni, cenią
    sobie wyżej niż możliwość płacenia pracownikom dwa razy
    niższej pensji (tak, tak, porównaj np. zarobki programistów
    i informatyków z czasów gdy 90% ogłoszeń w Gazecie Wyborczej
    dotyczyło tych profesji, z obecnymi), to ja zbyt pochopnie (i potulnie)
    przyznałem, że moje pomysły są "księżycowe" i "niewydarzone".
    No bo przecież tacy świadomi pracodawcy nie uciekaliby w szarą
    strefę, tylko chętnie płaciliby dodatkowy podatek na stworzenie miejsc
    pracy dla bezrobotnych, ciesząc się z nowego rynku zbytu :-))
    A tak trochę bardziej poważnie, to weź pod uwagę, że istnieje
    cała sfera, której argument o rynku zbytu bezrobotnych nie dotyczy
    - chodzi o eksport. I właśnie, czy to na co ja zwróciłem uwagę
    nie wyjaśnia zagadki eksportu. No bo tak - złotówka rośnie jak
    nadmuchiwany balon, u naszych głównych odbiorców prawie
    recesja, a eksport nam rośnie aż miło. Czy przypadkiem głównie
    nie dzięki temu, że dzięki wysokiemu bezrobociu i wynikającej
    stąd możliwości zatrudniania ludzi za psie pieniądze (i wyciskania
    z nich maksymalnej wydajności), wiele gałęzi eksportu stało się
    nagle opłacalnych?
    Oj coś mi się wydaje, że to nie tylko pracodawcom, ale i wielu
    politykom wysokie bezrobocie jest bardzo na rękę (chociaż nigdy
    nie przyznają tego publicznie) jako podstawowy środek
    dyscyplinujący aktywną siłę roboczą.


    > Dobrego
    > pracownika można wybrać z dwudziestu kandydatów, następnych dwustu to
    tylko
    > problem logistyczny, a zysk z niego żaden.


    Ten "problem logistyczny" rozwiązuje się mówiąc pani Krysi,
    (albo komputerowi) żeby odsiała wszystkich, którzy mają
    więcej niż 35 lat, doświadczenie mniejsze niż 5 lat, nie znają
    co najmniej 3 języków, itp. I już z 200 robi się 20.
    I dlatego w obecnej sytuacji ci, którzy nie mieszczą się
    w odpowiednich ramkach nawet nie mają szans, żeby udowodnić
    swoją wartość.


    > Wysokie bezrobocie powoduje, że
    > pracownik nie nadający
    > się do danej firmy wykorzysta wszystkie sztuczki prawne, byle tylko nie
    > zostać zwolnionym.


    No, w tym jednym punkcie mógłbym się zgodzić, ale jest to
    zbyt słaby bodziec, żeby pracodawcom zależało, z tego powodu,
    na niskim bezrobociu.


    > Pracownik skupiony na tym, by podlizywać się szefowi
    > zamiast pracować, jest nieefektywny.


    Bez przesady. Po pierwsze, podlizywanie nie musi zabierać
    dużo czasu i wysiłku, a po drugie, dobro firmy i dobro konkretnego
    szefa nie muszą być tożsame (w realnym kapitalizmie, nie idealnym).


    > > Ale znacznie lepiej ode mnie
    > > znający się na ekonomii człowiek, mianowicie Paweł Pollak
    > > (ten, który rozpoczął wątek "Co to są znajomości") twierdzi,
    > > że są łatwe i bezbolesne sposoby osiągnięcia tego celu
    >
    > Trudno to uznać za jakiś komplement, bo lepiej od Ciebie na ekonomii zna
    się
    > nawet świnka morska.


    O, proszę! W tym miejscu nie pozostaje mi nic innego jak ostrzec wszystkich,
    którzy mieliby ochotę wdać się w polemikę z Pawłem Pollakiem:
    dopóki nie będziecie się z nim zgadzali, bedzie Wam w miarę delikatnie
    dawał do zrozumienia jakimi to jesteście debilami, kiedy natomiast
    zostaniecie przez niego przekonani, i uznacie go za swego guru,
    to w nagrodę możecie doczekać się takiego komplementu jak wyżej :-))

    [...]
    > Poza tym znowu kłamiesz, bo nigdzie nie pisałem o
    > "bezbolesnych" sposobach.


    Tak, masz rację, sprawdziłem. Nie użyłeś tego słowa.
    Napisałeś dosłownie: "bezrobocie można łatwo zmniejszyć".
    Jednak określenie "kłamiesz" jest tu trochę za mocne, bo ja naprawdę
    zrozumiałem, że te sposoby są łatwe również dla *społeczeństwa*
    (czyli bezbolesne), a nie tylko dla wykonawców.
    W związku z tym jestem trochę rozczarowany. Nie wiem, czy zbyt
    pochopnie nie uznałem, że Ty znasz sposoby nadające się
    do zastosowania w praktyce, bez ryzyka powtórzenia Sierpnia 80
    (tylko oczywiście w przeciwnym kierunku).

    [...]
    > A wytłumaczenie, czemu się nie robi, jest
    > proste. Przede wszystkim znaczna część polityków jest wybrana przez takich
    > wyborców jak Ty, nie ma zielonego pojęcia o ekonomii i nie umie łączyć
    > zdarzeń w gospodarce w ciąg przyczynowo-skutkowy.


    Wydaje mi się jednak, że pełne wytłumaczenie jest troszeczkę bardziej
    skomplikowane. Że oprócz polityków wybranych przez takich wyborców
    jak ja, do tolerowania wysokiego bezrobocia przyczyniają się również
    politycy wybrani przez takich wyborców jak Ty, którzy doskonale umieją
    łączyć zdarzenia w "ciąg przyczynowo-skutkowy", i na pewno dostrzegają
    ciąg, który nawet świnka morska dostrzegła, mianowicie, że wysokie
    bezrobocie przekłada się, jako straszak, na niskie koszty pracy i wysoką
    wydajność, co z kolei przekłada się na wzrost eksportu i niską inflację.
    Same zalety, trudno wyobrazić sobie inny tak skuteczny środek.
    Trzeba tylko złożyć ofiarę w postaci bytu najbardziej nieporadnej
    części społeczeństwa. Ale jest to cena, którą warto zapłacić dla dobra
    całego narodu (kto wie, może nawet licząc na to, że dyscyplinowana
    wysokim bezrobociem aktywna część narodu wykona skok wzorowany
    na azjatyckich tygrysach), z tym, że oczywiście nie powinno mówić się
    tego głośno.
    Bardzo mi taka "patriotyczna" kalkulacja pasuje do np. Balcerowicza.


    > Poza tym te rozwiązania
    > naruszają interesy potężnych (a nie słabych) grup społecznych. I tacy
    > górnicy mogą urządzić awanturę pod URM. A to źle wygląda w telewizji. A
    > telewizję oglądają przygłupi wyborcy, którzy będą potakiwać, że tak, tak,
    > zły rząd nie chce dać górnikom, ale nie zaświta im, że rząd daje z ich
    > własnej kieszeni.


    Zgadzam się w całej rozciągłości i opiszę drugi, aktualny obrazek:
    Ci sami przygłupi wyborcy biją teraz brawo naszemu rządowi,
    że wywalczył wysokie dopłaty bezpośrednie dla naszych rolników,
    nie dostrzegając następującego ciągu przyczynowo-skutkowego,
    który nastąpi w niedalekiej przyszłości:
    Polska wypłaca ze swojego budżetu składkę członkowską do UE
    w wys. 200 mln euro miesięcznie, czyli prawie 10 mld zł rocznie,
    zaś z UE płyną do Polski pieniądze dla różnych instytucji i grup
    społecznych (ale w większości nie do budżetu), w tym dopłaty
    bezpośrednie dla rolników w wys. ok. 6 mld zł. Wszystko razem
    się mniej więcej bilansuje z pewnym plusem na naszą korzyść.
    Ale w rezultacie oznacza to, że pieniądze *z naszego budżetu*
    płyną poprzez Brukselę do naszych rolników. Ponieważ większość
    naszych rolników prawie w ogóle nie produkuje na rynek,
    to pieniądze te stanowią w istocie dodatkową pomoc społeczną
    z budżetu dla rolników, dodającą się do finansowanych prawie
    w całości z budżetu ubezpieczeń KRUS, do tego, że nie muszą płacić
    podatku dochodowego, itp. (najśmieszniejsze, że jako sukces
    przedstawia się również to, że Unia, chociaż sama nie chciała
    dać dopłat w postulowanej wysokości, to jednak łaskawie
    zgodziła się żeby nasz budżet mógł sam dołożyć brakującą część).

    A w trzecim obrazku ci sami wyborcy, którzy tak chętnie biorą
    na swoje utrzymanie dziesiątki tysięcy górników i miliony
    rolników, pałają świętym oburzeniem dowiadując się, że bezrobotni
    mają czelność domagać się czegoś od państwa (zamiast liczyć tylko
    na siebie), nawet jeśli to coś, to nie są ani pieniądze za nic nierobienie,
    ani dopłacanie do nieopłacalnej pracy jak w przypadku górników,
    tylko finansowanie przedsięwzięć stwarzających miejsca pracy dla
    bezrobotnych, ale jednocześnie pchających kraj cywilizacyjnie
    do przodu, i jednocześnie, jak każda dobra infrastruktura, stwarzających
    lepsze warunki do rozwoju biznesu, turystyki, itp.

    Tak, co do tych wyborców, to zgadzam się z Tobą w 100%.
    To głównie przez nich rozwiązania polegające na wykorzystaniu
    bezrobotnych do budowy infrastruktury muszą zostać uznane
    za "księżycowe" i "niewydarzone", a rozwiązania polegające
    na utrzymywaniu przez podatników górników i rolników są bez
    przeszkód realizowane w praktyce.

    Artur








Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1