-
31. Data: 2004-12-14 17:46:20
Temat: Re: Fascynujace zajecie - ta kremacja! Jestem wybredny?
Od: Kira <k...@e...pl>
Re to: wojtek [Tue, 14 Dec 2004 18:19:05 +0100]:
> zgodzę się że nie jest to praca dla każdego,ale 2 lata
> na bezrobociu ,średnia krajowa,to w takim razie co on
> zamierza robić ze swoim życiem ?
> użalać się nad swoją psychiką jak jest biedny i wrażliwy
Ale czemu uzalac? Nie stwierdzam w jego wypowiedzi zadnego
uzalania sie (juz bardziej w mojej ;)), jest tam natomiast
konkretna, przemyslana decyzja czego chce.
A co zamierza? To pytanie do niego, ale nie wiem dlaczego
z gory zakladasz ze facet tego nie wie i siedzi w koszuli
i gaciach czekajac na gwiazdke z nieba? Moze dorabia sobie
na zleceniach, a moze wygral w TOTKA i nie potrzebuje na
gwalt pracy a szuka wlasnie zeby nie siedziec bezczynnie
tylko robic cos co lubi? ;) Sytuacje roznych ludzi bywaja
tak diametralnie rozne, ze generalizacje uwazam za lekko
jednak przesadzona w tym przypadku.
W kazdym razie na mnie wrazenia ofiary zyciowej nie zrobil.
Kira
-
32. Data: 2004-12-14 17:56:08
Temat: Re: Jestem wybredny?
Od: "Greg" <ozma@BEZ_SPAMUop.pl>
wojtek w news:cpn8ev$k4f$1@atlantis.news.tpi.pl napisał(a):
>
> ale skoro siedzenie na bezrobociu jest lepsze...
To sugeruje, że nie ma nic gorszego od siedzenia na bezrobociu. Moim zdaniem
tak jednak nie jest. Bezrobocie nie jest czymś dobrym, ale są sytuacje
jeszcze gorsze. Dla Krzysztofsfa taką sytuacją jest praca w krematorium. W
takim układzie napiszę, że faktycznie - moim zdaniem lepsze już jest
siedzenie na bezrobociu (przypominam, że to nie jest równoznaczne rezygnacji
z poszukiwania pracy).
Jeśli stajesz przed wyborem - A albo B... wiesz, że A Ci szkodzi, ale nie
tak bardzo jak B... wybierzesz mimo to B? Konkretniej - bezrobocie niszczy
stopniowo psychikę człowieka. Ten człowiek aby się przed tym uchronić
decyduje się na pracę, która... wyniszcza jego psychikę jeszcze skuteczniej.
Gdzie w tym logika? Jaki jest sens takiego działania? Co innego, jeśli owa
praca co prawda nadal tak samo skutecznie wyniszcza psychikę, ale z pewnych
zaistniałych okoliczności degradacja spowodowana bezrobociem staje się
znacznie bardziej dotkliwa. Wtedy już uzasadnionym staje się podjęcie tej
pracy.
Jeszcze bardziej obrazowo - załóżmy, że masz w sobie robaka, który wyżera
Cię od środka. Nie da się go usunąć i jest pewnym, że któregoś dnia
podgryzie Cię na amen. Nie da się go również "unieruchomić" - możesz go
tylko spowalniać. Jednego dnia korzystasz ze sposobu A. Kolejnego dnia
okazuje się, że dzięki sposobowi B robal porusza się wolniej - rezygnujesz
więc z A na rzecz B. Ale po tygodniu B z powodu zbyt częstego stosowania
okazuje się mniej skuteczne niż A. Wracasz więc do pierwszego sposobu
hamowania robala. Chodzi po prostu o wybór mniejszego zła. Czasem nie
pozostaje nic innego.
pozdrawiam
Greg
-
33. Data: 2004-12-14 17:57:10
Temat: Re: Fascynujace zajecie - ta kremacja! Jestem wybredny?
Od: wojtek <g...@z...pbz>
Kira napisał(a):
> Ale czemu uzalac? Nie stwierdzam w jego wypowiedzi zadnego
> uzalania sie (juz bardziej w mojej ;)), jest tam natomiast
> konkretna, przemyslana decyzja czego chce.
nie do końca przemyślena,przemyślana decyzja to taka "nie nadaje się" a
nie "nie wiem jakie będą konsekwencje tej pracy"
> i gaciach czekajac na gwiazdke z nieba? Moze dorabia sobie
> na zleceniach, a moze wygral w TOTKA
a może utrzymuje go żona,tesciowa,syn,córka albo wnuk?
po co pracowac skoro ktoś zapewnia utrzymanie
-
34. Data: 2004-12-14 18:04:32
Temat: Re: Jestem wybredny? (a to zle?)
Od: "VERTRET" <vertret @ op.pl>
Użytkownik "Greg" <ozma@BEZ_SPAMUop.pl> napisał w wiadomości
news:cpn8f1$mpn$1@news.onet.pl...
> Kira w news:cpn723$djg$1@atlantis.news.tpi.pl napisał(a):
>Człowiek pracuje głównie po to aby żyć - nie odwrotnie.
Raczej tak człowiekowi sie wydaje a w praktyce własnie pracuje, aby żyć.
vertret
-
35. Data: 2004-12-14 18:06:50
Temat: Re: Jestem wybredny? (a to zle?)
Od: "Greg" <ozma@BEZ_SPAMUop.pl>
VERTRET w news:cpn9ti$et1$1@news.onet.pl napisał(a):
>
>> Człowiek pracuje głównie po to aby żyć - nie odwrotnie.
> Raczej tak człowiekowi sie wydaje a w praktyce własnie
> pracuje, aby żyć.
Eeeeee... nie pasuje Ci słowo "głównie", czy jak? Bo poza tym napisaliśmy to
samo o ile się nie mylę :-)
pozdrawiam
Greg
-
36. Data: 2004-12-14 18:18:57
Temat: Re: Jestem wybredny?
Od: "Rafal 'Raf256' Maj" <s...@r...com>
e...@o...pl news:20f6.00000530.41bf0ff2@newsgate.onet.pl
> Nie, uważam, że praca przy "nieboszczykach" moze nie jest najciekawsza
> i może brzydzić, odrzucać - fakt. Nie dociera jednak do mnie
> rozumowanie w ten sposób, ze dwa lata jestem bez pracy i mogę być
> dalej, nie przysługuje mi zasiłek, to co... z czego ten facet żyje? No
> przecież nie z powietrza, tzn.,ze wykorzystuje innych i chyba wcale mu
> to specjalnie nie przeszkadza
Czyli jakby np. Twoja corka chciala zostac "masazystka" w "klubie" i byla
by to dla niej jedyna praca, to bys nie miala nic naprzeciw i bys jej
podobnie doradzala?
--
~~~~=~~~~l_;~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~
_|\___J \____, Pozdrawiam, moje www, C++, kontakt, itd.:
X-( ssn256 ) Rafal Maj Raf256 - http://www.raf256.com/me-news/
,"-------------" (strona w budowie)
-
37. Data: 2004-12-14 18:29:46
Temat: Re: Jestem wybredny? (a to zle?)
Od: "Immona" <c...@W...com.pl>
Użytkownik "Kira" <k...@e...pl> napisał w wiadomości
news:cpn723$djg$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> Re to: Karol [Tue, 14 Dec 2004 14:13:59 +0100]:
>
>
> > Tak jesteś, niektórzy muszą kopać ręcznie groby aby zarobić
> > na chleb dla dzieci, tak więc praca na stanowisku operatora
> > była by super.
>
> No wlasnie, ja sie zastanawiam tylko nad jednym:
>
> Dlaczego bycie wybrednym w wyborze pracy jest postrzegane
> zazwyczaj raczej negatywnie?
Przez pracodawcow niekoniecznie, jesli wybrzydza osoba z doswiadczeniem i
kwalifikacjami czyniacymi ja poszukiwana na rynku. Generalnie zle wrazenie
robi nierealistyczna ocena sytuacji w dowolna strone - zle, gdy czlowiek bez
doswiadczenia i kwalifikacji dajacych mu silna pozycje przetargowa
wybrzydza, jak i zle, gdy czlowiek wykwalifikowany o poszukiwanych
umiejetnosciach potulnie sie zgadza na gorsze warunki, niz moglby uzyskac.
Z drugiej strony, 2 lata bezrobocia to dla mnie przesada. Nie wytrzymalabym
tyle :) poszlabym nawet wykladac towar na polkach w supermarkecie albo
sprzatac - nawet majac utrzymujaca mnie rodzine. Albo zajelabym sie jakims
wolontariatem w pelnym wymiarze czasu. To jest kwestia czucia sie potrzebnym
w spoleczenstwie, nie tylko w rodzinie. Mam wrazenie, ze Krzysztof podal nam
przypadek skrajny z tymi zwlokami, ale szukajac pracy od 2 lat, jesli robi
to aktywnie, musial nie raz nie przejsc etapu rozmowy, a moze i odmowic
przyjecia innych prac lub postawic takie warunki, ze go nie przyjeli. W jego
ostatnich postach nie ma juz linka do jego cv, ale kiedys je widzialam i
wyglada atrakcyjnie w kontekscie wielu stanowisk. Interesujacy przypadek
(bez urazy). Nie jestem wielbicielka blogow, ale gdyby Krzysztof prowadzil
swojego, w ktorym by relacjonowal swoje kolejne przygody z poszukiwaniem
pracy, to bym czytala starajac sie zrozumiec, czy wysyla za malo aplikacji,
czy w nieodpowiednie miejsca, czy ma zle skontruowane dokumenty, czy zawala
rozmowe, czy tez wlasnie jest wybredny w przypadkach znacznie mniej
uzasadniajacych wybrednosc niz zwloki. Bo pol roku, no, 9 miesiecy
szukania - jestem w stanie zrozumiec, zwlaszcza w niektorych zawodach i
rejonach kraju, ale 2 lata to juz straszna dziura w CV.
I.
-
38. Data: 2004-12-14 19:15:57
Temat: Re: Jestem wybredny? (a to zle?)
Od: Kira <k...@e...pl>
Re to: Immona [Tue, 14 Dec 2004 19:29:46 +0100]:
> Przez pracodawcow niekoniecznie, jesli wybrzydza osoba
> z doswiadczeniem i kwalifikacjami czyniacymi ja poszukiwana
> na rynku.
No nie, mi tu chodzi raczej o opinie 'usenetowcow'. Jakos tak
jest, ze za kazdym razem jak ktos stwierdzi ze jakas praca nie
pasuje do jego ambicji albo wolalby cos lepszego, to go zjada
ze nie bierze tego co ma "bo tyle osob nic nie ma" to powinien
chyba sie cieszyc z czegokolwiek...
> Generalnie zle wrazenie robi nierealistyczna ocena sytuacji
> w dowolna strone - zle, gdy czlowiek bez doswiadczenia
> i kwalifikacji dajacych mu silna pozycje przetargowa wybrzydza,
> jak i zle, gdy czlowiek wykwalifikowany o poszukiwanych
> umiejetnosciach potulnie sie zgadza na gorsze warunki, niz
> moglby uzyskac.
Ano wlasnie to tez sie tu nie sprawdza :) Co chwile leci watek
w ktorym niemal jednoglosnie stwierdza sie, ze magister czy nie
magister -- jak ma propozycje z marketu to powinien isc bo to
lepsze niz nic :) A mi sie wydaje ze jednak czasami, jesli
mozna sobie na to pozwolic, nic przez krotki czas bywa lepsze...
Generalnie panuje tu tendencja do wyrownywania wszystkich w dol.
> Z drugiej strony, 2 lata bezrobocia to dla mnie przesada. Nie
> wytrzymalabym tyle :) poszlabym nawet wykladac towar na polkach
> w supermarkecie albo sprzatac - nawet majac utrzymujaca mnie
> rodzine. Albo zajelabym sie jakims wolontariatem w pelnym
> wymiarze czasu. To jest kwestia czucia sie potrzebnym
> w spoleczenstwie, nie tylko w rodzinie.
Zalezy jak rozumiec "bezrobocie". Moze to byc brak zajecia jako
takiego, jakiegokolwiek, i wtedy tez bym raczej nie wyrobila ;)
Ale czesto jest rozumiane raczej jako brak etatu -- a tak
wytrzymalam nawet ciut dluzej niz te 2 lata, i nie narzekalam
na ten stan... Finansowo tez ;)
> Mam wrazenie, ze Krzysztof podal nam przypadek skrajny z tymi
> zwlokami,
Niewatpliwie :) O skrajniejszy chyba juz ciezko ;)
> ale szukajac pracy od 2 lat, jesli robi to aktywnie, musial
> nie raz nie przejsc etapu rozmowy, a moze i odmowic przyjecia
> innych prac lub postawic takie warunki, ze go nie przyjeli.
Najprawdopodobniej. Tylko ocenianie tego tez nie jest takie
znow hop-siup bo rozne sa sposoby na zycie po prostu. Ja tez
wtedy skladalam podania, na wiekszosc byla odpowiedz, troche
rozmow rowniez zaliczylam, ale warunki ktore mi proponowano
nijak mi sie nie kalkulowaly -- po prostu wiecej mialam ze
zlecen tudziez zajec dorywczych przy znacznie mniejszym czesto
wkladzie pracy -- a i znacznie wiecej sie przy nich uczylam.
I tez zwykle to ja stwierdzalam ze nie, dziekuje.
Tak ze jesli Krzysiek ma podobnie, to ja mu sie tam wcale
szczegolnie nie dziwie.
> Bo pol roku, no, 9 miesiecy szukania - jestem w stanie
> zrozumiec, zwlaszcza w niektorych zawodach i rejonach kraju,
> ale 2 lata to juz straszna dziura w CV.
Ja z ogolnego tonu tego posta wywnioskowalam ze Krzysztof
raczej nie potrzebuje pracy "jakiejkolwiek, byle byla". Nie
wiem czym sie zajmuje ale zakladam ze czyms owszem, skoro
do calej sytuacji podszedl jednak z humorem. Ktos kto ma
noz na gardle w ten sposob by tego nie opisal. Tak ze ta
jego dziura w CV niekoniecznie musi istniec, chyba ze tylko
jesli chodzi o etaty.
Kira
-
39. Data: 2004-12-14 19:23:33
Temat: Re: Jestem wybredny?
Od: wojtek <g...@z...pbz>
Greg napisał(a):
> stopniowo psychikę człowieka. Ten człowiek aby się przed tym uchronić
> decyduje się na pracę, która... wyniszcza jego psychikę jeszcze skuteczniej.
temat jest trudny,zgadzam się ze każdy ma wybór,nikt niekogo nie
zmusza,tylko nie zgadzam się "wyniszczaniem" psychiki ,nie rozumiem w
jaki sposób wykonywanie takiej pracy mogłoby wyniszczyć komuś psychike
-
40. Data: 2004-12-14 19:25:14
Temat: Re: Jestem wybredny? (a to zle?)
Od: Kira <k...@e...pl>
Re to: Greg [Tue, 14 Dec 2004 18:38:28 +0100]:
> Bo często bywa tak, że ktoś chce zarobić jak najwięcej robiąc
> jak najmniej.
Ojesu, ja tez tak mam przeciez :) I tak szczerze, Ty serio
tak nie masz? ;)
> I w sumie nie ma co się dziwić takiemu podejściu. Człowiek
> pracuje głównie po to aby żyć - nie odwrotnie.
No wlasnie ;) Ok, ja takze po to zeby sie przy okazji zajac
czyms ciekawym, przyznaje bez bicia: czasami nawet jak jestem
totalnie padnieta to sprawia mi to jakas dzika satysfakcje.
Ale tendencji do zasuwania dla samego zasuwania jakos u siebie
nie potrafie dostrzec ;)
> Ale znam ludzi, którzy pod tym względem przesadzają. Narzekają,
> że pracy nie ma, a gdy pojawia się możliwość zarobku to rezygnują.
> Jednak nie dlatego, że istnieją jakieś faktyczne przeciwskazania.
> Robią to ze zwykłego wygodnictwa.
Kazdy zna. Starczy sie do Urzedu Pracy zreszta przejsc i przez
chwile posluchac rozmow w kolejkach: "10 lat jestem bez pracy
a oni mi teraz oferty daja? po co?" ;) Starczy tez zreszta
zrobic rekrutacje na stanowisko ciut wyzsze niz sprzataczka
zeby sobie takie kwiatki obejrzec. I przyznaje, jest to dosc
czeste niestety.
Tylko nadal nie rozumiem generalizowania -- znaczy jesli ten
czy inni stwierdza ze mu dana praca nie pasuje, to od razu
nalezy do tej grupy?
> Można powiedzieć, że Krzysztofsf niewiele się od nich różni.
> W końcu również wybrał to co jest dla niego bardziej wygodne.
> Dla mnie jednak jest różnica, a granicę określam intuicyjnie.
No to tak samo jak ja.
> Nie mam nic przeciwko ludziom, którzy rezygnują przy każdym
> poziomie zaangażowania i przyznają się do tego. Jeśli ktoś
> jednak zaczyna marudzić...
Tylko ze Krzysiek zdaje sie nie marudzil, a jednak byly tez
glosy ze przesadza. To zreszta taka ogolna refleksja z mojej
strony: starczy ze powie ktos, ze dana praca jest dla niego
za malo ambitna a od razu pojawia sie swiete oburzenie...
Kira