-
1. Data: 2002-12-18 18:08:01
Temat: Re: Doktorat - rzecz niechlubna?
Od: KrzysiekPP <j...@n...ceti.pl>
> Chcialbym zwrocic sie do Was - jako osob niejednokrotnie mocno zaprawionych
> w bojach :)) - o nastepujaca rade. Otoz na poczatku przyszlego roku planuje
> obrone doktoratu na uczelni technicznej. Mam trzydziesci lat i w zasadzie
Jeden moj kolega robil raz doktorat. Za kilka lat jak go spotkalem to
się zapytalem czy obronil. A on mi na to:
- Jak zobaczylem jacy ludzie robia doktoraty, to ucieklem stamtad w cholere.
;-)
Z drugiej strony pracodawca bedzie sobie myslal: ma doktorat to pewnie
ma tez wielkie wymagania, a jak nie bedzie zadowolony to sobie szybko
pojdzie. I dostaniesz list odmowny w stylu: pana kwalifikacje sa dla nas
za wysokie.
--
Krzysiek, Kraków, http://www.ceti.pl/~jimi/
-
2. Data: 2002-12-19 13:45:54
Temat: Doktorat - rzecz niechlubna?
Od: "_miro_" <_...@g...pl>
Witam Szanowne Gremium!
Chcialbym zwrocic sie do Was - jako osob niejednokrotnie mocno zaprawionych
w bojach :)) - o nastepujaca rade. Otoz na poczatku przyszlego roku planuje
obrone doktoratu na uczelni technicznej. Mam trzydziesci lat i w zasadzie
wszystko czym moge sie pochwalic potencjalnemu pracodawcy to wlasnie ten
doktorat. Tymczasem wiem, ze czasy sa... szczegolne... i niejednokrotnie
posiadanie zbyt wysokiego wyksztalcenia zdecydowanie utrudnia zdobycie
pracy. Wiem tez, ze niektorzy w podobnej sytuacji niemal z zalozenia
ukrywaja cos, nad czym spedzili kilka lat zycia. Ja dotychczas poszukiwalem
pracy - moznaby rzec - na cwierc gwizdka (i o dziwo na kilkanascie wyslanych
aplikacji dostalem nawet czasem jakies odpowiedzi), ale 'zmasowany atak' na
rynek pracy zamierzam przypuscic po Nowym Roku. Dotychczas pisalem co
robilem przez ostatnie cztery lata, ale zastanawiam sie czy to sluszna
sciezka. Oczywiscie zdaje sobie sprawe ze sam tytul nikt dzis pracy nie
daje, jednak chcialbym znac Wasze zdanie - co robic, aby nie spowodowac
odrzucenia wszystkich swoich podan juz na etapie preselekcji? Dodam, ze w
pierwszym rzedzie chcialem szukac pracy w swym rodzinnym miescie W. na
poludniowym zachodzie Polski.
Pozdrawiam przeswiatecznie i z gory dziekuje za wszelkie wytyczne.
-
3. Data: 2002-12-19 13:56:10
Temat: Re: Doktorat - rzecz niechlubna?
Od: "Maciej M." <m...@f...onet.pl>
Witam
Ja jestem zwykłym magistrem, a wiele razy pytano sie mnnie "... i pan z
takimi kwalifikacjami chce u nas pracowac..." Niestety ludzie myslą że jak
ktoś ma wyksztalcenie i kawalifikacje trzeba mu placic gory zlota. Nawiasem
mowiac tak byc powinno. Ale co zrobic kiedy doktor bez bpracy i perspektyw
probuje znalezc prace w salonie sprzedarzy telefonow?
tu sie zaczynają schody...
(wiadomo ze jest to praca chwilowa i ten ktos i tak potem pojdzie do pracy
lepszej)
i wiadomo jest takze ze to jest normalne na rynku pracy ze szuka sie lepszej
wiec coz pozostaje klamac klamac, zalozyc flanelowa koszule walonki i do
personalnego....
pozdrawiam
Maciej M.
Użytkownik "_miro_" <_...@g...pl> napisał w wiadomości
news:atsiij$f7s$1@panorama.wcss.wroc.pl...
> Witam Szanowne Gremium!
>
> Chcialbym zwrocic sie do Was - jako osob niejednokrotnie mocno
zaprawionych
> w bojach :)) - o nastepujaca rade. Otoz na poczatku przyszlego roku
planuje
> obrone doktoratu na uczelni technicznej. Mam trzydziesci lat i w zasadzie
> wszystko czym moge sie pochwalic potencjalnemu pracodawcy to wlasnie ten
> doktorat. Tymczasem wiem, ze czasy sa... szczegolne... i niejednokrotnie
> posiadanie zbyt wysokiego wyksztalcenia zdecydowanie utrudnia zdobycie
> pracy. Wiem tez, ze niektorzy w podobnej sytuacji niemal z zalozenia
> ukrywaja cos, nad czym spedzili kilka lat zycia. Ja dotychczas
poszukiwalem
> pracy - moznaby rzec - na cwierc gwizdka (i o dziwo na kilkanascie
wyslanych
> aplikacji dostalem nawet czasem jakies odpowiedzi), ale 'zmasowany atak'
na
> rynek pracy zamierzam przypuscic po Nowym Roku. Dotychczas pisalem co
> robilem przez ostatnie cztery lata, ale zastanawiam sie czy to sluszna
> sciezka. Oczywiscie zdaje sobie sprawe ze sam tytul nikt dzis pracy nie
> daje, jednak chcialbym znac Wasze zdanie - co robic, aby nie spowodowac
> odrzucenia wszystkich swoich podan juz na etapie preselekcji? Dodam, ze w
> pierwszym rzedzie chcialem szukac pracy w swym rodzinnym miescie W. na
> poludniowym zachodzie Polski.
>
> Pozdrawiam przeswiatecznie i z gory dziekuje za wszelkie wytyczne.
>
>
-
4. Data: 2002-12-19 15:47:21
Temat: Re: Doktorat - rzecz niechlubna?
Od: "Tomek Banachowicz" <t...@p...onet.pl>
Witam,
przepraszam, ze wtrace.... Straszne rzeczy piszecie, nadeszly czasy, gdy
trzeba sie wstydzic dobrego wyksztalcenia.... Zal mi pracodawcow - jezeli
tak jest jak piszecie to znaczy, ze pracodawcy sa niezmiernie niemadrzy. Do
czego to doszlo - klamac, ze sie ma tylko zawodowke jezeli sie ma
doktorat... Ech.... takie czasy.... to jedno... ale glupota w narodzie, jak
widze, nie przemija (i nie przeminie)... Swoja droga, znam sporo gosci,
ktorzy sa HANDLOWCAMI (co prawda na Zachodzie) i pracuja na tych
stanowiskach z tytulami doktora... U mnie w firmie pracuja
programisci/projektanci z tytulem doktora (nawet habilitowanego :-) Ale
faktycznie, regula jest smutna - magister ok., doktor za madry (nie daj Boze
madrzejszy od szefa)....
Pozdrawiam,
Tomek
-
5. Data: 2002-12-19 15:56:26
Temat: Re: Doktorat - rzecz niechlubna?
Od: a...@o...pl
Hm... wszystko zależy co robiłeś przez ten czas... co to znaczy "praca na pół
gwizdka"? I chyba jeszcze ważniejsze - jakiej pracy szukasz? Do czego
zmierzam... wielce upraszczając, głównie chodzi o przekonanie pracodawcy
(personalnego), że to właśnie Ty jesteś świetny na to stanowisko, o które
postanowiłeś się ubiegać. A dlaczego? bo masz takie a takie umiejętności
(jakie?), takie kwalifikacje (jakie?), doświadczenie w takim a takim zakresie,
jesteś nieprzeciętny pod względem np. umiejętności analitycznego myślenia,
ponieważ twoja praca wiązała się z tym a tym... itd.
Czy twój doktorat, a więc brak doświadczenia, przekreśla Cię? Absolutnie nie!
Tylko będzie Ci trudniej przekonać pracodawcę, że doskonale łączysz wiedzę
teoretyczną z praktyką... Wierzę jednak, że Ci się uda!
Pozdrawiam bardzo serdecznie
Anna
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
6. Data: 2002-12-20 07:50:47
Temat: Re: Doktorat - rzecz niechlubna?
Od: "Kamil Krzaczek" <k...@w...pl>
Święta racje
WYKSZTAŁCENIE MORZESZKODZIĆ !!!
Miałem praktyki w firmie projektów (automatyka- Łódź) gdzie min. to mrg. -
praca ambitna ale płaca na poziomie 1200-1500;
W rozmowie o prace w servisie urzadzen biurowych (praca malo ambitna, prosta
ALE samochod słuzbowy, komorka) wszystko szlo w dobrym kierunku do puki nie
powiedzialem zem magisterek (placa powyzej 1500 do 3000), gosciu powiedzial
ze bede mial ambicje a to praca prosta - wola technika co ja bedzie
"bardziej szanowal".
:(
-
7. Data: 2002-12-20 09:08:34
Temat: Re: Doktorat - rzecz niechlubna?
Od: "Michal" <m...@p...onet.pl>
> przepraszam, ze wtrace.... Straszne rzeczy piszecie, nadeszly czasy, gdy
> trzeba sie wstydzic dobrego wyksztalcenia.... Zal mi pracodawcow - jezeli
> tak jest jak piszecie to znaczy, ze pracodawcy sa niezmiernie niemadrzy.
To nie jest wcale glupie. Przychodzi 100 kandydatow i masz do wyboru
zatrudnic magistra, ktory pracujac na takim stanowisku bedzie sfrustrowany,
albo kogos bez wyzszego wyksztalcenia, ktory bedzie szczesliwy. Co bys
wybral bedac pracodawca? Poza tym istnieje duze prawdopodobienstwo, ze ten
pierwszy od razu zacznie szukac nowej, lepszej pracy i ze go stracisz.
> Do czego to doszlo - klamac, ze sie ma tylko zawodowke jezeli sie ma
> doktorat... Ech.... takie czasy.... to jedno... ale glupota w narodzie,
jak
> widze, nie przemija (i nie przeminie)...
Oczywiscie, zwlasza jak sie nawet nie probuje pomyslec jak to wyglada z
drugiej strony...
michal
-
8. Data: 2002-12-20 09:34:43
Temat: Re: Doktorat - rzecz niechlubna?
Od: " leszek" <s...@N...gazeta.pl>
_miro_ <_...@g...pl> napisał(a):
> Witam Szanowne Gremium!
>
> Chcialbym zwrocic sie do Was - jako osob niejednokrotnie mocno zaprawionych
> w bojach :)) - o nastepujaca rade. Otoz na poczatku przyszlego roku planuje
> obrone doktoratu na uczelni technicznej. Mam trzydziesci lat i w zasadzie
> wszystko czym moge sie pochwalic potencjalnemu pracodawcy to wlasnie ten
> doktorat. Tymczasem wiem, ze czasy sa... szczegolne... i niejednokrotnie
> posiadanie zbyt wysokiego wyksztalcenia zdecydowanie utrudnia zdobycie
> pracy. Wiem tez, ze niektorzy w podobnej sytuacji niemal z zalozenia
> ukrywaja cos, nad czym spedzili kilka lat zycia. Ja dotychczas poszukiwalem
> pracy - moznaby rzec - na cwierc gwizdka (i o dziwo na kilkanascie wyslanych
> aplikacji dostalem nawet czasem jakies odpowiedzi), ale 'zmasowany atak' na
> rynek pracy zamierzam przypuscic po Nowym Roku. Dotychczas pisalem co
> robilem przez ostatnie cztery lata, ale zastanawiam sie czy to sluszna
> sciezka. Oczywiscie zdaje sobie sprawe ze sam tytul nikt dzis pracy nie
> daje, jednak chcialbym znac Wasze zdanie - co robic, aby nie spowodowac
> odrzucenia wszystkich swoich podan juz na etapie preselekcji? Dodam, ze w
> pierwszym rzedzie chcialem szukac pracy w swym rodzinnym miescie W. na
> poludniowym zachodzie Polski.
Problem jest taki, że polska gospodarka jest w większości bardzo prymitywna i
nie ma wielkiego zapotrzebowania na wykwalifikowane kadry. Szuka się jak
najtańszych ludzi do prostej roboty.
Tylko, że z tego tworzy się błędne koło: szuka się byle jakich ludzi, do byle
jakiej roboty za małe pieniądze. Ci byle jacy ludzie robią byle jakie wyroby,
które nie mają szans na zagranicznych rynkach. Sprzedaje się je więc za byle
jaki pieniądze na rynku krajowych. Producenci mają byle jakie pieniądze i
znowu szukają tanich ludzi, bo ci poprzedni już nawiali - też do byle jakiej
roboty, tylko że za sto złotych więcej.
Widac do było podczas ostatnich wyborów samorządowych - banalna od strony
technicznej sprawa, ogromne pieniądze (20 milionów) i wspaniałe polskie firmy
informatyczne (w tym największa krajowa) nie potrafiły tego zrobić i teraz
jedna zwala winę na drugą.
Nic dziwnego, jak się zatrudnia ludzi, których jedyna zaletą są małe
wymagania finansowe.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
9. Data: 2002-12-20 14:02:36
Temat: Re: Doktorat - rzecz niechlubna?
Od: "Tomek Banachowicz" <t...@p...onet.pl>
[...]
> To nie jest wcale glupie. Przychodzi 100 kandydatow i masz do wyboru
> zatrudnic magistra, ktory pracujac na takim stanowisku bedzie
sfrustrowany,
> albo kogos bez wyzszego wyksztalcenia, ktory bedzie szczesliwy. Co bys
> wybral bedac pracodawca? Poza tym istnieje duze prawdopodobienstwo, ze ten
> pierwszy od razu zacznie szukac nowej, lepszej pracy i ze go stracisz.
[...]
> Oczywiscie, zwlasza jak sie nawet nie probuje pomyslec jak to wyglada z
> drugiej strony...
[...]
Czy mam wyciagac DALEKO idacy wniosek, ze nie warto sie ksztalcic? Poza tym
nie moge sie zgodzic z Twoim zdaniem: kogo zatrudnic - niewyksztalconego,
ktory bedzie skakal pod sufit z radosci, czy wyksztalconego, ktory bedzie
wybrzydzal. Chyba zatrudnia sie tego, ktory spelnia wymagania stanowiska, na
ktorym ma pracowac.... Czy sie myle...?
Tomek
PS. Ciagne ten watek, poniewaz chcialbym wyjasnic: chcac sie doktoryzowac
czlowiek chyba mysli, ze to mu otworzy szerzej droge do kariery a nie
odwrotnie, prawda?
-
10. Data: 2002-12-20 14:06:23
Temat: Re: Doktorat - rzecz niechlubna?
Od: Shrek <l...@w...pl>
Dnia 20 gru 2002, "Tomek Banachowicz" <t...@p...onet.pl>
zapodal(a):
> PS. Ciagne ten watek, poniewaz chcialbym wyjasnic: chcac sie
> doktoryzowac czlowiek chyba mysli, ze to mu otworzy szerzej droge do
> kariery a nie odwrotnie, prawda?
Ja wyciagnalem dokladnie odwrotny wniosek... i zdreygnowalem ze studiow
doktoranckich. Choc podobno ciagle na mnie czeka miejsce.
Takie czasy:(
Pozdr. Shrek.