-
41. Data: 2006-11-21 12:21:03
Temat: Re: wyzysk? czy to ze mna cos jest nie tak?
Od: Feng Mei <f...@g...com>
Immona, to nie jest normalność.
Na wysokim poziomie, takim jak w Nowej Zelandii czy niektórych krajach
Europy, żyje ułamek populacji naszego globu. Reszta może sobie co
najwyżej pomarzyć.
Dla przeciętnego Polaka czy Polki jedyna praktyczna możliwość wyjazdu do
NZ to... małżeństwo z osobą płci przeciwnej z NZ. Do tego najlepiej
wyjechać do Anglii, gdzie Kiwi licznie migrują, bo w Polsce
(zarejestrowanych) jest ich około trzydziestu (w wawie robią sobie
cotygodniowe imprezy :)
Reasumując: złapałaś Pana Boga za ogon. Jesteś w sytuacji, w której
większość ludzi na Ziemi nigdy nie będzie. Jest się z czego cieszyć :)
I przy okazji - część z nas podjęła świadomy wybór pozostania w Polsce,
by pomóc przekształcić ją w kraj o standardzie podobnym do NZ -
jakkolwiek utopijnie by to nie brzmiało :)
I.. osobiście nie narzekam. Jestem po rocznym doświadczeniu emigracji i
muszę stwierdzić, że ważniejsze jest jednak z kim się żyje a nie gdzie.
Moi nowi przyjaciele mówiący w innym języku byli bardzo mili, ale
niestety nie potrafili zastąpić tego wszystkiego co zostawiłem tu.
Myślę, że komuś bez kochającej rodziny i innych bliskich osób byłoby
znacznie łatwiej (zarobki w NZ nie są jednak aż tak wysokie, by można
było sobie pozwolić np. na comiesięczne wypady do Polski).
Immona wrote:
> grom@x wrote:
>
>> A jak widzę jakąś nieznaną mi markę, to kelner naleje tego "seteczkę"
>> (czywiście beczkowego) i mogę spróbować, czy chcę kupić to czy też inne.
>> I dodam jeszcze, że za takie piwo w knajpie płacę równowartość pół
>> godziny pracy wg. najniższej stawki (minimum to ok. 5,20 ft za godzine
>> brutto, czyli około 4 netto)
>>
>> i moze jest to malo zrozumiałe, ale tutaj jest kupa
>> sklepów/sklepików/knajp/whatever gdzie nic tylko wydawać kasę. W
>> większości drobną (w stosunku do zarobków). Pokój czy kuchnię sobie
>> zastawisz meblami z miesięcznej pensji. I tak dalej i tak dalej.
>
> Widze, ze przezywasz etap upajania sie normalnoscia :D
>
> I.
>
-
42. Data: 2006-11-21 13:00:04
Temat: Re: wyzysk? czy to ze mna cos jest nie tak? [OT]
Od: Tobi <t...@p...onet.pl>
Feng Mei napisał(a):
> Reasumując: złapałaś Pana Boga za ogon.
Twój Pan Bóg ma ogon? Bo mój nie ma.
Tobi
-
43. Data: 2006-11-21 13:46:53
Temat: Re: wyzysk? czy to ze mna cos jest nie tak?
Od: Jakub Lisowski <j...@S...kofeina.net>
Dnia Tue, 21 Nov 2006 13:21:03 +0100, Feng Mei <f...@g...com>
w <4562e021$0$17942$f69f905@mamut2.aster.pl> napisał:
> Immona, to nie jest normalność.
Jak dla kogo. Normalność != rzeczywistość.
> Dla przeciętnego Polaka czy Polki jedyna praktyczna możliwość wyjazdu do
> NZ to... małżeństwo z osobą płci przeciwnej z NZ. Do tego najlepiej
To niech się uczą poszukiwanych przez NZ umiejętności i angielskiego.
> Reasumując: złapałaś Pana Boga za ogon. Jesteś w sytuacji, w której
> większość ludzi na Ziemi nigdy nie będzie. Jest się z czego cieszyć :)
No wszyscy to by się na tej NZ chyba nie pomieścili.
> I przy okazji - część z nas podjęła świadomy wybór pozostania w Polsce,
> by pomóc przekształcić ją w kraj o standardzie podobnym do NZ -
> jakkolwiek utopijnie by to nie brzmiało :)
Albo bezsensownie. Nie mam złudzeń, że za mojego życia Polska osiągnie
poziom życia NZ, chyba że na NZ drastycznie się pogorszy.
Nie ta mentalność ludzi, a aby to zmienić, to tak z 60 lat potrzeba, bez
socjalistycznych przeszkadzajek.
ja czyli jakub
--
Z zaparkowanego Forda Fulkersona wysiedli generał Grant i porucznik
Revoke.
-
44. Data: 2006-11-21 16:01:08
Temat: Re: wyzysk? czy to ze mna cos jest nie tak?
Od: Feng Mei <f...@g...com>
Jakub Lisowski wrote:
> Dnia Tue, 21 Nov 2006 13:21:03 +0100, Feng Mei <f...@g...com>
> w <4562e021$0$17942$f69f905@mamut2.aster.pl> napisał:
>
>> Immona, to nie jest normalność.
>
> Jak dla kogo. Normalność != rzeczywistość.
Normalność = powszechność. Czy posiadanie kilku żon jest normalne? U nas
nie, ponieważ nikt tego nie robi, w niektórych krajach tak, ponieważ
ludzie tak robią.
Tak wiem są osoby, które utożsamiają dobrobyt z normalnością, ale...
pobudka, dobrobyt jest przywilejem nielicznych i wcale nie jest czymś
normalnym - to jest powszechnym. Jest przywilejem niewielkiej grupy osób.
>> Dla przeciętnego Polaka czy Polki jedyna praktyczna możliwość wyjazdu do
>> NZ to... małżeństwo z osobą płci przeciwnej z NZ. Do tego najlepiej
>
> To niech się uczą poszukiwanych przez NZ umiejętności i angielskiego.
Nie każdy ma możliwość. Poza tym... Po 7 latach studiów (5 lat
magisterskich + 2 podyplomowe) teoretycznie można się przekwalifikować i
jeszcze raz zacząć od zera... ale trochę szkoda życia.
>> Reasumując: złapałaś Pana Boga za ogon. Jesteś w sytuacji, w której
>> większość ludzi na Ziemi nigdy nie będzie. Jest się z czego cieszyć :)
>
> No wszyscy to by się na tej NZ chyba nie pomieścili.
Ale chcą - stąd drakońskie przepisy antyimigracyjne krajów takich jak NZ
i afery z tym związane od czasu do czasu.
> Albo bezsensownie. Nie mam złudzeń, że za mojego życia Polska osiągnie
> poziom życia NZ, chyba że na NZ drastycznie się pogorszy.
> Nie ta mentalność ludzi, a aby to zmienić, to tak z 60 lat potrzeba, bez
> socjalistycznych przeszkadzajek.
Taaak... Jak ktoś tak mówi od razu przypominam sobie zimę 88 roku i
rozmowy z wujostwem... Wszyscy byli załamani. Ktoś stwierdził: "Nie
róbmy sobie złudzeń, nawet gdyby w tej chwili zachodni specjaliście się
za nas wzięli, to i tak nawet za 20 lat nie dogonimy Europy... A
przecież nic nawet nie zapowiada jakiejkowiek możliwości upadku
systemu". To było naprawdę bardzo przygnębiające.
I co? Minął rok i mieliśmy rewolucję.
Następnych kilka lat i wielu osobom powoli zaczęło być... normalnie? A
to było nie do pomyślenia jeszcze kilka lat wcześniej. Gdyby mi ktoś
opisał mający później nastąpić ciąg wydarzeń, to uznałbym go za
nieszkodliwy acz trudny przypadek.
-
45. Data: 2006-11-21 18:48:09
Temat: Re: wyzysk? czy to ze mna cos jest nie tak?
Od: Jakub Lisowski <j...@S...kofeina.net>
Dnia Tue, 21 Nov 2006 17:01:08 +0100, Feng Mei <f...@g...com>
w <456313b3$0$17971$f69f905@mamut2.aster.pl> napisał:
> Jakub Lisowski wrote:
>> Dnia Tue, 21 Nov 2006 13:21:03 +0100, Feng Mei <f...@g...com>
>>> Immona, to nie jest normalność.
>> Jak dla kogo. Normalność != rzeczywistość.
>
> Normalność = powszechność. Czy posiadanie kilku żon jest normalne? U nas
> nie, ponieważ nikt tego nie robi, w niektórych krajach tak, ponieważ
> ludzie tak robią.
>
> Tak wiem są osoby, które utożsamiają dobrobyt z normalnością, ale...
> pobudka, dobrobyt jest przywilejem nielicznych i wcale nie jest czymś
Gratuluję mentalności niewolnika lub chłopa pańszczyźnianego: 'dobrobyt
jest przywilejem', może praca również?
>>> Dla przeciętnego Polaka czy Polki jedyna praktyczna możliwość wyjazdu do
>>> NZ to... małżeństwo z osobą płci przeciwnej z NZ. Do tego najlepiej
>>
>> To niech się uczą poszukiwanych przez NZ umiejętności i angielskiego.
>
> Nie każdy ma możliwość. Poza tym... Po 7 latach studiów (5 lat
> magisterskich + 2 podyplomowe) teoretycznie można się przekwalifikować i
> jeszcze raz zacząć od zera... ale trochę szkoda życia.
Trzeba było te 7 lat temu podjąć właściwe decyzje, a nie motto "Pójdę na
marketing i zarządzanie, bo po tym dobrze płacą.".
>> Albo bezsensownie. Nie mam złudzeń, że za mojego życia Polska osiągnie
>> poziom życia NZ, chyba że na NZ drastycznie się pogorszy.
>> Nie ta mentalność ludzi, a aby to zmienić, to tak z 60 lat potrzeba, bez
>> socjalistycznych przeszkadzajek.
>
> Taaak... Jak ktoś tak mówi od razu przypominam sobie zimę 88 roku i
> rozmowy z wujostwem... Wszyscy byli załamani. Ktoś stwierdził: "Nie
> róbmy sobie złudzeń, nawet gdyby w tej chwili zachodni specjaliście się
> za nas wzięli, to i tak nawet za 20 lat nie dogonimy Europy... A
> przecież nic nawet nie zapowiada jakiejkowiek możliwości upadku
> systemu". To było naprawdę bardzo przygnębiające.
>
> I co? Minął rok i mieliśmy rewolucję.
Phyhyhy, rewolucja. Teraz to sięnazywa 'postępowanie upadłościowe'.
> Następnych kilka lat i wielu osobom powoli zaczęło być... normalnie? A
Zaraz, bo twoja logika się sypie.
Skoro powszechność == normalność, to w takim razie w 88 roku było
normalnie, i po kilku latach wielu osobom nie mogło zacząć byćnormalnie,
bo im cały czas było.
Do zachodniej Europy jeszcze daleeko, tylko ta odległosć jest w ludzkich
mózgach, a nie portfelach.
I ona się będzie zmniejszała latami, ale różne stare pierdziele żyjący
mrzonkami robią wszystko, aby się nie zmniejszała, a powiększała.
ja czyli jakub
--
Z zaparkowanego Forda Fulkersona wysiedli generał Grant i porucznik
Revoke.
-
46. Data: 2006-11-21 21:09:10
Temat: Re: wyzysk? czy to ze mna cos jest nie tak?
Od: Feng Mei <f...@g...com>
Jakub Lisowski wrote:
>> Tak wiem są osoby, które utożsamiają dobrobyt z normalnością, ale...
>> pobudka, dobrobyt jest przywilejem nielicznych i wcale nie jest czymś
>
> Gratuluję mentalności niewolnika lub chłopa pańszczyźnianego: 'dobrobyt
> jest przywilejem', może praca również?
Mieszasz pojęcia, nie piszę o swoim światopoglądzie tylko o
rzeczywistości. Większość ludzi wegetuje, co nie przeszkadza Polakom
tonąć w wiecznych narzekaniach (najlepiej na władzę - takiego Żyda
współczesnej epoki).
> Trzeba było te 7 lat temu podjąć właściwe decyzje, a nie motto "Pójdę na
> marketing i zarządzanie, bo po tym dobrze płacą.".
Nie, to nie to. Studia dobre, specjalistyczne, praca dobra, w Polsce,
jestem bardzo zadowolony nie narzekam. Ale akurat w NZ nie potrzebują
ludzi o takiej specjalności. Nie wylewam łez z tego powodu - zwracam
tylko uwagę, że nie każdy może (nie wchodząc w związek małżeński ;).
> Zaraz, bo twoja logika się sypie.
> Skoro powszechność == normalność, to w takim razie w 88 roku było
> normalnie, i po kilku latach wielu osobom nie mogło zacząć byćnormalnie,
> bo im cały czas było.
Kolega nowy w dyskusjach? :)
W latach osiemdziesiątych normalne było to, że ludzie kradli z fabryk,
bo było to powszechne. Normalne było to, że człowiek nie mówił pewnych
rzeczy na głos, zwłaszcza w miejscach publicznych, bo było to powszechne.
Twoje pojęcie normalności jak wnioskuję to "tak, że jest mi dobrze"?
Jeśli przyjąć taką definicję, to i tak niewielkiemu procentowi ludzi na
Ziemi jest normalnie, większość żyje w (koszmarnej) "nienormalności".
(Ale Polacy i tak nie narzekają najgłośniej, znacznie lepsi w tym są
Francuzi)
> Do zachodniej Europy jeszcze daleeko, tylko ta odległosć jest w ludzkich
> mózgach, a nie portfelach.
> I ona się będzie zmniejszała latami, ale różne stare pierdziele żyjący
> mrzonkami robią wszystko, aby się nie zmniejszała, a powiększała.
Oni mnie nie interesują, ja robię swoje. Jeśli wszyscy będą tak robić,
pewnego dnia możemy mieć miłą niespodziankę. Jeśli będziemy się oglądać
na innych, nigdy nic z tego nie wyjdzie.
-
47. Data: 2006-11-21 22:34:39
Temat: Re: wyzysk? czy to ze mna cos jest nie tak?
Od: Jakub Lisowski <j...@S...kofeina.net>
Dnia Tue, 21 Nov 2006 22:09:10 +0100, Feng Mei <f...@g...com>
w <45635be0$0$17963$f69f905@mamut2.aster.pl> napisał:
> Jakub Lisowski wrote:
>>> Tak wiem są osoby, które utożsamiają dobrobyt z normalnością, ale...
>>> pobudka, dobrobyt jest przywilejem nielicznych i wcale nie jest czymś
>>
>> Gratuluję mentalności niewolnika lub chłopa pańszczyźnianego: 'dobrobyt
>> jest przywilejem', może praca również?
>
> Mieszasz pojęcia, nie piszę o swoim światopoglądzie tylko o
> rzeczywistości. Większość ludzi wegetuje, co nie przeszkadza Polakom
Rzeczywistość jest taka, jaką się ją opisuje. Dla mnie dobrobyt nie jest
przywilejem, nie jest przyznawany komuś za coś.
Dobrobyt sięzdobywa.
>> Zaraz, bo twoja logika się sypie.
>> Skoro powszechność == normalność, to w takim razie w 88 roku było
>> normalnie, i po kilku latach wielu osobom nie mogło zacząć byćnormalnie,
>> bo im cały czas było.
>
> Kolega nowy w dyskusjach? :)
Sprawdź w google, może się zdziwisz.
> W latach osiemdziesiątych normalne było to, że ludzie kradli z fabryk,
> bo było to powszechne. Normalne było to, że człowiek nie mówił pewnych
> rzeczy na głos, zwłaszcza w miejscach publicznych, bo było to powszechne.
> Twoje pojęcie normalności jak wnioskuję to "tak, że jest mi dobrze"?
> Jeśli przyjąć taką definicję, to i tak niewielkiemu procentowi ludzi na
No tobie się udało w ten sposób zdefiniować normalność w
<456313b3$0$17971$f69f905@mamut2.aster.pl> napisałeś/aś:
<>
Normalność = powszechność.
</>
> Ziemi jest normalnie, większość żyje w (koszmarnej) "nienormalności".
Dla Polski pomiędzy 1945 a 1988 to było normalne, bo powszechne, w innym
miejscu świata według twojej definicji normalne jest mieć kilka żon, a w
jeszcze innym normalne jest zarąbanie ludzi s sąsiedniej wioski
maczetami, albo obrzucanie kobiety kamieniami aż umrze.
Jestem daleki od takiej definicji normalności, gdyż ona sankcojnuje
zastany stan jako normalny.
>> Do zachodniej Europy jeszcze daleeko, tylko ta odległosć jest w ludzkich
>> mózgach, a nie portfelach.
>> I ona się będzie zmniejszała latami, ale różne stare pierdziele żyjący
>> mrzonkami robią wszystko, aby się nie zmniejszała, a powiększała.
>
> Oni mnie nie interesują, ja robię swoje. Jeśli wszyscy będą tak robić,
Kwestia definicji 'swojego' i 'cudzego'.
ja czyli jakub
--
Z zaparkowanego Forda Fulkersona wysiedli generał Grant i porucznik
Revoke.
-
48. Data: 2006-11-22 04:13:50
Temat: Re: wyzysk? czy to ze mna cos jest nie tak?
Od: Immona <c...@n...gmailu>
Feng Mei wrote:
> Immona, to nie jest normalność.
> Na wysokim poziomie, takim jak w Nowej Zelandii czy niektórych krajach
> Europy, żyje ułamek populacji naszego globu. Reszta może sobie co
> najwyżej pomarzyć.
Ulamek to moze byc wprawdzie i jedna setna, i cztery piate, ale z
Twojego kontekstu wynika, ze miales na mysli cos blizej tej jednej
setnej. Tymczasem, jak sobie policzysz ludnosc krajow, w ktorych PKB na
mieszkanca jest wyzsze niz w NZ, to Ci wyjdzie troche wiekszy ulamek.
(http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_countries_by_G
DP_(PPP)_per_capita).
Mylisz sie tez zakladajac, ze normalnosc definiuje jako dobrobyt. Nie -
chodzi mi bardziej o mentalnosc i stosunki miedzyludzkie oraz o
organizacje panstwa i gospodarki. Dobrobyt oczywiscie pomaga w byciu
zyczliwym i traktowaniu ludzi z szacunkiem, ale sam z siebie tego nie
powoduje i nie jest niezbednym warunkiem takiej postawy.
> Dla przeciętnego Polaka czy Polki jedyna praktyczna możliwość wyjazdu do
> NZ to... małżeństwo z osobą płci przeciwnej z NZ.
Gwoli scislosci, moze byc tez zwiazek z osoba z tej samej plci, jak i
bycie malzenstwem de facto, ale bez papierka - NZ uznaje te wszystkie
wersje w ramach laczenia rodzin, bo to liberalny kraj.
> I przy okazji - część
> z nas podjęła świadomy wybór pozostania w Polsce,
> by pomóc przekształcić ją w kraj o standardzie podobnym do NZ -
> jakkolwiek utopijnie by to nie brzmiało :)
Chyba mylnie zrozumiales moje wypowiedzi na grupie. Ja nie zachecam
nikogo do wyjazdu do NZ (choc, jesli juz o tym mowimy, zachecam kazdego
do wyjazdu na jakis czas gdziekolwiek, bo to rozwija). Wiem, ze sporo
pisze o NZ, ale to jest po prostu dzielenie sie wrazeniami z przygody
zwiazanej z dziedzina omawiana na grupia (rynek pracy/gospodarka) i
poreczny przyklad dzialania w praktyce rozwiazan, ktore popieram
(latwosc rejestracji firmy, brak ZUSu itp.).
I.
--
http://nz.pasnik.pl
mieszkam w Nowej Zelandii :)
-
49. Data: 2006-11-22 05:14:11
Temat: Re: wyzysk? czy to ze mna cos jest nie tak?
Od: Immona <c...@n...gmailu>
Feng Mei wrote:
> Jakub Lisowski wrote:
>
>> Dnia Tue, 21 Nov 2006 13:21:03 +0100, Feng Mei <f...@g...com>
>> w <4562e021$0$17942$f69f905@mamut2.aster.pl> napisał:
>>
>>> Immona, to nie jest normalność.
>>
>>
>> Jak dla kogo. Normalność != rzeczywistość.
>
>
> Normalność = powszechność. Czy posiadanie kilku żon jest normalne? U nas
> nie, ponieważ nikt tego nie robi, w niektórych krajach tak, ponieważ
> ludzie tak robią.
Jest kilka znaczen normalnosci. Jedno uzywane jest mniej wiecej takie,
jak mowisz, drugie to normalnosc = stan prawidlowy w przeciwstawieniu do
nienormalnosci jako stanu zakloconego, chorobowego, niepozadanego. W tej
dyskusji ja i Jakub myslimy wlasnie o tej drugiej definicji i mysle, ze
wyklarowanie tego oszczedzi nam flame'a o tym, ktore znaczenie
slownikowo wieloznacznego slowa jest poprawne.
Powszechnosc nic do tego nie ma. Bardzo niewielu ludzi na swiecie jest
absolutnie zdrowych - nie tylko bez powazniejszych schorzen, ale i bez
wady wzroku, plomb w zebach, pryszczy i innych odstepstw od idealu
zdrowia, ale nikt wobec tego nie postuluje, zeby nie leczyc powszechnych
schorzen dlatego, ze sa powszechne, a juz nikomu nie przychodzi do glowy
przestac uznawac zdrowie za stan pozadany.
>
> Tak wiem są osoby, które utożsamiają dobrobyt z normalnością, ale...
> pobudka, dobrobyt jest przywilejem nielicznych i wcale nie jest czymś
> normalnym - to jest powszechnym. Jest przywilejem niewielkiej grupy osób.
Jak definiujesz dobrobyt? Bo gdy mowa o przywileju niewielkiej liczby
osob, to przychodzi mi na mysl haute couture z sukniami, na ktore stac
okolo 2000 kobiet na swiecie lub sprzedawana wlasnie niedaleko
posiadlosc na Waiheke w cenie kilkudziesieciu milionow dolarow.
Zapewniam Cie, ze ani ja, ani przecietny Kiwi, ani Anglik, ani Niemiec
czy Amerykanin nie zyje na takim poziomie :)
>> No wszyscy to by się na tej NZ chyba nie pomieścili.
>
>
> Ale chcą - stąd drakońskie przepisy antyimigracyjne krajów takich jak NZ
> i afery z tym związane od czasu do czasu.
>
Zadziwiles mnie niesamowicie.
Dla np. wykwalifikowanego programisty z innego kraju legalne zycie i
praca w NZ to nieporownanie prostsza impreza niz legalna praca i zycie w
Polsce. Mialam okazje widziec to z bliska na przykladzie czlowieka z
jednego z krajow bylego ZSRR. W Polsce panstwo stawialo przeszkody przy
kazdym kolejnym przedluzaniu pozwolenia na prace i kontynuacja
normalnego zycia wymagala, ech, nadzwyczajnych interwencji, NZ przyjelo
z otwartymi ramionami. Zapoznalam sie tez z perypetiami Polaka, ktory
byl w Chinach, zakochal sie, ozenil i potem postanowili z zona i corka
wrocic do Polski. Okazalo sie, ze zeby zona mogla przyjechac do PL musi
byc jego zona poslubiona w Polsce, a na razie nawet na wakacje jej nie
wpuszcza, a skoro nie wpuszcza, to nie ma jak zawrzec z nia polskiego
slubu na polskiej ziemi. Paragraf 22 po prostu.
NZ jest na tym tle niezwykle przyjazne dla imigrantow - jesli
przyjedziesz na wakacje i znajdziesz prace na stale, to nie masz
problemu z uzyskaniem wizy ulegalniajacej te prace i Twoj przedluzony
pobyt. Bo skoro rynek twierdzi, ze jestes potrzebny w tym kraju, to
jestes. Fakt, ze NZ moze sobie na to pozwolic, bo jest odlegla wyspa i
nie ma granicy ladowej z Meksykiem, Polska czy innym krajem obfitujacym
w desperatow na tle ekonomicznym.
>
>> Albo bezsensownie. Nie mam złudzeń, że za mojego życia Polska osiągnie
>> poziom życia NZ, chyba że na NZ drastycznie się pogorszy.
>> Nie ta mentalność ludzi, a aby to zmienić, to tak z 60 lat potrzeba, bez
>> socjalistycznych przeszkadzajek.
>
>
> Taaak... Jak ktoś tak mówi od razu przypominam sobie zimę 88 roku i
> rozmowy z wujostwem... Wszyscy byli załamani. Ktoś stwierdził: "Nie
> róbmy sobie złudzeń, nawet gdyby w tej chwili zachodni specjaliście się
> za nas wzięli, to i tak nawet za 20 lat nie dogonimy Europy... A
> przecież nic nawet nie zapowiada jakiejkowiek możliwości upadku
> systemu". To było naprawdę bardzo przygnębiające.
>
> I co? Minął rok i mieliśmy rewolucję.
I poziomu zycia Europy Zachodniej nie osiagnelismy i nadal nam brakuje
kilkadziesiat lat. Ale wydajesz sie czegos nie rozumiec. W tej dyskusji
poziom zycia to sprawa drugorzedna, podstawowa roznica, ktora czyni
Polske malo atrakcyjna to mentalnosc, mentalnosc i jeszcze raz mentalnosc.
I.
--
http://nz.pasnik.pl
mieszkam w Nowej Zelandii :)