eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › wyzysk? czy to ze mna cos jest nie tak?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 49

  • 41. Data: 2006-11-21 12:21:03
    Temat: Re: wyzysk? czy to ze mna cos jest nie tak?
    Od: Feng Mei <f...@g...com>

    Immona, to nie jest normalność.
    Na wysokim poziomie, takim jak w Nowej Zelandii czy niektórych krajach
    Europy, żyje ułamek populacji naszego globu. Reszta może sobie co
    najwyżej pomarzyć.
    Dla przeciętnego Polaka czy Polki jedyna praktyczna możliwość wyjazdu do
    NZ to... małżeństwo z osobą płci przeciwnej z NZ. Do tego najlepiej
    wyjechać do Anglii, gdzie Kiwi licznie migrują, bo w Polsce
    (zarejestrowanych) jest ich około trzydziestu (w wawie robią sobie
    cotygodniowe imprezy :)

    Reasumując: złapałaś Pana Boga za ogon. Jesteś w sytuacji, w której
    większość ludzi na Ziemi nigdy nie będzie. Jest się z czego cieszyć :)

    I przy okazji - część z nas podjęła świadomy wybór pozostania w Polsce,
    by pomóc przekształcić ją w kraj o standardzie podobnym do NZ -
    jakkolwiek utopijnie by to nie brzmiało :)

    I.. osobiście nie narzekam. Jestem po rocznym doświadczeniu emigracji i
    muszę stwierdzić, że ważniejsze jest jednak z kim się żyje a nie gdzie.
    Moi nowi przyjaciele mówiący w innym języku byli bardzo mili, ale
    niestety nie potrafili zastąpić tego wszystkiego co zostawiłem tu.
    Myślę, że komuś bez kochającej rodziny i innych bliskich osób byłoby
    znacznie łatwiej (zarobki w NZ nie są jednak aż tak wysokie, by można
    było sobie pozwolić np. na comiesięczne wypady do Polski).


    Immona wrote:
    > grom@x wrote:
    >
    >> A jak widzę jakąś nieznaną mi markę, to kelner naleje tego "seteczkę"
    >> (czywiście beczkowego) i mogę spróbować, czy chcę kupić to czy też inne.
    >> I dodam jeszcze, że za takie piwo w knajpie płacę równowartość pół
    >> godziny pracy wg. najniższej stawki (minimum to ok. 5,20 ft za godzine
    >> brutto, czyli około 4 netto)
    >>
    >> i moze jest to malo zrozumiałe, ale tutaj jest kupa
    >> sklepów/sklepików/knajp/whatever gdzie nic tylko wydawać kasę. W
    >> większości drobną (w stosunku do zarobków). Pokój czy kuchnię sobie
    >> zastawisz meblami z miesięcznej pensji. I tak dalej i tak dalej.
    >
    > Widze, ze przezywasz etap upajania sie normalnoscia :D
    >
    > I.
    >


  • 42. Data: 2006-11-21 13:00:04
    Temat: Re: wyzysk? czy to ze mna cos jest nie tak? [OT]
    Od: Tobi <t...@p...onet.pl>

    Feng Mei napisał(a):
    > Reasumując: złapałaś Pana Boga za ogon.

    Twój Pan Bóg ma ogon? Bo mój nie ma.

    Tobi


  • 43. Data: 2006-11-21 13:46:53
    Temat: Re: wyzysk? czy to ze mna cos jest nie tak?
    Od: Jakub Lisowski <j...@S...kofeina.net>

    Dnia Tue, 21 Nov 2006 13:21:03 +0100, Feng Mei <f...@g...com>
    w <4562e021$0$17942$f69f905@mamut2.aster.pl> napisał:

    > Immona, to nie jest normalność.

    Jak dla kogo. Normalność != rzeczywistość.

    > Dla przeciętnego Polaka czy Polki jedyna praktyczna możliwość wyjazdu do
    > NZ to... małżeństwo z osobą płci przeciwnej z NZ. Do tego najlepiej

    To niech się uczą poszukiwanych przez NZ umiejętności i angielskiego.

    > Reasumując: złapałaś Pana Boga za ogon. Jesteś w sytuacji, w której
    > większość ludzi na Ziemi nigdy nie będzie. Jest się z czego cieszyć :)

    No wszyscy to by się na tej NZ chyba nie pomieścili.

    > I przy okazji - część z nas podjęła świadomy wybór pozostania w Polsce,
    > by pomóc przekształcić ją w kraj o standardzie podobnym do NZ -
    > jakkolwiek utopijnie by to nie brzmiało :)

    Albo bezsensownie. Nie mam złudzeń, że za mojego życia Polska osiągnie
    poziom życia NZ, chyba że na NZ drastycznie się pogorszy.
    Nie ta mentalność ludzi, a aby to zmienić, to tak z 60 lat potrzeba, bez
    socjalistycznych przeszkadzajek.

    ja czyli jakub
    --
    Z zaparkowanego Forda Fulkersona wysiedli generał Grant i porucznik
    Revoke.


  • 44. Data: 2006-11-21 16:01:08
    Temat: Re: wyzysk? czy to ze mna cos jest nie tak?
    Od: Feng Mei <f...@g...com>

    Jakub Lisowski wrote:
    > Dnia Tue, 21 Nov 2006 13:21:03 +0100, Feng Mei <f...@g...com>
    > w <4562e021$0$17942$f69f905@mamut2.aster.pl> napisał:
    >
    >> Immona, to nie jest normalność.
    >
    > Jak dla kogo. Normalność != rzeczywistość.

    Normalność = powszechność. Czy posiadanie kilku żon jest normalne? U nas
    nie, ponieważ nikt tego nie robi, w niektórych krajach tak, ponieważ
    ludzie tak robią.

    Tak wiem są osoby, które utożsamiają dobrobyt z normalnością, ale...
    pobudka, dobrobyt jest przywilejem nielicznych i wcale nie jest czymś
    normalnym - to jest powszechnym. Jest przywilejem niewielkiej grupy osób.

    >> Dla przeciętnego Polaka czy Polki jedyna praktyczna możliwość wyjazdu do
    >> NZ to... małżeństwo z osobą płci przeciwnej z NZ. Do tego najlepiej
    >
    > To niech się uczą poszukiwanych przez NZ umiejętności i angielskiego.

    Nie każdy ma możliwość. Poza tym... Po 7 latach studiów (5 lat
    magisterskich + 2 podyplomowe) teoretycznie można się przekwalifikować i
    jeszcze raz zacząć od zera... ale trochę szkoda życia.

    >> Reasumując: złapałaś Pana Boga za ogon. Jesteś w sytuacji, w której
    >> większość ludzi na Ziemi nigdy nie będzie. Jest się z czego cieszyć :)
    >
    > No wszyscy to by się na tej NZ chyba nie pomieścili.

    Ale chcą - stąd drakońskie przepisy antyimigracyjne krajów takich jak NZ
    i afery z tym związane od czasu do czasu.


    > Albo bezsensownie. Nie mam złudzeń, że za mojego życia Polska osiągnie
    > poziom życia NZ, chyba że na NZ drastycznie się pogorszy.
    > Nie ta mentalność ludzi, a aby to zmienić, to tak z 60 lat potrzeba, bez
    > socjalistycznych przeszkadzajek.

    Taaak... Jak ktoś tak mówi od razu przypominam sobie zimę 88 roku i
    rozmowy z wujostwem... Wszyscy byli załamani. Ktoś stwierdził: "Nie
    róbmy sobie złudzeń, nawet gdyby w tej chwili zachodni specjaliście się
    za nas wzięli, to i tak nawet za 20 lat nie dogonimy Europy... A
    przecież nic nawet nie zapowiada jakiejkowiek możliwości upadku
    systemu". To było naprawdę bardzo przygnębiające.

    I co? Minął rok i mieliśmy rewolucję.
    Następnych kilka lat i wielu osobom powoli zaczęło być... normalnie? A
    to było nie do pomyślenia jeszcze kilka lat wcześniej. Gdyby mi ktoś
    opisał mający później nastąpić ciąg wydarzeń, to uznałbym go za
    nieszkodliwy acz trudny przypadek.


  • 45. Data: 2006-11-21 18:48:09
    Temat: Re: wyzysk? czy to ze mna cos jest nie tak?
    Od: Jakub Lisowski <j...@S...kofeina.net>

    Dnia Tue, 21 Nov 2006 17:01:08 +0100, Feng Mei <f...@g...com>
    w <456313b3$0$17971$f69f905@mamut2.aster.pl> napisał:

    > Jakub Lisowski wrote:
    >> Dnia Tue, 21 Nov 2006 13:21:03 +0100, Feng Mei <f...@g...com>
    >>> Immona, to nie jest normalność.
    >> Jak dla kogo. Normalność != rzeczywistość.
    >
    > Normalność = powszechność. Czy posiadanie kilku żon jest normalne? U nas
    > nie, ponieważ nikt tego nie robi, w niektórych krajach tak, ponieważ
    > ludzie tak robią.
    >
    > Tak wiem są osoby, które utożsamiają dobrobyt z normalnością, ale...
    > pobudka, dobrobyt jest przywilejem nielicznych i wcale nie jest czymś

    Gratuluję mentalności niewolnika lub chłopa pańszczyźnianego: 'dobrobyt
    jest przywilejem', może praca również?

    >>> Dla przeciętnego Polaka czy Polki jedyna praktyczna możliwość wyjazdu do
    >>> NZ to... małżeństwo z osobą płci przeciwnej z NZ. Do tego najlepiej
    >>
    >> To niech się uczą poszukiwanych przez NZ umiejętności i angielskiego.
    >
    > Nie każdy ma możliwość. Poza tym... Po 7 latach studiów (5 lat
    > magisterskich + 2 podyplomowe) teoretycznie można się przekwalifikować i
    > jeszcze raz zacząć od zera... ale trochę szkoda życia.

    Trzeba było te 7 lat temu podjąć właściwe decyzje, a nie motto "Pójdę na
    marketing i zarządzanie, bo po tym dobrze płacą.".

    >> Albo bezsensownie. Nie mam złudzeń, że za mojego życia Polska osiągnie
    >> poziom życia NZ, chyba że na NZ drastycznie się pogorszy.
    >> Nie ta mentalność ludzi, a aby to zmienić, to tak z 60 lat potrzeba, bez
    >> socjalistycznych przeszkadzajek.
    >
    > Taaak... Jak ktoś tak mówi od razu przypominam sobie zimę 88 roku i
    > rozmowy z wujostwem... Wszyscy byli załamani. Ktoś stwierdził: "Nie
    > róbmy sobie złudzeń, nawet gdyby w tej chwili zachodni specjaliście się
    > za nas wzięli, to i tak nawet za 20 lat nie dogonimy Europy... A
    > przecież nic nawet nie zapowiada jakiejkowiek możliwości upadku
    > systemu". To było naprawdę bardzo przygnębiające.
    >
    > I co? Minął rok i mieliśmy rewolucję.

    Phyhyhy, rewolucja. Teraz to sięnazywa 'postępowanie upadłościowe'.

    > Następnych kilka lat i wielu osobom powoli zaczęło być... normalnie? A

    Zaraz, bo twoja logika się sypie.
    Skoro powszechność == normalność, to w takim razie w 88 roku było
    normalnie, i po kilku latach wielu osobom nie mogło zacząć byćnormalnie,
    bo im cały czas było.

    Do zachodniej Europy jeszcze daleeko, tylko ta odległosć jest w ludzkich
    mózgach, a nie portfelach.
    I ona się będzie zmniejszała latami, ale różne stare pierdziele żyjący
    mrzonkami robią wszystko, aby się nie zmniejszała, a powiększała.

    ja czyli jakub
    --
    Z zaparkowanego Forda Fulkersona wysiedli generał Grant i porucznik
    Revoke.


  • 46. Data: 2006-11-21 21:09:10
    Temat: Re: wyzysk? czy to ze mna cos jest nie tak?
    Od: Feng Mei <f...@g...com>

    Jakub Lisowski wrote:
    >> Tak wiem są osoby, które utożsamiają dobrobyt z normalnością, ale...
    >> pobudka, dobrobyt jest przywilejem nielicznych i wcale nie jest czymś
    >
    > Gratuluję mentalności niewolnika lub chłopa pańszczyźnianego: 'dobrobyt
    > jest przywilejem', może praca również?

    Mieszasz pojęcia, nie piszę o swoim światopoglądzie tylko o
    rzeczywistości. Większość ludzi wegetuje, co nie przeszkadza Polakom
    tonąć w wiecznych narzekaniach (najlepiej na władzę - takiego Żyda
    współczesnej epoki).


    > Trzeba było te 7 lat temu podjąć właściwe decyzje, a nie motto "Pójdę na
    > marketing i zarządzanie, bo po tym dobrze płacą.".

    Nie, to nie to. Studia dobre, specjalistyczne, praca dobra, w Polsce,
    jestem bardzo zadowolony nie narzekam. Ale akurat w NZ nie potrzebują
    ludzi o takiej specjalności. Nie wylewam łez z tego powodu - zwracam
    tylko uwagę, że nie każdy może (nie wchodząc w związek małżeński ;).

    > Zaraz, bo twoja logika się sypie.
    > Skoro powszechność == normalność, to w takim razie w 88 roku było
    > normalnie, i po kilku latach wielu osobom nie mogło zacząć byćnormalnie,
    > bo im cały czas było.

    Kolega nowy w dyskusjach? :)
    W latach osiemdziesiątych normalne było to, że ludzie kradli z fabryk,
    bo było to powszechne. Normalne było to, że człowiek nie mówił pewnych
    rzeczy na głos, zwłaszcza w miejscach publicznych, bo było to powszechne.
    Twoje pojęcie normalności jak wnioskuję to "tak, że jest mi dobrze"?
    Jeśli przyjąć taką definicję, to i tak niewielkiemu procentowi ludzi na
    Ziemi jest normalnie, większość żyje w (koszmarnej) "nienormalności".
    (Ale Polacy i tak nie narzekają najgłośniej, znacznie lepsi w tym są
    Francuzi)

    > Do zachodniej Europy jeszcze daleeko, tylko ta odległosć jest w ludzkich
    > mózgach, a nie portfelach.
    > I ona się będzie zmniejszała latami, ale różne stare pierdziele żyjący
    > mrzonkami robią wszystko, aby się nie zmniejszała, a powiększała.

    Oni mnie nie interesują, ja robię swoje. Jeśli wszyscy będą tak robić,
    pewnego dnia możemy mieć miłą niespodziankę. Jeśli będziemy się oglądać
    na innych, nigdy nic z tego nie wyjdzie.


  • 47. Data: 2006-11-21 22:34:39
    Temat: Re: wyzysk? czy to ze mna cos jest nie tak?
    Od: Jakub Lisowski <j...@S...kofeina.net>

    Dnia Tue, 21 Nov 2006 22:09:10 +0100, Feng Mei <f...@g...com>
    w <45635be0$0$17963$f69f905@mamut2.aster.pl> napisał:

    > Jakub Lisowski wrote:
    >>> Tak wiem są osoby, które utożsamiają dobrobyt z normalnością, ale...
    >>> pobudka, dobrobyt jest przywilejem nielicznych i wcale nie jest czymś
    >>
    >> Gratuluję mentalności niewolnika lub chłopa pańszczyźnianego: 'dobrobyt
    >> jest przywilejem', może praca również?
    >
    > Mieszasz pojęcia, nie piszę o swoim światopoglądzie tylko o
    > rzeczywistości. Większość ludzi wegetuje, co nie przeszkadza Polakom

    Rzeczywistość jest taka, jaką się ją opisuje. Dla mnie dobrobyt nie jest
    przywilejem, nie jest przyznawany komuś za coś.
    Dobrobyt sięzdobywa.

    >> Zaraz, bo twoja logika się sypie.
    >> Skoro powszechność == normalność, to w takim razie w 88 roku było
    >> normalnie, i po kilku latach wielu osobom nie mogło zacząć byćnormalnie,
    >> bo im cały czas było.
    >
    > Kolega nowy w dyskusjach? :)

    Sprawdź w google, może się zdziwisz.

    > W latach osiemdziesiątych normalne było to, że ludzie kradli z fabryk,
    > bo było to powszechne. Normalne było to, że człowiek nie mówił pewnych
    > rzeczy na głos, zwłaszcza w miejscach publicznych, bo było to powszechne.
    > Twoje pojęcie normalności jak wnioskuję to "tak, że jest mi dobrze"?
    > Jeśli przyjąć taką definicję, to i tak niewielkiemu procentowi ludzi na

    No tobie się udało w ten sposób zdefiniować normalność w
    <456313b3$0$17971$f69f905@mamut2.aster.pl> napisałeś/aś:
    <>
    Normalność = powszechność.
    </>

    > Ziemi jest normalnie, większość żyje w (koszmarnej) "nienormalności".

    Dla Polski pomiędzy 1945 a 1988 to było normalne, bo powszechne, w innym
    miejscu świata według twojej definicji normalne jest mieć kilka żon, a w
    jeszcze innym normalne jest zarąbanie ludzi s sąsiedniej wioski
    maczetami, albo obrzucanie kobiety kamieniami aż umrze.
    Jestem daleki od takiej definicji normalności, gdyż ona sankcojnuje
    zastany stan jako normalny.

    >> Do zachodniej Europy jeszcze daleeko, tylko ta odległosć jest w ludzkich
    >> mózgach, a nie portfelach.
    >> I ona się będzie zmniejszała latami, ale różne stare pierdziele żyjący
    >> mrzonkami robią wszystko, aby się nie zmniejszała, a powiększała.
    >
    > Oni mnie nie interesują, ja robię swoje. Jeśli wszyscy będą tak robić,

    Kwestia definicji 'swojego' i 'cudzego'.

    ja czyli jakub
    --
    Z zaparkowanego Forda Fulkersona wysiedli generał Grant i porucznik
    Revoke.


  • 48. Data: 2006-11-22 04:13:50
    Temat: Re: wyzysk? czy to ze mna cos jest nie tak?
    Od: Immona <c...@n...gmailu>

    Feng Mei wrote:

    > Immona, to nie jest normalność.
    > Na wysokim poziomie, takim jak w Nowej Zelandii czy niektórych krajach
    > Europy, żyje ułamek populacji naszego globu. Reszta może sobie co
    > najwyżej pomarzyć.

    Ulamek to moze byc wprawdzie i jedna setna, i cztery piate, ale z
    Twojego kontekstu wynika, ze miales na mysli cos blizej tej jednej
    setnej. Tymczasem, jak sobie policzysz ludnosc krajow, w ktorych PKB na
    mieszkanca jest wyzsze niz w NZ, to Ci wyjdzie troche wiekszy ulamek.
    (http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_countries_by_G
    DP_(PPP)_per_capita).

    Mylisz sie tez zakladajac, ze normalnosc definiuje jako dobrobyt. Nie -
    chodzi mi bardziej o mentalnosc i stosunki miedzyludzkie oraz o
    organizacje panstwa i gospodarki. Dobrobyt oczywiscie pomaga w byciu
    zyczliwym i traktowaniu ludzi z szacunkiem, ale sam z siebie tego nie
    powoduje i nie jest niezbednym warunkiem takiej postawy.

    > Dla przeciętnego Polaka czy Polki jedyna praktyczna możliwość wyjazdu do
    > NZ to... małżeństwo z osobą płci przeciwnej z NZ.

    Gwoli scislosci, moze byc tez zwiazek z osoba z tej samej plci, jak i
    bycie malzenstwem de facto, ale bez papierka - NZ uznaje te wszystkie
    wersje w ramach laczenia rodzin, bo to liberalny kraj.

    > I przy okazji - część
    > z nas podjęła świadomy wybór pozostania w Polsce,
    > by pomóc przekształcić ją w kraj o standardzie podobnym do NZ -
    > jakkolwiek utopijnie by to nie brzmiało :)

    Chyba mylnie zrozumiales moje wypowiedzi na grupie. Ja nie zachecam
    nikogo do wyjazdu do NZ (choc, jesli juz o tym mowimy, zachecam kazdego
    do wyjazdu na jakis czas gdziekolwiek, bo to rozwija). Wiem, ze sporo
    pisze o NZ, ale to jest po prostu dzielenie sie wrazeniami z przygody
    zwiazanej z dziedzina omawiana na grupia (rynek pracy/gospodarka) i
    poreczny przyklad dzialania w praktyce rozwiazan, ktore popieram
    (latwosc rejestracji firmy, brak ZUSu itp.).

    I.

    --
    http://nz.pasnik.pl
    mieszkam w Nowej Zelandii :)


  • 49. Data: 2006-11-22 05:14:11
    Temat: Re: wyzysk? czy to ze mna cos jest nie tak?
    Od: Immona <c...@n...gmailu>

    Feng Mei wrote:

    > Jakub Lisowski wrote:
    >
    >> Dnia Tue, 21 Nov 2006 13:21:03 +0100, Feng Mei <f...@g...com>
    >> w <4562e021$0$17942$f69f905@mamut2.aster.pl> napisał:
    >>
    >>> Immona, to nie jest normalność.
    >>
    >>
    >> Jak dla kogo. Normalność != rzeczywistość.
    >
    >
    > Normalność = powszechność. Czy posiadanie kilku żon jest normalne? U nas
    > nie, ponieważ nikt tego nie robi, w niektórych krajach tak, ponieważ
    > ludzie tak robią.

    Jest kilka znaczen normalnosci. Jedno uzywane jest mniej wiecej takie,
    jak mowisz, drugie to normalnosc = stan prawidlowy w przeciwstawieniu do
    nienormalnosci jako stanu zakloconego, chorobowego, niepozadanego. W tej
    dyskusji ja i Jakub myslimy wlasnie o tej drugiej definicji i mysle, ze
    wyklarowanie tego oszczedzi nam flame'a o tym, ktore znaczenie
    slownikowo wieloznacznego slowa jest poprawne.

    Powszechnosc nic do tego nie ma. Bardzo niewielu ludzi na swiecie jest
    absolutnie zdrowych - nie tylko bez powazniejszych schorzen, ale i bez
    wady wzroku, plomb w zebach, pryszczy i innych odstepstw od idealu
    zdrowia, ale nikt wobec tego nie postuluje, zeby nie leczyc powszechnych
    schorzen dlatego, ze sa powszechne, a juz nikomu nie przychodzi do glowy
    przestac uznawac zdrowie za stan pozadany.

    >
    > Tak wiem są osoby, które utożsamiają dobrobyt z normalnością, ale...
    > pobudka, dobrobyt jest przywilejem nielicznych i wcale nie jest czymś
    > normalnym - to jest powszechnym. Jest przywilejem niewielkiej grupy osób.

    Jak definiujesz dobrobyt? Bo gdy mowa o przywileju niewielkiej liczby
    osob, to przychodzi mi na mysl haute couture z sukniami, na ktore stac
    okolo 2000 kobiet na swiecie lub sprzedawana wlasnie niedaleko
    posiadlosc na Waiheke w cenie kilkudziesieciu milionow dolarow.
    Zapewniam Cie, ze ani ja, ani przecietny Kiwi, ani Anglik, ani Niemiec
    czy Amerykanin nie zyje na takim poziomie :)

    >> No wszyscy to by się na tej NZ chyba nie pomieścili.
    >
    >
    > Ale chcą - stąd drakońskie przepisy antyimigracyjne krajów takich jak NZ
    > i afery z tym związane od czasu do czasu.
    >
    Zadziwiles mnie niesamowicie.
    Dla np. wykwalifikowanego programisty z innego kraju legalne zycie i
    praca w NZ to nieporownanie prostsza impreza niz legalna praca i zycie w
    Polsce. Mialam okazje widziec to z bliska na przykladzie czlowieka z
    jednego z krajow bylego ZSRR. W Polsce panstwo stawialo przeszkody przy
    kazdym kolejnym przedluzaniu pozwolenia na prace i kontynuacja
    normalnego zycia wymagala, ech, nadzwyczajnych interwencji, NZ przyjelo
    z otwartymi ramionami. Zapoznalam sie tez z perypetiami Polaka, ktory
    byl w Chinach, zakochal sie, ozenil i potem postanowili z zona i corka
    wrocic do Polski. Okazalo sie, ze zeby zona mogla przyjechac do PL musi
    byc jego zona poslubiona w Polsce, a na razie nawet na wakacje jej nie
    wpuszcza, a skoro nie wpuszcza, to nie ma jak zawrzec z nia polskiego
    slubu na polskiej ziemi. Paragraf 22 po prostu.

    NZ jest na tym tle niezwykle przyjazne dla imigrantow - jesli
    przyjedziesz na wakacje i znajdziesz prace na stale, to nie masz
    problemu z uzyskaniem wizy ulegalniajacej te prace i Twoj przedluzony
    pobyt. Bo skoro rynek twierdzi, ze jestes potrzebny w tym kraju, to
    jestes. Fakt, ze NZ moze sobie na to pozwolic, bo jest odlegla wyspa i
    nie ma granicy ladowej z Meksykiem, Polska czy innym krajem obfitujacym
    w desperatow na tle ekonomicznym.


    >
    >> Albo bezsensownie. Nie mam złudzeń, że za mojego życia Polska osiągnie
    >> poziom życia NZ, chyba że na NZ drastycznie się pogorszy.
    >> Nie ta mentalność ludzi, a aby to zmienić, to tak z 60 lat potrzeba, bez
    >> socjalistycznych przeszkadzajek.
    >
    >
    > Taaak... Jak ktoś tak mówi od razu przypominam sobie zimę 88 roku i
    > rozmowy z wujostwem... Wszyscy byli załamani. Ktoś stwierdził: "Nie
    > róbmy sobie złudzeń, nawet gdyby w tej chwili zachodni specjaliście się
    > za nas wzięli, to i tak nawet za 20 lat nie dogonimy Europy... A
    > przecież nic nawet nie zapowiada jakiejkowiek możliwości upadku
    > systemu". To było naprawdę bardzo przygnębiające.
    >
    > I co? Minął rok i mieliśmy rewolucję.

    I poziomu zycia Europy Zachodniej nie osiagnelismy i nadal nam brakuje
    kilkadziesiat lat. Ale wydajesz sie czegos nie rozumiec. W tej dyskusji
    poziom zycia to sprawa drugorzedna, podstawowa roznica, ktora czyni
    Polske malo atrakcyjna to mentalnosc, mentalnosc i jeszcze raz mentalnosc.

    I.

    --
    http://nz.pasnik.pl
    mieszkam w Nowej Zelandii :)

strony : 1 ... 4 . [ 5 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1