Witam,

Sytuacja:
W listopadzie 2012 przyznano mi status osoby bezrobotnej z prawem do zasilku. W lutym
nadarzyła się okazja na jedno dzieło (software) więc uczciwie się wyrejestrowałem,
przy okazji upewniając się że po upływie terminu umowy o dzielo będe mogl wrocic na
zasilek do ktorego prawo nabylem w listopadzie.
Dzieło wykonałem, ale ponieważ dobrze zarobiłem i nie chciałem (o ja naiwny) naciągać
podatników na swoj zasilek, postanowiłem aktywnie szukac sobie zlecen nie rejestrujac
sie spowrotem w urzędzie.
Niestety, pieniążki się skonczyly, zlecen nie bylo, postanowilem wrocic na łono UP. I
tutaj wiekie zaskoczenie - po upływie 14 dni od konca umowy nie dostaje się zasiłku.
No, a mi minęło miesiąc z hakiem.
Dostałem decyzje o nieprzyznaniu zasiłku.

Pytanie: czy jest jakis sens się odwoływać.

Wg mnie moja postawa była postawą którą należało by promować, nie poleciałem od razu
po pieniązki od panstwa, probowalem cos dzialac, a w nagrodę dostałem po łapkach -
nie będzie zasiłku bo minęło 14 dni. Zamiast oszukiwać jak większosć i się nie
wyrejestrowywać i robić lewiznę, uczciwie się wyrejestrowałem. Czy intencją
ustawodawczą nie była promocja zatrudnienia? Bo wydaje mi się że to jest promowanie
naciągactwa. Skoro nie wyrejestrowując się i robiąc na lewo nie utraciłbym prawa do
zasiłku, a wyrejestrowując się - nie dotrzymawszy 14 dniowego terminu 'powrotu' z
umowy o dzieło (w dobrej wierze jak pisałem) odbiera mi się prawo do reszty zasiłku.
Gdzie tu sens i logika? Nauczka jaką mam to taka żeby oszukiwać. Smutne.