eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeszykuja sie obwarowania zawodu informatyka?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 95

  • 71. Data: 2003-12-25 10:23:19
    Temat: Re: szykuja sie obwarowania zawodu informatyka?
    Od: "Mariusz Jankowicz" <m...@e...com.pl>


    Użytkownik "Nina M. Miller" <n...@p...ninka.net.usun> napisał w
    wiadomości news:20031223221611.4434fda7.ninka@pierdol.ninka.net
    .usun...
    On Wed, 24 Dec 2003 06:04:35 -0000
    "Jarosław Wiechecki" <j...@p...onet.pl> wrote:


    >> >wez sobie uwaznie obejrz wlasny komputer, ktorego uzywasz do
    >> >napisania postu na newsy i POLICZ ile programow, ktore uzywasz, jest
    >> >autorstwa Polakow i powstalo w Polsce.
    >>
    >> No, obejrzałem. Fakt, większość jest z US-a. Czy to oznacza, że w
    >> Polsce nie produkuje się oprogramowania? A ile duńskiego
    >> oprogramowania ma na swoim

    >to oznacza, ze nawet jesli sie produkuje, to NIEWIELE.
    >a jesli NIEWIELE to rowniez nie ma az takiego wielkiego rynku, ktoryby
    >mogl wchlonac te tlumy, co koncza informe.

    No odwazne tezy wyrazilas, teraz pytanie czy wiesz wogole co napisalas - a
    mianowicie:
    1. Co to znaczy, ze produkuje sie niewiele?
    1. Co to znaczy, "te tlumy, co koncza informe"?

    Wypowiadasz sie nt. IT dziedziny cokolwiek scislej - moze wiec wyrazisz sie
    scisle? Wowczas bedzie mozna jednoznacznie powiedziec, czy piszesz z sensem
    czy bzdury.



  • 72. Data: 2003-12-25 10:29:56
    Temat: Re: szykuja sie obwarowania zawodu informatyka?
    Od: "Mariusz Jankowicz" <m...@e...com.pl>


    Użytkownik "Nina M. Miller" <n...@p...ninka.net.usun> napisał w
    wiadomości news:20031223142745.354cc2a9.ninka@pierdol.ninka.net
    .usun...
    On Tue, 23 Dec 2003 11:59:40 +0100
    "Wojciech Jakóbczyk" <j...@U...TO.pl> wrote:

    >> > a prawda jest taka, ze w polsce oprogramowania komputerowego sie w
    >> > zasadzie nie robi (poza prokomem i jeszcze paroma firmami), duzych
    >> > firm wdrazajacych ogromne sieci czy specjalistyczne oprogramowanie
    >> > tez za wiele nie ma.
    >>
    >> co za bzdura, skad masz takie informacje??? a kto tworzy/wdraza
    >> oprogramowanie we wszystkich firmach/instytucjach ktore korzystanie z
    >> prawdziwego systemu informacyjnego maja jeszcze przed soba?
    >> specjalisci z zachodu do nas przyjezdzaja? nie trafilem jeszcze na
    >> taki przypadek, jest oczywiscie zauwazalna tendencja odwrotna.

    >a kto pisze systemy operacyjne? unix, windows, max OS? to Polacy
    >oczywiscie w Polsce?
    >kto i gdzie robi procki i podzespoly do komputerow?

    >kto napisal i ciagle dalej tworzy te setki aplikacji na rozne systemy
    >operacyjne? (poza programem platnik i podobnymi) a jezyki
    >oprogramowania, java, c, php i inne, technologie takie jak www,
    >przegladarki - to moze w POLSCE sie zrobilo i robi, co?

    Przypominam, ze dyskutujemy, o tym, czy w polsce rynek jest w stanie dac
    zatrudnienie programistom. To co napisales powyzej ma sie nijak do tej
    dyskusji - bo:
    1. Systemy, ktore wymilas robia duze firmy
    2. Dlaczego uwazasz, ze wiekszosc zatrudnienia dla informatykow generuja
    duze firmy?



  • 73. Data: 2003-12-25 11:28:55
    Temat: Re: szykuja sie obwarowania zawodu informatyka?
    Od: Marcin Strzyzewski <m...@c...pl>

    JL wrote:
    > Użytkownik "Piotr Michalowski" <r...@w...home.pl> napisał w wiadomości
    > news:3fe8afe0$1@news.home.net.pl...
    >
    >
    >Mit i bujda na resorach
    > z ISO włącznie.
    >
    > Chcesz się czuć bezpiecznie w zawodzie, to się rozwijaj.

    ...i certyfikuj :)

    m.


  • 74. Data: 2003-12-25 12:06:20
    Temat: Re: szykuja sie obwarowania zawodu informatyka?
    Od: " Marek" <m...@g...pl>

    Mariusz Jankowicz <m...@e...com.pl> napisał(a):

    > 1. Co to znaczy, "te tlumy, co koncza informe"?
    >
    >
    Te "tlumy konczace informe" to akurat niestety prawda. Informatyka to nie
    tylko politechniki i uniwersytety, ale rowniez rosnaca ilosc prywatnych szkol
    wyzszych, ktore czesto ta wyzszosc maja tylko w nazwie. Poza tym informatyki
    ucza rowniez przywatne szkoly, ktorych nazwy i podstawowe profile nie maja
    nic wspolnego z informatyka. Ktos moze powiedziec, ze takie sa prawa rynku -
    ale ja powiem, ze takie sa prawa buszu i ilosc ma malo wspolnego z jakoscia.
    Czesto uczy sie ten co ma pieniadze na nauke, a nie ten co jest pasjonatem
    tego zawodu. Poza tym taka sytuacja to masowa produkcja bezrobotnych
    wynikajaca z nadprodukcji specjalistow. Jedynym wymiernym skutkiem jest
    ciagly spadek pensji przecietnego informatyka, ktory jest juz porownywalny ze
    sprzataczka - nie obrazajac Pani Sprzataczki oczywiscie - ciagle spada.
    Nie sadze, zeby to mialo dobry wplyw na rozwoj informatyki w Polsce, bo
    ludzie niedoplaceni sa mniej wydajni z powodu frustracji :) lub konieczności
    biegania od etatu do etatu.

    Marek


    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 75. Data: 2003-12-27 10:59:22
    Temat: Re: szykuja sie obwarowania zawodu informatyka?
    Od: "Pawel Wimmer" <w...@o...pl>

    Użytkownik "Nina M. Miller" <n...@p...ninka.net.usun> napisał w
    wiadomości news:20031222214830.6303c99b.ninka@pierdol.ninka.net
    .usun...

    > http://www1.gazeta.pl/wyborcza/1,34513,1837765.html

    No to ja widzę już oczyma wyobraźni, jak firmy pozbywają się hurtem
    wszystkich ludzi pracujących zdalnie na zlecenie czy dzieło, np.
    grafików-amatorów dorabiających sobie na bieżące życie. Ciekawe, co powie na
    to organizacja Internet dla Niepełnosprawnych, która niejednemu człowiekowi
    na wózku ratuje życie zdalną pracą, choć nie ma on żadnych papierów.
    PW


  • 76. Data: 2003-12-28 11:24:45
    Temat: Re: szykuja sie obwarowania zawodu informatyka?
    Od: "JL" <jl@[cut]noemail.pl>


    Użytkownik "Jarosław Wiechecki" <j...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:bsc58p$lv1$3@news.onet.pl...

    > > A Twoim zdaniem marketing to pudło na "odpadki"?
    >
    > Tego nie powiedziałem. Jednak moje doświadczenia z pracownikami działów
    > markteingu nie są najlepsze.

    Moje też nie i mam swoją teorię na ten temat ale to na inną dyskusję.

    > > Co niby (analogicznie do pomysłu pana Wacka) absolwent informatyki
    > > ma do szukania w marketingu?
    > > Napisze strategie rozwoju sprzedaży dla firmy produkującej przetwory
    > > mleczne?
    >
    > Nie. Napisze sensowny raport opisujący produkty konkurencji.

    Nie napisze.
    Nie będzie w stanie rozgryźć zawartości merytorycznej produktów
    konkurencji ani wyodrębnić i ocenić przewag konkurencyjnych produktów.
    Dla przypomnienia - piszę o sytuacji kiedy mamy do czynienia
    z absolwentem Inforamtyki a nie doświadczonym konsultantem
    specjalizującym się w danej dziedzinie.

    > Będzie znał
    > zalety i wady narzędzi używanych przez projektantów oporgramowania

    Nie.
    Od biedy, w przypadku prostej aplikacji - nauczy się instalacji i
    prekonfiguracji
    systemu. O poważniejszym wdrożeniu nie ma mowy.

    > dzięki czemu nie obieca klientowi tzw. kitu.

    Mit.
    Bardzo często to właśnie konsultanci wywodzący się z programistów obiecują
    klientowi gruszki na wierzbie. Mechanizm tego zjawiska wydaje się być
    prosty - ja potrafię to zrobić, jestem tak świetny, że dam radę.
    Kompletnie za tym tokiem myślowym nie nadąża rozumienie
    biznesowe - zrobię to pod warunkiem, że pt. szanowny klient zapłaci.
    Klient po takiej prezentacji zapamiętuje tyle, że program to potrafi,
    wspomniana funkcjonalność zaszyta jest w standardzie i czuje się oszukany,
    kiedy okazuje się, że musi dodatkowo płacić.

    > Oczywiście moja uwaga o informatykach
    > czy osobach silnie związanych z technologią odnosiła się do branży.
    > Informatyk w dziale marketingu mleczarni to oczywiście błąd.

    W dziale marketingu firmy IT również.
    Nie wiedzieć czemu zarządy wielu firm IT uważają, że ich dziedzina
    rządzi się odmiennymi prawami rynku niż wspomniana branża przetworów
    mlecznych. Niewątpliwie występują różnice w charakterystyce procesów
    produkcji, logistyki, jednak większość czynników zewnętrznych
    i wewnętrznych jest analogiczna.

    > > Chyba, że zostanie specjalistą ds. obsługi marketingowych baz danych
    > > i nauczy się produkować czytelne raporty.
    > > Wszak raportów zawsze mało :)
    >
    > Sensownych raportów zawsze za mało.

    W kontekście naszej dyskusji i osobie absolwenta - zostałbym przy powyższym.
    Takie robienie raportów nie wymaga od absolwenta Informatyki zgłębienia
    dyscypliny, która stosownego raportu wymaga.
    Od projektanta systemu, lub klienta dostanie ścisłe wytyczne odnośnie
    agregacji i sposobu prezentacji danych w raporcie i jeśli nie spał na
    praktykach,
    z tematem powinien sobie poradzić.

    Poświątecznie pozdrawiam

    JL




  • 77. Data: 2003-12-28 12:51:17
    Temat: Re: szykuja sie obwarowania zawodu informatyka?
    Od: "JL" <jl@[cut]noemail.pl>


    Użytkownik "Jarosław Wiechecki" <j...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:bsc58p$lv1$4@news.onet.pl...

    > > Można!
    > > Większość nabywców oprogramowania klasy ERP liczy na to,
    > > że system rozwiąże ich problemy z zaprojektowaniem danego procesu.
    > > Dopiero w trakcie analizy przedwdrożeniowej okazuje się, że to mit
    > > i proces ten trzeba wcześniej dobrze zaprojektować.
    >
    > Żaden system, sam z siebie, nie rozwiązuje problemów. Od tego są ludzie.

    Oczywiście.

    > Systemy są od gromadzenia danych, raportowania, znajdowania zależności
    > między danymi i ich prezentowania.

    Dodatkowo robienia symulacji (np. bilans próbny na zapasowym systemie kont,
    czy symulacja wyceny partii produkcji przed wprowadzeniem do cyklu nowego
    komponentu itp.)

    > Na podstawie posiadanych danych
    > kierownictwo firmy ma podejmować optymalne dla przedsiębiorstwa decyzje.
    > Np. taką prozaiczną: komu wysłać wezwanie do zapłaty?

    Wezwania do zapłaty są często decyzją strategiczną i scedowanie tego na
    system
    zazwyczaj kończy się nieprzyjemnie.

    > >
    > > Przykładem, że można doskonale funkcjonować np.: bez MRP w produkcji
    > > jest największy azjatycki producent aut :-)
    >
    > To, że firma A nie używa jakiegoś produktu czy rozwiązania, nie oznacza,
    że
    > rozwiązanie owo jest nieprzydatne.

    Tak, ale moja wypowiedź ogólnie rzecz ujmując dotyczyła zachłyśnięciem się
    dziedziną IT i oprogramowaniem jako elementami krytycznie niezbędnymi
    dla prawidłowego funkcjonowania przedsiębiorstwa.
    Taki pogląd jest lansowany od lat. Naprawdę niewielu ludzi biznesu odważyło
    się
    głośno powiedzieć - "przesada".

    > > > Później mamy: pracodawców skarżących się na wysokie koszty
    > > > (ciekawe ilu z nich jest w stanie określić miejsca ich powstawania i
    ich
    > > > wysokość),
    > >
    > > Każdy, kto ma sprawnie działającą księgowość.
    >
    > Tak, tak. Grypę leczmy smarując klatkę piersiową gęsim smalcem a rany
    papką
    > z chleba i pajęczyny.

    Twój przykład jest nieco naciągany :)

    > Każdy system informatyczny, bez względu na
    > przeznaczenie ma ułatwić i przyspieszyć pracę.

    Ideologicznie - tak.
    Dlatego produkuje się systemy sprzedaży z interfejsem graficznym
    (windowsowym jak kto woli) prawda? :)
    Paradoksalnie spowalniającym pracę operatora, kompletnie bezużytecznym
    w miejscu, gdzie potrzebne jest szybkie wystawienie dokumentów.
    Problem ogólnie znany naszym producentom systemów.

    > > Firmę zatrudniającą 1500 pracowników obsługiwały 4 słownie cztery
    księgowe
    > > do tego główna księgowa. Były plany, sprawozdania, budżety, wszystko się
    > > dało zrobić bez komputera.
    >
    > Oczywiście, tylko te koszty funkcjonowania. Ten czas potrzebny na ręczne
    > przetworzenie danych. Oczywiście, w naszym kraju czas nie jest kosztem.

    Raczej niewiele Ten przykład ma wspólnego z rzeczywistością.
    Niewątpliwie zdarzały się opóźnienia, niezgodności itp.

    Myślisz, że dzięki systemom ERP te problemy rozwiązano?
    Jestem w stanie przywołać w pamięci co najmniej 10 dużych firm, które nie
    uporały
    się w terminie z bilansem. Firmy te korzystają ze znanych systemów, dwie
    z nich udzieliły nawet referencji.
    Z powodu zmiany interfejsu ze znakowego na graficzny, czas wystawiania
    dokumentu
    zakupu w pewnej dużej firmie wzrósł z 10 do 25 minut, przez co, jak sądzę,
    firma
    utraciła status lidera w branży.
    Z powodu wdrożenia bardzo znanego na rynku, choć niepopularnego w Polsce
    (zaledwie kilka wdrożeń) handlowcy pewnej bardzo znanej na rynku IT firmy
    przez 3 miesiące nie byli w stanie podawać cen towarów przez telefon, na
    czym
    ucierpiała zarówno firma jak i jej partnerzy handlowi.

    Obstaję przy swoim.
    Żaden system tak długo nie będzie wspierał zarządzania procesami w firmie,
    zanim te procesy nie zostaną zidentyfikowane, zoptymalizowane i skutecznie
    wdrożone. Zatem tak długo, dopóki organizacja nie dojrzeje. Implementacja
    systemu przed uporządkowaniem procesów grozi paraliżem firmy.

    Myślę, że zdecydowanie więcej do powiedzenia na ten temat mają doświadczeni
    konsultanci.

    > > Zastosowanie aplikacji wspierających różnej maści procesy finansowe
    > > w wielu przypadkach na tyle osłabiają czujność księgowych, że o
    powstałych
    > > błędach dowiadują się dopiero podczas bilansów.
    >
    > Naprawdę? Pogadaj z pragmatycznymi Amerykanami. Oni dobrze potrafią
    liczyć.
    > Niedawno obliczyli, że w ciągu ostatnich 20 lat, dzięki wprowadzeniu
    > "komputeryzacji" koszty logistyki spadły z 4 czy 5 % PKB do 1,5%.

    Nie znam pragmatycznych amerykanów. Ci, z którymi rozmawiałem
    (czytaj próbowali coś mi sprzedać) mieli tylko jeden pomysł na biznes w
    Polsce.
    Sprzedać moim klientom, po czym przejąć nad nimi "opiekę".
    Znam natomiast historię nieudanego wdrożenia CRM u 2 gigantów
    oprogramowania.
    Oni nie tylko niczego nie zoptymalizowali, władowali nieprawdopodobnie
    gigantyczne
    pieniądze w błoto.

    > > Mity i kity :-)
    > >
    > > Nie pamiętam, żeby 10 lat temu dowolny kierownik hali w zakładach
    > > tłuszczowych,
    > > grudziądzkiej Chłodnii, prywatny producent lodów w okolicach susza, czy
    > > magazynier z fabryki octu i majonezu nie wiedział czego i ile ma na
    > > magazynie.
    >
    > Hint: duży dystrybutor. Parę tysięcy produktów na magazynie. Czy
    handlowiec
    > obsługujacy klienta, za każdym razem ma dzwonić do magazynu i dowiadywać
    > się, czy produkt zwany "automatycznym bzdynglatorem" jest na magazynie?
    Czy
    > nie łatwiej prowadzić zautomatyzowaną gospodarkę magazynową?

    Jarku.
    Masz odrobinę racji, ale czy w magazynie wspomnianego przez Ciebie
    dystrybutora
    zawsze zgadzały się stany?
    Czy w bazach nie zmieniły ceny po korekcie, nie zmieniała cena zakupu
    po przewalutowaniu? Nie kaszaniły się stany po ręcznych korektach?

    > Przykro mi.
    > Jeśli sprzedajesz kilka produktów to możesz obyć się bez jakiegokolwiek
    > oprogramowania. Jeśli masz ich dziesiątki, nie jest to już takie
    > łatwe.

    Nie jest łatwe. Moje doświadczenie wskazuje jednak, że założenie
    iż wdrożenie systemu sprzedaży załatwi problemy z dostępnością
    towaru na magazynie, cenami, stanami, partiami, parametrami
    przechowywania (wilgotność, temperatura), dostępnym miejscem
    w magazynie wysokiego składu itp. jest naiwne.

    > Chyba, że chcesz wystawiać klientowi faktury korygujące, bo magazynier
    > się pomylił sprawdzając ilość dostępnego towaru.

    j.w. - to nieuniknione.
    Choć np. w jednym z niedawno wprowadzonych na rynek zachodnich systemów
    projektanci takiego dokumentu nie przewidzieli.

    > Jeśli panie z księgowości
    > lubią zostawać wieczorami aby ręcznie uzupełniać dziennik faktur - mogą to
    > robić.

    Siedzenie po nocach pań księgowych wpisane jest w naturę ich zawodu ;-)
    Systemy, które do tej pory miałem okazję poznać nie gwarantują im
    uniknięcia tej przykrej niedogodności.
    Niektóre panie, dzięki np. błędom replikacji baz tegorocznego sylwestra
    spędzą nad wyprowadzaniem stanów.

    > > Szef chłodni w PPiUR BARKA w Kołobrzegu (dawno temu największe bałtyckie
    > > przedsiębiorstwo połowów i przetwórnia w Polsce) dokładnie wiedział ile
    ma
    > > ton
    > > dorsza w szafach i ile tej doby trafi na przetwórnie. Nikt z nich nie
    > > widział komputera
    > > na oczy.
    >
    > A czy dzisiaj, ktoś na oczy widzi produkty PPIUR Barka?

    Nie, aczkolwiek fakt ten nie ma kompletnie żadnego znaczenia
    w kontekście rozmowy, jaką prowadzimy.
    Barka nie istnieje z innych powodów.

    > > Zauważyłem natomiast inne niepokojące zjawisko.
    > > Syndrom "Jak nie mam".
    > > "Jak nie mam w komputerze to [...]"
    > > tu wstaw dowolnie:
    > > - nie wiem co robić
    >
    > Zaproponować klientowi równoważny towar. Sprawdzić w systemie kiedy
    będzie.

    To człowiek Jarku, człowiek. Nie pisałem, że nie radzę sobie z taką sytuacją
    tylko
    o zjawisku, jakie zaobserwowałem.

    > > - nie wiem za ile
    >
    > Wszystkie systemy informują o cenie zakupu, minimalnej cenie sprzedaży dla
    > danego klienta, sugerowanej cenie detalicznej.

    Nieprawda :-))
    I całe szczęście.
    Nie spałbym po nocach, gdyby szeregowy pracownik firmy miał dostęp do cen
    zakupu.
    Widoczna cena minimalna dla danego klienta jest aktem samobójczym dla firmy.
    System powinien pilnować cen, ale nie powinien zwalniać handlowca z pracy
    jaką są negocjacje. Każda wytargowana złotówka mnożona przez ilość operacji
    dziennych, w skali rocznej daje ogromne kwoty.

    > W przypadku systemów wsparcia
    > sprzedaży są to niezbędne informacje. Jeśli ich nie ma - to niestety osoby
    > decydujące o jego zakupie (systemu) dały ciała.

    Gdybyśmy wrócili do początku naszej rozmowy, w której wspominałem
    o przemyślanych procesach - w tym miejscu musiałbym wytknąć Ci błąd,
    czego nie zrobię bo nie mam zamiaru Cię krytykować.
    Każdy buduje swój proces handlowy na miarę posiadanej wiedzy i doświadczeń.

    > > - nie wiem czy jest
    >
    > Towar jest na magazynie lub go nie ma.

    Oprócz tego towar może być:

    - w magazynie "x"
    - w oddziale "x"
    - w transporcie
    - w produkcji (sprzedaż wymaga przeprowadzenia odp. procedur)
    - w kontroli jakości - j.w.
    - w składzie celnym
    - zarezerwowany

    i pewnie specjaliści od logistyki dorzuciliby jeszcze inne.

    W każdej z powyższych sytuacji (poza składem celnym)
    towar można sprzedać a...
    nie ma go na magazynie.

    > > - nie wiem kiedy będzie
    >
    > Przykre. Terminy dostaw wraz z potwierdzonymi ilościami muszą się znaleźć
    w
    > prawidłowo obsługiwanym i zaprojektowanym systemie.Oczywiście dotyczy to
    > dużych czy średnich firm.

    Nie muszą...
    Dobrze byłoby gdyby...

    Jesteś w stanie wymienić systemy dla średnich firm z tego typu
    funkcjonalnością?
    Dla utrudnienia - odpuśćmy oprogramowanie dla firm spedycyjnych.


    > > - nic nie mogę zrobić
    >
    > Zawsze można coś zrobić.

    "Nic nie mogę zrobić" w sensie wymówki pracownika.
    Wyraźnie o tym pisałem. Chodzi o zachowanie związane z cedowaniem
    odpowiedzialności
    na jakość działania systemu, co wyręcza ludzi od pracy i myślenia.
    Nie przekonasz mnie o tym, że w globalnym ujęciu jest inaczej.
    Mój pogląd ukształtowały własne doświadczenia
    Nie ma w Polsce rodzimej kultury pracy, narodowego poczucia obowiązku itp.,
    czym z kolei mogą pochwalić się choćby nasi zachodni czy północni sąsiedzi.
    Wyjątki stanowią jednostki.
    Na to ERP też nic nie poradzi :)


    > > - nic nie działa
    >
    > Nie ma takich systemów.

    Są. Rozsądek (o ile nie przepisy) nakazuje zatrzymanie procesu natychmiast
    po wykryciu
    usterki. Zatem pracę w sprzedaży należy przerwać natychmiast po wykryciu
    niezgodności
    wskazujących na wadliwe działanie systemu itp.
    Uzasadnieniem takiej decyzji są właśnie koszty. Koszty pracy konsultanta
    odbudowującego
    stany, synchronizującego dane, sprawdzającego poprawność zapisów w kopiach
    bezpieczeństwa.
    Koszty przestojów transportu - własnego i partnerów itp.
    Problematyka nie na ten wątek.
    Z resztą nie chcę brnąć w szczegóły, bo te najlepiej znają sami konsultanci.

    > Ale to są problemy do rozwiązania.

    Ale jak widzisz - są to problemy.
    Podobne występują przy braku systemów.
    Stąd dla mnie płynie następujący wniosek - systemy ERP okażą się przydatne,
    jeśli wszystkie procesy będą zidentyfikowane, zdefiniowane, zoptymalizowane
    i wdrożone, następnie właściwie zaimplementowane (odwzorowane) w tychże
    systemach.
    Implementacja systemu nie uchroni firmę przed problemami występującymi
    w samych procesach, na ich styku, wśród osób w nie zaangażowanych.
    Dodatkowo pojawią się procesy wynikające z błędów w implementacji
    systemu, błędy inżynierskie (wadliwe działanie aplikacji), błędy
    użytkowników
    (operatórów).

    > To niedouczeni właściele, kierownicy różnych szczebli tworzą mity o
    > niedoskonałości systemów informatycznych.

    Daruj sobie.
    Balansujesz na krawędzi fanatyzmu technologicznego.

    > Nie potrafią zdefiniować własnych
    > wymagań, czy też opisać istniejących procedur i procesów.

    To akurat prawda.

    > Nie da się stworzyć sensownie działajacego, obniżającego koszty
    > funkcjonowania firmy, systemu bez współpracy zespołu wdrożeniowego z
    > kierownictwem firmy.

    To też.

    > Tak samo jak nie da się wprowadzić takich systemów w
    > firmach, w których procesy produkcyjne, zarządzania nie są zdefiniowane.

    j.w.

    Cieszę się, że zgadzamy się przynajmniej w niektórych kwestiach. ;-))

    Pozdrawiam

    JL



  • 78. Data: 2003-12-28 12:53:48
    Temat: Re: szykuja sie obwarowania zawodu informatyka?
    Od: "JL" <jl@[cut]noemail.pl>


    Użytkownik "Jarosław Wiechecki" <j...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:bsc58n$lv1$1@news.onet.pl...

    > > > produkuje się oprogramowania? A ile duńskiego oprogramowania ma na
    swoim
    > > > komputerze Duńczyk? Brytyjczyk?Niemiec? Hiszpan?Pewnie tyle samo co
    ja.
    > >
    > > Niemiec - SAP
    > > Szwed - IFS
    > > Duńczyk - Navision
    > > Brytyjczyk - JBA Holdings (teraz chyba część GEACa)
    > > Hiszpan - Columbus
    > >
    > Nina pytała o typowe, desktopowe oprogramowanie. Jeśli mówimy o większych
    > systemach to w Polsce mogą to możemy mówić o Logotecu, Comarchu, Altkomie
    > czy innych firmach tworzących soft dla firm.

    Odpowiedziałem na Twoje pytanie.

    Pozwolę sobie skomentować kolejną wypowiedź:

    - Comarch nie jest firmą o polskim rodowodzie
    - Altkom ZTCW nie jest znany na zachodzie
    - Wyjątkiem jest Logotec.

    Pozdrawiam

    JL



  • 79. Data: 2003-12-28 12:59:41
    Temat: Re: szykuja sie obwarowania zawodu informatyka?
    Od: "JL" <jl@[cut]noemail.pl>


    Użytkownik "Marcin Strzyzewski" <m...@c...pl> napisał w wiadomości
    news:bsehjt$6sd$1@inews.gazeta.pl...

    > ...i certyfikuj :)

    Tak - daj zarobić cwaniakom, którym nie udało zrobić się pieniędzy na
    statutowym działaniu.
    Zyskasz odpłatne złudzenie, że masz monopol na coś, co funkcjonuje bez
    ograniczeń
    poza granicami pomrocznej, czyli za 5 miesięcy również w Polsce :-))

    Gratuluję.
    Zyskał Pan certyfikat, należy się frajerskie xxxxx euro :-))

    Pozdrawiam

    JL



  • 80. Data: 2003-12-28 14:45:02
    Temat: Re: szykuja sie obwarowania zawodu informatyka?
    Od: " Marek" <m...@g...pl>

    JL <jl@[cut]noemail.pl> napisał(a):

    > Tak, ale moja wypowiedź ogólnie rzecz ujmując dotyczyła zachłyśnięciem się
    > dziedziną IT i oprogramowaniem jako elementami krytycznie niezbędnymi
    > dla prawidłowego funkcjonowania przedsiębiorstwa.
    > Taki pogląd jest lansowany od lat. Naprawdę niewielu ludzi biznesu odważyło
    > się
    > głośno powiedzieć - "przesada".
    >
    Moje doświadczenie zawodowe jest dość długie i coraz bardziej zastanawiam się
    nad sensem tego wszystkiego. Sądzę, że większość oprogramowania powstaje dla
    jego sprzedania, a nie z rzeczywistych potrzeb uzytkowników. Przecież kolejne
    produkty programistyczne, a zwłaszcza kolejne wersje istniejących już
    produktów mają już dawno większość cech grupy produktów szybkozbywalnych. Tak
    naprawdę to nie przystają do tej nazwy głównie z powodu ceny :)



    > > Każdy system informatyczny, bez względu na
    > > przeznaczenie ma ułatwić i przyspieszyć pracę.
    >
    > Ideologicznie - tak.
    Właśnie! Znam firmę, której główny księgowy potrafił zrobić bilans na paczce
    fajek, a wydruki z zamknięcia FK (jeszcze z ODRY) kazał sobie przywozić do
    domu tylko dla porównania i sprawdzenia. Następny system napisany w 4GL dla
    UNIX-a chodził tak wolno, że księgowe prędzej poszukały w stercie wydruków,
    niż przy pomocy ZNAKOWEGO! terminala.
    Inny przykład to duża firma, w której wystawienie przez system tylko części
    not odsetkowych zaowocowało tysiącami reklamacji i dopiero ręczna ingerencja
    w noty wygenerowane przez system uratowała firmę od afery w mediach. Firma
    przeszła na system napisany na inną platformę. Jest on z roku na rok coraz
    bardziej zcentralizowany, ale jego działanie jest ciągle krytykowane przez
    wszystkich - oprócz dyrekcji firmy i autorów systemu.
    Następny przykład to firma, która nie miała większych problemów ze ściąganiem
    składek dopóki księgowe posługiwały się lokalnymi systemami napisanymi w
    Clipperze pod Novelem podpartymi skrzynkami z ręcznymi kartotekami. Zawał
    systemu nastąpił po przejściu na wieloplatformowy system ogólnopolski oparty
    na interfejsie graficznym sterowanym makrami Office'a 97.
    A nowy rewelacyjny system obsługi liczenia głosów w czasie ostatnich wyborów?



    > Nie znam pragmatycznych amerykanów. Ci, z którymi rozmawiałem
    > (czytaj próbowali coś mi sprzedać) mieli tylko jeden pomysł na biznes w
    > Polsce.
    > Sprzedać moim klientom, po czym przejąć nad nimi "opiekę".
    > Znam natomiast historię nieudanego wdrożenia CRM u 2 gigantów
    > oprogramowania.
    > Oni nie tylko niczego nie zoptymalizowali, władowali nieprawdopodobnie
    > gigantyczne
    > pieniądze w błoto.
    >
    Co ciekawe problem z dużymi systemami informatycznymi to nie tylko polska
    specjalność. Żenujące było ręczne liczenie dziurek na kartach w czasie
    ostatnich wyborów w USA



    > Nie jest łatwe. Moje doświadczenie wskazuje jednak, że założenie
    > iż wdrożenie systemu sprzedaży załatwi problemy z dostępnością
    > towaru na magazynie, cenami, stanami, partiami, parametrami
    > przechowywania (wilgotność, temperatura), dostępnym miejscem
    > w magazynie wysokiego składu itp. jest naiwne.
    >
    Zwłaszcza, że dla jednej z opisanych wyżej firm wprowadzenie nowego systemu
    informatycznego zaowocowało koniecznością powiększenia załogi. Ze społecznego
    punktu widzenia jest to poprawne, ale ... :)



    > > Jeśli panie z księgowości
    > > lubią zostawać wieczorami aby ręcznie uzupełniać dziennik faktur - mogą to
    > > robić.
    >
    > Siedzenie po nocach pań księgowych wpisane jest w naturę ich zawodu ;-)
    > Systemy, które do tej pory miałem okazję poznać nie gwarantują im
    > uniknięcia tej przykrej niedogodności.
    > Niektóre panie, dzięki np. błędom replikacji baz tegorocznego sylwestra
    > spędzą nad wyprowadzaniem stanów.
    >

    Tak sobie myślę, że macdonaldyzacja wkracza również coraz jawniej do
    informatyki. Coraz bardziej widoczne jest kierowanie się przy tworzeniu
    programów względami marketingu, a przy zakupie modą. Coraz bardziej prawdziwe
    jest zdanie: "gdyby budowlani budowali domy w taki sam sposób, jak
    programiści piszą programy, to jeden dzięcioł zniszczyłby całą cywilizację.
    Chyba tylko małe firmy są jeszcze normalne, bo one najboleśniej odczułyby
    skutki nierozsądnej informatyzacji.



    > "Nic nie mogę zrobić" w sensie wymówki pracownika.
    > Wyraźnie o tym pisałem. Chodzi o zachowanie związane z cedowaniem
    > odpowiedzialności
    > na jakość działania systemu, co wyręcza ludzi od pracy i myślenia.
    Znam systemy, w których operator naprawdę niewiele może zrobić, a w przypadku
    znacznego obciążenia systemu już nic poza herbatą lub kawą. Klient się pieni,
    a operator systemu jest ubezwłasnowolniony totalnie. Czy informacja o braku
    dostępu do serwera działa dobrze na morale pracownika, który w starym
    systemie miał nieograniczony dostęp do swojej "drewnianej skrzynki" z
    kartotekami?



    > Mój pogląd ukształtowały własne doświadczenia
    > Nie ma w Polsce rodzimej kultury pracy, narodowego poczucia obowiązku itp.,
    > czym z kolei mogą pochwalić się choćby nasi zachodni czy północni sąsiedzi.
    > Wyjątki stanowią jednostki.
    > Na to ERP też nic nie poradzi :)
    >
    Ale jest niestety naśladownictwo obcych wzorów, na którym często źle się
    wychodzi.


    Marek


    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

strony : 1 ... 7 . [ 8 ] . 9 . 10


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1