W liście datowanym 17 czerwca 2009 (20:44:02) napisano:

> Mnie interesuje minimum 2500 netto za miesiąc pracy, bez pracy na nocną
> zmianę, bez świąt państwowych i dni ustawowo wolnych od pracy (co niestety
> dotyczy te biedne wykorzystywane kasjerki, bo hipermarkety są w niedziele
> czynne...)

Kolego, czyścisz mi monitor....

--
Pozdrawiam
Yakhub
Staram się jak mogę. A jak nie mogę, to też się staram.

do góry

W liście datowanym 17 czerwca 2009 (20:52:52) napisano:

>> A co mnie to obchodzi? Nie umiesz znaleźć, znaczy nie jesteś tyle wart.
> Za to prostytutka bez żadnych kwalifikacji "zarabiająca" z 10 tys. jest warta?

Usługi (w tym także normalna praca na etacie) są warte tyle, ile ktoś
jest gotó za nie zapłacić.

--
Pozdrawiam
Yakhub
Staram się jak mogę. A jak nie mogę, to też się staram.

do góry

W liście datowanym 17 czerwca 2009 (22:10:28) napisano:
>> >> Dokładnie. I idę o zakład, że ma większe kwalifikacje od Ciebie.
>> > W "robieniu loda" klientom to na pewno.
>>
>> Te lepsze (skoro już mowa o zarobkach > 10 tyś.) to muszą sobą jakiś poziom
>> reprezentować, być oczytane, orientować się w bieżących wydarzeniach
>> gospodarczych i politycznych, znać kilka języków. Poczytaj może sobie
>> trochę w sieci na jakiś temat, zanim zaczniesz się wypowiadać tonem
>> eksperta, co?

> Nie ma lepsze gorsze, k*rwa to k*rwa i tyle.

> Tylko jedne pracują najemnie w burdelach i dzielą zysk z alfonsami, a inne
> działają na własną rękę, i te zarabiają powyżej średniej krajowej, a
> kwalifikacje mogą mieć takie jakie ma uczeń który ukończył szkołę podstawową z
> średnią 2,0.

Co prawda z tych usług nigdy nie korzystałem, ale skoro jedne stojąprzy
drogach i dają d**y za parę złotych, a inne ponoć wyciągają >10kzł, to
najlepszy dowód na to, że jedne są lepsze od drugich... Bo w głupotę
klientów, którzy płacą fortunę za usługę, którą można zamówić za
grosze nie uwierzę.


--
Pozdrawiam
Yakhub
Staram się jak mogę. A jak nie mogę, to też się staram.

do góry

W liście datowanym 18 czerwca 2009 (00:14:49) napisano:

>> On 2009-06-17, r...@m...com <r...@m...com> wrote:
>> >
>> >> Kolejne tłumaczenie się?
>> >> To przykład mojego kolegi. Z powodu choroby (nieuleczalnej) nie ma nawet
>> >> wykształcenia średniego. Rodzice - po rozwodzie, alkoholizm w rodzinie.
>> >> Kolega obecnie zarabia powyżej 5 tyś. zł na rękę. Pewnie kolejny fart,
>> >> co nie?
>> >
>> > Niech zgadnę: przemyt, handel narkotykami, kradzież złomu i sprzedaż na
>> > skupie?
>>
>> Nie. Zgaduj dalej.

> Trudno trafić, tych wysokopłatnych "fachów" bez wykształcenia i kwalifikacji
> jest wiele, np:

> klonowanie kart bankomatowych i czyszczenie kont klientom banków, fałszowanie
> pieniędzy, dokumentów, wyłudzanie zwrotu podatku VAT, wyłudzanie rent,
> zasiłków, innych świadczeń socjalnych, nienależnych odszkodowań i wiele wiele
> innych...

Przepraszam, nie znam osoby, o której piszemy - ale Ty też go nie
znasz. Dlaczego, już teraz, poważnie próbujesz obrazić zupełnie obcego
człowieka, o którym nie wiesz nic, poza tym, że dobrze zarabia?

> Napewno nie jest to uczciwa praca z publicznego ogłoszenia w gazecie,
> internecie, urzędzie pracy itp. zdobyta metodą rekrutacji przy pomocy
> wysłanego CV na adres email lub faks.
> A każda inna droga jest niedostępn a publicznie dla wszystkich, a więc miał
> farta.

Sugerujesz, że jedyną drogą do dobrej posady są znajomości. O ile nie
zgodzę się z tezą o jedynej drodze, to faktem jest, że jest to jedna z
metod.

Wiedz jednak, że takich znajomości nie zawiera się za pośrednictwem
ogłoszeń, tylko sporą część tych znajomości zawiera się właśnie w
pracy. Nawet w pracy za 1000zł/miesiąc.

Więc zamiast jojczyć, weź się do roboty. Jakiejkolwiek.


--
Pozdrawiam
Yakhub
Staram się jak mogę. A jak nie mogę, to też się staram.

do góry

W liście datowanym 18 czerwca 2009 (13:43:12) napisano:
>> > Napewno nie jest to uczciwa praca z publicznego ogłoszenia w gazecie,
>> > internecie, urzędzie pracy itp. zdobyta metodą rekrutacji przy pomocy
>> > wysłanego CV na adres email lub faks.
>>
>> Uczciwa praca, którą dostał w normalnym procesie rekrutacyjnym.

> O jeszcze jedno mi się przypomniało:

> Platforma wiertnicza, przy wydobywaniu ropy.
> Tam mogą tyle faktycznie płacić.

To jedź na platformę. Ktoś Ci broni? Ponoć robota dobrze płatna, ale -
cytat: "zajebiście ciężka". Najwyraźniej na tyle ciężka, że
aż trudno znaleźć chętnych i trzeba im aż tyle płacić.

--
Pozdrawiam
Yakhub
Staram się jak mogę. A jak nie mogę, to też się staram.

do góry

s...@m...com wrote:
> Czyli osoba, która zda prawo jazdy, nie moze zdobyć doświadczenia za
> kierownicą samochodu, dopóki go sobie nie kupi?
>

Moze odziedziczyc po dziadku, dostac od taty, pozyczac od zony, dostac
od kogos pod choinke, albo dostac do uzytkowania sluzbowy. Moze tez
wynajmowac. Pare sposobow, zeby jezdzic nie posiadajac auta, zapewne da
sie znalezc.

Wieslaw

do góry

On Jun 20, 12:50 pm, s...@m...com wrote:

> Czyli osoba, która zda prawo jazdy,
> nie moze zdobyć doświadczenia za kierownicą samochodu,
> dopóki go sobie nie kupi?

A pożyczyć nie może?
Poza tym samochód teraz to nie fortuna. Grat na chodzie kosztuje w
przybliżeniu 15-krotność zatankowania go do pełna. Do zdobywania
doświadczenia - jak znalazł.

--
mihau

do góry

W liście datowanym 18 czerwca 2009 (14:24:38) napisano:

>> Robisz się żałosny, wiesz? "na gębę". Nie ma żadnych certyfikatów, co najwyżej
>> referencje z firm z którymi kiedyś współpracował.
>>

> tu jest lekka roznica, bo o ile w przypadku szeroko rozumianej
> informatyki liczy się co masz w głowie i jak to potrafisz wykorzystac,
> tak w przypadku "elektrycznym" są juz potrzebne odpowiednie uprawnienia
> i to troche kosztuje.
> jak własnie sobie poguglałem, to jakis kurs podstawowy z egzaminem na
> uprawnienia do 1kv to koszt 300 zł w trzebinii (nie chce mi sie szukac
> dalej).

Ojejku, fortuna. 1/3 pensji przy pracy za minimalną.

> tak pobieznie to sep daje uprawnienia w kilku kategoriach,

Skoro wiesz tylko pobieżnie, to znaczy, że się na tym nie znasz i
słusznie nikt Cię nie chce w tym zawodzie zatrudnić.

> nadzór eksploatacje itp, odpowiednie uprawnienie to pojedynczy egzamin.
> pewnie całość uprawnień dla tego tysiąca woltów żeby móc robić
> instalacje już istniejące to koszt do 2000 zł i kupe czasu w ksiazkach

2000zł to są 2 pensje minimalne. Zatrudnij się na chwilę na kasie w
supermarkecie. Albo jeszcze lepiej na budowie jako pomocnik - przy
okazji podłapiesz trochę kontaktów i znajomości, które Twoim zdaniem
są aż tak ważne (są ważne, ale nie aż tak, jak Ci się wydaje).

Skoro i tak żyjesz na garnuszku rodziny jako bezrobotny, to równie
dobrze możesz to robić jeszcze przez 2 miesiące, jako pracujący.
Nie uważam, żeby to była jakaś zaporowa cena, zwłąszcza w sytuacji,
gdy - jak twierdzisz - jest to przepustka do lepszego życia (nie znam
tej branży, wierzę, że Ty wiesz lepiej).


--
Pozdrawiam
Yakhub
Staram się jak mogę. A jak nie mogę, to też się staram.

do góry

< ciach >

Hmm, a czemu akurat mi odpowiadasz?

do góry

W liście datowanym 18 czerwca 2009 (20:42:50) napisano:

> Inny przykład:

> Posiadam prawo jazdy kategorii B, (zrobiłem gdy miałem trochę gotówki, 10 lat
> temu) od 9 lat nie miałem kontaktu z samochodem, a wczesniej zrobiłem ze 2000
> km maluchem czyli tyle co i nic,

Co oznacza w praktyce, że co prawda masz niezbędne uprawnienia, ale
w chwili obecnej nie potrafisz jeździć i - wybacz - prawdopodobnie
na pierwszym napotkanym skrzyżowaniu zrobisz coś głupiego, albo
wręcz spowodujesz stłuczkę

> w ogłoszeniach na kierowce magazyniera czy kuriera pracodawca
> zawsze wymaga doświadczenia.

Właśnie po to, aby "odsiać" takich, jak Ty - czy powierzysz samochód
wart kilkadziesiąt tysięcy człowiekowi, który z dużym
prawdopodobieństwem go uszkodzi, a w dodatku jest niewypłacalny?
Pracodawca to nie idiota!

> Sciemniać że mam doświadczenie, czy też trzeba to udokumentować?
> W końcu gdzies to doświadczenie trzeba chyba zdobyć?

Wykaż minimum samokrytycyzmu - wyobraź sobie, że dostałeś tę pracę,
pierwszego dnia przychodzisz i masz pracować - dostajesz kluczyki do
samochodu (pewnie jakiś duży dostawczak, bez tylnej szyby i lusterka
wstecznego) i masz zawieźć towar gdzieśtam na drugi koniec miasta.

Dasz radę chociaż wyjechać z parkingu i podjechać do rampy
załadowczej, tak, żeby nie uszkodzić auta, a potem dojechać
bezpiecznie na miejsce?

--
Pozdrawiam
Yakhub
Staram się jak mogę. A jak nie mogę, to też się staram.

do góry