-
11. Data: 2004-11-11 14:39:20
Temat: Re: Szukanie pracy - realia...
Od: "zwykly facet" <z...@t...pl>
Użytkownik "Artur R. Czechowski" <a...@h...pl> napisał w wiadomości
news:slrncp2gjf.obq.arturcz@blabluga.hell.pl...
> > Przyznaje, ze nie chodzilem jeszcze "od drzwi do drzwi", czyli od firmy
do
> > firmy, pytajac bezposrednio u nich o mozliwosc pracy i skladajac tam
swoje
> Kilka wątków temu była dyskusja na ten temat. Wnioski można streścić
> krótkim: nie warto. Szanse znalezienia pracy minimalne.
A nie jest tak, ze potencjalny pracodawca - zanim zamiesci ogloszenie w
prasie, UP, etc. - przeglada najpierw oferty zlozone bezposrednio u niego
przez ludzi poszukujacych pracy? Przy odrobinie szczescia mozna chyba nawet
trafic na taka oto sytuacje:
POTENCJALNY PRACOWNIK: - jestem zainteresowany podjeciem pracy w ...........
(tu nazwa firmy). Prosze mi powiedziec, jakie mozliwosci istnieja na dzien
dzisiejszy?
SZEF: - owszem, zastanawialismy sie, czy nie przydalby sie nam pracownik...
> Choć może się
> zdarzyć, że rachunek prawdopodobieństwa zadziała akurat na Twoją korzyść
:)
Otoz wlasnie - ale wspomniane 'szczescie' jest tu chyba 'niezbedne'...
Pomijajac juz ewentualny wklad czasowy i finansowy przy takiej formie
poszukiwania pracy...
> Tyle, że przy takiej robocie można się naprawę wypalić.
> Zwłaszcza, jak Ci się trafi dzień, gdy akurat wszyscy upierdliwi palanci
> będą trafiać akurat na Ciebie.
A dlaczego 'wypalic'? Czesto spotykam sie z tym wlasnie okresleniem,
czytujac "ppd", i dotyczy ono roznych zawodow. Moim zdaniem nie nalezy zbyt
latwo sie zniechecac. Przeciez praca - jakakolwiek by nie byla - stanowi
raczej pasmo wyzwan, ktore nalezy pokonywac, a nie poddawac sie im,
zniechecac i zalamywac rece z powodu kilku "upierdliwych palantow" ;)
Pozdrawiam,
zf
-
12. Data: 2004-11-11 19:13:56
Temat: Re: Szukanie pracy - realia...
Od: "VERTRET" <vertret @ op . pl>
Użytkownik "zwykly facet" <z...@t...pl> napisał w wiadomości
news:cmtb77$omi$1@nemesis.news.tpi.pl...
>w MOIM rozumieniu "zwykly" czlowiek, to taki, ktory nie ma na swoim
koncie zadnych wiekszych sukcesow, nie posiada wyzszego wyksztalcenia,
jakiegos wiekszego doswiadczenia w takiej czy innej dziedzinie, ani tez
nie jest specjalista od tego czy tamtego
Jak mam być szczery, to ja takich ludzi "życiową ciamajdą" raczej nazywam.
>ale nadal stanowi ono jakies 'osiagniecie', i - jak sadze - statystycznie
wiecej jest ludzi z
> "tylko" srednim, niz z wyzszym wyksztalceniem
Zgadza sie, że tak jest, ale może ci to w jakikolwiek sposób pomóc, że tak
się tym podniecasz?
Kiedyś chyba Mleczko narysował jak w łóżku leży pani i pan. Pani pali
papierosa jakas taka zdenerwowana a facet siedzi ze spuszczoną głową i
cichutko mówi: "Niemniej w pracy bardzo mnie sobie chwalą"
Tak więc moja krótka rada to myśl, pracuj i ucz się jeżeli rzeczywiście
chcesz coś więcej osiągnąć.
vertret
-
13. Data: 2004-11-11 20:35:54
Temat: Re: Szukanie pracy - realia...
Od: "zwykly facet" <z...@t...pl>
Użytkownik "Zbigniew K" <z...@i...pl> napisał w
wiadomości news:cmtkr3$9h9$1@81.210.87.3...
> Predyspozycje o których napisałeś najlepiej pasują do Przedstawiciela
> Handlowego, Akwizytora, Cool Center.
A wiesz, ze cos w tym chyba jest. Tak sobie wlasnie dyskutowalem z bratem i
ojcem odnosnie wykonywania przeze mnie tego typu pracy , i az musze
zacytowac fragment ich wypowiedzi... ;)
BRAT: No kit to Ty umiesz wciskac - jak sie postarasz
OJCIEC: On nie musi sie starac, ma to we krwi (tu smiech)
Eheh....
Tyle tylko, ze jakos mi sie nie usmecha wciskanie ludziom "kit-u", natomiast
do jakichkolwiek "uznanych" firm potrzebne jest doswiadczenie, etc. Bawilem
sie kiedys w akwizycje, lecz nie jestem pewien czy o taki rodzaj
doswiadczenia chodzi, a poza tym nie jestem w stanie tego udokumentowac -
nie pytajcie dlaczego...;)
No papiery mi gdzies zaginely, to tak dawno bylo, a to jakies takie
umowy-zlecenia", czy cos... ;))
> Złap się na razie za to, a jednocześnie
> się dokształacaj i szukaj lepszej pracy!
Tak tez zamierzam - chyba ze bede NAPRAWDE zadowolony z wykonywanej przeze
mnie pracy. Wowczas moge sie doksztalcac, a jednoczesnie trzymac sie tego
samego pracodawcy - bo przeciez jedno nie wyklucza drugiego.
Jeszcze tylko musze znalezc kogos takiego, kto zaryzykuje i da mi szanse,
inwestujac we mnie - a przy tym najlepiej jakas sensowna "pensje podstawowa"
plus ewentualna prowizje... ;))
> Dziś facet z wyższym wykształceniem (mgr) jeździ spychaczem na wysypisku
> śmieci w Częstochowie. Jak widać tam też wymagają bycia po studiach!
Wydaje mi sie, ze to jest raczej jego wlsny wybor. Co prawda nie znm faceta
i trudno mi sie wypowiadac, ale wielu ludzi, nawet z wyzszym wyksztalceniem,
lapie sie "byle czego", zeby tylko mieli za co zyc.
Ja rowniez nie mam zbyt ciekawej sytuacji, mozna nawet powiedziec (bez
najmniejszej przesady), ze mam noz na gardle, ale pomimo to nie chce
zmarnowac reszty swojego zycia przy pracy za grosze, wykonujac na przyklad
jakies proste, schematyczne zajecia, przy ktorych praktycznie niczego sie
nie ucze.
Pozdrawiam,
zf
-
14. Data: 2004-11-11 20:48:08
Temat: Re: Szukanie pracy - realia...
Od: "zwykly facet" <z...@t...pl>
Użytkownik "VERTRET" <vertret @ op . pl> napisał w wiadomości
news:cn0dis$fvr$1@news.onet.pl...
> Jak mam być szczery, to ja takich ludzi "życiową ciamajdą" raczej nazywam.
Masz prawo do wlasnego zdania - pamietaj jednak, ze nie nalezy wszystkich do
JEDNEGO worka wrzucac, oceniajac ich wylacznie po pozorach... ;)
A tak juz powazniej - ludzie popelnija w zyciu bledy, czasem pewne rzeczy
docieraja do nich po czasie - i ja naleze do takich wlasnie osob. Co wcale
nie znaczy, ze nie zamierzam nic juz z tym robic, ograniczajac sie wylacznie
do narzekania, etc. - czego przykladem moga byc chocby te moje wypowiedzi, o
ile ktos oczywiscie odbiera je "na moich falach", a nie poprzez pryzmat
wlasnych doswiadczen i wlasnej osoby.
> >ale nadal stanowi ono jakies 'osiagniecie', i - jak sadze - statystycznie
> wiecej jest ludzi z
> > "tylko" srednim, niz z wyzszym wyksztalceniem
>
> Zgadza sie, że tak jest, ale może ci to w jakikolwiek sposób pomóc, że tak
> się tym podniecasz?
Niczym sie nie podniecam, zle mnie zrozumiales. Wyjasnilem jedynie rzeczowo
gostkowi, ktory pisal w podobnym tonie, jaki Ty reprezentujesz, o co
dokladnie mi chodzilo.
> Tak więc moja krótka rada to myśl, pracuj i ucz się jeżeli rzeczywiście
> chcesz coś więcej osiągnąć.
A czy z moich wypowiedzi wynika inaczej? Do tego jednak potrzeba takze
'srodkow', a na pewno nie zaszkodzi zasiegnac jezyka na "ppd" u ludzi,
sposrod ktorych wielu wie na pewno wiecej ode mnie.
Dzieki za wypowiedz i za rade.
Pozdrawiam,
zf
-
15. Data: 2004-11-12 07:29:09
Temat: Re: Szukanie pracy - realia...
Od: "VERTRET" <vertret @ op . pl>
Użytkownik "zwykly facet" <z...@t...pl> napisał w wiadomości
news:cn0ino$a39$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Masz prawo do wlasnego zdania - pamietaj jednak, ze nie nalezy
wszystkich do
> JEDNEGO worka wrzucac, oceniajac ich wylacznie po pozorach... ;)
Po pozorach to by było, gdybym napisał, że nie jesteś inteligentny, bo cie
nad żadną krzyżówką nie widziałem.
Przecież sam napisałeś, że nic przydatnego nie umiesz i nic nie
osiągnąłeś.
W życiu zawodowym zmarnowałeś po prostu 15 lat i jeżeli chcesz coś zmienić
to musisz robić to samo co powinneś, gdy miałeś 15 lat. Od twojego
samozaparcia bedzie zależeć czy uda ci sie nadrobic ten stracony czas i
jak to szybko pójdzie.
Wyobraź sobie, że masz 15 letniego syna i rób po kolei to co chciałbyś,
aby on robił, aby "wyjść na ludzi".
vertret
-
16. Data: 2004-11-12 07:52:28
Temat: Re: Szukanie pracy - realia...
Od: "VERTRET" <vertret @ op . pl>
Użytkownik "zwykly facet" <z...@t...pl> napisał w wiadomości
news:cn0i71$7el$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Tyle tylko, ze jakos mi sie nie usmecha wciskanie ludziom "kit-u",
Nie powtarzaj bzdur, które głoszą totalne próżniaki nie mające ochoty na
jakąkolwiek prace.
Człowiek potrzebuje codziennie tysiące rzeczy, z którymi BARDZO CHCE się
spotkać. Beton lub cegła w postaci domu, pościel i łóżko w którym się
budzisz, woda, którą się myjesz, ubranie, które ubierasz, chleb, który
jesz na śniadanie, radio, które sobie włączysz, itd.
Ktoś musiał to wszystko kiedyś ci sprzedać. Uważasz, że tego wszystkiego
nie potrzebujesz i wciśnięto ci kit?
Jeżeli jednak nie lubisz spać w lesie w wykopanej pazurami jamie i nie
chcesz jeść złapanych własnoręcznie mrówek to miej trochę szacunku, dla
pracy tych którzy ci to wszystko podstawili pod nos i poproś ich
grzecznie, aby ci pokazali jak się to robi.
> Jeszcze tylko musze znalezc kogos takiego, kto zaryzykuje i da mi
szanse,
> inwestujac we mnie - a przy tym najlepiej jakas sensowna "pensje
podstawowa"
> plus ewentualna prowizje... ;))
Nie za dużo oczekujesz od innych?
Sam w siebie nie inwestowałeś NIC od 15 lat a oczekujesz, żeby zrobił to
ktoś obcy?
vertret
-
17. Data: 2004-11-12 14:27:56
Temat: Re: Szukanie pracy - realia...
Od: "zwykly facet" <z...@t...pl>
Użytkownik "VERTRET" <vertret @ op . pl> napisał w wiadomości
news:cn1ol0$igg$1@news.onet.pl...
> > Masz prawo do wlasnego zdania - pamietaj jednak, ze nie nalezy
> wszystkich do
> > JEDNEGO worka wrzucac, oceniajac ich wylacznie po pozorach... ;)
>
> Po pozorach to by było, gdybym napisał, że nie jesteś inteligentny, bo cie
> nad żadną krzyżówką nie widziałem.
> Przecież sam napisałeś, że nic przydatnego nie umiesz i nic nie
> osiągnąłeś.
Generalnie to ja nic do Ciebie nie mam - a poza tym nie poczulem sie urazony
Twoim stwierdzeniem, aczkolwiek...
Fakt, iz ktos nie ma na swoim koncie takich czy innych sukcesow zawodowych,
wyzszego wyksztalcenia, itd. nie upowaznia nikogo, aby takich wlasnie ludzi
nazywac "zyciowymi ciamajdami" - jak to ujales bodajze dwa posty wyzej.
Jezeli uwazasz, ze masz prawo tak oceniac innych ludzi, samemu czujac sie od
nich lepszym - Twoja sprawa. Rozumiem, ze masz powody, aby byc zadowolonym z
siebie i z tego, co w zyciu osiagnales, czy to jednak wynosi Cie w jakis
sposob ponad "szara mase" - nie wiem. I nie ja od tego jestem, zeby sie nad
tym zastanawiac...
> W życiu zawodowym zmarnowałeś po prostu 15 lat i jeżeli chcesz coś zmienić
> to musisz robić to samo co powinneś, gdy miałeś 15 lat. Od twojego
> samozaparcia bedzie zależeć czy uda ci sie nadrobic ten stracony czas i
> jak to szybko pójdzie.
Tak, z tego zdaje sobie sprawe - dotarlo to do mnie jakies 3-4 miesiace
temu, gdy po 7 latach LOJALNEJ pracy jako sprzedawca na stacji LPG, majac
swiadomosc, iz od 2-3 lat firma "ledwo ciagnie" z tegoz wlasnie powodu
zostalem zwolniony. Jak widac na zalaczonym obrazku, sentymenty nie wyszly
mi na dobre - choc przed ich "zla passa" zarabialem calkiem przyzwoicie, a
do konca mieli nadzieje, ze zmieni sie na lepsze...
Moj blad, ze nie wykorzystalem tamtego czasu do podnoszenia i poszerzania
swoich kwalifikacji.
> Wyobraź sobie, że masz 15 letniego syna i rób po kolei to co chciałbyś,
> aby on robił, aby "wyjść na ludzi".
No na szczescie nie mam syna, gdyz wowczas musialbym sie martwic, za co go
wyksztalcic...
Co do mojej osoby - mam juz wstepny "zarys" mojego dalszego zycia - w
PIERWSZEJ kolejnosci musze jednak znalezc prace. To chyba logiczne, prawda?
Pozdrawiam,
zf
PS. Tym niemniej dzieki za 'sensowne' wnioski, bo akurat trzezwego i
zdroworozsadkowego myslenia nie sposob Ci nie przyznac... ;)
-
18. Data: 2004-11-12 14:57:02
Temat: Re: Szukanie pracy - realia...
Od: "zwykly facet" <z...@t...pl>
Użytkownik "VERTRET" <vertret @ op . pl> napisał w wiadomości
news:cn1q0p$5q3$1@news.onet.pl...
> > Tyle tylko, ze jakos mi sie nie usmecha wciskanie ludziom "kit-u",
>
> Nie powtarzaj bzdur, które głoszą totalne próżniaki nie mające ochoty na
> jakąkolwiek prace.
Ach, wiesz - akurat tak sie sklada, ze na progu swojego doroslego zycia
probowalem utrzymac sie z akwizycji, i pamietam jeszcze co nieco z tamtego
okresu - rozne to byly artykuly, oj rozne...
Nic innego nie mialem na mysli.
> Jeżeli jednak nie lubisz spać w lesie w wykopanej pazurami jamie i nie
> chcesz jeść złapanych własnoręcznie mrówek to miej trochę szacunku, dla
> pracy tych którzy ci to wszystko podstawili pod nos i poproś ich
> grzecznie, aby ci pokazali jak się to robi.
Czy mozesz mi wyjasnic, skad u Ciebie wniosek, ze ja nie szanuje ludzi,
ktorzy ciezko pracuja (czesto fizycznie), zeby zarobic na chleb, a przy
okazji "podstawiaja cos innym pod nos"? Sam kiedys pracowalem przy
produkcji, i wcale nie uwazam tego za wstyd czy hanbe. W chwili obecnej
uwazam jednak, ze stac mnie na wiecej - na wykonywanie bardziej zlozonych i
odpowiedzialnych zadan - przy uzyciu mojej glowy, a nie tylko rak.
> > Jeszcze tylko musze znalezc kogos takiego, kto zaryzykuje i da mi
> szanse,
> > inwestujac we mnie - a przy tym najlepiej jakas sensowna "pensje
> podstawowa"
> > plus ewentualna prowizje... ;))
>
> Nie za dużo oczekujesz od innych?
> Sam w siebie nie inwestowałeś NIC od 15 lat a oczekujesz, żeby zrobił to
> ktoś obcy?
Czy zauwazyles emotikon na koncu mojej wypowiedzi? Ten oto znaczek: ";))".
Czy Twoim zdaniem takie 'pasywne' nastawienie do zycia i oczekiwanie, ze
inni zrobia cos dla mnie ZAMIAST mnie byloby na miejscu?
Moze inaczej - tak, zebys mnie wlasciwie zrozumial. Swoja edukacje
zakonczylem na poziomie szkoly sredniej, plus matura, plus dodatkowy kurs
jezyka niemieckiego, plus cale mnostwo wlasnych zainteresowan - nie
potwierdzonych jednak zadnymi wiekszymi sukcesami, czy "papierkiem". Nie
zdobylem tez, jak dotad, przydatnego mi w zyciu, stosownego doswiadczenia
zawodowego, stanowiacego niewatpliwy atut u potencjalnego pracodawcy. Coz
wiec moge obecnie zrobic?
A teraz odwrocmy sytuacje - wyobrazmy sobie, ze TY straciles prace (czego Ci
nie zycze), masz tylko srednie, zadnych sukcesow zawodowych na swoim koncie,
nie posiadasz tez jakichs wiekszych, specjalistycznych kwalifikacji, ani
doswiadczenia zawodowego. Jakie masz mozliwosci i co musisz zrobic, zeby to
zmienic? W pierwszej kolejnosci szukasz pracy - zebys mial za co zyc, oraz
(wreszcie) sie ksztalcic, prawda? No tak, ale gdzie Ty masz tej pracy
szukac, nie majac jakiegos wiekszego doswiadczenia zawodowego, gdy wiekszosc
pracodawcow tego wlasnie wymaga. Badz co badz stanowi dla nich pewne ryzyko
zatrudnienie goscia, ktory moze, choc wcale nie musi, nie sprawdzic sie w
wykonywanym zawodzie. Jesli podejma to ryzyko, to musza (w tym sensie) w
Ciebie zainwestowac. Co inwestuja? Czas - poswiecony na ewentualne wdrozenie
Cie do branzy/firmy, pieniadze - ktore moga stanowic POTENCJALNIE nieudana
inwestycje, a takze inwestuja swoje zaangazowanie - pokladajac w Tobie takie
czy inne nadzieje.
Owszem, jest to jakas niedogodnosc dla ewentualnego pracodawcy, a z mojej z
kolei strony wczesniejsze niedociagniecie, jezeli nie blad zyciowy. Czy to
jednak oznacza, ze ktos powinien ponosic konsekwencje moich bledow? A z
jakiej niby racji... Z drugiej jednak strony, w jaki sposob zdobyc
wspomniane doswiadczenie zawodowe, i to zarowno majac lat "iles tam", jak i
"nascie" czy "dwadziescia kilka" - tuz po skonczeniu szkoly. Zawsze musi
znalezc sie ktos (pracodawca), ktory da Ci to doswiadczenie, ktory
zaryzykuje i zainwestuje w Ciebie. Nie ma innej drogi - chyba, ze Ty ja
znasz...
Pozdrawiam,
zf
-
19. Data: 2004-11-12 16:28:12
Temat: Re: Szukanie pracy - realia...
Od: "VERTRET" <vertret @ op . pl>
Użytkownik "zwykly facet" <z...@t...pl> napisał w wiadomości
news:cn2is2$4s2$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Fakt, iz ktos nie ma na swoim koncie takich czy innych sukcesow
zawodowych,
> wyzszego wyksztalcenia, itd. nie upowaznia nikogo, aby takich wlasnie
ludzi
> nazywac "zyciowymi ciamajdami" - jak to ujales bodajze dwa posty wyzej.
Mnie absolutnie nie interesuje, jaki ktoś ma sposób na życie, jeżeli tylko
uważa, że tak mu dobrze i nie wtrąca się do mojego sposobu.
Teraz zareagowałem tylko dlatego, że w pewien sposób publicznie poprosiłeś
o rade. Jak się domyślasz, aby zaradzić problemowi trzeba zacząć od jego
przyczyny.
vertret
-
20. Data: 2004-11-12 16:52:24
Temat: Re: Szukanie pracy - realia...
Od: "VERTRET" <vertret @ op . pl>
Użytkownik "zwykly facet" <z...@t...pl> napisał w wiadomości
news:cn2is4$4s2$2@nemesis.news.tpi.pl...
> > Nie powtarzaj bzdur, które głoszą totalne próżniaki nie mające ochoty
na
> > jakąkolwiek prace.
>
> Ach, wiesz - akurat tak sie sklada, ze na progu swojego doroslego zycia
> probowalem utrzymac sie z akwizycji, i pamietam jeszcze co nieco z
tamtego
> okresu - rozne to byly artykuly, oj rozne...
Jeżeli wciskałeś "kit" to się wstydź. Ja piszę o handlowaniu rzeczami,
które ludzie potrzebują.
> Czy mozesz mi wyjasnic, skad u Ciebie wniosek, ze ja nie szanuje ludzi,
> ktorzy ciezko pracuja (czesto fizycznie), zeby zarobic na chleb, a przy
> okazji "podstawiaja cos innym pod nos"
Nie szanujesz nazywając każdy handel "akwizycją" co ma w domysle znaczyć
"przykre i wstydliwe zajecie, które porządni ludzi nie robią, wiec i ja
nie bede robił, więc dajcie mi jakiś etat"
>Nie ma innej drogi - chyba, ze Ty ja znasz...
Nie znam innej drogi i dlatego ja też bym musiał robic tak jak tobie
radziłem.
Popełniłeś błąd, który robi większość ludzi. Siedziałeś sobie lata w
jakiejś firemce, po robocie chodziłeś na piwo, albo inne tego typu zajęcia
i uważałeś, że tak być powinno, tak ci się należy i tak będzie zawsze.
Nikt doboru naturalnego ani "walki o ogień" nie odwołał. Nawet spać
powinneś czujnie a jak wstajesz rano to się najpierw rozejrzyj, czy ci się
konkurencja do paśnika nie dobrała. Potem przetrzeć oczy, zjeść coś nie za
dużo (bo rozleniwi) i do walki!
vertret