>> Problem w tym, ze jesli wymyslenie zajmuje mi godzine, to wychodzi na
>> to, ze mam wziac za to na przyklad 15 zlotych? W tym wypadku nie
>> wchodzi w gre mnozenie czasu przez stawke godzinowa.

> Jeżeli w godzinę potrafisz wymyśleć nazwę firmy, to wspólczuję twojemu
> zleceniodawcy, albo jest naiwny albo się naciął.

Mnie wymyślenie dwóch nazw firm zajęło wiele dni. Na dobrą sprawę jedną
wymyśliła żona. Obie firmy są moje. Wymyślanie nazwy jest aktem twórczym
i stosowanie norm czasowych jak przy wylewaniu betonu to chyba coś nie
tak. Nazwa jednej firmy dobrze określa to, co ona robi, druga jest
utworzona z nazwiska i po prostu dobrze brzmi i kojarzy się. Coś , co
nazywa się wymyśleniem, to jednak była chwila.

> Żadnej analizy rynku nie robisz, badań, sondazy itp.??? nawet nie
> sparwdzasz, czy ta nazwa nie jest już zastrzeżona???

Firma o zasięgu lokalnym może posługiwać się nazwą identyczną jak inne
firmy, o ile nie podlega ona dodatkowej regulacji prawnej. Można się o
tym przekonać wertując książkę telefoniczną w internecie.

> Za taką chałę to 15 złotych za dużo.

Jest to podejście charakterystyczne dla pewnej grupy zleceniodawców
(płaci się za to, że pracownik się spoci przy robocie).
Jeżeli nazwa jest dobra, to nie ma znaczenia kto i ile czasu ją
wymyślał. Kupujący nie będzie widział słupków analiz, nazwa albo się
spodoba i przyjmie, albo nie. Mercedes to po prostu damskie imię. BMW to
pierwsze litery czegoś podobnego jak Zakłady Mechaniczne Ursus.
Banalne, trywialne i proste. Nikt jednak nie stwierdzi, że nie są to
super nazwy. Stoi za nimi produkt, tradycja, kultura techniczna image i
prestiż.
Te nazwy nie powstały w arkuszu kalkulacyjnym lecz budowane były pracą
wielu pokoleń.
Tworzenie nazwy w oparciu o analizę rynku i badania "marketingowe" jest
z pewnością bardzo nowoczesne i współczesne - ale wybacz porównanie: to
tak jak jeść po to, by się wyrzygać. Z pewnością jednak doskonale
komponuje się ze światem białokołnierzykowych enrońskich gogusiów, co to
naźwisko swego company mają od pewnego bajkopisarza z krainy klocków Lego.

Nazwa średnia: 50 zł.
Nazwa zwykła: 200 zł
Nazwa super: 10 000 zł

(to taka prawie jak koka-kola albo maggoland, "ważne, że mu łańcuch nie
spadł" - poza fajną reklamą to jakieś słodzone szczyny, których nie
zamierzam nawet próbować, podobnie jak innych produktów, których nie
potrzebuję, a które są czystym wytworem marketingowej braci: bierzemy
coś, dajemy nazwę, kręcimy spota, odwołujemy się do młodego odbiorcy,
ble, ble)

Dogbert (faktury wysyłam pocztą).