eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeczy to jest legalne?Re: czy to jest legalne?
  • Data: 2003-11-10 10:42:18
    Temat: Re: czy to jest legalne?
    Od: "Greg" <o...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    "Flyer" w wiadomości news:bolarn$i28$1@nemesis.news.tpi.pl napisal(a):
    >
    > Najłatwiej uprościć? ;) Część osób, które kupują w niedzielę,
    > to osoby zachęcone marketingowo przez hipermarkety

    Po co Ty chcesz wnikac w takie szczegoliki? :-) Pewnie jest tak jak
    piszesz, ale w jaki sposob sie przejawia ta marketingowa zacheta?

    > marketing w części generuje nowe potrzeby,

    Aaaaa wiec o to chodzi. Ale to nie tylko markety za to odpowiadaja. Jacys
    ludzie z buszu nigdy komputera, telewizora, roweru, samochodu, nowej
    zastawy stalowej, fikusnych zaslonek, radia z budzikiem... na oczy nie
    widzieli, wiec za tym nie gonia. My to widzimy na kazdym kroku, wiemy jak
    wykorzystywac... tez chcemy to miec. Ale jak to sie ma do zakupow w
    niedziele? Jesli idzie o kupujacych to moga te dobra nabyc i w inne dni,
    wiec nie widze jakiejs szczegolnej zachety aby akurat w niedziele to
    robili. Tu bowiem nie chodzi o czas tylko pieniadze. Moznaby sie wiec
    skupic na pracujacych - chca miec te pieniadze wiec pracuja w niedziele -
    dokonuja wyboru 'miec (czas/pieniadze), albo nie miec'. Czlowiek z buszu,
    ktory owej "zachety" nie doswiadczyl nie ma takich potrzeb wiec i w
    niedziele pracowac by nie pracowal - taki bylby jego wybor. Ile z tych
    osob, ktore uwazaja, ze "musza" pracowac w niedziele tak naprawde pracuje
    na to co jest im do przezycia konieczne, a ilu na to by miec jak najwiecej
    (zaczynajac od minimum) tego co miec moga jesli beda miec pieniadze (czyli
    np. telewizor)?

    > Co do pracowników - priorytetem jest dla nich praca, a warunki
    > schodzą na dalszy plan i wychodzą po zaspokojeniu podstawowych
    > potrzeb.

    Ale sa przeciez granice. Rozni ludzie roznie sobie te granice okreslaja,
    ale wszyscy je maja nie liczac jakichs sporadycznych przypadkow.

    > Mam wrażenie, że jesteś wyznawcą pięknie napisanych LM

    Jest ono mylne - dla mnie LM to jedna wielka bzdura. Jesli chodzi o sama
    motywacje to gdybym zmotywowany nie byl, nie odpowiadalbym na ogloszenie
    lub nie pytalbym o prace w danym miejscu, prawda? A cala reszta... o ile
    nie ubiegam sie o stanowisko pisarza, to jest ona calkowicie zbedna.
    Wszystko przez ten subiektywny odbior ;-) Jesli o mnie chodzi to na
    poczatku suche fakty wystarcza. Wybrac dobrych i przyjac na okres probny, w
    ktorym pracodawca ma mozliwosc poznania pracownika, a pracownik pracodawce.
    Jesli jest ok to trwala wspolpraca, a jesli nie to nie :-)

    > taki człowiek i tak ucieknie zaraz, jak znajdzie lepiej płatną
    > pracę, czy bliższą pracę.

    Wszystko zalezy od priorytetow. Dla mnie na przyklad (przynajmniej w chwili
    obecnej, ale nie wiem co musialoby sie stac aby sie to zmienilo) wazniejszy
    jest wrobel w garsci niz skowronek na dachu, oraz wzajemne relacje ze
    wspolpracownikami i przelozonymi. Jesli nie musze zyc w stresie z powodu
    obecnosci miedzy ludzmi roznych napiec, czy tez obaw, ze ktos tylko czeka
    na moje potkniecie, to wole prace za 1000 zl, niz prace za 2000 zl wraz z
    dodatkowym bonusem w postaci wrzodow zoladka. Przywiazuje sie do miejsc
    pracy (zlecenia). Gdy jade autobusem i mijam pewne znajome miejsca, to jak
    sobie przypomne tamte dni to lezka sie w oku kreci :-)

    > negocjacje mogą być, ale najpierw zatrudniany musi
    > przedstawić swoje wymagania, nie znając dokładnych
    > wymagań pracodawcy.

    Jesli pracodawca, szuka pracownika to przedstawia swoje wymagania i okresla
    co moze dac w zamian. Na to odpowiada potencjalny pracownik i mowi/pisze
    przedstawiajac co on to. Sytuacje, w ktorych to najpierw osoba chcaca byc
    zatrudniona przedstawia swoje wymagania takze maja miejsce. Sa to sytuacje
    gdy swoja sile robocza oferuje sie firmom, ktore nie oglosily, ze poszukuja
    pracownika.

    > > Pracodawca moze sobie zazyczyc, ze chce aby jego pracownicy
    > > skakali na lewej nodze.
    > Zatrudnią się u niego, bo taki mają prirytet, a po dwóch dniach
    > zrezygnują.

    Problem pracodawcy. Jesli odkryje co jest powodem dla ktorego zrezygnowali,
    to zrezygnuje ze skakania na jednej nodze. No chyba, ze te dwa dni w
    zupelnosci mu wystarcza. Wtedy zatrudni kolejnych, ktorzy przez dwa dni
    beda skakac na lewej nodze, a po tych dwoch dniach zrezygnuja.

    > Te twoje negocjacje, to rozmowa kłamcy z kłamcą. ;)

    Widac za bardzo naiwny jestem :-)

    > > > - może go nie zatrudnić, ale nie wolno mu wywierać presji
    > > > pt. "jak tak, to my tu takich nie chcemy"
    > > A czy ja moge wywrzec presje na pracodawce i powiedziec, ze
    > > jesli nie zarobie tyle i tyle, to ja u takiego pracowac nie chce? ;-)
    > Po kobiecemu powiem, że jesteś małostkowy, czepiasz się detali. ;)

    ;-)

    > > Czy to byla presja?
    > W tym wypadku nie miałeś żadnego wyboru

    Mialem - moglem zrezygnowac ze szkoly ;-)

    > > Szkola wywarla na mnie "silniejsza presje" ;-)
    > Gdybyś nie miał co do garnka włożyć, to "szkoła" miała by
    > wiekszy problem

    Zgadza sie.

    > - niby też powstała by nieprzystawalność sytuacji
    > [praca<>szkoła], ale gdybyś nie "oszalał", to wybrałbyś pracę. ;)

    To tez sie zgadza :-)

    > Jak gościu powie, że woli grubych blondynów, żonatych i z trójką
    > dzieci, to też się o to postarasz? ;)

    To powiem, ze nie spelniam jego oczekiwan i pojde szukac szczescia gdzie
    indziej :-) Jednak my tutaj o tych, ktorzy sa zatrudniani (choc strasznie
    przy okazji cierpia), a nie o tych ktorzy wymagan nie spelniaja, nie chca
    spelniac i nie sa w stanie spelnic :-)

    > > Uwazasz, ze zrezygnowac mozna na rozmowie slyszac warunki,
    > > ale pozniej juz nie?
    > Później jest trudniej.

    Ale nie jest to niemozliwe.

    > Może i dwie, ale RÓWNORZĘDNE. "Być, albo nie być" w sensie
    > słownikowym jest równorzędna, "Piwo, albo nie piwić" już nie. ;)

    Masz racje :-)

    > > A uwzgledniasz szara strefe? :-) Aby pojsc dalej trzeba zastanowic
    > > sie nad powodami dla ktorych czesc miejsc pracy nie jest oficjalnie
    > > rejestrowana (io tym wlasnie myslalem piszac o mentalnosci).
    > Ale to wtedy nie są rozważania o bezrobociu - jak byś tego nie nazwał,
    > osoby pracują i nie są bezrobotne.

    I sa jednoczesnie zarejestrowane jako bezrobotne. No i wlasnie zastanawiam
    sie, czy jesli poprawi sie kondycja panstwa to te osoby sie wyrejestruja,
    czy tez nadal bardziej oplacalna bedzie dla nich praca na czarno
    (mentalnosc).



    pozdrawiam
    --
    Greg
    Nie Tylko Poezja - http://republika.pl/szedhar/
    Serwis PSPHome - http://www.psphome.htc.net.pl/

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1