eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeZreformujmy ortografię.Dyslektycy łączcie się, bo mnie zaszczekają.Re: Zreformujmy ortografię.Dyslektycy łączcie się, bo mnie zaszczekają.
  • Data: 2005-09-15 08:55:18
    Temat: Re: Zreformujmy ortografię.Dyslektycy łączcie się, bo mnie zaszczekają.
    Od: "J. B. 29" <j...@s...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    stokrotka napisał(a) m.in.:

    >>>Ta reforma jest dla inteligentnyh
    >>...
    >>'Inteligentnyh', czyli inteligentnych inaczej??? :))
    >
    > Postępowyh.

    Postępem na pewno nie byłaby reforma ortografii ignorująca postępy
    dyscyplin takich jak językoznawstwo, fonetyka, psychologia i technologii
    takich jak synteza mowy.

    Język polski, jak każdy naturalny (a nawet sztuczny: esperanto, neo,
    interlingua, ...) ma wersję mówioną i wersję pisaną. Wzajemne
    odpowiadanie sobie elementów jednej i drugiej wersji (np. głosek i
    liter) nie da się ująć w proste, jednoznaczne reguły nawet np. w
    esperanto (w przedrostku "sub-" połączonym z rdzeniem "tero" nie sposób
    wymówić "b" a nie "p"). I nie są to jakieś drobne, sporadycznie
    spotykane "niedoskonałości" lecz istotna cecha języka mówionego
    wynikająca z anatomii i fizjologii a także psychologii mowy. Każdą
    literę obok każej można napisać, natomiast nie każdy ciąg głosek da się
    wymówić. I tego żadna reforma nie uprości.

    Profesjonaliści posługują się różnymi systemami transkrypcji
    fonetycznej, żeby na papierze przedstawić w postaci znaków to co słychać
    możliwie jednoznacznie, tzn, tak, by danej głosce odpowiadał zawsze ten
    sam znak. Żaden z tych systemów - mimo iż jednoznaczny - nie byłby
    jednak wygodny na codzień i to z kilku powodów (toteż różne pożal się
    Boże reformy ortografii proponują nie profesjonaliści tylko laicy).
    Alfabet fonetyczny (nawet w najbardziej przypominającej tradycyjny
    wersji) byłby bardziej uciążliwy niż tradycyjna ortografia - choćby
    dlatego że nieprofesjonalista ulega złudzeniom (tłumaczonym przez
    współczesną psychologię) i ma mylną świadomość mówienia tak jak chce
    mówić (chce powiedzieć "ślub", a mówi "ślup" i nie jest tego świadomy).
    Żeby poprawnie pisać fonetycznie, piszący musiałby wiedzieć, co naprawdę
    mówi. Po ewentualnej reformie nakazującej pisać "ślup", bo tak się
    faktycznie mówi, wielu pisałoby błędnie "ślub" na podstawie przekonania,
    że tak właśnie mówią - skoro "młodzi idą do śluBu", to "zaraz odbędzie
    się ich śluB".

    W języku polskim _większość_ głosek ma podwójną lub potrójną pisownię, a
    może nawet znalazłyby się (sporadyczne) przypadki jeszcze większej
    niejednoznaczności. W wyrazie "siny" głoska "ś" reprezentowana jest
    literą "s", w wyrazie "siano" dwuznakiem "si", a w wyrazie "śmiech"
    literą "ś". Podobnie jest ze wszystkimi spółgłoskami miękkimi, również z
    tymi, dla których w polskim alfabecie nie ma odrębnych liter: z
    miękkim "b'" ("bić", "biały"), miękkim "p'" ("pić", "piana"), miękkim
    "w" ("wić", "wiara"), miękkim "f'" ("fikać", "fiasko"), miękkim "g'"
    ("ginąć", "giąć"), miękkim "k'" ("kiść", "kiedy"). Spólgłoski z tej
    ostatniej grupy mają co prawda _tylko_ po dwa warianty pisowni: b, p, w,
    f, g, k przed samogłoską "i", lub bi, pi, wi, fi, gi, ki przed innymi
    samogłoskami. Różnice w brzmieniu twardych "b", "p", "w", "f", "k", "g"
    i ich miękkich odpowiedników są obiektywne, fizyczne: muszą je
    uwzględniać syntezatory mowy, ale przez laików - sugerujących się
    pisownią - nieuświadamiane. Laik jest przekonany, że "b" w "beczce" i w
    "biedzie" wymawia tak samo.

    Język polski znacznie mniej się różni np. od angielskiego stopniem
    złożoności stosunków mowa-pismo niż się powszechnie sądzi. Wcale nie
    dlatego że ktoś do tego dopuścił. Taka była i jest rzeczywistość. Dzięki
    _postępowi_ wiedzy coraz lepiej poznawana. Kilka "poprawek", które
    postulujesz swoją reformą, ani nawet to co proponujesz "na deser",
    niczego istotnego w tej rzeczywistości nie zmieni. A wprowadzi sporo
    zamieszania. I to w dziedzinie, która powinna być stabilna. Język jest
    środkiem przekazywania informacji. Powinien być taki sam dla nadawcy i
    odbiorcy informacji. I nie powinien się zmieniać w trakcie przekazu
    informacji. A nadawcą informacji jest też np. XIX-wieczny Mickiewicz,
    jej odbiorcą np. XXI-wieczny Kowalski. Jeśli zainteresujesz się historią
    języków, zauważysz, że języki ewoluują coraz wolniej - w świecie, który
    zmienia się coraz szybciej.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1