eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjePrzyszłość pracy w GBRe: Przyszłość pracy w GB
  • Data: 2005-06-25 18:03:11
    Temat: Re: Przyszłość pracy w GB
    Od: nbs <n...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Immona wrote:
    >
    >>- Skad masz dane i ile konkretnie wynosi "marginalne"? Liczysz osoby czy
    >>wypracowany przez nie PKB?
    >
    > Zdecydowanie licze osoby. Dane mam ze zdrowego rozsadku polaczonego z
    > obserwacja - skoro 100.000 wyjechalo, to jakby byli to wysoko
    > wykwalifikowani albo chocby polowa z nich, to angielskie gazety by sie
    > rozpisywaly pozytywnie o polskich inzynierach, prawnikach i ksiegowych, a
    > nie o pracownikach fabrycznych i budowlanych, barmanach i sprzataczkach.

    Nie to, ze sie z Toba nie zgadzam ale mam kilka uwag:
    - Czlowiek (tylko na rynku pracy, oczywiscie) jest wart tyle ile
    wypracuje. Liczenie pracownikow "od lebka" daje falszywy wynik.
    - Pracownicy niewykwalifikowani sa lepiej widoczni. Raz: jest ich
    najwiecej, dwa: czesto pracuja "na pierwszej linii".
    - Pracownicy niewykwalifikowani sa bardziej (!) konkurencyjni w
    zestawieniu z pracownikami miejscowymi niz wykwalifikowani. Wystarczy,
    ze udowodnia swoja solidnosc i pracowitosc i juz maja niezla pozycje na
    rynku. Stad bierze sie ta dobra prasa.

    >>- Dlaczego sadzisz, ze wiekszosc emigracji jest niezadowolona ze swojej
    >>sytuacji zyciowej i nie probuje jej poprawiac na miejscu?
    >
    > Niezadowolenie jest w wiekszosci przypadkow potrzebne do wyjazdu :).
    > [...]
    > Natomiast co do probowania poprawiania sytuacji zyciowej, to wiekszosc
    > zapewne probowala, tylko skutki tych prob nie byly dla nich zadowalajace.

    Caly czas piszesz o pierwszym okresie tuz po wyjezdzie. Tu sie zgadzamy.
    Pytanie co sie dzieje dalej? Powiedzmy po roku, dwoch...

    Z moich obserwacji wyglada to mniej wiecej tak:
    - do 1 roku: "nie taki diabel straszny, mozna troche odlozyc i zobaczyc
    pare ciekawych rzeczy, posiedze jeszcze troche by zarobc troche kapuchy",
    - 1~4 lata: "wreszcie na swoim, lepsza praca, warunki, poczatki
    ukladania sobie zycia, stopniowe rozluznianie wiezi z Krajem, mialem
    kilka kryzysow ale wracajac musialbym zaczynac wszystko od zera",
    - 5~? lat: "chetnie pojade do Polski zobaczyc stare smieci ale wracac?
    Tu jest moj dom.".

    Oczywiscie upraszczam, sprawa jest bardzo indywidualna. Wiele zalezy od
    tego co sie zostawia w Polsce, jak wyglada zycie w WB itd. Nie jest to
    bynajmniej domena pracownikow wykwalifikowanych. Wszystkie grupy
    spoleczne sa mocno reprezentowane na emigracji.

    > A moja rodzina wraz ze mna wrocila po spedzeniu kilku lat za granica w kraju
    > Pierwszego Swiata i to bynajmniej nie dlatego, ze tam sie cos nie udalo,
    > tylko z powodu tesknoty i nadziei, ze po zmianie ustroju bedzie dobrze :)

    Tyle historii ile ludzi. Ciesze sie, ze wrocilas ale moglbym przytoczyc
    pare odwrotnych przykladow.

    > Wiesz, trudno mi sobie wyobrazic wzrost pozycji sprzataczki. roznica jest
    > najwyzej taka, ze w Polsce wykonujac prace sprzataczki w wiekszosci
    > przypadkow nie bedzie sie w stanie utrzymac bez pieniedzy wspolmalzonka lub
    > innych czlonkow rodziny, a w kraju Zachodu bedzie w stanie za swoja prace
    > sprzataczki przezyc skromnie, ale godnie.

    Hmm... nie mozesz sobie wyobrazic wzrostu pozycji sprzataczki a opisalas
    to calkiem przekonujaco. ;-)

    > Lecz pracujac w tych prostych
    > zawodach, zwlaszcza, gdy jest to praca ponizej kwalifikacji,

    Zaraz, to ta sprzataczka potrafi cos wiecej? Daj jej troche czasu na
    podszlifowanie jezyka, poznanie lokalnych zwyczajow itd. Jak juz
    "wejdzie na drabine" nie bedzie chciala z niej zejsc.

    > czlowiek nie ma
    > wielkich szans kupic sobie tam czegos, co naprawde przywiazuje, np.
    > nieruchomosci na wlasnosc. Rotacja ludzi w takich miejscach pracy tez jest
    > spora, wiec tworzenie trwalych wiezi spolecznych ma niezbyt sprzyjajacy
    > klimat.

    To zalezy wylacznie od nastawienia danej osoby. Niektorzy juz po roku
    czuja sie "jak u siebie", innym nawet 5 lat jest za malo.

    > Proces, o jakim mowisz zachodzi wtedy, gdy do GB jedzie ktos znajacy
    > juz dobrze jezyk, majacy jakies studia oparte na "twardej" wiedzy,
    > otrzaskany w miedzynarodowych kontaktach itd.

    Nie zgadzam sie. Takim ludziom jest z pewnoscia latwiej na poczatku ale
    po paru latach stoja przed takimi samymi dylematami jak osoby
    (poczatkowo) niewykwalifikowane. Wydaje mi sie, ze jest im nawet latwiej
    wrocic.

    > I.

    R.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1