> Iza, widziałaś kiedyś takiego dupochrona w akcji? Podpowiem Ci, że w
odpowiednio
> dużym zakładzie pracy pewna liczba związkowców ma zagwarantowane przywileje
(także
> finansowe) za nic, co nie jest normalne.

Zgadzam sie w calej rozciaglosci.Nie wiem na ile realia w ilosci funkcji
ochronnych sie zmienily, ale kiedys byla to paranoja.
Pracowalem w firmie panstwowej, w ktorej szykowala sie restrukturyzacja.Na
wszelki wypadek rozdmuchalismy ilosciowo z wspolkolegami zwiazki zawodowe i
powybieralismy sie na funkcje chronione. Ja bylem zdaje sie jakims
przewodniczacym komisji rewizyjnej(naturalnie funkcja, a nie etat zwiazkowy).
Gdybym mial zyczenie dluzej tam wegetowac i nie znalazl sobie po paru
miesiacach normalnej pracy, to pewno bazujac na tej fikcji moglbym okopac sie w
tamtej firmie conajmniej do nastepnej kadencji, lub do sprywatyzowania firmy
(chyba?...juz nie interesowalem sie jakie sa dalsze mozliwosci wynikajace z
takich funkcji)
Domyslam sie, ze sa ludzie, ktorzy z takich rozwiazan potrafia zrobic sobie
recepte na przetrwanie calego zycia zawodowego.

>Mimo, iż osobiście mam skrajnie
> antysocjalistyczne poglądy, to rozumiem sens i potrzebę ochrony praw
pracowników w
> rozsądnym stopniu, ale jednak dupochron to rzeczywiście najlepsze określenie.

Dokladnie. Z racji tego, ze pracuje od ladnych paru lat w firmach prywatnych,
to zwiazki znam obecnie tylko z prasy i opowiadan zony. Calosc sklada mi sie na
przykry obraz malo majacy wspolnego z obrona wspolpracownika.

> Samotnik
> Michal Jeczalik Sr, http://www.samotnia.eu.org/

Pozdrawiam
Krzysztof


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl