eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeJak się nie dać zwolnićRe: Jak się nie dać zwolnić
  • Data: 2009-03-06 08:38:19
    Temat: Re: Jak się nie dać zwolnić
    Od: "Jurek M" <m...@1...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]


    Użytkownik "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> napisał w wiadomości

    > Teraz jest inaczej. Teraz przyjmuje się szwagra znajomej.
    > Czasem dla picu przeprowadza się nawet rekrutację na już "obstalowane"
    > stanowisko.

    Nepotyzm był, jest i będzie. W PRL-u nie było?
    Z tym, że kiedyś 'obstawiało' się stanowiska, gdzie można było więcej 'wynieść'
    z firmy.
    W realiach PRL-owskich radzono sobie przede wszystkim w ten sposób.
    Obecnie pozostają sposoby prawem dozwolone (prawa niedoskonałością), choćby jak
    w temacie.
    Między innymi na tym polega wyższość własności prywatnej nad państwową.
    Sprawą pracodawcy (firmy prywatne) jest, kogo zatrudni. Mniejsze firmy to w
    dużej mierze firmy rodzinne.

    >> Acha, a co powiesz o służbach mundurowych i planowanym wydłużeniu im
    >> wymaganego stażu pracy z 15 do 25 lat?
    >> Ja uważam, że słusznie. Bo przecież chłop po 40-ste jeszcze w sile wieku
    >> jest. Policjanci burzą się.
    > Każdy komu robią gorzej burzy się, to naturalne.
    > Ja uważam, że to nie zawód powinien decydować, lecz rodzaj wykonywanej pracy.

    ZZ policjantów do tego nie dopuszczą ;)

    > Np. 15 lat stażu w patrolu prewencji i albo emerytura (niższa) albo na
    > następne kilka lat za biurko i dosłużenie do następnego progu i wyższej
    > emerytury. Jak to ująć w ramy systemowe nie zastanawiałem się.

    I to byłoby rozsądne.

    >>> Prezydencina po czterech latach urzędowania ma dożywotni dochód, a
    >>> przecież
    >> I jakoś ludzie nie garną się do tej 'fuchy'.
    > Inwestycja duża, szanse małe.

    W każdym bądź razie taki delikwent ma 'przechlapane'.

    >>> ryzykował jedynie przegraną zaś prezydentem mógł być fatalnym, czy wręcz
    >>> szkodliwym.
    >> Naród wybrał takiego prezydenta i ponosi tego konsekwencje.
    > Bo demokracja to taki ustrój, w którym 6 meneli przegłosowuje 5 światłych
    > ludzi.

    A co, skoro 6/5 społeczeństwa to menele...? ;)
    Niechaj ich 'menel' reprezentuje.

    > w przypadku wspomnianego artykułu KP). Można próbować iść drogą wzmagania
    > kontroli i zaostrzania sankcji karnych ale to prosta droga do zamordyzmu i
    > państwa totalitarnego.

    Jedyna właściwa droga, to upraszczanie prawa.
    Z tym, że roszczenia określonych grup (politycy, zz, rolnicy ...) nigdy na to
    nie pozwolą.

    > Powiem wprost - ja nie wiem co to są "struktury korporacyjne", spotkałem się
    > także z posługiwaniem sie nonsensownym IMO terminem "kultura korporacyjna" i
    > też nie mam pojęcia co to za zwierzę. Wg mnie takiego czegoś nie ma, bo te dwa
    > słowa kłócą się semantycznie. Jakie kryteria miałyby określać, że nie pracuje
    > się normalnie u pracodawcy, lecz dla/w korporacji?

    Poczytaj to:

    http://infosystem.blog.onet.pl/2,ID364219391,index.h
    tml

    Jak zwał tak zwał. Im większy moloch, tym pracodawca staje się bardziej
    'bezosobowy'.
    Członek zarządu jest pracodawcą i trzeba mu się kłaniać nisko, polizać d... jak
    trzeba ;)))
    Śmiejesz się, ale to żałosne, jak można zniewolić ludzi. Na tym między innymi
    polega tzw. "kultura korporacyjna", a raczej subkultura, posługująca się
    swoistym grypsem (np. "flota", "plebs"...), podział na kasty, rytuały (parzenia
    kawy...itp.) Dziwić się, że ludzie myślą o pracy po pracy, nawet we śnie?
    Szczególnie podatni na manipulacje szybko się uczą, niczym kandydaci na
    grypsującego w więzieniu.
    Pracowałem w takiej "korporacji" i po kilku latach wymiękłem. Komuś może to
    odpowiadać, mnie nie.
    Dziękuję.

    > Nie zamierzam tego stanu rzeczy zmieniać. Gdybym udał się (choćby dla jaj) na
    > tzw. rozmowę kwalifikacyjną i przebiegałaby ona tak, jak choćby w wielu
    > opisach na tej grupie, to zapewne zrobiłbym z rekrutera durnia i w efekcie
    > odpadł w przedbiegach. M.in. dlatego o robocie nigdy nie gadam przez jakichś
    > pośredników tylko z bezpośrednim pracodawcą.

    Rekruter, pracownik działu personalnego w firmie przeważnie ma tak sprany mózg
    (szczególnie jeśli to kobieta), że nie pogadasz...potwierdzam.
    BTW., kobiety są szczególnie podatne na manipulacje...

    > W jakże komfortowej sytuacji jest ktoś, kto te środki po prostu posiada i
    > pracuje wyłącznie z pasji, zainteresowań, z nudów wreszcie... ;)

    Do tego właśnie dążę. I wydaje mi się, że jestem w połowie drogi. ;)

    > Co do mnie osobiście to ja lubię wyjeżdżać w delegacje i chętnie jeżdżę.
    > Czasem nawet zgadzam się bez problemu pojechać w zastępstwie kogoś, kto akurat
    > musiał odmówić wyjazdu. Monotonia mnie szybko nuży. Mam pewne warunki co do
    > tych wyjazdów, pracodawca je zna i respektuje.
    > Ale i tak raczej nie opowiadam o pracy swojej połowicy. Co więcej,
    > niespecjalnie chcę słuchać jej opowieści czym narażam się na wymówki, bo ona
    > nie całkowicie podziela moje stanowisko. :))

    Czasami lepiej nie wiedzieć, co małżonek robił na delegacji, jak wyglądały
    "szkolenia". ;)


    Jurek M.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1