> mnie najbardziej denerwuja pytania "ile chcialaby Pani zarabiac?" chciec
> to ja moge 15 tys.;-)) tak, wiem chodzi o oczekiwania pracownikow, na ile
> cenia siebie, czy nie maja wygorowanych wymgań. wszystko byloby ok gdyby
> firma takze na rozmowie przedstawiala swoja oferte ile moga zaproponowac
> itp. a praktycznie zawsze milcza jak glazy:(( .
>
Dokładnie, pytanie ile Pani chciałaby zarabiać jest bzdurne, chce to ja np.
10 000 miesiecznie. Ale zawsze mowie duzo duzo duzo mniej, co nie jest
zgodne z prawdą. I te grobowe miny.. "O to tyle chce Pani zarabiać...hm...
ale to wychodzi brutto...o.hmmm..."
I bądź tu mądry.
Wczoraj byłam na bardzo fajnej rozmowie. Siedzielismy sobie w 10 osób,
dyskutowali jak zwiekszac sprzedaz firmy, jak niwelowac konflikty w grupie
itd. Poza tym szczerze nam powiedzieli czego oczekuja, jak wyglada praca,
ile sie faktycznie pracuje, ze nie robia z siebie idiotów i nie
sciemnianiaja ze np. to praca za biurkiem w marketingu, a potem sie okazuje
ze to handlowiec - mowia o tym prosto z mostu, i takie tam. Bardzo mila
rozmowa, wszyscy wiemy na czym stoimy, każdy moze sie zastanowic czy ew.
jesli mu zaproponuja to czy chce tą prace itd. Prosto, miło i przyjemnie.Bez
zbędnego sciemniania, bez durnych pytan co by było gdyby Pani była psem
itd...