eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeDo pracodawcowRe: Do pracodawcow
  • Data: 2004-07-21 22:34:19
    Temat: Re: Do pracodawcow
    Od: "Jotte" <t...@W...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Wybacz, że odpowiadając nie odniosę się do wszystkich aspektów Twojej
    wypowiedzi, ale przy takiej biegunce słownej (9 KB) byłby to początek
    flame'u.
    Zresztą już rozumiem, z jakiej pozycji argumentujesz i - z całym
    szacunkiem - nie sądzę, aby mogło dojść do rewolucyjnego zbliżenia
    stanowisk.
    Pozwól więc, że wybiorę tylko niektóre kwestie.

    > Jeśli ktoś uważa, że ma za mały dochód, to ma naprawdę tylko jedno
    > wyjście: Szukać lepszej pracy, emigrować, więcej pracować, starać się o
    > awans, usamodzielnić się. Wszelkie inne sposoby "walki o byt" w swoim
    > miejscu pracy z reguły kończą się nieszczęśliwie.

    Fakt, z tym że nie zawsze dla pracownika...

    > A malkontenctwo
    > prowadzi w prostej linii do nałogów, depresji, itd. To jest droga do
    > nikąd - w życiową pustkę.

    Masz na myśli malkontenctwo pracownika czy zatrudniającego (wiecznie
    jęczącego jak mu to ciężko bo przepisy, podatki, urzędnicy). Przecież ten
    drugi może np. emigrować i założyć firmę w Zimbabwe (tania siła robocza). ;)

    >> Jakość pracy nie zależy od zapłaty?! No, no, a w jakiej formacji
    >> społecznej?...
    > W każdej. Jest to bardzo banalna prawda życiowa, ale wymaga niestety
    > pewnego doświadczenia - którym chyba nie grzeszysz.

    ROTFL, i Ty mówisz o doświadczeniu???? Daruj...

    > Płaca może być
    > jednym z czynników motywujących, ale nie zawsze najistotniejszym. I z
    > samego faktu, że ktoś dostaje mniej lub więcej pieniędzy niekoniecznie
    > zbyt dużo wynika. Proponuję rozejrzeć się wokół siebie, trochę pomyśleć,
    > popytać doświadczonych ludzi, itd. Jest to dość naiwne, dziecinne
    > złudzenie. I może poczytać jeszcze trochę, i dowiedzieć się, jakie
    > motywy kierowały ludźmi, którzy byli w tym, co robili naprawdę dobrzy, i
    > naprawdę coś osiągnęli.

    To co czytałeś, przeczytaj jeszcze raz - z lepszym zrozumieniem. Nie szukaj
    w faktach potwierdzenia swoich teorii, bo to dziecinne i naiwne. Staraj się
    obiektywnie interpretować fakty, aby dopracować się własnego, sensownego
    zdania. Pamiętaj, ze ludzie doświadczeni to nie tylko i niekoniecznie ci,
    których wypowiedzi potwierdzają to, co uważasz za swój pogląd.
    A generalnie to płaca może nie być głównym czynnikiem motywującym jeśli
    rozpatrujemy sytuację, czy pracownik otrzyma 4000 czy 4500 zł (w polskich
    realiach). Ale czy tak samo będzie przy 900 i 1400 zł (różnica kwotowo ta
    sama)?

    > Niestety, ale dalej będę uporczywie twierdził, że postawienie się w
    > sytuacji strony przeciwnej jest koniecznością dla zdrowych stosunków
    > międzyludzkich.

    A cóż cię skłania do uporczywości, którą z taką satysfakcją podkreślasz? Ja
    z pewnością nie, bo temu nie zaprzeczałem. ;)

    > Pracownik decyduje się na pewną umowę, i akceptuje też
    > szefa, oraz stosunki w miejscu pracy. Jest to dobrowolne. I jeśli się
    > komuś wydaje, że los przedsiębiorcy jest piękny, to chyba logiczne, że
    > zasługuje na radę: spróbuj sam.

    Nie wiem czy faktycznie nie dajesz rady zrozumieć, czy tylko się droczysz,
    ale dobra:
    zatrudniający i pracownik to nie są równorzędne strony umowy. Tę nierówność
    implikuje nierównowaga między popytem a podażą zatrudnienia (czynnik
    zmienny), co z kolei powoduje różnicę w imperatywie przystąpienia do tejże
    umowy na danych warunkach oraz samo ich określenie. Drugim czynnikiem jest
    różnica potencjału ekonomicznego stron. Sytuacja taka sprzyja ponadto
    blokadzie negocjacji.

    > Ponieważ nabrałem już trochę doświadczeń, to powiem tak.
    > Tak jakoś dziwnie się składa, że większość ludzi potrzebuje
    > wstrząsu, żeby zmądrzeć. Ludzie w większości nie lubią myśleć o
    > sobie, szukać nowych dróg, jeśli ich sytuacja wydaje im się
    > akceptowalna. Mają w większości dużą "ociężałość mentalną".
    > Wolą "siedzieć z piwem przed telewizorem" i nie myśleć o
    > Świecie, który sami kształtują także swoją bezczynnością, niż
    > słuchać proroków, którzy im głoszą, że to się niedługo może
    > bardzo źle skończyć.

    Dobrze, proroku z doświadczeniem ;)), generalnie tu się z Tobą zgadzam. Nie
    przyjmowałbym tylko takiego groteskowo mentorskiego tonu w głoszeniu ex
    cathedra jedynie słusznych prawd. To nie zawsze jest kwestia "zmądrzenia";
    na postawy ludzkie składa się ogromny konglomerat czynników o których nic
    nie wiesz. Generalnie mam taką radę - zanim zaczniesz ludzi pouczać postaraj
    się ich zrozumieć. (Potem często chęć do pouczania przechodzi.)

    > A w Polsce tradycja jest taka, że lepiej jest biadolić, niż zabrać się
    > do roboty, myśleć, harować, ryzykować, lata całe do czegoś dążyć,
    > nadstawiać karku, itd. Chyba, że zacznie się ludziom wydawać, że jest
    > im naprawdę źle. Wtedy potrafią się nawet zjednoczyć i dokonać "cudów".
    > Potem im jednak szybko przechodzi.

    Eee, czy to tylko Polacy? To są takie obiegowe truizmy, może nawet
    prawdziwe, ale nic właściwie konstruktywnego nie wnoszące.

    I na koniec - minimalna płaca w dzisiejszych polskich realiach powinna IMO
    wynosić ~1200÷1400 zł brutto. I wtedy można dyskutować o stosunkach pracy.

    --
    Pozdrowienia
    Jotte


Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1