> Wpadki brytyjskich dziennikarzy < ciach >
> http://www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_061110/s
wiat/swiat_a_10.html

widzisz, jak podalem przykład z poprzedniego posta, w przypadku drobnego
ziemniaczanego zartu zza odry podniósł się rwetes, noty dyplomatyczne i
takie tam duperele.

tutaj niby jest to wpadka dziennikarska, niby tylko oparte na słowie
"feckless" (jak podaja słowniki - nieudolny, bezcelowy), ale wydane jest
tylko oświadczenie kancelarii. Opublikowane tylko w "RP"? więc nie mozna
przyjąć, że tez jest to informacja w pełni wiarygodna, bo jak taka by była
to: primo, więcej (jezeli nie wszystkie) gazet by o tym pisało (nie jest to
żadna tajna ani wybrana informacja, zeby na "giełdzie dziennikarskiej" miało
byc zarezerwowane tylko dla jednej gazety), secundo przy "przejęzyczeniach"
nasi "wielcy" lubią przesadzać w emocjach, a tym samym coś by było głosniej
na ten temat słychać. Oczywiscie, może byc tak ze celowo sprawa jest
wyciszana (chociaz celu trudno sie domyślać, a z drugiej strony to
przeciwnicy zawsze będą, a przynajmniej powinni zgłębiać temat i pokazywać
swoje racje).

No chyba ze przyjmiemy za normę, że co się da, to zostawiamy z
niedopowiedzeniami. Co w przypadku glowy państwa (mam na myśli stanowisko
prezydenta, a nie osobę która to stanowisko piastuje) nie powinno mieć
miejsca, a prezydent powinien być osobą co najmniej dającą przykład (sic!)

No i do tego dochodzą te ciągłe wpadki dyplomatyczne, zwłaszcza za
granicą....
Powiem krótko - nie przekonują mnie argumenty "tłumaczeniowe". Jestem jedną
z osób obrażonych (zresztą nie pierwszy raz) przez kogos, kto sie mieni
prezydentem mojego kraju. Przykro mi z tego powodu, ale nie jest to moja
wina.


--

to tylko moje zdanie, taki skrót myślowy
*G*R*O*M*A*X*