-
51. Data: 2005-08-27 11:26:10
Temat: Re: Prosze o pomoc w ocenie przedsiewziecia
Od: Kira <c...@-...pl>
Re to: stokrotka [27 Aug 2005 13:00:52 +0200]:
> Trzeba się uczyć na uniwersytetach , a nie na błędach.
> Zawsze to powtarzam.
Tego sie akurat na uniwersytecie nie nauczysz :) Nie ma szans
zeby zrobic program nauczania, mowiacy ze ten dostal w lape
wiec przetarg i tak przegrasz, a tego corka wychodzi za maz
za syna tamtego wiec umowa Ci wlasnie spierdziela sprzed nosa.
Nie naucza Cie tez zazwyczaj jak robic ksiegowosc korzystnie
dla siebie a nie tylko zgodnie z przepisami. Nie opowiedza Ci
jakie aktualnie dotacje sa do wziecia i jak to wykonac. Nie
ma tez szans, zeby pokazali Ci palcem solidnych i niesolidnych
dostawcow i klientow. Nie da rady rowniez nauczyc sie na zadnym
uniwerku zwyklej, codziennej bieganiny naokolo firmy.
Albo to przerobisz, albo sobie bedziesz teoretyzowac, w pelni
zadowolona z siebie ze taka madra jestes i w ogole :>
> Tylko jeśli jego pierwszych błędów nie wykorzysta konkurencja.
Oczywiscie ze wykorzysta, inaczej nie bylaby konkurencja. Co
z tego? On tez jest przeciez konkurencja dla tamtych, jesli
ma troche oleju w glowie to wykorzysta z kolei ich bledy czy
niedociagniecia. Normalna rzecz.
> Jeśli wogóle to będą błędy, a nie celowe prowokacje "kolegów".
A co za roznica? Takie tez trzeba sie nauczyc wylapywac. Nie
ma ze boli, jak sie z gnojkiem w uklady wejdzie to sie z nich
potem trzeba wyplatac. Jasnowidzem nikt nie jest, takie ryzyko
tez musisz miec wkalkulowane.
> Tylko jeśli przeżyje.
No, jak bedzie powaznie bral to co wypisujesz, to mozliwe ze
zaraz po otworzeniu dzialalnosci zejdzie na zawal ;)
Kira
-
52. Data: 2005-08-27 20:45:55
Temat: Re: Prosze o pomoc w ocenie przedsiewziecia
Od: "Koziorozec" <k...@g...pl>
> Ja mysle, ze kazdy ktory sprobowal ;) Kazdemu sie czasami
> noga powinela, normalna rzecz. Jak sie tego wystraszy to
> kurcgalopkiem wroci na etat i etatowcem zostanie, wlasnie
> ze strachu przed powtorka. Jak nauczy sie jak sobie z tym
> radzic, to raz cos spartoli, drugi raz spartoli, ale za
> trzecim bedzie juz dokladnie wiedzial co robi. I zrobi.
Kiro, doświadczona kobieto! ;))
Czy swojemu synowi, który właśnie dostał od Ciebie
'drobną' kwotę pieniędzy w wysokości jakiś kilku tysięcy
też byś tak doradzała??? Jakby miał długi, to też byś za niego
spłacała???
--
Koziorozec
-
53. Data: 2005-08-28 09:09:39
Temat: Re: Prosze o pomoc w ocenie przedsiewziecia
Od: Kira <c...@-...pl>
Koziorozec wrote:
> Czy swojemu synowi, który właśnie dostał od Ciebie 'drobną'
> kwotę pieniędzy w wysokości jakiś kilku tysięcy też byś tak
> doradzała???
Oczywiscie. A co, mam mu doradzic "wez synek to przepiernicz
w jakiejs knajpie, a potem zasuwaj na etat"? W zyciu. Moje
dziecko od malego bedzie wiedzialo, ze zeby zarabiac trzeba
myslec i kalkulowac ryzyko, a nie szukac kogos, na kogo sie
bedzie zapieprzac nastepne 30 lat. Nie mam zamiaru wychowac
jej czy jego na kolejnego jeczacego bezrobotnego bez zadnego
pomyslu na siebie. Bedzie wiedziec co to jest dochod pasywny
i jak to robic, zeby go miec -- i na pewno nie uslyszy ode
mnie "znajdz sobie porzadna stala prace".
> Jakby miał długi, to też byś za niego spłacała???
Tylko w razie absolutnej koniecznosci. Uczenie ze "nic sie
nie martw, mamusia zaplaci" nie jest najlepszym pomyslem.
Kira
-
54. Data: 2005-08-28 12:43:41
Temat: Re: Prosze o pomoc w ocenie przedsiewziecia
Od: "Immona" <c...@w...zpds.com.pl>
Użytkownik "Koziorozec" <k...@g...pl> napisał w wiadomości
news:deob12$dkc$1@inews.gazeta.pl...
>> Firmy , ktore ktos z Was wymienil w Piotrkowie
>
> To ja! ;)
>
>> nie reklamuja sie, nie wychodza
>> do klienta. Serwis wyglada ta, ze jak przyniesiesz to laskawie zrobia.
>
> A Ty - jak rozumiem - wiesz o tym, bo przeprowadziłeś badania
> marketingowe? Jakieś ankiety?
> Do domu każdy chętnie Cię zaprosi, żebyś mu zrobił nawet drobną
> pierdołę, ale jak długo będziesz w stanie tak pracować?
> Czy zapłaci Ci za naprawę, która przy nim trwała 10 minut?
"Stuknalem mlotkiem - 1 zl
Wiedzialem, gdzie - 99 zl"
Wiesz, jak czlowiek kogos wola do domu, zeby mu cos naprawil, to
prawdopodobnie sam probowal to naprawic i stwierdzil, ze nie umie i ze
ponosi jakies straty wskutek tego, ze nie umie i jest zepsute. Ja jakos
nigdy nie mialam problemu psychicznego z zaplaceniem za naprawe, ktora
trwala krotko, gdy wiedzialam, ze sama tego nie zrobie.
> Gdy klient przyniesie sprzęt do firmy, to masz jakąś gwarancję,
> że mu zależy i że ma pieniądze na ewentualną zapłatę.
Zanoszenie sprzetu do firmy jest strasznie niewygodne. To ma uzasadnienie,
jesli naprawa jest na tyle specjalistyczna, ze wymaga uzycia
warsztatu/narzedzi jeszcze mniej wygodnych do transportu lub takiej ilosci
czasu, ze klient nie chce, zeby ktos tyle u niego siedzial. Ale jeszcze nie
widzialam, zeby ktos, komu cos padlo w sprzecie, odlaczal go i wiozl do
siedziby firmy przed zawolaniem kogos, zeby ten sprowadzil, czy to nie jest
cos malego, co mozna naprawic dosc szybko na miejscu. Oczywiscie mowi o
sprzecie komputerowym stacjonarnym, bo z tymi latwo przenosnymi sprzetami to
sie jezdzi.
> Zresztą, jak będziesz miał dużo zleceń, to jak się wyrobisz z jazdami
> do klientów???
Pierwszy raz widze postrzeganie nawalu klientow jako problem :) Wtedy sie
albo zatrudnia dodatkowa osobe, albo odsprzedaje zlecenia za prowizje
podwykonawcy (innej firmie), w ostatecznosci robi sie selekcje wsrod
klientow i zostawia najlepiej placacych i najbardziej solidnych w ilosci
mozliwej do obslugi. Ewentualnie roznicuje sie cennik w zaleznosci od czasu
reakcji i ci, ktorzy chca natychmiast, placa wiecej.
>
>> muslalem o intensywnej kampanii w lokalnym radiu.
>
> ROTFL!!!
> A wiesz, ile kosztuje taka kampania???
Nie jest to trudno sprawdzic, np:
http://www.radio.bialystok.pl/reklama.html
http://www.watra.pl/alex/#cennik
http://radio.nasze.pl/Reklama/biuro.htm
Jak dla mnie ceny nie sa zawrotne. Lokalne radio i prasa to jedne z
najtanszych opcji reklamy ATL. zwlaszcza, ze lokalne media walcza o
reklamodawcow i w przypadku dluzszej czy intensywniejszej kampanii dosc
latwo jest wynegocjowac spore rabaty.
> Myślisz, że jesteś geniuszem - i nikt nie wpadł na to, żeby zrobić
> taki biznes???
Inni wpadli, wiec to znaczy, ze to sie moze oplacac.
> A pewnie będziesz chciał jeszcze usługi robić taniej niż inni, więc
> nie wiem, jak chcesz wyrobić taki obrót, żeby tyle zarobić na czysto.
Reklama. Najwiekszy geniusz biznesowy, jakiego mi sie udalo osobiscie
poznac, ma strategie pakowania ponad 80% zyskow albo inwestowanej w
przedsiewziecie kasy w reklame. Obecnie kupuje sobie upadajace firmy dosc
sporych rozmiarow i w ten sposob je podnosi z upadku. Najbardziej
spektakularnie zrobil to w przypadku pewnego lokalnego browaru. :)
Jednoosobowa firma kogos z mojej rodziny pakuje w reklame ok. 3000 zl
miesiecznie i tez na tym swietnie wychodzi. Natomiast jedna z najczestszych
przyczyn porazki malych firm jest IMHO niedoinwestowanie w marketing lub zla
strategia marketingowa - zakladajac, ze produkt jest ok i dobrze wyceniony.
>
> Ja po prostu widzę kogoś bardzo młodego, niedoświadczonego
> i głuchego na wszelkie ostrzeżenia starszych.
Jakos w zadnym z postow Jeremiasza nie doczytalam sie jego wieku, wiec skad
wnioskujesz, ze jest od Ciebie mlodszy?
> Uważaj, bo jeśli myślisz, że jesteś taki dobry tylko dlatego, że
> wszyscy w Twoim liceum uważali Cię za geniusza, bo wygrałeś
> w dwóch olimpiadach MIĘDZYSZKOLNYCH, to możesz się nieźle
Tu rowniez: w zadnym z postow Jeremiasza nie doczytalam sie, jakoby wygral
jakakolwiek miedzyszkolna olimpiade :b
Insynuowanie (choc wygranie olimpiady niczym kompromitujacym nie jest)
rozmowcy faktow z jego zycia na podstawie wlasnych domyslow, a nie
rzeczywistych danych lub tego, co sam o sobie powiedzial, po to, zeby uzyc
ich jako "argumentow" przeciwko jego stanowisku w dyskusji jest nie dosc, ze
nieuprzejme, to takze w wiekszosci przypadkow bledne.
>> bo mimo duzej ilosci sklepow komputerowych nowe nadal powstaja
>> i nie znikaja z rynku. Tu chyba decyduje lokalizacja sklepu,
>> a ja bede sie staral o dobra.
>
> Miałam okazję pracować jako serwisant w pewnym sklepie komputerowym.
> Poprzedni pracownik tej firmy, dobry kolega właściciela odszedł z niej w
> ten
> sposób, że założył własną firmę ze sprzętem komputerowym.
> Dzięki pracy w tamtej firmie miał bazę ciekawych kontaktów - hurtowni.
> Zaczął od tego, że sprzedawał o 0,50 zł taniej na każdym podzespole.
>
> Można było zaobserwować ciekawe zjawisko - takie rozdrobnienie
> spowodowało,
> że ani właściciel firmy, w której pracowałam, ani ten kolega ze swoją nową
> firmą nie mogli zarobić - nastąpiło zbytnie rozdrobnienie rynku.
> Teraz jeden ma długi, drugi - nie wiem, czy ma długi, ale widzę, że chwyta
> się wszystkiego, nawet organizacji wesel ;))
Historia jest pouczajaca w aspekcie skutkow rozdrobnienia, ale dlaczego to,
ze ktos sie zajal organizacja wesel uwazasz za swiadectwo jego desperacji?
Moze po prostu znalazl sobie nowa nisze rynkowa, na ktorej mozna zarobic i
rozszerzyl swoja dzialalnosc na nia, czerpiac teraz zyski z dwoch zrodel?
I.