-
1. Data: 2005-11-08 17:15:38
Temat: Podwyzka - podpowiedzcie cos
Od: "Plissken" <p...@p...wytnij.onet.pl>
Witka
Jak mozna zalatwic sobie podwyzke nie proszac o nia. Pracuje w pewnej
firmie, prezes wychwala mnie w niebiosa, ma dobre zdanie ale sam podwyzki
nie zaproponuje. Takie juz sa zasady. Ja z kolei nie jestem typem ktory
zwykl o cos prosic. Licze ze skoro ktos docenia moje umiejetnosci to doceni
je takze finansowo.
Wiec co zrobic ? Szantaz ze zwolnieniem sie odpada.
HELP
Tomek
-
2. Data: 2005-11-08 17:41:19
Temat: Re: Podwyzka - podpowiedzcie cos
Od: "jeendrek_" <colin_0@WYTINJ_TOpoczta.onet.pl>
Użytkownik "Plissken" <p...@p...wytnij.onet.pl> napisał w wiadomości
news:dkqmfo$jqd$1@news.onet.pl...
> Witka
> Jak mozna zalatwic sobie podwyzke nie proszac o nia. Pracuje w pewnej
> firmie, prezes wychwala mnie w niebiosa, ma dobre zdanie ale sam podwyzki
> nie zaproponuje. Takie juz sa zasady. Ja z kolei nie jestem typem ktory
> zwykl o cos prosic. Licze ze skoro ktos docenia moje umiejetnosci to
doceni
> je takze finansowo.
>
> Wiec co zrobic ? Szantaz ze zwolnieniem sie odpada.
>
Witaj
Sproboj w jakis sposob sie jednak upomniec o ta podwyzke najlepiej w
momencie kiedy bedzie Cie chwalil. Pamietaj, ze pracodwacy czesto wychodza z
zalozenia, ze jesli siedzisz cicho i nic nie mowisz to jest Ci dobrze, wiec
po co maja dawac wiecej kasy.
Ja przez cztery lata pracy mialem podobna sytuacje, z tym, ze zaczalem w
pewnym momencie mowic o tej kasie, choc i tak nic z tego nie wyniknelo, juz
tam nie pracuje.
Mozna tez wystosowac jakies pisemko o te podwyzke.
zycze powodzenia
pozdrawiam
jeendrek
-
3. Data: 2005-11-08 18:05:57
Temat: Re: Podwyzka - podpowiedzcie cos
Od: Kira <c...@e...wytnij.pl>
Re to: Plissken [Tue, 8 Nov 2005 18:15:38 +0100]:
> Jak mozna zalatwic sobie podwyzke nie proszac o nia.
[...]
> Wiec co zrobic ? Szantaz ze zwolnieniem sie odpada.
Tego, a Ty poza proszeniem i szantażem żadnych stanów
pośrednich, jak na przykład ROZMOWA, nie znasz...? ;)
Kira
-
4. Data: 2005-11-08 21:03:24
Temat: Re: Podwyzka - podpowiedzcie cos
Od: Maciek Sobczyk <m...@d...doPLer>
Plissken napisał(a):
> Witka
> Jak mozna zalatwic sobie podwyzke nie proszac o nia. Pracuje w pewnej
> firmie, prezes wychwala mnie w niebiosa, ma dobre zdanie ale sam podwyzki
> nie zaproponuje. Takie juz sa zasady. Ja z kolei nie jestem typem ktory
> zwykl o cos prosic. Licze ze skoro ktos docenia moje umiejetnosci to doceni
> je takze finansowo.
Do zagadnienia można podejść dwojako: po prostu i rozwlekle.
Po prostu to jest tak: skoro szef nie daje podwyżki, to zmień się w
typa, który umie prosić i poproś szefa.
Rozwlekle to jest tak: wśród czynników motywujących pracownikow do
pracy, a jest ich od groma, uznanie za wyniki jest jednym z ważniejszych
czynnikow. Dla wielu istotniejszym od wynagradzania za pomocą
materialnych profitów. Istnieją dwie teorie motywowania: X i Y, jedna
zakłada przewagę kija i kar, druga przewagę marchewki i nagród. I teraz
pomyśl: jeśli Twój szef często chwali,to znaczy,że stosuje teorię
marchewki i nagradzania. Jeśli ją stosuje, to nagradza Cię być może
wedlug wlasnego wewnętrznego systemu wartości (gdzie uznanie i pochwały
są b. ważne) albo nagradza Cię, zgodnie z opisaną powyżej teorią
motywowania (czynniki motywujące). Więc uświadom mu, że jego hierarchia
motywowania nijak się ma do Twojej. Innymi słowy: zmień się w typa,
który umie prosić.
Oba warianty sprowadzają się do jednego: pogadaj z szefem o podwyżce.
Jakoś tak już szefowie mają, że trzeba im stawiać granice i wyznaczać
reguły wzajemnego altruizmu.
Więc do dziela!
pozdr.
m.
-
5. Data: 2005-11-09 11:33:03
Temat: Re: Podwyzka - podpowiedzcie cos
Od: "Tytus" <m...@w...pl>
> Jak mozna zalatwic sobie podwyzke nie proszac o nia. Pracuje w pewnej
> firmie, prezes wychwala mnie w niebiosa, ma dobre zdanie ale sam podwyzki
> nie zaproponuje. Takie juz sa zasady.
Dokładnie. Szef rzadko kiedy sam zaproponuje Cię podwyżkę. To jest normalne
:)
>Ja z kolei nie jestem typem ktory
> zwykl o cos prosic. Licze ze skoro ktos docenia moje umiejetnosci to
doceni
> je takze finansowo.
No, niestety tak ładnie to nie ma. Ja przez jakieś 3 miechy siedziałem w
firmie po godzinach żeby ukończyć projekt jak najszybciej. Naprawdę się
starałem, szef to widział ale słowa nie powiedział (a ja podobnie jakt Ty
też należę do ludzi, którym łatwo nie przychodzi "proszenie"). Dopiero jego
asystentka zaczęła namawiać mnie, zebym pogadał z nim o podwyżce. Rozmowa
trwała 3 sekundy. Szef się nawet nie zastanawiał :-)
Za drugim razem było mi już łatwiej ;-)
--
Pozdrawiam
Tytus
-
6. Data: 2005-11-09 15:53:08
Temat: Re: Podwyzka - podpowiedzcie cos
Od: "Plissken" <p...@p...wytnij.onet.pl>
Użytkownik "Kira" <c...@e...wytnij.pl> napisał w wiadomości
news:dkqpfa$rl9$1@inews.gazeta.pl...
>
> Re to: Plissken [Tue, 8 Nov 2005 18:15:38 +0100]:
>
>
>> Jak mozna zalatwic sobie podwyzke nie proszac o nia.
> [...]
>> Wiec co zrobic ? Szantaz ze zwolnieniem sie odpada.
>
> Tego, a Ty poza proszeniem i szantażem żadnych stanów
> pośrednich, jak na przykład ROZMOWA, nie znasz...? ;)
Chyba jasno napisalem ze nie jestem z tych co prosza.
-
7. Data: 2005-11-09 15:55:15
Temat: Re: Podwyzka - podpowiedzcie cos
Od: "Plissken" <p...@p...wytnij.onet.pl>
Użytkownik "Maciek Sobczyk" <m...@d...doPLer> napisał w wiadomości
news:dkr3tr$o8g$1@inews.gazeta.pl...
> Plissken napisał(a):
>> Witka
>> Jak mozna zalatwic sobie podwyzke nie proszac o nia. Pracuje w pewnej
>> firmie, prezes wychwala mnie w niebiosa, ma dobre zdanie ale sam podwyzki
>> nie zaproponuje. Takie juz sa zasady. Ja z kolei nie jestem typem ktory
>> zwykl o cos prosic. Licze ze skoro ktos docenia moje umiejetnosci to
>> doceni je takze finansowo.
>
> Do zagadnienia można podejść dwojako: po prostu i rozwlekle.
>
> Po prostu to jest tak: skoro szef nie daje podwyżki, to zmień się w typa,
> który umie prosić i poproś szefa.
>
> Rozwlekle to jest tak: wśród czynników motywujących pracownikow do pracy,
> a jest ich od groma, uznanie za wyniki jest jednym z ważniejszych
> czynnikow. Dla wielu istotniejszym od wynagradzania za pomocą materialnych
> profitów. Istnieją dwie teorie motywowania: X i Y, jedna zakłada przewagę
> kija i kar, druga przewagę marchewki i nagród. I teraz pomyśl: jeśli Twój
> szef często chwali,to znaczy,że stosuje teorię marchewki i nagradzania.
> Jeśli ją stosuje, to nagradza Cię być może wedlug wlasnego wewnętrznego
> systemu wartości (gdzie uznanie i pochwały są b. ważne) albo nagradza Cię,
> zgodnie z opisaną powyżej teorią motywowania (czynniki motywujące). Więc
> uświadom mu, że jego hierarchia motywowania nijak się ma do Twojej. Innymi
> słowy: zmień się w typa, który umie prosić.
>
> Oba warianty sprowadzają się do jednego: pogadaj z szefem o podwyżce.
> Jakoś tak już szefowie mają, że trzeba im stawiać granice i wyznaczać
> reguły wzajemnego altruizmu.
>
> Więc do dziela!
>
Dziekuje za rzeczowa odpowiedz. Dzis o dziwo sam stwierdzil ze podczas
rozmowy ze jak sie wykaze teraz to dostaje podwyzke. Oczywiscie nie bede
mial skrupolow podczas negocjacji jej wysokosci.
Pozdrawiam
Tomek
P.S. Teoria kija i marchewki jest niesamowita.
-
8. Data: 2005-11-09 17:23:42
Temat: Re: Podwyzka - podpowiedzcie cos
Od: "Fotech" <w...@p...onet.pl>
> Chyba jasno napisalem ze nie jestem z tych co prosza.
To rób tak dalej i nie marudz obcym ludziom, jak swoich sie wstydzisz:)
W
-
9. Data: 2005-11-09 17:54:45
Temat: Re: Podwyzka - podpowiedzcie cos
Od: Kira <c...@e...wytnij.pl>
Re to: Plissken [Wed, 9 Nov 2005 16:53:08 +0100]:
>> Tego, a Ty poza proszeniem i szantażem żadnych stanów
>> pośrednich, jak na przykład ROZMOWA, nie znasz...? ;)
> Chyba jasno napisalem ze nie jestem z tych co prosza.
A ja chyba jasno napisałam że nie mówię o proszeniu ;P
Weź to swoje EGO trochę przyklep i przeczytaj jeszcze raz.
Kira
-
10. Data: 2005-11-09 20:19:51
Temat: Re: Podwyzka - podpowiedzcie cos
Od: Maciek Sobczyk <m...@d...doPLer>
Plissken napisał(a):
> Dziekuje za rzeczowa odpowiedz. Dzis o dziwo sam stwierdzil ze podczas
> rozmowy ze jak sie wykaze teraz to dostaje podwyzke. Oczywiscie nie bede
> mial skrupolow podczas negocjacji jej wysokosci.
Nie miej w pierwszej fazie negocjacji, tj. przy wzajemnym podawaniu
propozycji (jeśli będzie, bo może się też tak zdarzyć, że szef po prostu
poinformuje Cię, ile zamierza podwyższyć Twoją gażę).
> P.S. Teoria kija i marchewki jest niesamowita.
Jest bardzo ciekawa i sprawdza się w praktyce. Teorie X i Y tak naprawdę
nie podają optymalnych stylów motywowania, tylko klasyfikują menedżerów,
jako motywujących kijem i motywujących marchewką. Również trudno
rozstrzygnać, który ze stylów motywowania jest lepszy. Można zakładać,
że ten marchewkowy, ale przykładanie jednej sztancy do ludzi to
ryzykowne zajęcie.
Miałem kiedyś przyjemność robić badanie świadomości i akceptacji misji
firmy wśród jej pracowników i czynników motywujących. To byli
menedżerowie średniego szczebla lub kandydaci na nich. Czynników
motywujących było mnóstwo. Co moze wydawać się dziwne - profity
finansowe były mniej więcej w połowie skali. Znacznie wyżej - inne formy
gratyfikacji (np. szkolenia, wyróżnienia). Równie wysoko uplasowała się
konieczność kontroli i jasno określone zasady gry.
Dlatego obecnie od menedżerów wymaga sie umiejętności połączenia kilku
postaw - autokratycznej, demokratycznej etc., w zależności od potrzeby
chwili. Drzemie w tym pułapka teoretyczna - łatwo zatracić spójność i
doprowadzić do sytuacji, w której zespół kompletnie nie wie, czego się
po szefie spodziewać (wczoraj bił nas kijem po dupie a nasze błędy
traktował jak koniec świata, dziś nie tylko nie nastąpił koniec świata,
ale jeszcze szef nas częstuje marchewką).
Więc najlepiej ulokować się gdzieś pomiędzy X i Y i skutecznie używać i
kija i marchewki - jasno ustalać zasady gry i unaoczniać konsekwencje
łamania ich a jednocześnie nagradzać dobrze wykonaną pracę.
Człowiekowi łatwiej jest nagradzać. Każdy w końcu potrzebuje akceptacji
innych a karząc tylko i wyłącznie zdobędzie jedynie postrach. Choć
rownież posłuch. Twój szef to taki chyba trochę "amator marchewki". Ja
się takich ludzi szczerze mówiąc trochę boję, bo nie wiem, czy to
ulebienie marchewki nie kryje przypadkiem braku umiejętności
asertywnych. Nieasertywny szef często jest jak wahadło - zachowuje się
albo pobłażliwie i dobrotliwie albo skrajnie agresywnie, gdy wbrew sobie
musi ukarać, co powoduje u niego duże poczucie dyskomfortu.
pozdr.
m.