-
21. Data: 2006-03-30 09:49:00
Temat: Re: Odwolanie do sadu pracy pracodawcy
Od: "psd" <t...@o...pl>
> Niczego nie gubię. Jak przeczytasz wątek uważniej, to spostrzeżesz, że
> Robson nie pytał co będzie dla niego najlepsze tylko ile ma czasu na
> wniesienie pozwu o zaległe wynagrodzenie. Otrzymał ode mnie (i nie tylko)
> informację jak to wygląda od strony prawnej. Informację możliwie
> precyzyjną - na ile była możliwa biorąc pod uwagę chaotyczny opis.
> Nie zauważyłem natomiast abyś ty odpowiedział na jego pytanie, szeroko za
> to
> dywagując co o tym sądzisz.
>
Fakt
> Cóż... nie zrozumiałeś.
> Przy okazji uwaga - obrazić mnie nie możesz, ale posądzenie o faszyzm poza
> prostactwem ociera się o naruszenie dóbr osobistych.
> EOT
>
Żartowałem, jeśli obraziłem cię to przepraszam.
-
22. Data: 2006-03-30 18:47:48
Temat: Re: Odwolanie do sadu pracy pracodawcy
Od: "Tomek" <s...@p...onet.pl>
Użytkownik "Jotte" <t...@W...pl> napisał w wiadomości
news:e0es3i$22m$1@news.dialog.net.pl...
> W wiadomości news:e0erid$ou$1@news.onet.pl Tomek <s...@p...onet.pl>
> pisze:
>
> >> Przez cała okres zatrudnienia pracownik siedzi cicho ... a po ustaniu
> >> stosunku pracy dopiero zaczyna dochodzić roszczeń
> > Bo jak by sie upomniał to by odrazu wyleciał, byłes kiedyś w prywatnym
> > zakładzie jako pracownik ?
> Przepisy prawa pracy nie wprowadzają rozróżnienia z uwagi na formę
> własności.
Teraz to pojechałeś tekstem z kosmosu, idź do prywatnego pracodawcy z jakimś
żalem to usłyszysz: "Jak sie Panu nie podoba to do widzenia" - takie są
przepisy ...
-
23. Data: 2006-03-30 20:01:43
Temat: Re: Odwolanie do sadu pracy pracodawcy
Od: "Jotte" <t...@W...pl>
W wiadomości news:e0h95f$1v4$1@news.onet.pl Tomek
<s...@p...onet.pl> pisze:
>>> Bo jak by sie upomniał to by odrazu wyleciał, byłes kiedyś w prywatnym
>>> zakładzie jako pracownik ?
>> Przepisy prawa pracy nie wprowadzają rozróżnienia z uwagi na formę
>> własności.
> Teraz to pojechałeś tekstem z kosmosu, idź do prywatnego pracodawcy z
> jakimś żalem to usłyszysz: "Jak sie Panu nie podoba to do widzenia" -
> takie są przepisy ...
Hmm..., pojechałem tekstem z kosmosu, powiadasz?
Cóż, niech będzie.
Zawsze to lepsze niż teksty z sedesu...
--
Pozdrawiam
Jotte
-
24. Data: 2006-03-30 20:38:20
Temat: Re: Odwolanie do sadu pracy pracodawcy
Od: "psd" <t...@o...pl>
> Zapytalabym.
>
Jako Immona, a nie jako pracodawca. Oni nie są tacy dobrzy jak ty. Syszalem
o tym, że dzielą wszystkie aplikacje na 2 polowy, jedna rzucili do kosza, bo
firma nie potrzebuje pechowcow. My tutaj dyskutujemy o tym, jakbysmy robili.
Tym czasem oni nie dyskutuja, tylko robia. Pewnie dlatego nigdy nie
zostaniemy pracodawcami.
pozdrawiam.
-
25. Data: 2006-03-30 21:34:41
Temat: Re: Odwolanie do sadu pracy pracodawcy
Od: "Immona" <c...@n...gmailu>
psd napisal:
>
>> Zapytalabym.
>>
>Jako Immona, a nie jako pracodawca. Oni nie są tacy dobrzy jak ty. Syszalem
>o tym, że dzielą wszystkie aplikacje na 2 polowy, jedna rzucili do kosza, bo
>firma nie potrzebuje pechowcow. My tutaj dyskutujemy o tym, jakbysmy robili.
>Tym czasem oni nie dyskutuja, tylko robia. Pewnie dlatego nigdy nie
>zostaniemy pracodawcami.
Ja akurat zamierzam w wieku 30-35 lat zalozyc swoja firme - po zdobyciu
odpowiedniego doswiadczenia. A w rodzinie mam jednego czy dwoch pracodawcow -
firmy zatrudniajace po kilka osob i to czesto sposrod znajomych, ale zawsze.
Jesli chodzi o sama DG, to wsrod moich najblizszych osob istnieje znaczna
przewaga osob z DG - i to nie na zasadzie samozatrudnienia u jednego
pracodawcy, tylko najczesciej dorabiania uslugami do etatu bedacego z innej
bajki. Tak wiec nie jestem tak zupelnie zielona w temacie. Jesli przejrzysz
archiwa grupy, to zobaczysz, ze moja przedostatnia praca byla w organizacji
pracodawcow, gdzie mialam kontakt z ludzmi zatrudniajacymi setki i tysiace
osob. Powiem Ci tyle, ze masz falszywe wyobrazenia w kilku sprawach.
Po pierwsze, jeden przedsiebiorca bedzie drugiego, oskarzonego przez pracownika
o lamanie KP, bronil tylko wtedy, gdy to jego prywatny kumpel. W innym
przypadku on sie raczej zdenerwuje na nieuczciwa konkurencje - przeciez to jest
niezgodne z prawem obnizanie sobie kosztow, przez co on, przestrzegajacy prawa,
jest mniej konkurencyjny na rynku. Jesli sam nie przestrzega prawa, to tez
woli, zeby innych raczej do przestrzegania prawa zmusic, zeby nie mieli lepszej
pozycji konkurencyjnej. Znajomy inspektor z PIPu mowi, ze ilosc zgloszen nie od
pracownikow, ale od przedsiebiorcow - donosow na konkurenta - jest znaczaca.
Tak wiec z solidarnoscia pracodawcow przeciwko pracownikowi wytykajacemu
naruszenie prawa jest znacznie gorzej, niz myslisz. Solidarnosc to jest wtedy,
jak komus pracownicy urzadzaja strajk albo jak rzad chce wprowadzic jakis glupi
przepis. Albo jak jest fajna impreza.
"Wilczy bilet" polegajacy na poinformowaniu wszystkich z branzy/regionu, ze nie
poleca sie zatrudniac danej osoby to cos, co sie zdarza wlasciwie tylko wtedy,
gdy pracownik zrobil cos takiego, ze dostal dyscyplinarke i wielce wkurzyl
pracodawce, ktorego narazil na straty. W innym przypadku po prostu nikomu sie
nie chce poswiecac czasu na przekazywanie tej informacji; przecietny
przedsiebiorca ma mnostwo innych rzeczy na glowie. Jakby mi pracownik np.
przyszedl do pracy pijany i zbluzgal albo molestowal seksualnie klienta, co by
poskutkowalo utrata duzego kontraktu, to tez bym zrobila bardzo duzo, zeby gosc
do konca zycia nie mogl znalezc roboty.
Teraz, jesli chodzi o sprawy mentalnosciowe. Zetknelam sie i mialam okazje
pogadac z bardzo duza liczba przedsiebiorcow, roznej "wielkosci".
Ludzie, ktorych firma wymaga zatrudniania nisko wykwalifikowanych ludzi, czesto
ulegaja zgorzknieniu i wscieklosci na pracownikow jako takich, gdy doswiadcza
kilku problemow typu kradzieze, pijanstwo, olewanie roboty, uciekanie na
falszywe zwolnienia lekarskie itp. Wlasciciel malej firmy czesto poswieca tej
firmie cale swoje zycie i caly swoj majatek, a jego zaangazowanie w nia ma
czasem charakter porownywalny z zarliwoscia religijna - pracownik dzialajacy na
szkode firmy lub nie dosc angazujacy sie w dzialanie na jej korzysc powoduje u
takiego czlowieka nieopanowana wscieklosc, ktora ja doskonale rozumiem.
Niektorzy z nich dochodza do wniosku, ze skoro druga strona zachowuje sie nie
fair, to im tez wolno i ze ci ludzie, ktorych zatrudniaja, sa tacy
beznadziejni, ze nie zasluguja na dobre traktowanie. Czesto czesc z nich
rzeczywiscie nie zasluguje, tylko ze jak przyjdzie ktos normalny, to ci
wlasciciele moga tego w swoim stereotypie juz nie zauwazyc. Pracownicy to zlo
konieczne, szkoda, ze jeszcze nie wymyslono maszyn zastepujacych te okreslona
robote. Z taka postawa stykalam sie wsrod niektorych mniejszych przedsiebiorcow
potrzebujacych nisko i srednio-wykwalifikowanych pracownikow (co nie oznacza
tylko zawodow robotniczych - ktos, kto umie tylko php lub studiowal tylko
filozofie, lub ukonczyl studia na zlej uczelni na jakims mglistym biznesowym
kierunku, tez jest w dzisiejszych realiach nisko wykwalifikowany.)
Nie dotyczy to oczywiscie wszystkich malych firm, sa takie, gdzie stosunki
szef-pracownicy sa niemal rodzinne.
W
wiekszych firmach nie ma juz tego emocjonalnego podejscia do "wlasnej firmy",
jest chlodna kalkulacja biznesowa. Chce sie jak najkorzystniejszego ukladu.
Rynek jest brutalny, wlasciciel nauczyl sie juz zwykle wykorzystywac okazje.
Jesli nie upomnisz sie o swoje, na talerzu Ci nie podadza, chyba ze to jest
taki rynek, ze konkurencja moze Ci zaproponowac to i Cie podkupic. Jesli
przynosisz duze zyski, jestes cennym zasobem. Jesli wiesz o tym i
wykorzystujesz to do negocjacji na zasadzie rowny z rownym, zostajesz uznany za
de facto partnera w biznesie. Jesli jestes niesmialy, jestes uwazany za frajera
i bardzo sie ciesza, ze Ciebie maja.
Reasumujac, nie rob z pracodawcow jakiejs innej rasy o mrocznej
charakterystyce. To sa normalni ludzie, tyle ze robiacy biznes. Niektorzy maja
problemy emocjonalne, inni sa stabilni, niektorzy maja wysoki poziom kultury
osobistej, inni sa chamami, jak to bywa wsrod ludzi. Jedyne ich skrzywienie
polega na tym, ze jesli nie postepujesz jak rowny partner w kontakcie z nimi,
beda Cie uwazali za zasob. Nie musi to oznaczac zlego traktowania, ale jestes
wtedy zasobem, a nie partnerem do dyskusji. I wlasciwie jak widze takie stado
wystraszonych ludkow, ktorzy uwazaja, ze miedzy nimi a ludzmi prowadzacymi
biznes jest jakas przepasc, ktora nie pozwala normalnie sie odezwac do tych
ludzi, normalnie o nich myslec i normalnie ich traktowac, to czuje w sobie
krwiozerczego kapitaliste, ktory by ich chetnie wykjorzystal i wyrzucil, bo
moze by zmadrzeli.
Przepraszam za slowotok :)
I.
--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl
-
26. Data: 2006-03-31 07:13:08
Temat: Re: Odwolanie do sadu pracy pracodawcy
Od: "psd" <t...@o...pl>
> Ja akurat zamierzam w wieku 30-35 lat zalozyc swoja firme - po zdobyciu
> odpowiedniego doswiadczenia.
Jesteś odważna. Ja nadal się boi. Być może dlatego, że do tej pory wszystko
idzie mi łatwo i boję się zmienić status quo. Powodzenia!
A w rodzinie mam jednego czy dwoch pracodawcow -
> firmy zatrudniajace po kilka osob i to czesto sposrod znajomych, ale
> zawsze.
Ja też mam dużo kolegów - pracodawców, są w porządku.
> osob. Powiem Ci tyle, ze masz falszywe wyobrazenia w kilku sprawach.
>
> Po pierwsze, jeden przedsiebiorca bedzie drugiego, oskarzonego przez
> pracownika
> o lamanie KP,
Ale on nie będzie wiedział, że to łamanie KP, nie ma czasu, żeby to
sprawdzić.
bronil tylko wtedy, gdy to jego prywatny kumpel. W innym
> przypadku on sie raczej zdenerwuje na nieuczciwa konkurencje - przeciez to
> jest
> niezgodne z prawem obnizanie sobie kosztow, przez co on, przestrzegajacy
> prawa,
> jest mniej konkurencyjny na rynku. Jesli sam nie przestrzega prawa, to tez
> woli, zeby innych raczej do przestrzegania prawa zmusic, zeby nie mieli
> lepszej
> pozycji konkurencyjnej.
Tak, czyli raczej kibicuje temu pracownikowi, ale zatrudnić go, to już inna
sprawa.
Znajomy inspektor z PIPu mowi, ze ilosc zgloszen nie od
> pracownikow, ale od przedsiebiorcow - donosow na konkurenta - jest
> znaczaca.
> Tak wiec z solidarnoscia pracodawcow przeciwko pracownikowi wytykajacemu
> naruszenie prawa jest znacznie gorzej, niz myslisz. Solidarnosc to jest
> wtedy,
> jak komus pracownicy urzadzaja strajk albo jak rzad chce wprowadzic jakis
> glupi
> przepis. Albo jak jest fajna impreza.
>
W ogóle nie miałem na myśli solidarność pracodawców. Każdy myśli o swoim
interesie i idzie po linii najmniejszego oporu. Skoro ma wybór, wybiera
tego, który mu odpowiada.
>
> "Wilczy bilet" polegajacy na poinformowaniu wszystkich z branzy/regionu,
> ze nie
>
> poleca sie zatrudniac danej osoby to cos, co sie zdarza wlasciwie tylko
> wtedy,
> gdy pracownik zrobil cos takiego, ze dostal dyscyplinarke i wielce wkurzyl
> pracodawce, ktorego narazil na straty.
Rzeczywiście tak było, ale podałem ten przykład, żeby pokazać, że nawet w
dużym mieście świat jest mały, zwłaszcza w tej samej branży.
konca zycia nie mogl znalezc roboty.
>
> W
> wiekszych firmach nie ma juz tego emocjonalnego podejscia do "wlasnej
> firmy",
>
> jest chlodna kalkulacja biznesowa. Chce sie jak najkorzystniejszego
> ukladu.
> Rynek jest brutalny, wlasciciel nauczyl sie juz zwykle wykorzystywac
> okazje.
> Jesli nie upomnisz sie o swoje, na talerzu Ci nie podadza, chyba ze to
> jest
> taki rynek, ze konkurencja moze Ci zaproponowac to i Cie podkupic. Jesli
> przynosisz duze zyski, jestes cennym zasobem. Jesli wiesz o tym i
> wykorzystujesz to do negocjacji na zasadzie rowny z rownym, zostajesz
> uznany za
> de facto partnera w biznesie. Jesli jestes niesmialy, jestes uwazany za
> frajera
> i bardzo sie ciesza, ze Ciebie maja.
>
Całkowicie z tobą się zgadzam. Właśnie w poprzedniej pracy (rodzinne
przedsiębiorstwo) kiedy przyszedłem, zauważyłem, że firma jest źle
organizowana, więc po miesiącu pokazałem szefowi raportprzeorganizowałem, co
było możliwe i od razu to przyniosło efekt. Nie siedziałem cicho lecz
wyjaśniałem szefowi, ile zyskał. Od razu dostałem podwyżkę, a później
prowizję od sprzedaży. Jeśli miałem nadgodziny, to zawsze dałem szefowi do
zrozumienia. Unikał temat nadgodzin, ale zamiast tego płacił mi sowite
premie uznaniowe. Jest bardzo trudnym człowiekiem, ale nie boję się kłócić z
nim, dlatego zawsze pytał mnie o zdanie. Jeśli siedzisz cicho jak mysz, to
nikt o ciebie nie dba i nikt nie pyta cię o zdanie i takie zdanie mam o
pracowniku, który dopiero po rozwiązaniu umowy idzie do Sądu walczyć o
nadgodziny.
> Reasumujac, nie rob z pracodawcow jakiejs innej rasy o mrocznej
> charakterystyce.
Nie, tak nie myślę o nich. Dla mnie są to odważniejsi ode mnie ludzie, nawet
gdyby zarabiali mniej niż ja. Miałem na myśli tylko pracodawcę w roli
rekrutera.
ktorzy uwazaja, ze miedzy nimi a ludzmi prowadzacymi
> biznes jest jakas przepasc
Jest przepaść - przychologiczna.
pozdrawiam
-
27. Data: 2006-03-31 08:26:40
Temat: Re: Odwolanie do sadu pracy pracodawcy
Od: "Tomek" <s...@p...onet.pl>
Użytkownik "psd" <t...@o...pl> napisał w wiadomości
news:e0dkdr$4ei$1@atlantis.news.tpi.pl...
> > A po co pisać o tym w CV?
> >
> Nie ma po co, ale pracodawca może zadzwonić do dawnego pracodawcy dowie
się
> o tym.
>
> >
> > Tak, tak, jak ukradną ci samochód, w żadnym wypadku nie dzwoń
> > na policję! Pracodawcy źle na to patrzą. Widać nie masz umiejętności,
> > żeby samemu zabezpieczyć samochód. :->
>
> Kwestia kankulacji. Jeśli chodzi o milion, to warto iść do sądu, jeśli
> chodzi o kilkaset to szkoda zachodu. Oczywiście nie wolno odpuścić tak
> sobie. Trzeba go straszyć, że idziesz do Sądu, ale ostatecznie nie
idziesz.
Ja bym i tak poszedł - te kilka stówek na chodniku nie leży ...
-
28. Data: 2006-04-01 17:13:10
Temat: Re: Odwolanie do sadu pracy pracodawcy
Od: Kaizen <x...@c...sz>
Pięknego dnia Wed, 29 Mar 2006 00:48:28 +0200, "ROBSON" <R...@R...RR>
zakodował:
>czasu w jakim moge podac pracodawce do sadu bo np. nie pacil mi za
>nadgodziny,
Jeżeli to możesz udowodnić - możesz o to pozwać przez trzy lata od
momentu, kiedy powinien wypłacić to wynagrodzenie.
> zwolnil mnie mimo ze mialem najlepsze wyniki w pracy bez
>uzasadnienia a przyjal inna osobe itp.
Wypowiedzenia umowy na czas określony nie trzeba uzasadniać i
pracodawca może zwolnić z byle widzimisię. Może też bez żadnych
kombinacji zatrudnić syna/pociotka/kochanka na to stanowisko.
--
Pozdrawiam,
Kaizen x...@c...sz zanim zapytasz odwiedź www.google.com
GG 2122; ICQ#: 64457775 e-mail Rot13 coded
If you cannot make sth good, make it looking good. - Bill Gates
-
29. Data: 2006-04-01 17:16:23
Temat: Re: Odwolanie do sadu pracy pracodawcy
Od: Kaizen <x...@c...sz>
Pięknego dnia Thu, 30 Mar 2006 20:47:48 +0200, "Tomek"
<s...@p...onet.pl> zakodował:
>Teraz to pojechałeś tekstem z kosmosu, idź do prywatnego pracodawcy z jakimś
>żalem to usłyszysz: "Jak sie Panu nie podoba to do widzenia" - takie są
>przepisy ...
Poważnie? Od zawsze pracuję w prywatnych firmach (obecnie dziewiąty
pracodawca) i nigdy nie usłyszałem takiego tekstu. Zazwyczaj jak
chciałem powiedzieć "dowidzenia" to słyszałem "może porozmawiamy".
Jak przekazywałem krytyczne uwagi - to słyszałem "dziękuję".
--
Pozdrawiam,
Kaizen x...@c...sz zanim zapytasz odwiedź www.google.com
GG 2122; ICQ#: 64457775 e-mail Rot13 coded
If you cannot make sth good, make it looking good. - Bill Gates
-
30. Data: 2006-04-01 17:18:38
Temat: Re: Odwolanie do sadu pracy pracodawcy
Od: Kaizen <x...@c...sz>
Pięknego dnia Wed, 29 Mar 2006 10:25:12 +0200, "ROBSON" <R...@R...RR>
zakodował:
>podoba to" i tu nawet nie ma znaczenia stanowisko. Pozatym mysle ze w pracy
>licza sie wyniki a nie np. to ze mam fajny samochod bo dojdziemy w koncu do
>apsurdow. Jezeli chodzi o to niby lepsza osobe odemnie to jest ona
>rodzina... i chyba wiadomo czemu mnie wystawiono do wiatru. Dlatego chcialem
>z tym cos zrobic i pytalem o rade.
A co to apsurd?
Skąd przekonanie, że ktoś z rodziny nie jest lepszy od Ciebie?
--
Pozdrawiam,
Kaizen x...@c...sz zanim zapytasz odwiedź www.google.com
GG 2122; ICQ#: 64457775 e-mail Rot13 coded
If you cannot make sth good, make it looking good. - Bill Gates