-
1. Data: 2009-05-23 21:21:53
Temat: Ekwiwalent za urlop - paradoks
Od: j...@g...com
Witam,
Tak się zastanawiam nad pewnym paradoksem przy liczeniu ekwiwalentu za
urlop. Nie wiem czy kojarzycie paradoks Zenona - ten z żółwiem i
Achillesem, sytuacja trochę podobna :-) Otóż załóżmy, że mamy 40 dni
zaległego urlopu - gdyby pracodawca zgodził się przed rozwiązaniem
umowy o pracę na wykorzystanie tego urlopu okazałoby się, że podczas
tych 8 tygodniu znowu trochę urlopu narosło. Licząc 26dni/rok-> 52
tygodnie, pół dnia na tydzień, czyli wychodzi dodatkowe 4 dni.
Rozumiem, że obecne przepisy tego nie uwzględniają i ekwiwalent należy
się tylko za 40 dni, ale czy to do końca sprawiedliwe? Gdyby chcieć
ten urlop wykorzystać, to pojawiają się jeszcze 4 dni urlopu.
Pozdrawiam, J.
-
2. Data: 2009-05-23 21:45:15
Temat: Re: Ekwiwalent za urlop - paradoks
Od: Bartłomiej Szymański <l...@d...info>
j...@g...com pisze:
> Tak się zastanawiam nad pewnym paradoksem przy liczeniu ekwiwalentu za
> urlop. Nie wiem czy kojarzycie paradoks Zenona - ten z żółwiem i
> Achillesem, sytuacja trochę podobna :-) Otóż załóżmy, że mamy 40 dni
> zaległego urlopu - gdyby pracodawca zgodził się przed rozwiązaniem
> umowy o pracę na wykorzystanie tego urlopu okazałoby się, że podczas
> tych 8 tygodniu znowu trochę urlopu narosło. Licząc 26dni/rok-> 52
> tygodnie, pół dnia na tydzień, czyli wychodzi dodatkowe 4 dni.
> Rozumiem, że obecne przepisy tego nie uwzględniają i ekwiwalent należy
> się tylko za 40 dni, ale czy to do końca sprawiedliwe? Gdyby chcieć
> ten urlop wykorzystać, to pojawiają się jeszcze 4 dni urlopu.
A jaki to problem obliczyć ile dni urlopu będzie przysługiwało
pracownikowi w ostatnim dniu jego pracy i tyle mu go udzielić? Żadnego
paradoksu nie ma.
--
Pozdrawiam, Bartłomiej "Draakhan" Szymański.
Lep na spamerów: l...@d...info, s...@d...info
Kontakt: news na domenie jak wyżej
-
3. Data: 2009-05-23 21:55:42
Temat: Re: Ekwiwalent za urlop - paradoks
Od: j...@g...com
On May 23, 11:45 pm, Bartłomiej Szymański <l...@d...info>
wrote:
> j...@g...com pisze:
> A jaki to problem obliczyć ile dni urlopu będzie przysługiwało
> pracownikowi w ostatnim dniu jego pracy i tyle mu go udzielić? Żadnego
> paradoksu nie ma.
Wiesz, z tych 4 dni, robi się znowu prawie pół, z połowy... No dobra,
szybko to zn\biega do pomijalnie małych liczb (całkiem jak u
Zenona :-).
A jakie są obowiązujące teraz przepisy? Jest powiedzmy 40 dni urlopu
do wykorzystania - czy wypłaca się ekwiwalent za 40, czy 44?
Pozdrawiam J.
-
4. Data: 2009-05-24 01:33:05
Temat: Re: Ekwiwalent za urlop - paradoks
Od: Kaizen <x...@c...sz>
Pieknego dnia Sat, 23 May 2009 14:55:42 -0700 (PDT),
j...@g...com zakodowal:
>Wiesz, z tych 4 dni, robi się znowu prawie pół, z połowy...
Niepełny miesiąc pracy zaokrągla się w górę. Więc nie ma znaczenia,
czy w danym miesiącu przepracowałeś jeden czy trzydzieści dni - urlopu
należy się tyle samo.
No i co do samego ekwiwalentu - jest on wypłacany tylko w momencie
rozwiązania umowy (choć ostatnio czytałem jeden wyrok, gdzie sąd
znalazł inną interpretację w konkretnej sprawie).
A to oznacza, że kończąc np. z końcem maja dostajesz urlop za 5/12
tego roku - a dalej "zapracowywujesz" u innego pracodawcy.
--
Pozdrawiam,
Kaizen x...@c...sz zanim zapytasz odwiedź www.google.com
GG 2122; ICQ#: 64457775 e-mail Rot13 coded
If you cannot make sth good, make it looking good. - Bill Gates
-
5. Data: 2009-05-24 14:39:07
Temat: Re: Ekwiwalent za urlop - paradoks
Od: j...@g...com
On May 24, 3:33 am, Kaizen <x...@c...sz> wrote:
> A to oznacza, że kończąc np. z końcem maja dostajesz urlop za 5/12
> tego roku - a dalej "zapracowywujesz" u innego pracodawcy.
Faktycznie nie wziąłem tego pod uwagę, bo zamierzam zrobić sobie długi
urlop.
Pozdrawiam J.