Dzis w Wydarzeniach byl reportaz o "pseudo-bezrobociu" w Polsce. I sie
zszokowalem. Mowia ze np. w krakowskiej SE nie moga obsadzic polowy miejsc
pracy! Szukali i szukali i nic. Nie chcieli zadnych wymagan, chcieli nawet
szkolic itd... i nic. Ponoc w Polsce PUPy swieca pustkami.
Czy to mozliwe, nie chce mi sie wierzyc. No chyba ze placa 600 zl... w Krakowie
to raczej by sie nikomu nie oplacalo. Ja sam zaaplikowalem do LG w Kobierzycach,
bylo ogloszenie w GW, ale nawet nie dostalem zwrotki ze mail doszedl, nie mowiac
o jakiejs reakcji. Mam inne doswiadczenia niz w tym materiale, znam wielu ludzi
bez pracy, ktora na prawde wzielaby kazda godziwie oplacana (kolo 1K) prace ale
po prostu jej nie ma (chyba ze sie jest spawaczem).
Dziwi mnie ta ogolna propaganda ze panstwo Polskie stoi na socjalach. Budzet
wydaje 18 mld PLN na socjale (w tym 8 bezposrednio w pieniadzu), wystarczy
podzielic to przez populacje zeby zobaczyc ze powszechne medialne stwierdzenie
ze Polacy nie chca pracowac bo dostaja zasilki jest nieprawdziwe.