-
1. Data: 2003-01-21 21:32:22
Temat: Coś na pokrzepienie serc czyli - kto nie miał znajomości a dostał pracę?
Od: a...@o...pl
Witam wszystkich Grupowiczów,
Czytam... czytam i zastanawiam się czy jest naprawdę aż tak źle? Same
pesymistyczne wypowiedzi...
Czy na liście tej wypowiadają się same osoby, które są pesymistami i
malkontentami z natury czy też stali się takowymi pod wpływem złej sytuacji na
rynku pracy?
Czy jest wśród Was ktoś, kto w 2002 roku znalazł pracę bez znajomości, a dzięki
swojej wiedzy i umiejętnościom? Mam nadzieję, że nie jest aż tak źle, jak
wynika to z Waszych wypowiedzi... a może się mylę i jest naprawdę
beznadziejnie? Absolwenci i bezrobotni - nie dajcie się wszechogarniającemu
poczuciu zniechęcenia i bezsilności! Być może wymaga się, jak nigdy dotąd, od
Was niewiarygodnej wytrwałości i silnej psychiki ale nigdy nie rezygnujcie i
nie popadajcie w stan "wyuczonej bezradności"!!!
Wierzę, że będzie lepiej, wierzę również, że nie jest aż tak źle, jak można
wywnioskować czytając Wasze wypowiedzi.
Pozdrawiam bardzo serdecznie
Anna (nie-naiwna)
e-mail: a...@o...pl
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
2. Data: 2003-01-21 22:10:16
Temat: Re: Coś na pokrzepienie serc czyli - kto nie miał znajomości a dostał pracę?
Od: flyer <f...@p...gazeta.pl>
a...@o...pl wrote:
> Czy na liście tej wypowiadają się same osoby, które są pesymistami i
> malkontentami z natury czy też stali się takowymi pod wpływem złej sytuacji na
> rynku pracy?
A z czego mam sie cieszyc? Poprzednia prace rzucalem trzy razy, ale
dzieki trzymiesiecznym wypowiedzeniom zawsze sie jakos "uladzalem" -
nigdy nie traktowalem wypowiedzenia jako wakacji ani jako okresu
szczegolnych zlosliwosci wzgledem pracodawcy. Ostatnim razem
wykorzystalem szczegolny przepis i zniklem w miare szybko, ale tym razem
nowa dyrekcja probowala mscic sie na mnie (jak na uczestniku grupy,
piszacym tu niedawno, ze w czasie wypowiedzenia zwolniono go z art 52,
na kilka dni przed koncem pracy) - i pierwszy raz poszedlem doslownie
blagac o dwa dni zwolnienia lekarskiego (a wlasciwie drugi - pierwszy
raz byl wtedy, kiedy dyrektor poprosil mnie przez sekretarke, zebym
wzial chorobowe zamiast urlopu, bo jezeli cos padnie to on bedzie mial
przes..., a wiedzial jak mi zalezy na tych kilku dniach na kajaku - ale
wtedy mialem faktycznie zapalenie oskrzeli ;). Dodatkowo zalatwilem na
dwa dni wsparcie z firmy zewnetrznej, co prawda warte ponad polowe mojej
miesiecznej pensji, ale takie sa realia rynku). Podsumowujac -->
odszedlem, bo albo widzialem, ze beznadzieja bedzie dalej trwac, albo
opierajac sie na przeczuciach --> "nic nie widzialem, widzialem szarosc".
Dzis, powiedzialem do widzenia w mojej nowej pracy, o powodach rozpisze
sie w nowym watku (sama praca mi odpowiadala), bo mysle ze jest to dobry
material na case. Podsumowujac --> odszedlem, bo albo widzialem, ze
beznadzieja bedzie dalej trwac, albo opierajac sie na przeczuciach -->
"nic nie widzialem, widzialem szarosc".
Nie mam skonczonego dobrego kierunku, "widze" mechanizmy dzialajace na
rynku, moim doswiadczeniem i zdolnosciami moge sobie toalete wytapetowac
... . Szczesliwi slepcy i ignoranci ;).
Ale za to jutro zamierzam sie zalac w trupa i moze to jest najbardziej
optymistyczne -- zapomniec gdzie i kiedy sie zyje ;).
Flyer
-
3. Data: 2003-01-21 22:36:38
Temat: Re: Coś na pokrzepienie serc czyli - kto nie miał znajomości a dostał pracę?
Od: "myst" <b...@p...onet.pl>
czesc
no to moze zaczne...
10 dni temu dostalem prace w duzej firmie ubezpieczeniowej z kapitalem
zagranicznym, praca na umowe o dzielo, ale zawsze mam juz jakies
doswiadczenie i troche wlasnych pieniedzy na zycie. prace dostalem bez
zadnych znajomosci, po prostu wyslalem cv po przeczytaniu ogloszenia
(jeszcze w 2002 roku), potem zostalem zaproszony na rozmowe i tak zaczalem
prace w tej firmie.
Wczesniej startowalem do E&Y i KPMG, poleglem dopiero po ostatnich rozmowach
kwalifikacyjnych, wiec nie bylo znowu tak zle (chociaz pracy nie dostalem).
Tak na marginesie, koncze wlasnie studia - V rok, Finanse i Bankowosc,
WSPIZ, Warszawa.
pozdrowienia dla wszystkich, w szczegolnosci dla tych co dalej szukaja, nie
poddawajcie sie.
myst
-
4. Data: 2003-01-22 00:21:58
Temat: Re: Coś na pokrzepienie serc czyli - kto nie miał znajomości a dostał pracę?
Od: "Dana" <nutelik@no_spam.pf.pl>
>Absolwenci i bezrobotni - nie dajcie się wszechogarniającemu
>poczuciu zniechęcenia i bezsilności! Być może wymaga się, jak nigdy dotąd,
od
>Was niewiarygodnej wytrwałości i silnej psychiki ale nigdy nie rezygnujcie
i
>nie popadajcie w stan "wyuczonej bezradności"!!!
>Wierzę, że będzie lepiej, wierzę również, że nie jest aż tak źle, jak można
>wywnioskować czytając Wasze wypowiedzi.
ja uważam że jest nawte jeszcze gorzej .... ile razy można robić z siebie
"małpkę w klatce", ile razy można chodzić, pytać, odpowiadać i słyszeć
najróżniejsze dziwne wymówki ze strony potencjalnego pracodawcy, że "... za
wysokie kwalifikacje, ... brak doświadczenia, ...nie jest pani z tego
miasta, ...brak znajomości, ... nie powaliła mnie pani na nogi, ...jest pani
kobietą ..." mogłabym tak długo wypisywać... ale czy to ma sens?
nie, to nie ma sensu, ostatnio nic nie ma sensu ... jak można nie poddać sie
zniehcęceniu i bezsilności?? Jak można nie rezygnować? Czy naprawdę trzeba
być super hiper niewiadomo kim???
mam nadzieje, a jednak wciąż ją mam :))) i wierzę w to, że w końcu kiedyś
uda sie znaleźć pracę, ze nie będę wieczną bezrobotną .....
Pozdrawiam
Dana
-
5. Data: 2003-01-22 02:32:38
Temat: Re: Coś na pokrzepienie serc czyli - kto nie miał znajomości a dostał pracę?
Od: "M" <mraf[nospam]@tlen.pl>
Annopsychologu!
Z czego mam się cieszyć? Z tego, że na 30 ofert do biur pośrednictwa pracy
odpowiedziało mi jedno?
Z tego, że moja przyjaciółka dziennikarka w znanym tygodniku zarabiała 900
złotych?
A może z tego że znajomy w ogólnopolskim dzienniku, pracując 12 godzin na
dobę, zarabia 2000, i musi za to żyć i wynająć mieszkanie w Warszawie?
A może z tego, że mimo wyższego wykształcenia i doświadczenia zbieranego już
w czasie studiów, jedynymi ofertami pracy jakie dostaję są praca na czarno
lub umowę zlecenie?
Droga Louiso Hay : PPP, życzę Ci, żebyś nigdy nie musiała się martwić, że
jesteś chora, nie masz skąd wziąć na lekarza, boś nieubezpieczona, a za
zwolnienie nikt ci nie zapłaci.
Użytkownik <a...@o...pl> napisał w wiadomości
news:1653.00000906.3e2dbc65@newsgate.onet.pl...
> Witam wszystkich Grupowiczów,
>
> Czytam... czytam i zastanawiam się czy jest naprawdę aż tak źle? Same
> pesymistyczne wypowiedzi...
> Czy na liście tej wypowiadają się same osoby, które są pesymistami i
> malkontentami z natury czy też stali się takowymi pod wpływem złej
sytuacji na
> rynku pracy?
> Czy jest wśród Was ktoś, kto w 2002 roku znalazł pracę bez znajomości, a
dzięki
> swojej wiedzy i umiejętnościom? Mam nadzieję, że nie jest aż tak źle, jak
> wynika to z Waszych wypowiedzi... a może się mylę i jest naprawdę
> beznadziejnie? Absolwenci i bezrobotni - nie dajcie się
wszechogarniającemu
> poczuciu zniechęcenia i bezsilności! Być może wymaga się, jak nigdy dotąd,
od
> Was niewiarygodnej wytrwałości i silnej psychiki ale nigdy nie rezygnujcie
i
> nie popadajcie w stan "wyuczonej bezradności"!!!
> Wierzę, że będzie lepiej, wierzę również, że nie jest aż tak źle, jak
można
> wywnioskować czytając Wasze wypowiedzi.
>
>
> Pozdrawiam bardzo serdecznie
>
>
> Anna (nie-naiwna)
>
>
> e-mail: a...@o...pl
>
>
>
>
>
>
>
>
>
> --
> Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
6. Data: 2003-01-22 07:38:08
Temat: Odp: Coś na pokrzepienie serc czyli - kto nie miał znajomości a dostał pracę?
Od: "Rafal" <?@?.?>
Użytkownik <a...@o...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:1...@n...onet.pl...
Co prawda, to nie było w 2002 roku, ale moją pierwszą pracę dostałem
zupełnie bez znajomości (jeszcze byłem na studiach) - i do tego w urzędzie,
gdzie wszyscy mówią, że tylko znajomości się liczą.
Kolejną pracę dostałem już dzięki znajomościom, ale nie na zasadzie
"obstawiamy swojego", bo ja żaden "swój" nie byłem, tylko po prostu szefowi
podobała się moja postawa w pracy i mnie zarekomendował.
Ale rekomendacje to nie są znajomości w rozumieniu - "zatrudnimy go - mimo,
że jest tysiące lepszych, tylko dlatego, że jest synem klienta".
Rekomendacje jako forma zdobywania pracy po znajomości nie jest niczym złym.
Każdy może sobie wypracować dobrą markę i podstawy do dobrej rekomendacji -
cokolwiek by nie robił - o ile pracuje wśród ludzi.
Rafał
-
7. Data: 2003-01-22 07:55:35
Temat: Re: Coś na pokrzepienie serc czyli - kto nie miał znajomości a dostał pracę?
Od: "lajkonik" <l...@l...de>
> Czy jest wśród Was ktoś, kto w 2002 roku znalazł pracę bez znajomości, a
dzięki
> swojej wiedzy i umiejętnościom?
Tak. Ja znalazlem bez koneksji w czasie kryzysu branzy informatycznej w
Niemczech, prace jako nielubiany gastarbeiter (inaczej mowiac greencard ;-).
Bez studiow, i 100 letniego doswiadczenia.
Znalazlem tez druga w Polsce ktora wykonuje sobie zdalnie za grubo ponad
srednia krajowa.
I jestem z tego dumny, bo kosztowalo mnie to sporo wyrzeczen, i miesiace
pisania odpowiedzi na ogloszenia.
Pozdrawiam wszystkich i zycze znalezienia wymarzonej pracy, lub utrzymania
sie w obecnej.
--
pozdr.
artur
---------------------
http://www.polonia-it.org
zanim odpowiesz na priv usun .nerke.
-
8. Data: 2003-01-22 08:05:34
Temat: Re: Coś na pokrzepienie serc czyli - kto nie miał znajomości a dostał pracę?
Od: "Tobi" <l...@p...fm>
hej
obecna praca to juz piata bez znajomosci, nie zawsze bylo pieknie stad dosc
czeste zmiany pracy. pisalem na ogloszenia z GW Praca, zawsze bylo troche
rozmow, predzej czy pozniej prace dostawalem.
pozdrawiam
Tobi
-
9. Data: 2003-01-22 08:36:09
Temat: Re: Co? na pokrzepienie serc czyli - kto nie miał znajomo?ci a dostał pracę?
Od: GL <p...@o...pl>
On 21 Jan 2003 22:32:22 +0100, a...@o...pl wrote:
>Czy jest wśród Was ktoś, kto w 2002 roku znalazł pracę bez znajomości,
ja po raz ostatni pracę 'bez znajomości' dostałem w kwietniu 2001.
Dosłownie wszedłem z ulicy ;-)... Pracowałem w firmie do października
2001, potem się pożegnaliśmy, bo po 11.09.01 rynek siadł tak bardzo,
że pracodawca uznał, iż utrzymywanie mnie na etacie przerasta jego
możliwości- w krótkim czasie poleciał zresztą cały personel oddziału
zamiejscowego, oraz większość ludzi z centrali firmy. Od tamtej pory
zarabiam na życie tylko dzięki znajomościom wyniesionym z półrocznej
pracy w tamtej firmie.
Przykre, ale prawdziwe...
GL
-
10. Data: 2003-01-22 08:55:54
Temat: Re: Coś na pokrzepienie serc czyli - kto nie miał znajomości a dostał pracę?
Od: ErkA <U...@p...onet.pl>
M napisał(a):
> A może z tego, że mimo wyższego wykształcenia i doświadczenia
> zbieranego już w czasie studiów, jedynymi ofertami pracy jakie
> dostaję są praca na czarno lub umowę zlecenie?
moze sie czepiam, ale co jest zlego w umowie zlecenie? Jak szukasz
tylko etaciku to powodzenia...o wiele latwiej pracodawcy jest zatrudnic
Cie na um. zlecenie niz o prace - wiec sie nie dziw i nie miej do nich
pretensji, tylko do kraju, w ktorym zyjesz...do rzadzacych, do Kolodki,
ktory uwaza, ze polscy przedsiebiorcy sa zbyt malo obarczeni
podatkami.... ;( A to polska wlasnie...
//nie jestem pracodawca...
--
pozdrawiam rafi
[winietki i w ogole podatki od podatkow...]
Myslałem, że głupota w POL_sce sięgnęła dna już dawno,
ale najwyrazniej dno się oberwało i spadło jeszcze niżej...
[Szon]