eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeCo wy na to, czyli historia pewnej rekrutacji (długie)
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 5

  • 1. Data: 2004-07-02 07:16:58
    Temat: Co wy na to, czyli historia pewnej rekrutacji (długie)
    Od: "Tomi" <t...@w...pl>

    Witam serdecznie!
    Chcę podzielić się z Wami moimi doświadczeniami w zakresie szukania pracy.
    Myślę, że moja opowieść będzie interesująca. Ale zacznę od początku. W GW
    ukazało się ogłoszenie. Coś w tym stylu: angielski, techniczne, dośw. w
    produkcji mile widziane, stanowisko kierownicze. Ogłoszeniodawcą była wielka
    korporacja amerykańska. OK pasuje to do mojej osoby. Wysyłam dokumenty. Po
    kilku dniach zapraszają mnie na testy z anglika. Test 1 h z native
    speakerem. OK jakoś poszło. Wyniki mają bycz tego samego dnia. Gdybym nie
    zadzwonił do nich nigdy bym się nie dowiedział jak mi poszło. Poszło nieźle,
    poziom FCE. Dobra myślę, jest OK. Klika dni później rozmowa w dziale
    personalnym 1h. Ble, ble, ble. Skierowali mnie na testy. Jak się okazało
    testy były psychologiczne i na inteligencję. Testy trwają 3h. Dobra jakoś
    poszło. Ale trzeba się umówić z psychologiem na interpretację wyników. Kilka
    dni później jadę na w/w spotkanie. Spotkanie trwa 1h. Pani widzi we mnie
    bardzo zdolną osobę, o targanej sprzecznościami osobowości. Ale co tam.
    Jestem jaki jestem. Następnego dnia telefon z wielkiej korporacji. Jadę na
    rozmowę. Rozmawiam z jakimś kierownikiem. Czas 1h. Dobra to chyba koniec.
    Nie?! "Damy Panu znać jak się sprawa potoczy". No i poszło... w trąbę. Cała
    zabawa na nic. Straciłem full czasu (dojazdy, szukanie, rozmowy). Ogłoszenie
    było naprawdę lakonicznej treści. Nic wielkiego. Ale jaka historia się za
    nim kryła to bym nie przypuszczał. Prześwietlenie z języka, psychiki + testy
    na inteligencję. Powiedzcie, czy to już zawsze tak będzie? Czy nie jest to
    dziwne? Kogo oni szukali?
    Pozdrawiam, T.



  • 2. Data: 2004-07-02 07:31:31
    Temat: Re: Co wy na to, czyli historia pewnej rekrutacji (długie)
    Od: DT <d...@A...pl>

    On Fri, 2 Jul 2004 09:16:58 +0200, "Tomi" <t...@w...pl> wrote:

    >Witam serdecznie!
    >Chcę podzielić się z Wami moimi doświadczeniami w zakresie szukania pracy.
    >Myślę, że moja opowieść będzie interesująca. Ale zacznę od początku. W GW
    >ukazało się ogłoszenie. Coś w tym stylu: angielski, techniczne, dośw. w
    >produkcji mile widziane, stanowisko kierownicze. Ogłoszeniodawcą była wielka
    >korporacja amerykańska. OK pasuje to do mojej osoby. Wysyłam dokumenty. Po
    >kilku dniach zapraszają mnie na testy z anglika. Test 1 h z native
    >speakerem. OK jakoś poszło. Wyniki mają bycz tego samego dnia. Gdybym nie
    >zadzwonił do nich nigdy bym się nie dowiedział jak mi poszło. Poszło nieźle,
    >poziom FCE. Dobra myślę, jest OK. Klika dni później rozmowa w dziale
    >personalnym 1h. Ble, ble, ble. Skierowali mnie na testy. Jak się okazało
    >testy były psychologiczne i na inteligencję. Testy trwają 3h. Dobra jakoś
    >poszło. Ale trzeba się umówić z psychologiem na interpretację wyników. Kilka
    >dni później jadę na w/w spotkanie. Spotkanie trwa 1h. Pani widzi we mnie
    >bardzo zdolną osobę, o targanej sprzecznościami osobowości. Ale co tam.
    >Jestem jaki jestem. Następnego dnia telefon z wielkiej korporacji. Jadę na
    >rozmowę. Rozmawiam z jakimś kierownikiem. Czas 1h. Dobra to chyba koniec.
    >Nie?! "Damy Panu znać jak się sprawa potoczy". No i poszło... w trąbę. Cała
    >zabawa na nic. Straciłem full czasu (dojazdy, szukanie, rozmowy). Ogłoszenie
    >było naprawdę lakonicznej treści. Nic wielkiego. Ale jaka historia się za
    >nim kryła to bym nie przypuszczał. Prześwietlenie z języka, psychiki + testy
    >na inteligencję. Powiedzcie, czy to już zawsze tak będzie? Czy nie jest to
    >dziwne? Kogo oni szukali?
    >Pozdrawiam, T.
    >

    "Zdrowego psychicznie informatyka zatrudni kancelaria prawna"

    Szukali osoby z kwalifikacjami i dojrzałej emocjonalnie :-/
    A co do procedury, to zazdroszczę zaplecza...

    Tylko nie bierz osobiście - nie mówię w Twoim kontekście - może trafił
    się ktoś z lepszym akcentem, albo odbrobinę lepiej przygotowany...

    Piszę tylko jako komentarz do procedury rekruacyjnej - żaden jej
    element nie jest dziwny, ani zbędny.


  • 3. Data: 2004-07-02 07:46:23
    Temat: Re: Co wy na to, czyli historia pewnej rekrutacji (długie)
    Od: "Jarek" <p...@n...polbox.com>

    A kontakt byl tylko telefoniczny, czy podali swoj adres? Bo w ostatniej GW
    bylo rownie lakoniczne ogloszenie, ktore mnie z kolei zainteresowalo.



  • 4. Data: 2004-07-02 22:36:01
    Temat: Odp: Co wy na to, czyli historia pewnej rekrutacji (długie)
    Od: "Wojtek S." <s...@n...polbox.com>

    > Chcę podzielić się z Wami moimi doświadczeniami w zakresie szukania pracy.
    > Myślę, że moja opowieść będzie interesująca. Ale zacznę od początku. W GW

    to ja opowiem o swoim szukaniu pracy. lipiec 2002 ogloszenie w gazecie ze
    hipermarket Hypernova poszukuje kierownika dzialu ekonomicznego w
    hipermarkecie w Piotrkowie Trybunalskim. Pojechalem z Lodzi do Piotrkowa,
    dyrektorka razem z ksiegowa byly pod wrazeniem mojej osoby i kwalifikacji.
    Mysle ze przyjelyby mnie od razu, ale musi zadecydowac "centrala". Tak wiec
    nastepne spotkanie mialem w szefowa dzialu personalnego w Lodzi. Spotkanie
    uplynelo w bardzo dobrej atmosferze, musialem opowiedziec o sobie po
    angielsku. Moje wymagania byly skromne - 4 tys. brutto (to chyba 2,6 tys.
    netto). Pani uprzedzila mnie ze bede mial jeszcze jedno spotkanie w
    Warszawie z Big Bossem, szefem Hypernovy na Polske czy na Europe, rodowitym
    Hiszpanem. No wiec pojechalem na to spotkanie do Warszawy. Pogadalem po
    angielsku i tez wydawalo mi sie ze mam te prace. Ale nie! Powiadomiono mnie
    ze jeszcze musze pojechac na spotkanie z Glownym Kontrolerem Finansowym
    do... Krakowa bo "wszyscy musza mnie poznac z ktorymi bede pracowal". Facet
    meczyl mnie 3 godziny, zadajac abstrakcyjne pytania, np. jak sie przekonac
    czy rzeznik nie oszukuje przy rozbiorze miesa?
    Otoz nalezy ktoregos dnia stanac razem z nim i dokonac z nim rozbioru miesa!
    Kierownik dzialu ekonomicznego ma uczestniczyc przy krojeniu jakiegos
    swiniaka i wazyc go z rzeznikiem.
    Ale nic, znow sie serdecznie pozegnalem i czekam na telefon. Po dwoch dniach
    sam zadzwonilem do tej personalnej zeby sie dowiedziec co jest grane.
    Telefon nigdy nie odpowiadal mimo ze dzwonilem kilkakrotnie. Zostawilem
    wiadomosc na sekretarce - nikt nie odpowiedzial. Tak wlasnie hipermarkety
    traktuja swoich pracownikow i potencjalnych pracownikow. Nikt oczywiscie nie
    zwrocil mi kosztow przejazdow. Pamietam ze bolesnie to wtedy odczulem, bo
    bylem bezrobotnym i nie mialem kasy. Ale kogo to obchodzilo?
    W.



  • 5. Data: 2004-07-03 14:43:50
    Temat: Re: Co wy na to, czyli historia pewnej rekrutacji (długie)
    Od: "KCH" <k...@W...pl>


    Użytkownik "Tomi" <t...@w...pl> napisał w wiadomości
    news:cc32a0$9kg$1@inews.gazeta.pl...
    > Ale jaka historia się za
    > nim kryła to bym nie przypuszczał. Prześwietlenie z języka, psychiki +
    testy
    > na inteligencję. Powiedzcie, czy to już zawsze tak będzie? Czy nie jest to
    > dziwne? Kogo oni szukali?

    Kandydatów którzy bezpłatnie poddają się badaniu np. analiza rynku :D

strony : [ 1 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1