-
61. Data: 2005-02-05 01:03:14
Temat: Re: Ciaza a praca
Od: "Greg" <ozma@BEZ_SPAMUop.pl>
Jotte w news:cu11b7$9k1$1@news.dialog.net.pl napisał(a):
>
>>> nie istnieje prawo obligujące do prowadzenia firmy
>>> (a może Ty je znasz?), więc jak komuś nie pasuje, to...
>> Nie istnieje prawo obligujące do rodzenia dzieci. Jeśli więc
>> komuś nie pasuje, że efekty są jakie są...
> umiejętności i środki pozwalają przedstawicielom tego gatunku
> na pełną kontrolę dzietności, czyli rozrodu.
Gdyby nie można tego było kontrolować to tekst "jeśli komuś nie pasuje
to..." raczej sensu by nie miał, prawda? Nie przekonałeś(aś) mnie dlaczego
do pracodawców w ten sposób można podejść, a do dzietności już nie.
pozdrawiam
Greg
-
62. Data: 2005-02-05 12:33:28
Temat: Re: Ciaza a praca
Od: Carrie <c...@w...pf.pl>
Dnia Thu, 3 Feb 2005 14:03:58 +0100, "Greg" <ozma@BEZ_SPAMUop.pl>
napisał(a):
>Użytkownik w news:7228.00000ef2.42021677@newsgate.onet.pl napisał(a):
>>
>> Natomiast z drugirj strony nie możemy popadać w paranoję
>> - te młode kobiety musżą rodzić - takie jest odwieczne prawo natury.
>
>Albo rybki, albo akwarium jak to mawiają (osobiście nie lubię tego
>powiedzonka). Problemem nie są kobiety, które chcą rodzić, albo pracować.
>Problemem są kobiety, które chcą jednego i drugiego. Oczywiście nie ma
>problemu jeśli faktycznie mogą pracować. Ale bywa tak, że się nie da i w
>efekcie wszystko sprowadza się do tego aby znaleźć kogoś kto będzie
>finansował wychowanie dziecka przez jakiś czas.
I to powinien być ojciec dziecka. Tylko że jakoś pracodawców nie
wzrusza, że mężczyzna chce mieć rodzinę i móc utrzymać żonę i dziecko,
więc skoro on nie ma szans na podwyżkę czy dodatek do pensji [chyba są
jakieś dodatki, ale nie powalają na kolana wysokością], to czy można
się dziwić, że kobieta kombinuje, jak może? Ja też tego nie pochwalam,
ale trudno mi się dziwić.
Jak byłam dzieckiem, wielu znajomych mężczyzn samodzielnie utrzymywało
rodziny. Teraz takie przypadki spotykam tylko wtedy, kiedy mąż musi tę
rodzinę utrzymać, bo żona nie ma szans na pracę, mimo że pracować
chce, bo z jednej pensji trudno im wyżyć.
Mój pracodawca z początku się dopytywał, czy nie zamierzam wkrótce
mieć dziecka - nie zamierzam, dopóki nie stanę się całkowicie
niezależna, nie będę miała własnego domu i poczucia, że nawet w
przypadku utraty pracy sobie poradzę finansowo. Mija trzeci rok mojej
pracy u niego i teraz on mi doradza, że powinnam poważnie pomyśleć o
dziecku, bo najlepiej jest to "załatwić" przed trzydziestką ;) Inna
rzecz, że mam umowę na czas określony i nie interesowałam się jeszcze,
jaki to ma związek z urlopami macierzyńskimi i całą resztą.
>Niestety nie jest to
>drobnostka i naturalnym jest, że jak się człowiek raz sparzy to będzie się
>starał ze wszystkich sił do powtórki z rozrywki nie doprowadzić. Na tym
>tracą te uczciwe.
Zgadzam się, ale imho tej sytuacji nie są winne kobiety, które chcą
mieć dzieci. To naturalne, że chcą być matkami [a czasami zostają nimi
niechcący ;)], i równie naturalne, że muszą mieć jakieś źródło
utrzymania. Nie jest w porządku, że naciągają pracodawców, ale jakie
mają inne wyjście?
Pozdrawiam, Carrie
--
[...] iloraz inteligencji tłumu równy jest IQ najgłupszego jego przedstawiciela
podzielonemu przez liczbę uczestników.
T. Pratchett, "Maskarada"
-
63. Data: 2005-02-05 15:07:54
Temat: Re: Ciaza a praca
Od: "Greg" <ozma@BEZ_SPAMUop.pl>
Carrie w news:cu2eev$1i8f$1@mamut1.aster.pl napisał(a):
>
> Nie jest w porządku, że naciągają pracodawców,
> ale jakie mają inne wyjście?
Mogą tego nie robić. Skrajny przypadek - jeśli nie będę miał czego zjeść, a
żołądek będzie mi się do kręgosłupa przyklejał, to poproszę kogoś pod
sklepem, aby mi kupił jakąś bułkę czy chleb. Nie będę kombinować jak go ze
sklepu pod bluzą wynieść. Oczywiście trudno aby ludzie kupowali mi całą
wyprawkę dla dziecka. Ale i tak szukałbym gdzie indziej rozwiązań, a nie w
perfidnym działaniu.
pozdrawiam
Greg
-
65. Data: 2005-02-05 20:09:44
Temat: Re: Ciaza a praca
Od: Carrie <c...@w...pf.pl>
Dnia Fri, 04 Feb 2005 14:28:34 +0100, Janusz 'Kali' Kaliszczak
<janusz@podkreslony_kaliszczak._pl> napisał(a):
>No niestety. Tutaj, jak i w wiekszosci innych przypadkow, trzeba liczyc
>na uczciwosc kobiety, ktora sie zatrudnia.
>Ze lojalnie uprzedzi, ze jest w ciazy i np. zatrudni sie na czas
>okreslony do porodu, czy jak.. no nie wiem...
Żeby móc komuś zaufać, to trzeba spróbować z nim porozmawiać. Mam
wrażenie, że inaczej do kwestii zwolnień i urlopów macierzyńskich
podchodzi kobieta, która wie, że pracodawcy na niej naprawdę zależy, a
inaczej taka, która ma świadomość, że szefa nie obchodzi nawet to, jak
ma na imię. Podobnie jak ze złodziejstwem w firmie - jedni biorą, co
mogą, bo uważają, że im się należy; drudzy nie kradną ze zwykłej
przyzwoitości; trzeci - z obawy przed określonymi konsekwencjami, a
czwarci dlatego, że uważają się po części za współwłaścicieli. [No, są
jeszcze kleptomani ;>]
Myślę też, że w największej mierze to od pracodawcy zależy, czy
kobieta będzie chciała pracować podczas ciąży i po porodzie, czy
będzie uciekała na zwolnienia. Osobiście wolałabym pracować, ale w
takim trybie, żebym miała też czas na zajmowanie się dzieckiem. Jeśli
pracodawca mi to umożliwi, to zyska na tym, nie tracąc pracownika.
Jeśli nie - no to cóż...
Pozdrawiam, Carrie
--
[...] iloraz inteligencji tłumu równy jest IQ najgłupszego jego przedstawiciela
podzielonemu przez liczbę uczestników.
T. Pratchett, "Maskarada"
-
64. Data: 2005-02-05 20:09:44
Temat: Re: Ciaza a praca
Od: Carrie <c...@w...pf.pl>
Dnia Fri, 4 Feb 2005 14:11:02 +0100, "s" <...@f...pl> napisał(a):
>> > pracodawca daje prace. wielu ludziom. daje im srodki do zycia.
>> Daje??? On ich pracę BIERZE, albo raczej - kupuje. I żadnych środków do
>> życia im nie DAJE tylko płaci za wykonywaną dla niego pracę.
>> Rozumiesz?
>srodek do zycia, uzyty w powyzszym zdaniu, oznacza cos, co umozliwia ci
>zycie. i zapewniam cie, ze jakbys nie naginal sensu tych slow, sa one
>prawidlowe - poprzez pieniadz, ktory otrzymujesz od pracodawcy mozesz kupic
>chleb i wode, ktore to sa bezapelacyjnie potrzebne do przezycia, wniosek -
>pracodawca daje ci srodki do zycia. co w tym trudnego?
Za to "dawanie" pracodawca bierze mniej więcej 1/3 życia pracownika w
jakimś tam okresie. Uważasz, że to całkowicie pomijalna sprawa?
>a to, ze daje to za prace, to przeciez oczywiste. nie wiem jakie miales/as
>doswiadczenia z praca, ale tak naprawde pracodawca daje prace, gdyz on
>tworzy zapotrzebowanie w swojej firmie na twoja osobe, na prace, ktora ty
>wykonasz, wiec nie mozna tego inaczej rozumiec niz "dawac prace".
Można to ująć tak, że pracodawca potrzebuje osoby, która wykona
działanie, jakiego on sam nie jest w stanie wykonać. Np. będzie stała
za ladą, kiedy on zajmuje się sprowadzaniem towaru, a w dwóch
miejscach naraz być nie może. O ile wiem, nie ma przepisu, że człowiek
nie może być swoim jedynym pracownikiem i że koniecznie musi stworzyć
miejsce pracy dla kogoś innego. Skoro stwarza, to znaczy, że tego
pracownika _potrzebuje_. I w tym momencie przestaje być wielce
szlachetnym dobroczyńcą, po prostu zawiera umowę z kimś, kto chce dla
niego wykonywać tę pracę za ustaloną cenę, z czego z kolei sam
pracodawca czerpie zysk.
> byc moze
>masz zle doswiadczenia i dlatego tak reagujesz, ale sa firmy, ktore
>normalnie traktuja pracownika...
I w których pracownik normalnie traktuje pracodawcę ;) Że nie trzeba
kłaniać mu się w pas i tytułować jaśnie panem dobroczyńcą ;>
Pozdrawiam, Carrie
--
[...] iloraz inteligencji tłumu równy jest IQ najgłupszego jego przedstawiciela
podzielonemu przez liczbę uczestników.
T. Pratchett, "Maskarada"
-
66. Data: 2005-02-06 00:38:30
Temat: Re: Ciaza a praca
Od: "S" <u...@N...Minfo>
Użytkownik "Carrie" <c...@w...pf.pl> napisała
[ciach]
kobieto. ja nie uwazam ze pracodawca jest dobraczynca. ale luzujesz mnie w
sumie... zastanow sie biedna istotko z malym mozdzkiem jak naprawde ten
swiat dziala. czy myslisz ze mnie oswiecasz piszac ze pracodawca zabiera 1/3
zycia itp itd? pliz.
TO JEST SWIAT W KTORYM ZYJEMY. kazdy to wie! i niestety prawda jest, ze
najzwyczajniej w swiecie ktos nam daje prace. bo nie musi AKURAT nam. moze
komus innemu. ja nie mowie, ze on robi łaske, kuzwa jego mac (jak do
dziecka), tylko ze to jest fakt. tak wyglada rzeczywistosc. jest prosty
uklad, robisz cos, dostajesz kase. ale wbrew temu co wy mowicie nie jest to
tak ulozone, ze pracodawca powinien kwilic ze szczescia na widok
ewentualnego pracownika i biec do niego by sie podlizac. uwazam, ze nie
powinno tak byc rowniez w druga strone.
jednak jest tak , ze to ten ktos nam daje pieniadze. jasne, ze za cos .
jasne ze kazdy (prawie) chcialby ja dostawac xa darmo. ale czasem jest tak,
ze praca nie jest wcale przeklenstwem , a po prostu przyjemnoscia,
spelnieniem, i fakt, ze ktos chce cie przyjac, placic i doceniac twoja prace
,motywowac, czuwac nad rozwojem itd. jest zajebista sprawa . i nie rozumiem
tego jadu w kierunku pracodawcow. pomijajac panstwowe molochy, firmy to
twory , ktore powstaja (mowie o uczciwych) w wyniku ciezkiej pracy i sa
naprawde dobrodziejstwem , bo zazwyczaj wiele ludzi utrzymuja . ludzie zyja
z tej pracy, nie wiem jak wam to kuzwa jasniej wbic do glowy. prace powinno
sie szanowac. a wiec i miejsce , osobe od ktorej praca idzie (oczywiscie, to
jest ideal. mowie o dobrej , fajnej pracy). i jasne, ze zazwyczaj ludzie
dostaja malo pieniedzy. DUZO za malo na ich chcenie, potrzeby i wyobrazenie.
ale jesli z drugiej strony postawimy to samo , ale bez tego pracodawcy,
czyli albo kogos gorszego , albo wogole nikogo, to nagle magicznie czlowiek
zaczyna doceniac ze ma taka prace...
jeszcze raz: jak ktos ci daje prace, to znaczy ze owszem, potrzebuje twojego
czasu i umiejetnosci, ale z drugiej strony skoro ty ja chcesz, znaczy ze ty
jej ([pracy) tez potrzebujesz. wiec nie traktujcie pracy jako czegos
zajebiscie naleznego , a pracodawcy jako gupiego skapca. on musi np.
utrzymac firme, moc zaplacic 40 takim kolesiom jak ty. itp itd. czasem
sprawa jest bardziej skomplikowana niz wam sie wydaje...
-
67. Data: 2005-02-06 05:12:23
Temat: Re: Ciaza a praca
Od: Kira <k...@e...pl>
Re to: S [Sun, 6 Feb 2005 01:38:30 +0100]:
> jednak jest tak , ze to ten ktos nam daje pieniadze.
Bank zasadniczo tez nam daje pieniadze. Zasada ta sama: to sa
nasze pieniadze i mozemy je sobie wziac kiedy nam sie zywnie
spodoba to zrobic.
Kira
-
68. Data: 2005-02-06 05:14:47
Temat: Re: Ciaza a praca
Od: Kira <k...@e...pl>
Re to: S [Sun, 6 Feb 2005 01:38:30 +0100]:
> jednak jest tak , ze to ten ktos nam daje pieniadze.
Bank zasadniczo tez nam daje pieniadze. Zasada ta sama: to sa
nasze pieniadze. Co to za dawanie jak daje sie obdarowywanemu
jego wlasna kase?
Kira
-
69. Data: 2005-02-06 07:38:23
Temat: Re: Ciaza a praca
Od: Jan Kowalski <j...@k...nie-istnieje.pl>
S u...@f...info wydukał:
> kobieto. [..] luzujesz mnie w sumie...
> zastanow sie biedna istotko z malym mozdzkiem [..]
> jak naprawde ten swiat dziala [..] kuzwa jego mac
> sprawa jest bardziej skomplikowana niz wam sie wydaje...
Nieeee, ty nie możesz "produkować" skomplikowanych myśli!
-
70. Data: 2005-02-06 07:54:59
Temat: Re: Ciaza a praca
Od: "Jolanta Pers" <j...@g...pl>
Kira <k...@e...pl> napisał(a):
> Ja tak z ciekawosci... Dlaczego kobieta ktora lubi byc matka,
> zajmowac sie domem i rodzina, jest nierozsadna od razu?
Bo jeśli robi wyłącznie to i w sposób stały, to jest to zachowanie wysokiego
ryzyka, IMHO.
JoP
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/