-
11. Data: 2005-01-17 11:21:00
Temat: Re: A ja mam dylemat...
Od: Kira <k...@e...pl>
Re to: Tapio [Mon, 17 Jan 2005 07:23:29 +0100]:
> a moge wiedziec co to za interes byl?
Glownie sieci komputerowe plus roznego rodzaju uslugi
informatyczne.
> bo ja ise zastanawiam z otwarciem mojego.
Jak chcesz to odezwij sie na GG 1565217
Kira
-
12. Data: 2005-01-17 12:38:35
Temat: Re: A ja mam dylemat...
Od: "piotrr" <p...@i...pl>
Uzytkownik "Kira" <k...@e...pl> napisal w wiadomosci
news:csebll$rkl$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> No wlasnie. Mam. I ciekawa jestem Waszych opinii...
> 1. Powtorka z rozrywki, czyli na wlasny rachunek.
> zalety:
> * przynajmniej przez pierwsze miesiace kompletny brak stabilnosci
> finansowej, co aktualnie jest mi mocno nie na reke
to akurat juz umiesz, masz wprawe i niedawno "spadlas" z rynku wiec nie wiem
skad obawy o brak stabilnosci. bez bólu dasz sobie rade :)
> 2. Etat w jednej z solidniejszych (wg. mojej wlasnej oceny) firm
nie spodoba Ci sie ze ktos bedzie Ci mówil jak masz robic to na czym sie
znasz, aczkolwiek faktycznie samemu do niektórych rzeczy sie dodrapac trudno
> 3. Rzucenie wszystkiego w diably i zrobienie w koncu czegos, na
> co mam ochote wlasciwie od kiedy siebie pamietam ;)
to fajne ale zdecydowanie bardziej niestabilne niz 1 i 2, krótko mówiac to
jest wlasciwy wybór. potem jak juz bedziesz miala rodzine, dzieci, dom do
splacenia w perspektywie wydatki na szkoly etc... pomysl przekwalifikowania
sie pozostanie w sferze uroczych marzen. wiem co mówie... :)
pozdrawiam,
/p
-
13. Data: 2005-01-17 13:30:00
Temat: Re: A ja mam dylemat...
Od: Pawel Kender Maczewski <p...@o...pl>
Dnia 17.01.2005 Kira <k...@e...pl> napisał/a:
> Nie, nie mam zadnych zobowiazan. Poza psem i szynszylami ;)
> ale one malo wymagajace sa...
Woow, szynszyle? :)) A, powiedz, jak sie z psem dogadują? :)
> A nie no, dodatkowe kursy to ja sobie caly czas robie. Tutaj
> jest kompletna zmiana branzy, a to troche cos innego juz... :)
To też bywa ciekawe...
pozdrawiam,
--
Kender @ http://maczewski.dyndns.org
Z perspektywy kreta nieba nie ma, z perspektywy Nieba - kret to kretyn.
[M. Wolski]
-
14. Data: 2005-01-17 13:30:26
Temat: Re: A ja mam dylemat...
Od: Kira <k...@e...pl>
Re to: piotrr [Mon, 17 Jan 2005 13:38:35 +0100]:
> nie spodoba Ci sie ze ktos bedzie Ci mówil jak masz robic to na
> czym sie znasz
Z jednej strony faktycznie, sam fakt posiadania kogos "nad" jest
lekko irytujacy. Z drugiej, zazwyczaj daje sie jednak sensownie
dogadac z dowolnym czlowiekiem, ci z ktorymi za nic sie nie daje
to jednak nie jest na szczescie regula.
> aczkolwiek faktycznie samemu do niektórych rzeczy sie dodrapac
> trudno
Ano wlasnie... Firma wiekszego kalibru == lepszy sprzet, wiecej
pieniedzy na szkolenia, ciut inna juz kategoria zlecen...
> to fajne ale zdecydowanie bardziej niestabilne niz 1 i 2, krótko
> mówiac to jest wlasciwy wybór.
Hehe widze ze kolega podejscie ma wypisz wymaluj jak moje :)
Ja i tak wiem ze sie porwe z ta motyka na ksiezyc, z prostego
powodu: zycie albo jest przyjemne, albo pojawia sie pytanie
'no i po co ja to wlasciwie robie?'. A *bardzo* nie lubie
sobie takich pytan stawiac...
Dzieki wielkie :)
Kira
-
15. Data: 2005-01-17 13:30:50
Temat: Re: A ja mam dylemat...
Od: Jan Kowalski <j...@k...pl>
> Samoocena samoocena, obiektywny calkowicie to nikt nie jest ;)
było samoocena z ":-)" ;). Ale to istotny czynnik rozwoju!
> Ale argument wydaje mi sie dziwny, bo jesli "malo wiem" to
> z pracy etatowej pieniedzy zadnych konkretnych nie bedzie.
no nie tak - nie ryzykuję swoich środków, jeśli wcześniej nie poznam
różnych "aspetktów zarabiania". Etat daje więcej możliwości poznania.
> Z "malo wiem" mozna aplikowac na jakies podstawowe stanowiska
> a co za tym idzie padaja i szanse rozwoju i perspektywy.
"testowanie swoich możliwości"... jeśli umiem szybko awansować,
odnoszę sukcesy w różnych warunkach - jestem gotowy do inwestycji
> Praca na etacie ma jedna niezaprzeczalna wade (z mojego rzecz
> jasna punktu widzenia): dupogodziny.
Coś za coś :). Nie znasz takich, co gdyby mogli...?
A masz firmę, pracujesz 1,5-2x więcej niż na etacie...
>> Jak uważasz, że masz perspektywy (analiza:-)) - pkt 1+3
> Niewykonalne. Czasowo glownie, bo wystepuje tylko w jednym
> egzemplarzu a doba nie chce miec wiecej niz 24h ;)
A ludzie i wkład w zmniejszenie bezrobocia :)?
Wiele firm nigdy się nie rozwinie, bo właściciel jest "niezastąpiony".
Szukaj lepszych od siebie, a nie będziesz dzielić siebie :).
>> kasa + nauka + możliwości + robienie tego co się lubi + rozwój
>> = stabilizacja i wygoda. Hm. Tak sadzę...
> I pewnie slusznie sadzisz :) Tylko nie zawsze mozna miec takiego
> wash & go. Czasami jest to wybor -- i to na dluzszy czas :/
Ideał nie istnieje, tylko dążenie do niego!
> Dzieki za opinie :)
A proszę - z przyjemnością porozmawiam, jeśli nie jest to traktowane
jako rada. Rady są niebezpieczne... :)
-
16. Data: 2005-01-17 13:38:25
Temat: Re: A ja mam dylemat...
Od: Kira <k...@e...pl>
Re to: Pawel Kender Maczewski [Mon, 17 Jan 2005 14:30:00 +0100]:
> Woow, szynszyle? :)) A, powiedz, jak sie z psem dogadują? :)
Dogaduja sie dziwnie: psiak jest zdania ze to jest zdecydowanie
za duze jak na mysz wiec podchodzi z pewna rezerwa, co zwykle
konczy sie szynszylem skaczacym jej po glowie...
A co, tez szynszyle masz? :)
>> A nie no, dodatkowe kursy to ja sobie caly czas robie. Tutaj
>> jest kompletna zmiana branzy, a to troche cos innego juz... :)
> To też bywa ciekawe...
O, ciekawe to nawet bardzo :) Ino ciut ryzykowne... ale, jak to
szlo? "Kto nie ryzykuje ten w Trojkacie Bermudzkim nie siedzi"? ;)
Kira
-
17. Data: 2005-01-17 14:22:22
Temat: Re: A ja mam dylemat...
Od: Pawel Kender Maczewski <p...@o...pl>
Dnia 17.01.2005 Kira <k...@e...pl> napisał/a:
>
> Re to: Pawel Kender Maczewski [Mon, 17 Jan 2005 14:30:00 +0100]:
>
>
>> Woow, szynszyle? :)) A, powiedz, jak sie z psem dogadują? :)
>
> Dogaduja sie dziwnie: psiak jest zdania ze to jest zdecydowanie
> za duze jak na mysz wiec podchodzi z pewna rezerwa, co zwykle
> konczy sie szynszylem skaczacym jej po glowie...
>
> A co, tez szynszyle masz? :)
Nie. Ja mam psa :) Nad szynszylami rodzina myślała... :)
>> To też bywa ciekawe...
>
> O, ciekawe to nawet bardzo :) Ino ciut ryzykowne... ale, jak to
> szlo? "Kto nie ryzykuje ten w Trojkacie Bermudzkim nie siedzi"? ;)
>
Ja znał wersję "... ten sie w Trojkącie Bermudzkim nie bawi" :)
Ale chcesz w ogóle rezygnować z branży komputrowo-reklamowej, czy nie do
końca? :) O ile to nie tajemnica...
--
Kender @ http://maczewski.dyndns.org
"Come on, Doc. Give a good blow."
[Kaylee in "Out Of Gas" Episode, Firefly]
-
18. Data: 2005-01-17 14:31:31
Temat: Re: A ja mam dylemat...
Od: Kira <k...@e...pl>
Re to: Jan Kowalski [Mon, 17 Jan 2005 14:30:50 +0100]:
> no nie tak - nie ryzykuję swoich środków, jeśli wcześniej
> nie poznam różnych "aspetktów zarabiania". Etat daje więcej
> możliwości poznania.
Uuu, a tu bym sie mocno spierala... Owszem, mozna poznac
jak wykonywac rozne rzeczy i skad brac sprzet, ale samej
dzialalnosci na wlasna reke na etacie za pieruna sie nie
nauczysz. Dwie calkowicie rozne rzeczy.
> "testowanie swoich możliwości"... jeśli umiem szybko awansować,
> odnoszę sukcesy w różnych warunkach - jestem gotowy do inwestycji
E, nie jestes. Odnoszenie sukcesow w przyjemnych, juz przez
kogos stworzonych warunkach to jedno, a umiejetnosc zrobienia
takich warunkow od zera to znow dwie rozne sprawy.
IMO. Bo etatowiec ze mnie mocno sporadyczny... Moge sie mylic,
ale nie sadze zeby szczegolnie mocno.
> Coś za coś :). Nie znasz takich, co gdyby mogli...?
Znam. Tyle ze do nich nie naleze, wiec u mnie to jest minus.
> A masz firmę, pracujesz 1,5-2x więcej niż na etacie...
Z drugiej strony nie masz problemu ze ktos Cie ochrzania ze
nie tak mialo byc, nie narzekasz potem na grupie na siedzenie
w Sylwestra w pracy bo firma sie zamyka wtedy kiedy uznasz
ze starczy. Jak zawsze, plusy i minusy...
> A ludzie i wkład w zmniejszenie bezrobocia :)?
> Wiele firm nigdy się nie rozwinie, bo właściciel jest
> "niezastąpiony".
Wiesz, swoje miejsce w szeregu tez trzeba znac. Nie zrobie
miedzynarodowej korporacji tylko mala w porywach do sredniej
firemke. A w takiej co bys nie robil na poczatku wlasciciel
*jest* niezastapialny. Samo sie nie zrobi.
> A proszę - z przyjemnością porozmawiam, jeśli nie jest to
> traktowane jako rada. Rady są niebezpieczne... :)
Rady zazwyczaj sa po prostu bezuzyteczne bo nie idzie komus
az tak szczegolowo przedstawic sytuacji zeby mial identyczny
jej obraz jak Ty ;)
Kira
-
19. Data: 2005-01-17 15:10:46
Temat: Re: A ja mam dylemat...
Od: Kira <k...@e...pl>
Re to: Pawel Kender Maczewski [Mon, 17 Jan 2005 15:22:22 +0100]:
> Nie. Ja mam psa :) Nad szynszylami rodzina myślała... :)
Polecam, ale w dwupaku bo jeden sie zanudzi na smierc :)
A wiecej jak chcesz to na priva bo zdaje sie ze mocny OT :)
(z maila nalezy wywalic tylko pozioma kreseczke i bedzie ok)
> Ja znał wersję "... ten sie w Trojkącie Bermudzkim nie bawi" :)
Tamto to z Profesorka Nerwosolka bylo... ;)
> Ale chcesz w ogóle rezygnować z branży komputrowo-reklamowej,
> czy nie do końca? :) O ile to nie tajemnica...
Nie, juz mnie tu zreszta wytropili ;) Raczej bede od niej stopniowo
odchodzic, z prostego powodu: moja dzialka zawsze bylo znalezienie
sposobu, ludzi i zgranie tego do kupy. A z tym przynajmniej na jakis
czas koncze, wiec niejako zrobi sie samo.
Kira
-
20. Data: 2005-01-17 15:24:29
Temat: Re: A ja mam dylemat...
Od: "Immona" <c...@W...com.pl>
Użytkownik "Kira" <k...@e...pl> napisał w wiadomości
news:csgifs$3tt$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
>
> IMO. Bo etatowiec ze mnie mocno sporadyczny... Moge sie mylic,
> ale nie sadze zeby szczegolnie mocno.
Sa takie firmy, w ktorych idziesz sobie do domu, jak nie ma juz nic do
zrobienia i kazdy traktuje takie zachowania jak normalne, bo pracuje sie w
trybie zadaniowym, nie czasowym. A szef z pracownikami tworza spojna
druzyne - niekoniecznie z amerykanskim spoufalaniem sie - i pracownicy nie
widza tego tak, ze pracuja na szefa, tylko na "wspolna sprawe", bedac
szczerze zaangazowani emocjonalnie w projekt. Fakt, ze takich firm moze nie
jest wiele, ale znam osobiscie co najmniej dwie, a zeznania, ze tak w nich
jest, pochodza od pracownikow, a nie wlascicieli.
Tak wiec nie ma sensu demonizowac etatu. Ja jako radzacy sobie zleceniowiec,
dla ktorego wazne bylo moc wstac rano z lozka i stwierdzic, ze dzis to sie
jedzie do lasu pospacerowac, a nie pracuje, bo taka sie ma potrzebe :) tez
sie balam etatu, zwlaszcza ze mialam juz jedno zle doswiadczenie ze
"zniewoleniem". Ale potem dotarlo do mnie, ze jest cale mnostwo roznych
ludzi i roznych firm i mozna wsrod nich znalezc dopasowanych do swoich
potrzeb - niezaleznie od formy wspolpracy z nimi i teraz nie przezywam tego
jakos ciezko, ze jestem etatowcem, choc czasem mam nostalgie za byciem
wolnym, prowizyjnym ph (wiekszosc ludzi by sie postukala w glowe, wiem).
Kumpel, ktory zalozyl DG powtarza ostatnio, ze wolal juz swojego szefa niz
swoich obecnych klientow :D - wredny (a jednak placacy, a najgorzej, jak
dobrze placacy) klient potrafi byc gorszym "panem" od szefa. Swiat etatow,
wlasnych firm i wolnych strzelcow nie jest wcale poszufladkowany tak
jednoznacznie.
I.