-
1. Data: 2005-01-16 18:22:48
Temat: A ja mam dylemat...
Od: Kira <k...@e...pl>
No wlasnie. Mam. I ciekawa jestem Waszych opinii...
Pod koniec grudnia zlikwidowalalismy firme. Powody stricte osobiste,
zadne bankructwo ani inne takie. Siedze sobie od 2 tygodni na tylku
i zastanawiam sie co dalej robic. Opcji mam kilka:
1. Powtorka z rozrywki, czyli na wlasny rachunek.
zalety:
* w perspektywie najprawdopodobniej najwieksze pieniadze
* mozliwosc swobodnej realizacji swoich roznistych pomyslow
wady:
* to juz bylo...
* przynajmniej przez pierwsze miesiace kompletny brak stabilnosci
finansowej, co aktualnie jest mi mocno nie na reke
2. Etat w jednej z solidniejszych (wg. mojej wlasnej oceny) firm
zalety:
* przewidywalne zarobki
* dostep do technologii i wiedzy do ktorej na wlasny rachunek
pewnie w zyciu sie nie dopcham -- czyli rozwoj
wady:
* etat.
* spore ryzyko ze znow nie bedzie kiedy wydawac zarobkow
3. Rzucenie wszystkiego w diably i zrobienie w koncu czegos, na
co mam ochote wlasciwie od kiedy siebie pamietam ;)
zalety:
* to jest po prostu to
* zawod wolny i kreatywny wiec moge sie "wyszalec"
wady:
* zdecydowanie najmniejsze pieniadze pewnie przez dluzszy czas
* stawiam wszystko na jedna karte, bo przekwalifikowanie sie
zezre mi i czas, i najpewniej reszte pieniedzy
I nie, nie prosze w sumie o rade bo i tak jak zwykle zrobie to,
co uznam akurat za stosowne (albo rzuce moneta ;>). Chodzi mi
raczej o opinie, co jest tak na prawde istotne: kasa? nauka?
mozliwosci? robienie tego co sie lubi? rozwoj? stabilizacja?
wygoda? Hm? Jak sadzicie?
Kira
-
2. Data: 2005-01-16 18:33:49
Temat: Re: A ja mam dylemat...
Od: "Kania" <k...@g...pl>
Kira <k...@e...pl> napisał(a):
> I nie, nie prosze w sumie o rade bo i tak jak zwykle zrobie to,
> co uznam akurat za stosowne (albo rzuce moneta ;>). Chodzi mi
> raczej o opinie, co jest tak na prawde istotne: kasa? nauka?
> mozliwosci? robienie tego co sie lubi? rozwoj? stabilizacja?
> wygoda? Hm? Jak sadzicie?
Dla mnie wazne jest moje i moich najblizszych dobre samopoczucie. Dlatego mam
dobry zawod, w ktorym pracuje i zarabiam nie najgorzej. Dlatego koncze drugi
fakultet, ktory robie dla satysfakcji i dlatego, ze mnie to interesuje a nie
dlatego, ze musze. Dlatego w zaleznosci od humoru pracuje na etat lub na
wlasny rachunek.
Ale zawsze sa jakies priorytety, czyli najpierw stabilnosc finansowa, a
pozniej cala reszta. Z tym, ze ja mam dwoje dzieci, wiec byc moze nieco
inaczej patrze na swiat, co akurat w zaden sposob nie przeszkadza w realizacji
roznistych pomyslow :)
Kania
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
3. Data: 2005-01-16 18:47:55
Temat: Re: A ja mam dylemat...
Od: Kira <k...@e...pl>
Re to: Kania [Sun, 16 Jan 2005 18:33:49 +0000 (UTC)]:
> Dla mnie wazne jest moje i moich najblizszych dobre samopoczucie.
> Dlatego mam dobry zawod, w ktorym pracuje i zarabiam nie najgorzej.
Hm. W sumie z powyzszego moze wygladac ze nie lubie tego co teraz
robie. No wiec lubie. Inaczej palcem bym nie dotknela ;) Tyle ze
jest jeszcze cos innego co chcialam od zawsze, i ciekawi mnie jak
diabli czy w rzeczywistosci tez to az tak polubie. Poczatek mowi
mi, ze jak najbardziej -- i stad dylemat.
> Ale zawsze sa jakies priorytety, czyli najpierw stabilnosc
> finansowa, a pozniej cala reszta. Z tym, ze ja mam dwoje dzieci,
> wiec byc moze nieco inaczej patrze na swiat
Pewnie tak. Ja zobowiazan zadnych nie mam, z wyjatkiem tych
wobec wlasnego zoladka ;) wiec podejscie prawdopodobnie mamy
jak na razie ciut inne.
Ale dzieki za wypowiedz. Rozumiem ze stawiasz + po stronie
tego co sie lubi? :)
Kira
-
4. Data: 2005-01-16 19:39:07
Temat: Re: A ja mam dylemat...
Od: "Kania" <k...@g...pl>
Kira <k...@e...pl> napisał(a):
> Ale dzieki za wypowiedz. Rozumiem ze stawiasz + po stronie
> tego co sie lubi? :)
Jasne. Realizowanie wlasnych marzen to wedlug mnie element niezbedny do tego,
zeby wlasne zycie uznawac za udane. Z tego czerpia korzysci wszyscy dookola:
partner, dzieci, znajomi :)
Zbyt czesto widze ludzi, ktorzy skupiaja sie na wlasnej pracy, choc nie
sprawia im ona radosc, ale robia to, bo tak trzeba. Jak sobie pomysle, ile
razy ja robilam 'nie to co trzeba', lacznie z niespodziewana zmiana miasta w
ktorym mieszkam z 1500 pln w kieszeni. Ale przeciez robilam to z jakiegos
powodu. Wtedy ludzie mi wytykali, ze sie 'tulam' z malymi dziecmi. A teraz
zazdroszcza pozycji na rynku pracy, tylko jak na zlosc nie zauwazaja zwiazku
miedzy tym tulaniem a stanem obecnym :)
Kania
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
5. Data: 2005-01-16 20:29:49
Temat: Re: A ja mam dylemat...
Od: Kira <k...@e...pl>
Re to: Kania [Sun, 16 Jan 2005 19:39:07 +0000 (UTC)]:
> Jasne. Realizowanie wlasnych marzen to wedlug mnie element
> niezbedny do tego, zeby wlasne zycie uznawac za udane. Z tego
> czerpia korzysci wszyscy dookola: partner, dzieci, znajomi :)
Totez majac do wyboru cos czego niecierpie i cos co lubie ale
jest ryzykowne, pewnie bym sie w ogole nie zastanawiala. Nie
lubie przychodzic do domu wkurzona i kombinowac co wymyslic
zeby zrobic sobie chociaz chwile wolnego ;) Dylemat wynika
z trzech opcji w ktorych kazda ma swoje plusy i minusy...
> A teraz zazdroszcza pozycji na rynku pracy, tylko jak na zlosc
> nie zauwazaja zwiazku miedzy tym tulaniem a stanem obecnym :)
Hihi spokojnie, moja rodzina dalej za kazdym razem jak cos
nowego zaczynam i przestaje sypiac i jesc, wyskakuje mi z
tekstami "a moglas normalnie pracowac, po co Ci to bylo" ;)
Przyzwyczailam sie juz ;)
Kira
-
6. Data: 2005-01-16 20:53:04
Temat: Re: A ja mam dylemat...
Od: Jan Kowalski <j...@k...pl>
> 1. Powtorka z rozrywki, czyli na wlasny rachunek.
> 2. Etat w jednej z solidniejszych (wg. mojej wlasnej oceny) firm
> 3. Rzucenie wszystkiego w diably i zrobienie w koncu czegos...
Jeśli jeszcze mało wiesz (samoocena:-)) - pkt 2.
Praca na etacie (w warunkach jakie opisujesz) zresztą nie jest zła, o
ile nie powoduje nerwicy żołądka, cieszy Cię i wystarcza (finansowo).
Jak uważasz, że masz perspektywy (analiza:-)) - pkt 1+3 razem
koniecznie. To zreszą uzasadnione - nawet grając na giełdzie nie
stawia się wszystkiego na jedną kartę...
> ... co jest tak na prawde istotne: kasa? nauka?
> mozliwosci? robienie tego co sie lubi? rozwoj? stabilizacja?
> wygoda? Hm? Jak sadzicie?
kasa + nauka + możliwości + robienie tego co się lubi + rozwój =
stabilizacja i wygoda. Hm. Tak sadzę...
-
7. Data: 2005-01-17 06:23:29
Temat: Re: A ja mam dylemat...
Od: "Tapio" <t...@g...pl>
Uzytkownik "Kira" <k...@e...pl> napisal w wiadomosci
news:csebll$rkl$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> No wlasnie. Mam. I ciekawa jestem Waszych opinii...
>
> Pod koniec grudnia zlikwidowalalismy firme. Powody stricte osobiste,
> zadne bankructwo ani inne takie.
a moge wiedziec co to za interes byl?
bo ja ise zastanawiam z otwarciem mojego.
P.T.
-
8. Data: 2005-01-17 08:11:47
Temat: Re: A ja mam dylemat...
Od: e...@o...pl
>
> Powiem tak - kasa jest wazna, ale czasami lepiej wybrać mniejszą kasę i przy
okazji nauczyc sie czegoś nowego, poinwestować w siebie dopóki masz jeszcze
chęc - jesteś młoda, masz np. niewiele zobowiazań (nie wiem jaką masz sytuację-
dzieci itp.)W przyszłości sama sobie podziękujesz, ze zrobiłaś dodatkowy kurs
czegoś tam,czy kolejne studia itp. Jak to się mówi "nauka nigdy nie idzie w
las" - coś w tym jest...:))
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
9. Data: 2005-01-17 10:54:38
Temat: Re: A ja mam dylemat...
Od: Kira <k...@e...pl>
Re to: Jan Kowalski [Sun, 16 Jan 2005 21:53:04 +0100]:
> Jeśli jeszcze mało wiesz (samoocena:-)) - pkt 2.
Samoocena samoocena, obiektywny calkowicie to nikt nie jest ;)
Ale argument wydaje mi sie dziwny, bo jesli "malo wiem" to
z pracy etatowej pieniedzy zadnych konkretnych nie bedzie.
Z "malo wiem" mozna aplikowac na jakies podstawowe stanowiska
a co za tym idzie padaja i szanse rozwoju i perspektywy.
> Praca na etacie (w warunkach jakie opisujesz) zresztą nie jest
> zła, o ile nie powoduje nerwicy żołądka, cieszy Cię i wystarcza
> (finansowo).
Praca na etacie ma jedna niezaprzeczalna wade (z mojego rzecz
jasna punktu widzenia): dupogodziny. O ile u siebie jak juz nic
na dany dzien nie bylo do zrobienia, moglam stwierdzic "ok,
spadamy do domow" -- o tyle u kogos to raczej awykonalne.
W druga strone, tzn. jest do zrobienia wiec siedzimy, raczej
problemow nie ma wiec pomijam ;>
> Jak uważasz, że masz perspektywy (analiza:-)) - pkt 1+3
> razem koniecznie.
Niewykonalne. Czasowo glownie, bo wystepuje tylko w jednym
egzemplarzu a doba nie chce miec wiecej niz 24h ;)
> kasa + nauka + możliwości + robienie tego co się lubi + rozwój
> = stabilizacja i wygoda. Hm. Tak sadzę...
I pewnie slusznie sadzisz :) Tylko nie zawsze mozna miec takiego
wash & go. Czasami jest to wybor -- i to na dluzszy czas :/
Dzieki za opinie :)
Kira
-
10. Data: 2005-01-17 11:05:53
Temat: Re: A ja mam dylemat...
Od: Kira <k...@e...pl>
Re to: e...@o...pl [17 Jan 2005 09:11:47 +0100]:
> Powiem tak - kasa jest wazna, ale czasami lepiej wybrać
> mniejszą kasę i przy okazji nauczyc sie czegoś nowego,
> poinwestować w siebie dopóki masz jeszcze chęc
Checi to mi nie brakuje, ale jesc za cos tez trzeba ;)
Z samego inwestowania w siebie rachunkow nie poplace.
> jesteś młoda, masz np. niewiele zobowiazań (nie wiem jaką
> masz sytuację- dzieci itp.)
Nie, nie mam zadnych zobowiazan. Poza psem i szynszylami ;)
ale one malo wymagajace sa...
> W przyszłości sama sobie podziękujesz, ze zrobiłaś dodatkowy
> kurs czegoś tam,czy kolejne studia itp.
A nie no, dodatkowe kursy to ja sobie caly czas robie. Tutaj
jest kompletna zmiana branzy, a to troche cos innego juz... :)
Dzieki :)
Kira