-
21. Data: 2003-04-12 23:52:28
Temat: Re: wolny rynek pracy ?
Od: Kaizen <x...@c...sz>
Pięknego dnia Sat, 12 Apr 2003 18:53:12 +0000 (UTC), Daniel Podlejski
<u...@u...eu.org> zakodował:
>Inwestujesz pieniądze, zatrudniając ludzi, którzy pracując przyniosą
>dochody firmie.
Nie, nie inwestujesz pieniędzy zatrudniając ludzi. Wydatki ponosisz na
bierząco kupując pracę. Inwestycją może być kształcenie pracowników,
szkolenie ich - ale na pewno nie samo zatrudnianie.
>: Ja nie zapewnię (to pewne - jeszcze na głowę nie upadłem, żeby
>: kogokolwiek zatrudniać).
>: Dlaczego uważasz, że warunki, które proponuje pracownik są dla niego
>: złe?
>
>A gdzie to napisałem ?
"Jak zatrudniasz kogoś"
>No widzisz. Właśnie o to chodzi. Dobry pracodawca dba o swoich
>pracowników, zależy mu, żeby byli zadowoleni, bo wie, że zadowolony
>pracownik lepiej pracuje, bardziej zależy mu na na kondycji firmy, a
>dzieki temu pracodawca ma większe zyski.
Dobry pracownik potrafi zadbać sam o swoje interesy. Jeżeli firma
zatrudnia dobrych ludzi, to jest w dobrej kondycji. A motywacja
pracowników, to dużo trudniejsze zadanie, niż zwykłe podniesienie
pensji. Znaczenie ma też sytuacja na rynku - w obecnej trzeba
produkować wyjątkowo tanio i dobrego pracownika można zatrudnić za
stosunkowo małe pieniądze.
>... i jednocześnie ściubi i skompi na wszystkim na każdym kroku ?
Tak, bo dzięki temu ma lepszą pozycję na rynku i praca u niego jest
stabilna, pewna i z perspektywami.
>Ja osobiście wolę pracodawców, którzy dbają o swoje interesy, dbając _też_
>o swoich pracowników, bo wiedzą, że dobrzy ludzie to ich kapitał, a duża
>rotacja załogi nie jest dobra dla firmy. Niestety, tacy to rzadkość.
Niestety ciągle nie rozumiesz podstawowej rzeczy (ale nie rozumie tego
wielu pracowników i pracodawców).
Interes pracodawcy jest zbieżny z interesem pracownika. Jeżeli
zostanie naruszony interes pracodawcy i zbankrutuje on, to pracownik
też zostanie na lodzie. W drugą stronę identycznie - jak od pracodawcy
odejdą pracownicy, to też nie przetrwa.
Pracodawca musi zatrudniać pracowników, którzy potrafią dbać o
interesy (zarówno swoje, negocjując podwyżki) jak i jego (choćby
zgłaszając wnioski racjonalizatorskie powodujące oszczędności - choć
to nie leży w ich obowiązkach).
Firma (czyli pracodawca) to ludzie pracujący w niej - są wzajemnie od
siebie uzależnieni.
--
Pozdrawiam,
Kaizen x...@c...sz zanim zapytasz odwiedź www.google.com
GG 2122; ICQ#: 64457775
e-mail Rot13 coded
-
22. Data: 2003-04-14 02:54:00
Temat: Re: wolny rynek pracy ? - troche dlugie, ale ile mozna to samo...
Od: "PiotrG" <p...@s...com.pl>
Użytkownik "Adam" <f...@f...onet.pl> napisał w wiadomości
news:b76rtu$uop$1@foka.acn.pl...
> Co sadzicie o WOLNYM rynku pracy? Wg mnie na tym rynku brakuje przede
> wszystkim informacji oraz tworzone sa sztuczne bariery.
Stary - jesli chcesz miec wszystkie informacje, badz szefem!
1. Zaloz firme
2. Zatrudnij ludzi,
3. Opracuj produkt (ojej - jeszcze nie masz za co? Moze kredycik?)
4. Wyprodukuj cos (ojej - skad kasa na surowce/materialy? Znowu kredycik?
Ale pod co? Moze pod dom?)
5. Sprzedaj (ojej - dlaczego nie chca kupic? acha, konkurencja w
"miedzyczasie" wyprodukowala to samo taniej... Trzeba opuscic cene...)
6. Odzyskaj pieniadze od klientow za sprzedany towar (kurde, dlaczego nie
placa w terminie?)
7. Splac karne odsetki od kredytow
8. Wyplac uzgodnione pensje pracownikom (nie starcza? masz niefart...)
9. Jesli to, co zostalo > 0, przejdz do 4
10. Rozwaz, czy dostaniesz kredyt na opracowanie i wdrozenie kolejnych
produktow. Jesli tak, przejdz do 3
11. Jesli nie, oglos upadlosc, zwolnij pracownikow i idz spac dalej.
A tak naprawde, to panuje jakis dziwny mit o tym, ze szefom jest dobrze,
pracownikom zas pieeekielnie zle. A przeciez to zalezy tylko od punktu
widzenia - dla pracownika klientem kupujacym towar (prace) jest szef, dla
szefa klientem kupujacym towar (wyrob) jest rynek.
A prawda uniwersalna jest taka - wszyscy chca kupowac jak najtaniej jak
najlepsze towary (a moze nie jest tak? czy kluciles sie kiedys ze
sprzedawca, ze za tani chce ci cos sprzedac?).
I nie ma znaczenia tutaj to, ze przedstawilem to w sposob baaardzo
uproszczony, ze pisalem o produkcji (to samo tyczy sie uslug).
W/g ciebie, panaceum jest powrot do siatek plac w obrebie przedsiebiorstwa.
No ale:
Jesli na rozmowie o prace jakis kandydat powie, ze wystarczy mu 80% placy -
to pracodawca powinien wszystkim innym obnizyc, czy upierac sie, ze da mu
wiecej?
Jesli Ty, z 10-letnim doswiadczeniem pracujesz na jakims stanowisku za X,
masz tyle roboty ze nie dajesz rady, szef zatrudnia druga osobe, abys mogl
podzielic sie z nia praca, i ta osoba ma doswiadczenie = 0 (ale zna teorie i
szybko sie uczy), to tez powinna dostac X? To po co pracowac przez wiele lat
w jakims zakladzie, skoro od odswiadczenia nie zalezy kasa?
Sam widzisz, ze kazdy kij ma dwa konce - ci, co pracuja dlugo, wcale nie
chca, aby nowi zarabiali tyle samo - nowi natomiast burza sie, dlaczego tak
malo dostaja, przeciez nie sa gorsi... I jak sobie wyobrazasz w tym
kontekscie jawnosc plac?
A doswiadczenie jest chooolernie wazne - wierz mi (no chyba ze chodzi o
zawody nie wymagajace kwalifikacji - i tam rzeczywiscie place sa stosunkowo
wyrownane). I nie pomoga tutaj szkolenia - one sa tylko ulatwieniem dla
samoedukacji pracownika. Liczy sie wiedza - i co bardzo wazne, czesto rownie
wazna jest wiedza, czego sie nie wie i kto to wie.
A jesli nie wierzysz, zadzwon do dowolnej firmy z ksiazki telefonicznej i
zapytaj o jakis konkret. Zgadnij, co odpowie pracownik doswiadczony?
Odpowie: "Prosze Pana, to jest tak, to sie robi tak, to powinno dzialac tak,
a jesli nie to trzeba zrobic tak" albo "Przelacze Pana do kolegi - on to
wie"- i szafa gra. A co powie nowicjusz? Powie: "Wie Pan, to sie nie da...
Tak mowili na szkoleniu." albo "Chwileczke, przelacze Pana do kolegi. Moze
on wie?". I pytanie za 100pkt. - Ktory przestawil lepiej firme? Ktory
zaspokoil klienta? Ktory powinien zarabiac wiecej? Ktory powinien dostac
premie i podwyzke? Ktory bedzie zwolniony, jesli kondycja firmy stanie sie
slaba?
Kiedys bylo takie powiedzenie: "wszystkim po rowno". A oznacza to tylko
jedno: "wszystkim po gowno". Po prostu, od samego siedzenia w domu i
czekania praca sama sie nie znajdzie. Jak czytam takie posty, jak Twoj,
przestaje sie dziwic, ze jest bezrobocie. Jesli pracownik by przyszedl do
mnie i zapytal: "Dlaczego X-inski zarabia wiecej, przeciez pracuje na takim
samym stanowisku jak ja" to bym mu odpowiedzial: "Bo widocznie zasluguje". I
koniec spiewki.
Ludzie, wszyscy wiemy, ze jest trudno kandydatom/poszukiwaczom pracy,
pracownikom, niektorzy nawet wiedza ze trudno jest kierownikom, szefom,
managerom, prezesom. Ale po co ciagle plakac i narzekac? Ze niby przyjdzie
Janosik i wszystko za nas zmieni? Moje zdanie jest nastepujace: Nie podoba
sie? Zmien. Nie da sie? Zrob zeby sie dalo. Nie daje sie nadal? To moze tak
ma byc? (jest nie podoba Ci sie, ze 2x2=4, to zmieniasz? i od dzisiaj bedzie
5?)
Ludzie - nie spac, chodzic!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
I przede wszystkim nie traktowac tematu na zasadzie "i tak sie nie uda...".
Pozdro,
PiotrG