-
1. Data: 2003-12-15 17:24:29
Temat: [gazeta praca] Jak dojeżdżamy do pracy?
Od: "Krzysztof 'kw1618\" z Warszawy" <k...@N...interia.pl>
http://twojemiasto.gazeta.pl/warszawa/1,41923,182362
9.html
Jak dojeżdżamy do pracy?
Pociągiem.
To nadal najpopularniejszy wśród Polaków sposób. Oprócz tych, którzy do
stolicy dojeżdżają codziennie, jest wiele jest osób, które podróżują
weekendowo - wyjeżdżają ze stolicy w piątek, a wracają w poniedziałek bladym
świtem. Z danych zakładów przewozów pasażerskich PKP w całej Polsce wynika,
że najwięcej osób w kierunku Warszawy podróżuje w nocy z niedzieli na
poniedziałek. Wśród podróżnych dominują menedżerowie - ci dojeżdżają głównie
z Łodzi, Poznania i Wrocławia - oraz robotnicy - z Białegostoku, Olsztyna.
Rekordową liczbę pasażerów ma "Łodzianin", którym co poniedziałek do stolicy
wyrusza do pracy tysiąc osób.
A ile osób dojeżdża do pracy? Postanowiliśmy to sprawdzić.
Poniżej pierwsza cyfra oznacza średnią liczbę pasażerów jadących do Warszawy
w poniedziałek. Druga - średnią liczbę pasażerów podróżujących tymi
pociągami w pozostałe dni tygodnia.
1. Olsztyn 6.45 posp. "Kormoran" 200 100
2. Szczecin 23.20 posp. 450
300
3. Łódź 5.35 posp "Łodzianin" 1000 700,
6.16 posp. "Telimena" 350
200,
6.35 posp.
600 300
4. Lublin 5.27 posp. 250
150,
4.05 "Regio Plus" 700
400
5. Wrocław 1.15 posp "Bochemia" 600 300
6. Gdynia 4.17 eks. "Klimczok" 400 200
5.17 intercity "Kaszub" 400 200
7. Rzeszów 5.31 eks. "Pieniny" 600 300
8. Białystok - 6.13 posp "Narew" 300 200
9. Kraków - 7.00 ic "Krakus" 500 400
Samolotem.
W ten sposób można już podróżować do Gdańska i Wrocławia. Najtańszy bilet w
ofercie Airpolonia.com na trasie między Warszawą a Gdańskiem kosztuje tylko
19,90 zł. Do tego trzeba doliczyć opłaty lotniskowe i podatki. Przy dużym
szczęściu lub odpowiednim wyprzedzeniu nie wychodzi więcej niż 300 zł (przy
wylotach z dnia na dzień może to być nawet 1 tys. zł). Tanie linie lotnicze
działają od grudnia, ale już znalazły gorących zwolenników. Wśród pierwszych
pasażerów znalazł się biznesmen po pięćdziesiątce, młody informatyk,
urzędnik. Wszyscy lecieli do pracy. Zwolenników tej metody podróżowania nie
brak - bilety są już zarezerwowane na kilka tygodni naprzód.
=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-
=-=-=-=-=+=+=+=+=+=+=+=+
=+=+=+=+=+=
Dojeżdżający do pracy spędzają w pociągu nawet cztery godziny dziennie
Kurtkę lepiej założyć dłuższą i ciemną, te modne na podróż zupełnie się nie
nadają, budzik w telefonie komórkowym trzeba nastawić tuż po zajęciu
miejsca, bo potem można zapomnieć, miejsce najlepiej zająć z przodu pociągu,
bo tam najlepiej grzeją - dojeżdżanie do pracy jest lepsze niż mieszkanie w
stolicy
Peron radomskiego dworca zapełnia się przed 5. O 5.07 odjeżdża pośpieszny do
Warszawy, a o 5.16 osobowy, w stolicy są o 7.00 i 7.19. Wystarczy, aby do
pracy zdążyć na 8. Z Łowicza najwięcej osób dojeżdża pociągiem o 6.10, a z
Łodzi o 5.43. - W pociągu stale widzę tych samych ludzi, ale gdybyśmy
spotkali się na ulicy, to pewnie nawet dzień dobry byśmy sobie nie
powiedzieli - mówi Marian (29 lat) z Łowicza, który pracuje w warszawskiej
firmie ochroniarskiej. Pracuje przez 24 godziny, potem ma wolne dwa dni.
Czerwone plastikowe siedzenia śnią mu się już w nocy. - Ostatnio wyliczyłem,
że w miesiącu dwa dni spędzam w pociągu, w roku daje to dobry urlop - mówi.
Ale nie myślał o przeprowadzce do stolicy. - Na rękę zarabiam 1200 zł, w
Łowiczu to nie najgorsza pensja, a w stolicy nie wystarczyłoby mi nawet na
wynajęcie mieszkania - mówi. Mieszka z rodzicami, remontuje piętro domu,
zamieszka tam z narzeczoną Anią (na maj zaplanowali ślub). Nie narzeka na
ranne wstawanie. Dojeżdża od roku, więc już zdążył się przyzwyczaić. Zwykle
zajmuje miejsce w pierwszym przedziale. - Bo tu zimą najlepiej grzeją i
można się komfortowo wyspać - tłumaczy.
Marzenna (33 lata, korpulentna blondynka) do Łodzi trafiła na początku
studiów, studiowała zarządzanie i marketing. Na studiach poznała Marka,
informatyka, wyszła za mąż, zamieszkali w centrum Łodzi, w mieszkaniu po
babci Marka. Pierwszą pracę dostała w łódzkim oddziale polskiego banku, po
czterech latach awansowała i dostała propozycję pracy w centrali w
Warszawie. - Chciałam robić coś nowego. Wiedziałam, że jak zrezygnuję z tej
oferty, to będę żałowała, więc się zdecydowałam - mówi. Marek pracuje w
Łodzi, więc nawet nie rozmawiali o przeprowadzce. Marzena zaczęła dojeżdżać.
Wstaje o 4.30, jedzie na stację PKP, wsiada do pospiesznego, po godzinie i
40 minutach jest na Centralnym. O godz. 8 jest w pracy, pierwsza. Z pracy
wychodzi o 17. - Nie mam z tego powodu żadnych kłopotów, bo tu wszyscy
pracują do 17 - mówi. W domu jest przed 20, mąż zwykle wraca wcześniej i
przygotowuje obiad. Ile tak wytrzymają? - Moi znajomi dojeżdżają do pracy w
Nowym Jorku z New Jersey i dojazd zajmuje im cztery godziny dziennie, wiele
osób tak pracuje. A ja wolę trochę się pomęczyć, byle nie mieszkać w
Warszawie. Przecież tam się nie da żyć - mówi. W pociągu nadrabia zaległości
książkowe - średnio czyta jedną książkę na tydzień, ostatnio po raz kolejny
przeczytała wszystkie książki Grocholi. Jedyne wyrzeczenie to rezygnacja z
jasnych, eleganckich płaszczy, do pociągu zupełnie się nie nadają, bo się
brudzą.
W pociągu zaprzyjaźniła się z Martą (36 lat, drobna szatynka), która pracuje
w dziale administracji jednej z prywatnych stołecznych uczelni. Do Warszawy
dojeżdża od ośmiu lat. - Studia zrobiłam w pociągu, miałam tyle czasu, że z
nudów zabierałam notatki. Miałam średnią 4,6. Polecam - śmieje się.
Ci, którzy dojeżdżają, mówią, że pociągi są coraz pełniejsze, na dojeżdżanie
decyduje się coraz więcej osób. - A PKP zmniejsza liczbę pociągów -
denerwuje się Marta. Jest przekonana, że za parę lat dojeżdżać do pracy
będzie większość osób, a stolica opustoszeje. - Do mnie dołączyła koleżanka
z pracy, dwa miesiące temu wyprowadziła się pod Pruszków, kolejna zastanawia
się nad kupnem domu pod Sochaczewem - mówi Marzena.
Zalaczam pozdrowienia i zyczenia powodzenia
Krzysztof 'kw1618' z Warszawy
strona miłośnika kolejowej jazdy i przemijających krajobrazów
http://kw1618.w.interia.pl <limit 7MB/godz // 2,5 GB/mies