eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeartykuł
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 25

  • 21. Data: 2002-12-08 15:35:33
    Temat: Re: artykuł
    Od: w...@e...org.pl

    > 16,5 tys dolarów to 66 tysięcy zł rocznie i 5500 miesięcznie. I nie mogą
    > się utrzymać? Ciekawe. No wiem, że ceny są trochę inne, ale...

    Miesięczny karnet na komunikację miejską - 80 $.
    Jedzenie, ubrania, elektronika - jak u nas lub taniej, jeśli dobrze trafisz
    (zwłaszcza elektronika).
    Mieszkanie - ciężko nawet porównać (jak karnet).

    Tyle że trzeba jeszcze spojrzeć na sposób bycia - ciężko mieć w USA rodzinę i
    nie mieć samochodu, bo samochód to niemal towar pierwszej potrzeby.

    --
    Michał Gancarski

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 22. Data: 2002-12-08 18:58:05
    Temat: Re: artykuł
    Od: "Darek" <d...@p...onet.pl>

    > No toś bracie przywalił.
    > Dwie (jesli dwie...) dorosłe osoby zarabiające 5500 - a mowimy o kwotach
    > netto, to nawet w Warszawie mniejszosc.

    Z tego co zrozumialem to te 5500 miesiecznie to dochod calej rodziny, czyli
    mniej wiecej kazdy dorosly zarabia po 2250, a to nie jest za duzo. Wydaje mi
    sie ze podobnie mozna zarabiac w Warszawie.

    > I zeby daleko nie szukac - w mojej rodzinie dochod jest nizszy.
    >
    > Nie wiem jakie masz wymagania, ale nie wszyscy wynajmuja mieszkanie w
    > dogodnych dzielnicach, oplacaja prywatna szkole, kupuja w Galerii
    > Centrum.
    > Nie mam czasu szukać aktualnych danych, pod koniec 1999 roku minimum
    > socjalne dla trzyosobowej rodziny ? dwojga dorosłych z dzieckiem ?
    > wynosiło 1487 zł. Po dodaniu dziecka i inflacji dostaniemy ok. 2000 zł.

    :) Takich wymagan to nie mam, ale nawet jesli te 2k wystarcza na biezace
    wydatki, a co z przyszloscia? Do konca zycia wynajmowanie mieszkan? A
    niespodziewane wypadki i wydatki?

    Ale glownie, to chcialem powiedziec, ze te 16,5k $ rocznie to moim zdaniem
    troche malo na zycie - innymi slowy, nie chcialbym na tym poprzestac.

    D.



    --
    Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 23. Data: 2002-12-08 19:03:26
    Temat: Re: artykuł
    Od: w...@e...org.pl

    > Gospodarka to obieg polzamkniety. Jezeli przedsiebiorcy beda krecic sie
    > dookola wlasnego ogona, to nigdy, nawet przy najlepiej wyszkolonych
    > pracownikach, nie rusza do przodu.

    Po czym wkroczy wolny rynek, bo dotychczasowi pracobiorcy, po szkoleniach i
    przekwalifikowaniu się założą własne interesy i wymiotą starą gwardię z obiegu.
    Jeżeli robisz coś lepiej niż twój szef, to czemu nie myślisz, by zacząć z nim
    konkurować? Przecież zgrany zespół fachowców może spokojnie założyć własny
    inters i powoli wyrabiać sobie markę, by później wyciąć byłego szefa. To
    powszechne zwłaszcza w biznesie reklamowym - z firmy do firmy przechodzą całe
    zespoły.

    --
    Michał Gancarski

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 24. Data: 2002-12-08 19:20:43
    Temat: Re: artykuł
    Od: w...@e...org.pl

    > Uzupelniajac. Stan gospodarki nie jest pochodna bezrobocia, ale
    > bezrobocie jest pochodna stanu gospodarki.

    Bezrobocie i stan gospodarki to pochodna działalności ogółu społeczeństwa.

    > To co nalezy najpierw zmienic
    > - bezrobotnych czy uczestnikow rynku.

    Ustawodawstwo, sądownictwo, mentalność. Wszystko, co ma wpływ na sposób
    działania. Nie ma znaczenia, czy ktoś jest przedsiębiorcą, "przedsiębiorcą",
    pracownikiem czy bezrobotnym. Wszyscy należą do jednego społeczeństwa i mogą
    dzielić pewien sposób myślenia. Wtedy okazuje się, że prezes dużej formy
    niewiele rówżni się od "zdrowego, bezdzietnego draba na ławeczce".

    > Moze te piekne rozwazania o
    > swiadomosci bezrobotnych trzeba uogolnic na caly rynek.

    Otóż to

    > Ja wiem, ze mnie
    > to nie powinno obchodzic, ze przedsiebiorcy niesplacaja kredytow
    > bankowych, bankom spada wynik i zwalniaja ludzi, ludzie zadluzaja sie bo
    > sa "working poor", niespalacaja kredytow .... .

    Problem nie tkwi w tym, by ludzie mieli jedną pracę cały czas, tylko by mogli
    bez strachu szukac nowej. I znów wracamy do sposobu myślenia i regulacji
    prawnych w naszej "kapitalistycznej" gospodarce.

    > Dodatkowo czasami Panstwo musi dofinansowac z moich podatkow ( ;) )
    > zadluzone banki, bo inaczej dostanie w d.. jeszcze wieksza czesc
    > uczestnikow rynku.

    Nie, nie musi. Już dofinansowuje pożyczając od banków pieniądze na duży procent
    po to, by móc zfinansować deficyt. Ściąga pieniądze z rynku, po czym ludzie
    mają problem z uzyskaniem kredytu. Jak ktoś z pomysłem na małą firmę może
    konkurować jako kredytobiorca z państwem, które zawsze spłaci, najwyżej
    beztrosko podniesie podatki. O banki się nie bój - jak zawalą, zostaną
    przejęte, a ich klientom kasa zostanie wypłacona z rezerw i ubezpieczeń, które
    banki mają obowiązek utrzymać. Wtrącanie się państwa jest zawsze bardziej
    kosztowne dla gospodarki, a więc i dla wszystkich. Jeśli firma nie daje sobie
    rady, to niech zbankrutuje. Powstanie luka, którą wypełni lepsza firma.
    Chwilowa strata (tymczasowe bezrobocie jakiejś grupy ludzi) wyjdzie na dobre,
    bo ludzie dostaną nową pracę (zwykła rzecz w normalnej, nie przeregulowanej
    gospodarce), konkurencyjnoiść całej branży, także w walce z przedsiębiorstwami
    zagranicznymi, wzrośnie. Nie można sztucznie podtrzymywać przy życiu złych
    firm, bo to zachowuje kilka miejsc pracy niszcząc kilkadziesiąt, obciążając
    całą resztę dobrze działających podmiotów.

    > Po prostu w gospodarce nie ma tak latwo - krysztalowi przedsiebiorcy bez
    > pomyslow (poza jednym - wziasc kredyt, zadluzyc sie u dostawcow i
    > pracownikow) i  zli pracownicy/bezrobotni nie chcacy pracowac za friko i
    > mozliwosc podziwiania oblicza i geniuszu szefa.

    Widzisz, firmy kierowane przez takich "przedsiębiorców" w normalnych warunkach
    padają. U nas nie bo:
    - są państwowe lub
    - korzystają z kolejnych rewelacyjnych pomysłów szamanów ekonomii takich, jak
    Kołodko lub
    - kilka osób popikietuje, a rząd, nie zważajac na koszty dla reszty podatników
    (a więc i reszty pracowników!) dofinansuje, oddłuży, "zrestrukturyzuje".

    --
    Michał Gancarski


    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 25. Data: 2002-12-08 21:48:38
    Temat: Re: artykuł
    Od: flyer <f...@p...gazeta.pl>

    w...@e...org.pl wrote:

    >
    >>Dodatkowo czasami Panstwo musi dofinansowac z moich podatkow ( ;) )
    >>zadluzone banki, bo inaczej dostanie w d.. jeszcze wieksza czesc
    >>uczestnikow rynku.
    >>
    >
    > Nie, nie musi. Już dofinansowuje pożyczając od banków pieniądze na duży procent
    > po to, by móc zfinansować deficyt. Ściąga pieniądze z rynku, po czym ludzie
    > mają problem z uzyskaniem kredytu. Jak ktoś z pomysłem na małą firmę może
    > konkurować jako kredytobiorca z państwem, które zawsze spłaci, najwyżej
    > beztrosko podniesie podatki. O banki się nie bój - jak zawalą, zostaną
    > przejęte, a ich klientom kasa zostanie wypłacona z rezerw i ubezpieczeń, które
    > banki mają obowiązek utrzymać. Wtrącanie się państwa jest zawsze bardziej
    > kosztowne dla gospodarki, a więc i dla wszystkich. Jeśli firma nie daje sobie
    > rady, to niech zbankrutuje. Powstanie luka, którą wypełni lepsza firma.

    Moze niescisle sie wyrazilem. ale chcialem uniknac nazw NBP i Budzet
    Panstwa - obie jednostki swego czasu (i czasami nadal) dofinansowuja
    inne podmioty - NBP swego czasu na przyklad nie dopuscil do kompletnego
    upadku duzego (podkreslam duzego) banku Bogatina, Budzet doplaca albo
    zaraz bedzie doplacal BGK za m.in. kredyty studenckie (patrz: artykul o
    windykacji w GW).
    Co do bankow w kwestii zadluzania sie Panstwa. To jest dyskusja
    swiatopogladowa a nawet ekonomiczna (korzysci plynace z inflacji i jej
    dlawienia), ale patrzac "byznesowo" - Budzet Panstwa jest dla bankow po
    prostu bardziej wiarygodnym klientem niz pozostali - stad banki i
    fundusze zrownowazone czy bezpieczne (a wraz z nimi ludzie) wola
    skorzystac z tej oferty osiagajac teoretycznie o wiele nizsza marze niz
    na kredytach i akcjach (oczywiscie jezeli dobrze obstawia dane akcje).
    Przynajmniej sam nie zauwazylem jakichs ograniczen (pamietajac czasy
    hiperinflacji) - ale nigdy nie bralem kredytow. Moze myslisz o duzej
    marzy (wziawszy pod uwage oprocentowanie lokat) - ale tu mozna
    wytlumaczyc to na conajmniej kilka sposobow - wzrost liczby kredytow
    zagrozonych i pochodna od tego - rezerw odprowadzanych do NPB, zbyt
    wysokie marze, ktore w czasach inflacji bylo calkiem latwo ukryc itd.

    Nie ukrywam tez, ze to co przedstawilem wczesniej to tylko taki sobie
    troche populistyczny konstrukt myslowy - ale uwazam, ze na modelach
    przejaskrawiajacych sytuacje mozna latwiej pokazac pewne problemy.

    Flyer

strony : 1 . 2 . [ 3 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1