-
1. Data: 2003-07-25 19:02:45
Temat: Trochę a'propos wątku o Adminie
Od: "Lisa Foo" <l...@p...onet.pl>
Witajcie
Tak sobie obserwowałam wątek o Adminie i kilka innych,
których tematem był zakres obowiązków na różnych stanowiskach.
Odnoszę wrażenie, że nawet jeśliby ktoś spreparował ogłoszenie
ostro przeginając w obowiązkach podając ich szeroki zakres
to znajdzie sie conajmniej jedna osoba (i będzie to kobieta ;-)),
która powie:
"U mnie tak robią/robili i jest/było OK.".
Przykro mi, ale czasami pracodawcy zwyczajnie przeginają
i stanowiska powinno wtedy raczej mieć nazwę:
"Murarz/Tynkarz/Akrobata".
pozdrawiam
LF
-
2. Data: 2003-07-26 08:26:11
Temat: Re: Trochę a'propos wątku o Adminie
Od: "BaM" <b...@k...chip.pl>
Użytkownik "Lisa Foo" <l...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:bfrurp$3kb$1@news.onet.pl...
> Witajcie
>
> Tak sobie obserwowałam wątek o Adminie i kilka innych,
> których tematem był zakres obowiązków na różnych stanowiskach.
> Odnoszę wrażenie, że nawet jeśliby ktoś spreparował ogłoszenie
> ostro przeginając w obowiązkach podając ich szeroki zakres
> to znajdzie sie conajmniej jedna osoba (i będzie to kobieta ;-)),
> która powie:
>
> "U mnie tak robią/robili i jest/było OK.".
>
> Przykro mi, ale czasami pracodawcy zwyczajnie przeginają
> i stanowiska powinno wtedy raczej mieć nazwę:
> "Murarz/Tynkarz/Akrobata".
>
> pozdrawiam
> LF
Znajduja sie jednak ludzie na te stanowiska prawda?
O czy to swiadczy?
Ze albo ludzie w Polsce jednak sa utalentowani, lub sa elastyczni, lub ze
sie nie boja nowych wyzwan.
Faktem jest ze czasem jak czytam ogloszenia wlos mi sie jezy na glowie.
Doszlo do tego ze do sklepu sportowego trzeba znac dobrze lub biegle dwa
jezyki obce, a ogloszenie na byle jakie stanowisko gdzie nie ma
obowiazkowego jezyka to rodzynek.
Ale zdaje sie ze nic z tym nie zrobimy?
Prozne gadanie?
-
3. Data: 2003-07-26 09:19:26
Temat: Re: Trochę a'propos wątku o Adminie
Od: "krzysztofsf" <k...@p...gazeta.pl>
Użytkownik "BaM" <b...@k...chip.pl> napisał w wiadomości
news:bftdvr$anf$1@news.onet.pl...
>
> > Doszlo do tego ze do sklepu sportowego trzeba znac dobrze lub biegle dwa
> jezyki obce, a ogloszenie na byle jakie stanowisko gdzie nie ma
> obowiazkowego jezyka to rodzynek.
> Ale zdaje sie ze nic z tym nie zrobimy?
> Prozne gadanie?
Mozna cos z tym zrobic.
Tylko te pieprzone slowka tak ciezko wchodza do glowy :((
Nie dziwi mnie, ze pracodawca woli zaznaczyc koniecznosc znajomosci jezyka
nawet dla np. sprzedawczyni w warzywniaku w okolicy dworca, jesli mial
przyjemnosc obserwowac turyste rezygnujacego z polowy zakupu z powodu
niemozliwosci jasnego sprecyzowania potrzeb, a jednoczesnie wspomniany
pracodawca wie, ze podanie" konieczna znajomosc jezyka angielskiego"
zaowocuje mu tym, ze faktycznie wiekszosc podan wplynie od osob w miare
dobrze poslugujacych sie tymze.
W pracy z wiekszosci ofert jezyk obcy bywa faktycznie mniej lub wiecej
wykorzystywany, jesli zaznaczono ze jest potrzebny, a przynajmniej istnieja
realne mozliwosci zaistnienia takiej koniecznosci.
Strasznie idiotycznie wyglada jak obcokrajowiec w jakiejs firmie probuje po
kolei niemieckiego, angielskiego, w kazdym jezyku otrzymujac kilka lamanych
slow w odpowiedzi, a nastepnie zdesperowani pracownicy rozpoczynaja "taniec
pszczol" w celu odnalezienia ktorej z nielicznych osob, ktora zna jezyk w
stopniu komunikatywnym, oderwie sie od swoich zajec, przejdzie sie do
obcojezycznego klienta........i odpowie mu na pytanie typu " gdzie jest
najblizsza stacja benzynowa " bo zrozpaczony gosc wszedl w koncu do firmy ze
znajomym logo nie uzyskawszy tej informacji na ulicy.
--
pzdr. Krzysztof
## Szczecin - popracowalbym juz sobie gdzies:##
## http://kch.spec.pl ##
$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$
>
-
4. Data: 2003-07-26 11:52:35
Temat: Re: Trochę a'propos wątku o Adminie
Od: "BaM" <b...@k...chip.pl>
Użytkownik "krzysztofsf" <k...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:bfth30$f2$1@inews.gazeta.pl...
>
>> Strasznie idiotycznie wyglada jak obcokrajowiec w jakiejs firmie probuje
po
> kolei niemieckiego, angielskiego, w kazdym jezyku otrzymujac kilka
lamanych
> slow w odpowiedzi, a nastepnie zdesperowani pracownicy rozpoczynaja
"taniec
> pszczol" w celu odnalezienia ktorej z nielicznych osob, ktora zna jezyk w
> stopniu komunikatywnym, oderwie sie od swoich zajec, przejdzie sie do
> obcojezycznego klienta........i odpowie mu na pytanie typu " gdzie jest
> najblizsza stacja benzynowa " bo zrozpaczony gosc wszedl w koncu do firmy
ze
> znajomym logo nie uzyskawszy tej informacji na ulicy.
Tak, zgadza sie zwlaszcza jesli to panstwowa posada i siedzi grono starszych
pan i zadna nic kompletnie....
Bylam kiedys swiatkiem takiej sceny w Urzedzie Miejskim.
Pan mowiacy ze wspanialym akcentem angielskim probowal sie dowiedziec
jakiejs blachostki a panie siedzialy i nie wiedzialy co zrobic starajac sie
mu wytlumaczyc ze nie maja w Urzedzie tlumacza ;))
Zgadza sie, ze jest to potrzebne, ale niektorzy pracodawcy jakos nie
rozrozniaja stopni zaawansowania znajomosci jezyka i pisza ze koniczna jest
biegla znajomosc kiedy wystarcza w stopniu komunikatywnym.
Czasem wynika to z faktu ze po prostu jezyka nie znaja w ogole...
Niestety.
Ostatnio bylam na rozmowie wlasnie gdzie w ogloszeniu jako glowny warunek
widniala biegla znajomosc angielskiego.
Poszlam na rozmowe, okazalo sie ze chodzi o to zeby przy odebraniu telefonu
wytlumaczyc raz na pol roku ze kogos nie ma i bedzie kiedys....
A jako ze szef jezyka nie znal zawolal swojego pracownika zeby mnie
przeegzaminowal.
To tak a propos wymagan przy przyjeciach na niekoniecznie ciekawe
stanowiska...