Od roku 1989 żyjemy w normalnym kraju (bo wcześniej był nienormalny).
Całkiem normalną jest rzecz, że kilka milionów ludzi jest bez pracy. Całkiem
normalnym jest to, że Ci którzy wykorzystując różne układy i dogodność
historyczną dorobili się "legalnie" i teraz zgrywają wielkich panów
pracodawców i śmieją się z tych którzy (lub których rodzice) takiej
możliwości nie mieli. Zupełnie zrozumiałą rzeczą jest to, że Ci którzy
pokończyli studia za darmo, wymyślili sobie że za studia trzeba będzie
płacić. Najzwyklejszą rzeczą jest fakt, że człowiek który skończył studia za
prosiaki tatusia, lub jego "legalnie" zarobione pieniądze wymaga teraz od
sprzątaczki w firmie odziedziczonej po tatusiu aby ta była po studiach
wyższych i biegle władała 5 językami. Najzwyklejszym pytaniem jest to zadane
mi w zakładzie z większościowym udziałem Państwa "a kto pana przysłał?".
Standardem stało się bycie 26 letnim człowiekiem z dwoma fakultetami i 3
letnią praktyką "na podobnych stanowiskach". Normalną pensją Polsce jest 500
zł dla księgowej (moja siostra tyle dostaje i się cieszy że pracuje w
ogóle). Mam pisać dalej??
Taak Polska to normalny kraj.
Pozdrawiam

--
motto
icq: 238159966

ps. przepraszam, ale gdzieś musiałem wylać swoją flustrację