Witam,

Kilka dni temu pisałem o komórkach w mojej firmie, teraz cos z innej bajki.

Firma należy do takiego jednego faceta, paranoika, strasznie nerwowego.
Żyje on z konkubiną, którą zatrudnił ostatnio w biurze na stanowisku 'office
manager'. Babka nie wykazuje się niczym konstruktywnym, tylko pilnowaniem i
rozliczaniem co robią pracownicy.
Miała miejsce rozmowa, w której Konkubinie wykazano, że jakaś sprawa nie
jest jeszcze załatwiona, bo są kłopoty z zakwalifikowaniem przynależności
serwisowej danego produktu (takie tam...). Następnego dnia pracownica
powiedziała właścicielowi firmy o tej samej sprawie, że nie jest jeszcze
załatwiona ze względów proceduralnych. Chodziło o to samo, ale Konkubina
najwyraźniej nie zrozumiała znaczenia słowa 'proceduralna'. Wydarła się na
pracownicę wołając:

'Jak jeszcze raz będziesz kłamać i mówić coć innego szefowi i mi, to ciebie
OPLUJĘ!!!'

Dziewczynę zatkało, a Konkubina zawinęła się na pięcie i wyszła.

Generalnie nastroje w pracy są okropne po tym, jak w biurze pojawiła się
ta.... hmmm.... kobieta. mi kończy się umowa o pracę za troszkę ponad
miesiąc i spadam. Ale poradźcie, co może zrobić koleżanka w takiej sytuacji?
Nawet chyba nie ma o co oskarżyć Konkubiny po takim tekście. A może da się
to wykorzystać jako podstawę do rezygnacji z pracy w takich warunkach?

Bo powiem wam, że pracować to tam się już naprawdę nie da. Z samym szefem
było trudno, a teraz to już jest przegięcie.

Pozdrawiam serdecznie,

Czesław