eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje"wtyczka"/"kabel" w firmieRe: "wtyczka"/"kabel" w firmie
  • Data: 2003-03-15 20:38:02
    Temat: Re: "wtyczka"/"kabel" w firmie
    Od: No Name <v...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    > niby mialem juz nie pisac, ale jak tu nie pisac? ;-)

    A dlaczego miałbyś nie pisać?

    >>Trudna decyzja, czy mając na utrzymaniu rodzinę, nie spłacony dom,
    >>samochód etc. (...)
    >>Dlaczego mam się wycofywać alo uciekać?

    > dlaczego wycofanie ma oznaczac bankructwo albo ucieczke?
    > ide do przodu - szukam miejsca gdzie zarobie wiecej i bedzie mi *lepiej*.

    No wiesz, ja zakładam, że to co mam, to w danej chwili to jest to, co
    mogę najlepiej i najwięcej - świnia-kabel chce mnie tego pozbawić.
    Jeżeli jest miejsce, gdzie zarobię więcej i lepiej, to tam idę, bez
    względu, czy ktoś kabluje na mnie czy nie, więc niejako z definicji w
    tym momencie takiego miejsca nie ma, a pojawienie się świni- kabla nie
    generuje lepszej pracy gdzie indziej.
    Rzecz w tym, że ze względu na kabla odchodzisz tam, gdzie jest może
    spokojniej, ale mniej i gorzej.
    Coś mi się wydaje, że nie dostałeś jeszcze dobrze w dupę, bo masz pogląd
    na życie jak ja sam kilka lat temu.

    > Jak tu sie zemszcze, to to spowoduje eskalacje konfliktu, moze nawet wyleja
    > swinie i co? na pewno od tego nie bede szczesliwszy, bo jak mi ktos potem
    > powie, ze swinia zbankrutowala i bank pogonil ja z domu, a opieka spoleczna
    > zabrala dzieci, to bede zyl ze swiadomoscia, ze sie do tego przyczynilem...

    Romek, ja jestem uważany za osobę grającą fair (czy jestem to inna
    sprawa), ale znam obywatela, co do którego nie miałbym przeciw by wraz z
    rodziną grzebał po śmietniku - luksusy miałby, jak zasłuży, u Św.
    Piotra. Jeżeli wykluczysz możliwośc karania osób, które są zdeprawowane
    i złe, to uczynisz je bezkarnymi.
    W zestawieniu ze zwykłym kablarstwem to brzmi mocno, ale jedna zakała
    jest w stanie wyprodukować w firmie taki ferment, że parę osób wylatuje
    lub odchodzi na gorsze. W skrajnym wypadku puści firmę z torbami.
    Miałem przyjemność wyprowadzać z tarapatów firmę kolegi, w której
    poprzedni derektór chciał wzywać Artura Andersena w celu przeprowadzenia
    upadłości - nie był nauczony, jak ja nurkować w gównie i milionowe
    niespłacone kredyty to dla niego był dopust boży. Ale w plotkowaniu i
    kablowaniu był dobry.

    > Jak znajde sobie inna prace, to super, nie ma mowy o poddawaniu sie.

    No, wiesz w moim fachu dobrej roboty szuka się rok dwa, a żyć trzeba.

    > Zreszta zmiana pracy z pewnego punktu widzenia _zawsze_ jest jakiegos rodzaju
    > ,,poddaniem sie'' czy ,,porazka''. Ale ja na to patrze inaczej ;-).

    Jaka tam porażka - wszystko co mnie nie zabija, czyni mnie mocniejszym
    (to chyba napisał Sedes z Ebonitu).

    >>Nie mam na myśli zemsty, lecz pragmatyzm, wroga należy zniszczyc, nawet,
    >>jak darzymy go sympatią.
    >
    > ale ten watek nie jest o szefie ktory chce cos zrobic z konfliktem,
    > tylko o pomysle na zemste na wspolpracowniku, ktory kabluje.

    Sorry, mam ciągoty do tematów pobocznych, postaram się poprawić.

    > Natomiast pomysl mszczenia sie oceniam jednoznacznie - bez wzgledu na sytuacje.
    > ,,Dokopac gnidzie'' (...)
    > Hmm moze o takiej zemscie myslal inicjator watku?

    Daleki jestem od zemsty, a co było w inicjacji wątku - to wyznam, trochę
    już nie pamiętam - zemsta to emocje, ja raczej odpowiadam, co należy
    zrobić, by osiągnąć zamierzony skutek. Jak w Ojcu Chrzestnym: bracia się
    kochają, ale jeden zabija drugiego, bo takie są reguły gry (w mojej
    robocie nie zabija się na szczęście nikogo, ale w poprzedniej szef
    często powoływał się na pewną szacowną osobę z, jak to moja babcia
    mówiła, marginesu społecznego i kontekst tego powołania nie był
    bynajmniej dwuznaczny). Dla ciekawości dodam, że osoba ta, na którą się
    powoływano, leży dwa metry pod ziemią i raczej się nie rusza, a ten co
    się na nią powoływał taki butny już nie jest.

    > No i jeszcze jedno. WROGA.
    > hmm. ZNISZCZYC. hmm...
    > pragmatyzm w relacjach **(wspol)pracowniczych** ?

    No tak, przecież wszyscy jesteśmy jedną wielką rodziną.
    Tyle tylko, że są rodziny, w których ojciec gwałci córkę, syn pije i
    kradnie, a matka się kurwi. I czasem z takiej rodziny nie idzie się wypisać.
    Nie jestem bynajmniej pesymistą - wyrzucono mnie z pracy kilka razy,
    więc sobie zrobiłem swoją pracę - i jest gites, na codzień jestem
    pogodny i pełen optymizmu - nie udaję jednak, że świata brudnego i
    podłego nie ma i mam świadomość, że czasem nie da się od niego uciec.
    Szczęśliwi ci, co mogą.

    > p.s. drugie postanowienie zaprzestania pisania w tym watku ;-)
    > - do trzech razy sztuka?

    Nie siedź tyle przy komputerze, bo na zewnątrz też jest fajnie.

    Pzdr: Dogbert

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1