Urząd Pracy (i również wiem to z własnego doświadczenia) jeśli chodzi o
pośrednictwo pracy to się na 'mydło marki Jeleń' nadaje....[choć, prawdę
powiedziawszy to i na to się nie nadaje]. Nie wiem, za co te pierdzistołki
biorą pieniądze, ale napewno nie za pośrednictwo pracy. Wiem o czym mówię,
bo od ponad 5 lat jestem (byłem) zarejestrowany w Urzędzie Pracy jako
bezrobotny (bez prawa do zasiłku nota bene) i w tym czasie wszelkie prace
(nie było ich wiele i były to prace na umowe zlecenie, dopiero teraz, od
kilku dni umowa o prace, póki co jeszcze na czas określony), jakie udało mi
się załatwić zdobyłem bądź sam w skutek 'własnej inwencji' bądź też przy
pomocy różnego rodzaju organizacji, w których to jestem zarejestrowany (z
racji bycia ON, choć nie tylko). Pytam się wobec tego po jaką .... te
molochy funkcjonują ! Zarejestrowany w UP byłem, by nie było wątpliwości
jedynie dlatego, by mieć ubezpieczenie, jako bezrobotny, a nie po to, by
oczekiwać od nich znalezienia pracy, bo wiadomo, że to się ! nigdy ! nie
stanie !!. W takiej sytuacji to pod taki moloch powinno się porządną bombę
podłożyć, by całość poszła w cholere, bo i tak swoją obecnością nic nie
wnosi. Kwestia pośrednictwa pracy i pomocy przez darmozjadów z UP w tym
zakresie równa jest 0! Ta buda nie ma kompletnie racji bytu !!!!
Zfrustrowany 'łókochaną' polską rzeczywistością.

--
Regards for All
-= cOOba =-