eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeatmosfera pracy a kasa ?Re: atmosfera pracy a kasa ?
  • Data: 2006-05-12 21:49:49
    Temat: Re: atmosfera pracy a kasa ?
    Od: "Paweł Pracki" <p...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Witam
    Sek w tym, iż nie zawsze jest to kwestia wyboru.

    Pare lat temu zatrudniłem się jako informatyk w banku. Znałem robotę (w
    ogłoszeniu podawali wymagania , które dokładnie spełniałem - poszukiwali
    administaratora systemu, który dokładnie zanłem ). Jakież jednak było moje
    zdziwienie - osłupienie gdy zorientowałem się iż nie potrzebują pracownika
    tylko kozła ofiarnego. Co prawda zdziwiło mnie trochę , że na stanowisko
    informatyczne poszukują do wydziału zagranicznego, a nie do informatyki jak w
    kazdym normalnym banku, ale nic wówczas jeszce nic nie podejżewałem.

    Ów wydział zagraniczny składał się z dwóch osób ( pani naczelnik i jej
    znajomej), żadna z pań nie znała języka angileskiego w stopniu nawet
    podstawowym, nie rozumiały treści korespondencji finansowej i obie panie
    miały duże braki merytoryczne - mylił im się jeden rodzaj transakcji z drugim.
    Za to pani naczelnik urządzała sobie na mnie regularne polowania jak na
    jakieś dzikie zwierzę chcąć za wszelką cenę na czymś mnie przyłapać

    Widząc co się dzieje proponowałem nawet prywatną pomoc mioch znajomych z
    poprzedniego miejsca pracy, biegłych w bankowości zagranicznej. Liczyłem na
    to, że jak wydział przestanie pracować metodą rozsyłania pieniędzy klientów
    banku po Świecie metodą na chybił trafił (uda się albo się nie uda - często
    się nie udawało i klienci dzwonili z pretnsjami), to się odstresuje i dadzą
    mi normalnie pracować. Ależ gdzie tam, obowiązywała wyłącznie zasada - skoro
    jest kandydat na kozła ofiarnego to po co przejmować się robotą w razie
    czego winny już jest. Pani naczelnik wraz z koleżanką spokojnie chadzały
    sobie w czasie pracy do pobliskiego centrum handlowego na zakupy.

    Dopóki polowania miały jeszcze formę tylko utrudniania mi pracy i opowiadania
    na lewo i prawo o mojej niekompetencji ( co w niczym nie przeszkadzało w
    równoczesnym przychodzeniu do mnie i pytaniu o to jak np. anulowac transakcję
    czy o prztłumaczenie terści korespondencji po angilesku), to trwałem.

    Jak zorientowałem się, że w wydziale są niszczone dokumenty ( zniszczono m.
    in. jedyny dokument na podstawie którego mogł bym w razie czego udowodnić że
    jestem zatrudnoiny jako informatyk, a nie pracownik merytoryczny wydziału to
    dałem za wygraną i uciekłem.

    PS
    Gdyby mi ktoś opowiedział tę historię, to bym nie uwierzył :)))
    , a jednak.

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1