eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeZwolnienie L4 i operacja › Re: Zwolnienie L4 i operacja
  • Data: 2005-08-22 13:26:21
    Temat: Re: Zwolnienie L4 i operacja
    Od: Bremse <bremse{usun.to}@wp.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    >> Czyjaś praca jest wyceniona przez kogoś innego na 500zł/etat.
    >> Minimalna krajowa wynosi więcej. Rozumiem, że uważasz, że ta osoba
    >> zostanie zatrudniona za tą minimalną?
    >Dorzucę, iż wygląda na to, że płaca minimalna obowiązuje jednak w wielu
    >krajach. W tym nawet w USA, które KP nie mają:
    (...)

    W Wielkiej Brytanii też jest minimalna (http://www.dti.gov.uk/er/nmw/)
    Ł4.85/godz. (od października Ł5.05), a mimo to znam osoby (Polaków),
    które pracują za mniej na czarno (chciałem od razu zauważyć, że tutaj
    jest to szczyt głupoty). Lepiej by chyba jednak było, żeby nie było
    tej minimalnej płacy, bo zwiększyłoby się prawdopodobieństwo że
    pracowaliby legalnie.

    Jeśli chodzi o jakieś pierdoły typu KPodobne przepisy, to są
    ograniczenia dotyczące czasu pracy (chyba 40-kilka godzin/tydz.),
    jednak jeśli ktoś chce pracować więcej to podpisuje oświadczenie, że
    wyraża na to zgodę i po sprawie. Oprócz tego jeśli się podpisuje umowę
    w jakiś śmiecio-żarłodajniach (KFC, McDonald's), to mając umowę na
    niepełny etat nie ma się zagwarantowanej ilości przydzielonych godzin
    tzn. że w grafiku jest od 0 do ilości godzin wpisanych w podaniu o
    pracę (a potem przepisanych do umowy). Ta ilość godzin też jest
    płynna, bo znam osoby, które pracowały po ok. 50 godzin tyg. mając
    umowę na niepełny etat (kwestia dogadania się).
    Nadgodziny: w padlinodajniach, agencjach pośrednictwa pracy i
    podobnych instytucjach zazwyczaj nie ma wyższej płacy za nadgodziny.
    Po prostu jest stawka godzinowa i mnożą to przez ilość przepracowanych
    godzin. Chociaż w normalniejszych firmach stawka jest o 50% wyższa.
    W weekend'y to samo - płacą tak jak jest w umowie - znam ludzi, którzy
    mają tyle samo co w tygodniu, takich co mają 50% więcej i takich co o
    100% więcej.
    Urlopy: są. Tylko, że znam ludzi, którzy ekwiwalent urlopowy mają
    wypłacany z każdą wypłatą (i zamiast mieć Ł4.85/godz. + urlop, mają
    5.25).
    Wypłata: ja mam co miesiąc. Chociaż inni mają co dwa tygodnie lub co
    tydzień. Zawsze na czas, jeśli już jakimś cudem nie znajdzie się na
    koncie, to zgłaszający to pracownik wywoła popłoch u osób
    odpowiedzialnych za przelewy (kolega tak miał). Czyli jest trochę
    inaczej niż w Polsce.

    Przepisy dotyczące zdrowia i bezpieczeństwa pracy - mają tu zajoba na
    tym punkcie, chociaż oczywiście pijaństwo i palenie różnego rodzaju
    roślin w pracy też się zdarza (piszę o rodowitych Anglikach, bo Polacy
    to co najwyżej już zaprawieni do pracy czasem przychodzą)
    Koszty dt. bezpieczeństwa w przypadku agencji pracy przerzucane są na
    pracowników (obuwie i odzież ochronna), w przypadku pracy na umowę o
    pracę to zazwyczaj firma się o to troszczy.

    Składki na ubezp. (http://tinyurl.com/aly46) i podatki: odciągane
    proporcjonalnie od zarobionych pieniędzy. Ubezpieczenie: 11% od kwot
    pomiędzy Ł94-630/tydz. + 1% powyżej. Oczywiście jeśli prowadzisz
    działalność gospodarczą to płacisz mniej (8%), ale musisz odprowadzać
    stałą składkę (Ł2.10/tydz.) nawet przy niskich zarobkach (chyba że
    wystąpisz o zwolnienie). Podatki (stawki: 10, 22 i 40%, szczegóły:
    http://www.hmrc.gov.uk/rates/it.htm , jednak jeśli zarobisz mniej niż
    4895/rok to chyba możesz wystąpić o zwrot zapłaconego podatku - ale o
    to najlepiej pytać w skarbówce). Jeśli jesteś typowym pracownikiem, to
    ze skarbówką nie trzeba się kontaktować (w końcu to oni mają płacone
    za rozliczanie mnie), a jak już koniecznie chcesz, to typowe sprawy
    załatwisz przez internet
    (https://www.taxcredits.inlandrevenue.gov.uk/HomeIR.
    aspx).
    Nietypowe w oddziale - idziesz i stoisz w kolejce, lub umawiasz się na
    konkretny termin - przychodzisz o danej godzinie i urzędnik na ciebie
    czeka. Zaskoczeniem dla typowego Polaka (czyli mnie) były przeprosiny
    w jednym z urzędów za to, że musiałem czekać 10 minut, a przecież
    byłem umówiony na 9:30! Jak chcesz to bierzesz papiery (a dokładniej
    to urzędnik je przynosi) i je wypełniasz, jak masz kompletną awersję
    do papierkologii lub masz problemy z czytaniem i pisaniem (mam tu na
    myśli raczej rasowego Wyspiarza z nizin społecznych), to tak długo
    marudzisz, aż sami wszystko powypełniają i dadzą do podpisu (chociaż
    nie jest to konieczne, bo praktycznie urzędnik dyktuje co masz
    zaznaczać i wpisywać).
    Jeśli kompletnie nie znasz angielskiego, to w niektórych urzędach jest
    możliwość poproszenia o tłumacza (wiem, że tak jest w przypadku, gdy
    występujesz o numer ubezpieczenia - w końcu po coś płacisz te podatki,
    no nie?), ale wtedy dłużej się czeka na termin spotkania.

    Jeśli chcesz podszkolić swój angielski, to idziesz do państwowego
    koledżu i pytasz o jakieś darmowe kursy. Gorzej ze specjalistycznymi -
    np. uprawnienia elektryczne, kursy języków obcych - są one odpłatne,
    ale ceny nie są zaporowe (nawet jak przeliczysz na złotówki, to często
    wyjdzie taniej niż w Polsce).

    --
    pozdrawiam
    Bremse

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1