eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeZatajone 1/2 etatu - dylematyRe: Zatajone 1/2 etatu - dylematy
  • Data: 2010-09-16 15:27:42
    Temat: Re: Zatajone 1/2 etatu - dylematy
    Od: "jcm" <j...@1...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Użytkownik "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> napisał w wiadomości

    > Nie masz jakichś kontaktów, znajomych, którzy gdzieś by cię polecili?

    Poczta pantoflowa to najlepsza reklama dla takich żuczków jak my.
    Są znajomi, zlecenia, stali klienci. Ok, nie narzekam.
    Ale nikt jakoś nie oferuje pracy na pół etatu.
    Jeżeli już, to pełen etat, bądź przeciwny biegun, czyli umowa o dzieło.

    > Szukanie roboty po ogłoszeniach to IMO nonsens. Na początku sam zawsze
    > oferowałem swoje usługi, a potem to już jakoś tak samo szło, tu ktoś do
    > mnie zadzwonił, tam mnie ktoś zarekomendował. Pewnie miałem farta, no i
    > charakter mojej pracy (wykładowca) sprzyjał licznym kontaktom.

    Wiele czynników na to wpływa. Znalezienie się w odpowiednim czasie i miejscu
    (fart) może odmienić życie. Kontakty wyrabiane od lat najwcześniejszych (np.
    studia), procentują.
    Następna sprawa to miejsce zamieszkania.
    Np. informatyk z uprzemysłowionej aglomeracji, np. Wrocław, Katowice, 3-miasto,
    (o warszawce nie wspominając), zawsze będzie miał większe szanse na rozwinięcie
    skrzydeł, niż z Pcimia Dolnego, Morąga, albo Suwałek, czy nawet mojej,
    podupadającej ostatnio, choć nadal pięknej, "wioski z tramwajami". ;)

    >>>> - Jesli pada pytanie, czy w tym czasie bede szukal innej pracy, to mam
    >>>> klamac, czy byc szczerym?
    >>> Ja bym powiedział, że takich pytań nie maja prawa zadawać i gówno im
    >>> do tego.

    Mnie raz przełożony zapytał, czy i kiedy pracuję pozaetatowo, ponieważ chciałby
    ustalić ze mną dogodne godziny pracy na miejscu, w siedzibie firmy, żeby to nie
    kolidowało.
    I wcale nie uważałem tego pytania za bezczelne włażenie w trzewikach do mojego
    prywatnego życia.

    >> Nie lepiej udawać spolegliwego na początku?
    >> Dlatego poradziłem powyżej, aby lepiej skłamał i coś jednak odpowiedział
    >> na odczepnego.
    >> Skoro szukają frajera, to lepiej udawać frajera.
    >> Pazurki można pokazać później.
    > To jakoś tak nie po mojemu. Z tym, że ja mogę mieć nieco okrojoną optykę
    > - utrata pracy w moim przypadku w najbliższych latach nie wchodzi w grę,
    > posiadam osobiste rezerwy finansowe pozwalające mi przeżyć co najmniej
    > kilka następnych lat nawet zupełnie bez pracy, no i nie jestem singlem,
    > we dwoje ciągniemy ten wózek. Taki względny komfort bytowania powoduje,
    > że być może nie zawsze potrafię wczuć się w sytuację osoby dramatycznie
    > poszukującej jakiegokolwiek źródła utrzymania, osoby walczącej o
    > przeżycie. W takiej sytuacji zaczynają obowiązywać zupełnie inne zasady,
    > inna jest ocena postępowania w porównaniu do obrzydliwego szczurzego
    > ściganta liżącego dupsko szefom, łaszącego się do rekruterów, itp.
    > Słowem - możesz mieć słuszność.

    W życiu bywa różnie: raz na wozie, innym razem - pod wozem.
    Trzeba umieć przystosować się do danych warunków, ale przy tym nie zeszmacić
    się.

    (BTW. Byłem dziś w agencji ubezpieczeniowej w sprawie szkody i miałem do
    czynienia z likwidatorem - szmatą. Widać gołym okiem, jak chłopakowi wodę z
    mózgu zrobili, nauczyli zwodzić klienta, okłamywać...coś niebywałego! Nie miał
    odwagi patrzeć mi w oczy, tylko głowę gdzieś na boki...
    Uprzedziłem skargą do KNF, i jak mi się wydaje, przywołałem do porządku (?).
    Zobaczę co dalej. Poczekam do poniedziałku.)


    j.




Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1