-
Data: 2007-01-21 16:44:10
Temat: Re: Zaaresztowali mnie, formularza, punkty I, II zatrzymanie
Od: " Stokrotka" <s...@W...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora
[ pokaż wszystkie nagłówki ]Formularz skargi do Europejskiegi Trybunału Praw Człowieka w Strasbourgu
jest trudny do wypełnienia (proszę nie brać ze mnie przykładu, bo ja żadnej
sprawy w Straburgu nie wygrałam i nie jestem prawnikiem).
Pierwsza strona jest prosta, wystarczy wpisać numer, podany w piśmie.
Dalej należy wypełniać kolejne punkty:
I to moje dane
i strona przeciwko składam skargę : POLSKA;
II to "OŚWIADCZENIE DOTYCZĄCE STANU FAKTYCZNEGO":
Wpisałam tam następującą treść (tu pewne fragmenty zastąpione przez "xxxxxx")
Ze względu na późniejszą "obróbkę" może się różnić od wysłanego.
14 - ta liczba szczegółową punktacje w formularzu.
14. Opis zdarzeń w dniu 29 grudnia i w dniu następnym.
W dniu 29 grudnia 2006 (piątek) w Sądzie Pracy w Warszawie
przy Terespolskiej, wypełniłam wniosek o skserowanie 2 kartek
z akt mojej sprawy w Sądzie Pracy (6P1025/06 stary numer tej
sprawy XP475/01) przeciw wołomińskiej firmie PAJ-COM
o ostatnie wynagrodzenie ciągnącej już bardzo wiele lat
(opis dalej) pozew złożony był xxxxxxxxxx 2001,
sprawa zaczęła się xxxxxxxxxxx, gdy pracodawca próbował
wymusić ode mnie rozwiązanie umowy o pracę za porozumieniem stron).
Z akt sprawy obecnie 3 tomowych, zginęły dokumenty
(np. wysłane przeze mnie listem poleconym pismo z ważnymi
załącznikami). O nieprawidłowościach informowałam wiele
urzędów już od xxxxxxx 2004 roku: Ministerstwo, Prezesa Sądu,
Rzecznika Praw Obywatelskich i inne. Sprawa była niezwykle
prosta, inspektor pracy nakazał wypłatę pieniędzy. W sądzie
pracy są, a raczej na pewno były, wszystkie potrzebne
dokumenty do wydania wyroku: świadectwo pracy, ZUSowskie druki
RMUA, wymówienie z powodu likwidacji stanowiska pracy, pismo
z Państwowej Inspekcji Pracy by wypłacić pieniądze, listy płac i inne.
Urzędniczka sekretariatu wzięła mój wniosek i przyniosła z
powrotem z odmową sędziego wykonania ksero. Sędzia odmówił
zgody na wykonania ksero tych stron. W tej sprawie w sądzie
pracy wielokrotnie utrudniano mi dostęp do akt i wielokrotnie
odmówiono mi wykonania kserokopii poszczególnych stron.
Jestem stroną w tej jawnej sprawie w Sądzie Pracy- byłym
pracownikiem firmy PAJ-COMP i mam prawo do kserokopii.
Wniosek o kserokopię był mój, był moją własnością, tym
bardziej, że decyzja była odmowna, a jak Sąd chciał sobie
zrobić kopię tego wniosku, to mógł to zrobić na własny koszt,bo koszty sprawy
tymczasowo ponosi skarb państwa.
!!!!!!!!!!! W piątek 29 grudnia 2006 około godziny 11 rano
(nie miałam zegarka, ale mam bilet autobusowy skasowany po
drodze o 10:19, jechałam nim raczej krócej niż 20 min),
gdy odmowny wniosek miałam w ręce, policja komisariatu-posterunku
w sądzie zatrzymała mnie z użyciem siły pod pretekstem
kradzieży tego odmownego wniosku o wykonanie ksero.
Zwolniono mnie po ponad 24 godzinach, w sobotę 30 grudnia 2006
około 13 godziny po południu. !!!!!!!!!!
Policjanci Mariusz Należyty nr 625621 i Piotr Ołdak nr 903453,
siłą wyrwali mi z ręki wniosek o skserowanie 2 stron akt,
jednak wniosek oprócz zmięcia nie uległ uszkodzeniu ani
naddarciu. Wniosek był moją własnością, tym bardziej, że był
odmowny - wniosek ten stanowił dowód obciążający
skorumpowanego sędziego. W tej chwili nie pamiętam czy mnie
bili, ale po powrocie do domu miałam bardzo wiele siniaków
na rękach i prawym ramieniu, a lewą rękę miałam spuchniętą.
Założyli mi kajdanki, zaraz potem przyznając, że zabrany
wniosek jest mój. Nie wypuścili mnie jednak, ani nie zwrócili
dokumentu. Ich bezczelność przekraczała wyobraźnię normalnego człowieka.
Do dnia dzisiejszego nie otrzymałam ani zatwierdzenia przez
prokuraturę zabrania tej rzeczy – wniosku, ani nie otrzymałam
tego wniosku z powrotem. Dostałam jedynie od policji w trakcie
zwalniania mnie z aresztu dokument potwierdzający zabranie
wniosku, ale w bardzo złym stanie (bardzo nieczytelna kopia
na papierze przebitkowym), ręcznie przepisałam na kartkę część
treści oryginału. Kserokopia tej strony, którą prawdopodobnie
otrzymałabym pocztą była mi potrzebna dlatego, że ksero akt
zawiera numer strony akt, a numeru tego nie ma na dokumentach
przesyłanych pocztą. W aktach tej sprawy było wiele
nieprawidłowości, były zszywane i rozszywane, doszyto pewne
dokumenty w środek i usunięto inne, dlatego znajomość numeru
strony akt była ważna i była po to, by utrudniać matactwa.
Kserokopii tych stron nie dostałam do dziś. Jedną z tych stron,
tak jak przypuszczałam dostałam pocztą, ale bez numeru stron akt.
Drugiej nie mam i prawdopodobnie nigdy nie dostanę mimo
odsiedzenia w areszcie ponad 24 godzin.
Urzędniczka dodatkowo pomówiła mnie, że ten wniosek wyrwałam
z akt sprawy co jest nieprawdą, bo był wypełniony przeze mnie
chwilę wcześniej i w ogóle nie był wszyty w akta.
Policjanci przeszukali moje rzeczy: plecak i kurtkę. Przy
okazji jeden z nich chciał mi zabrać długopis, ale po moim
sprzeciwie, oddał.
Następnie policjantka Barbara Owczarek nr 910575, wykonywała
osobiste niezgodne z prawem przeszukanie, bez pouczenia,
bez obecności osoby dodatkowej. Nie wyraziłam zgody na to
przeszukanie, wtedy policjanci powiedzieli, że przeszukanie
zostanie dokonane siłą, a nieumundurowany człowiek, podał
numer 156469, niezwykle chamski straszył, że sam dokona
osobistego intymnego przeszukania. Wtedy zgodziłam się na
przeszukanie. Baba kazała mi się rozebrać do naga i zaczęła
mnie przeszukiwać brudnymi łapami, ale odmówiłam
i okazało się, że znalazły się rękawice jednorazowe.
Następnie zmuszała mnie do podpisania nieprawdziwego
protokołu z przeszukania. Kopii protokołu z przeszukania
nie otrzymałam także po zwolnieniu. Protokołu nie podpisałam.
Nie miałam przy sobie niedozwolonych przedmiotów,
ani narkotyków, ani alkoholu. Zresztą wydarzenie miało
miejsce przy opuszczaniu sądu, a każdy wchodzący do sądu
jest przy wejściu badany bramką, a plecak był prześwietlany
przy wejściu maszyną. Tak więc jedynym celem osobistego
przeszukania było poniżenie mnie i w ten sposób znęcanie się nade mną.
Następnie zmuszano mnie do podpisania nieprawdziwego
protokołu z zatrzymania. Od razu miałam co najmniej
następujące zastrzeżenia: kazano mi podpisać, że nie mam
zastrzeżeń co do zatrzymania, a miałam zastrzeżenia; kazano
mi podpisać, że byłam pouczona, a nie byłam, prosiłam
o pokazanie paragrafów, które były wymienione w formularzu,
ale odmówiono mi pokazania ich treści w kodeksie
postępowania karnego lub w kodeksie karnym lub ustawie.
Odmówiono mi dania kopii protokołu, uzasadniając to tym,że go nie
podpisałam.
Dokument podsunięty przez tych policjantów różnił się
istotnie od takiego dokumentu, który otrzymałam przy
zwolnieniu. Pierwotny miał inny rozmiar i zawierał pouczenie
o tym, że mogę złożyć zażalenie w ciągu 7 dni, którego
to pouczenia nie ma w danym mi dokumencie. Jak rozumiem
obecnie, policjant celowo, bezczelnie podsunął mi wypełniony
stary nieaktualny formularz, tak bym nie mogła się
prawomocnie bronić. Być może policjant miał też inne przestępcze motywy, ale
nie znam ich.
W dokumencie podsuniętym przez policjantów była też
nieprawdziwa godzina zatrzymania 11:55. Nie miałam zegarka,
ale kamery sądowe powinny to zdarzenie zarejestrować. Być
może faktyczną godziną była 10:55. Na otrzymanym przy
zwalnianiu dokumencie, innym od pierwotnego jest godzina
zatrzymania 11:05.
Ponadto w otrzymany przy zwalnianiu protokóle zatrzymania
jest moment zwolnienia 14:40 dnia 29 grudnia 2006 (dzień
zatrzymania), jednak w tym momencie i jeszcze przez prawie
dobę byłam nadal więziona, czyli od tego momentu byłam
przetrzymywana przez bandytów, którzy mnie porwali.
Następnie w zatrzymaniu brali udział: policjant
umundurowany w czarny kombinezon bez numeru, policjant bardzo
brutalny, chwalący się tym, że leczy się psychologicznie,
konsekwentnie odmawiał podania numeru służbowego. Znajomość
tego numeru jest jednym z podstawowych moich praw. Nie znam
tego numeru, ale policjanta jednoznacznie identyfikuje
charakterystyczny rysopis: wąskie oczy - jakby opuchnięte
powieki, lub brwi, oraz identyfikuje go numer rejestracyjny radiowozu, którym
mnie wożono: HPZA271.
Identycznie umundurowana kobieta, stanowiąca parę z tym
brutalnym policjantem, także konsekwentnie odmówiła podania
numeru i nie znam tego numeru, ale była jedyną kobietą wśród
policjantów jaką widziałam na komisariacie na Grenadierów,
ją również identyfikuje wymieniony wyżej radiowóz.
Nie pamiętam kiedy zdjęto mi kajdanki.
Ci właśnie policjanci wielokrotnie wozili mnie po ciemku z
jednego miejsca w drugie, nie mówiąc gdzie mnie wiozą,
kręcąc się ulicami i wracając w to samo miejsce - na
komisariat, do którego podjeżdżali z różnych stron (innym
wjazdem, do wejścia z przeciwnej strony budynku).
Kierujący policjant bardzo przekraczał prędkość, a w
radiowozie nie było pasów bezpieczeństwa, a nie wolno mu było
przekraczać prędkości, bo nie był na sygnale. Wydaje mi się,
że przekraczał też inne przepisy, ale mało mnie to
interesowało, ważniejsze dla mnie było gdzie jedzie. Wydawało
mi się, że jadą za mną inne samochody i celem jest zgubienie
ich. Myślę, że jak mnie zatrzymywali był hałas i rumor i
przypadkowi ludzie z boku być może zareagowali, byli ciekawi
co się dzieje, a policjant chciał ich właśnie zgubić.
Domagałam się jedzenia i picia. Odmówiono mi, a chamski
policjant ostentacyjnie jadł przy mnie kanapki.
Wielokrotnie, zarówno na posterunku sądowym, jak i na
komisariacie na Grenadierów domagałam się też przyjęcia
doniesienia o przestępstwie, jakim jest nie wyrażenie zgody
na ksero 2 stron akt i jakim jest pomówienie mnie przez
urzędniczkę o wyrwanie z akt sprawy wniosku o kserowanie,
wniosek nigdy nie był wszyty, więc nie mógł być wyrwany.
Odmówiono mi przyjęcia zgłoszenia, ale twierdzono, że moja
kartka będzie doszyta do akt sprawy. Odmówiono mi jednak
kopii z potwierdzeniem przyjęcia dokumentu. Przypuszczam, że
w aktach sprawy o moim zatrzymaniu nie ma mojego dokumentu.
Wieczorem, zawieziono mnie (policjant i policjantka, którzy
nie podali numeru) z powrotem do budynku sądu przy
Terspolskiej. Sąd był już prawie pusty. Bałam się, że celem
jest zabicie mnie, gdy sąd będzie całkiem pusty. Motywem
mogło być tuszowanie nadużyć policji, matactw w sądzie pracy,
być może motyw mógł być jeszcze inny, ale go nie znam. Byłam
na 6 piętrze. Zaczęłam zaczepiać ludzi, np. sprzątaczy, z
prośbą by zawiadomili jakikolwiek organ nadrzędny o tym co
się dzieje. Między innymi weszłam do pokoju z tabliczką
"pokój sędziów", tam rozmawiałam z Małgorzatą
Mateńską-sugerowała, że nie jest sędzią, gdy przy niej
żądałam podania numeru służbowego policjanta i on
konsekwentnie odmówił, wtedy ona odmówiła zawiadomienia
kogokolwiek o przestępstwie, mimo, że takie zachowanie
policjanta JEST przestępstwem. Uważam, że zachowanie tej kobiety było także
przestępcze.
Policjant był wściekły i wyprowadził mnie na parter, tam
wychodzili jeszcze ostatni pracownicy i im też mówiłam o tej
sytuacji. On mi to utrudniał i nie pozwolił rozmawiać z
ochroną budynku. Policjant wielokrotnie, agresywnie zabraniał
mi się też położyć na pustej sądowej ławce w holu. W pewnym
momencie policjant wszedł do pomieszczenia
posterunku-komisariatu policji na terenie sądu, a wyszedł
stamtąd nieumundurowany człowiek. On mnie pilnował przez
kilka chwil i też nie pozwolił mi wyjść na zewnątrz budynku.Dodatkowo drzwi
sądu pilnowała ochrona.
Otrzymałam pierwszy dokument w tej sprawie: pismo, decyzję
sądu (a raczej brak tej decyzji) o moim zatrzymaniu wydaną
przez Michała Bukiewicza, nr KW12697/06. Jak zrozumiałam
podstawowym zarzutem mi stawianym jest to, że nie podpisałam
protokołu zatrzymania, a nie podpisałam, bo był nieprawdziwy.
Nieprawdziwy był między innymi dlatego, że miałam
zastrzeżenia co do zatrzymania, a zmuszano mnie do
podpisania, że nie mam. Powiedziano mi, że na złożenie
zażalenia mam 7 dni gdy przeczytałam to pouczenie
nieprawdziwego protokołu z zatrzymania, więc powiedziałam, że
napiszę w ciągu 7 dni na pewno, a oni napisali, że skoro
nie napisałam zażalenia na zatrzymanie, to mam siedzieć.
Przynajmniej tak zrozumiałam to niezwykle dziwne pismo.
Tę decyzję sądu rozumiem jako zmuszanie mnie przez sąd do
podpisywania fałszywych zeznań.
Uważam, że od momentu otrzymania tej decyzji przez policję
( nie byłam na żadnej rozprawie czy posiedzeniu tego sądu,
policja dostała ten dokument wcześniej ode mnie, ja zaś
dostałam dokument od policji) byłam więziona przez badytów
wmunduracg świadomie, bezprawnie, ale na koszt podatników.
Późnym wieczorem, może już w nocy, zwieziono mnie do aresztu,
tak bym nie wiedziała gdzie jestem, a na budynku nie było
tabliczki. Po drodze widziałam gdzieś niedaleko tabliczkę
z nazwą ulicy prawdopodobnie Umińskiego, tam traktowano mnie
bardzo źle. Człowiek, który zabierał mi wszystkie rzeczy,
zabrał nawet okulary choć miały plastikowe szkła, a ja mam
dużą wadę wzroku (- 4,5 dioptrii), spisując protokół,
pomylił się od razu na wstępie w liczeniu pieniędzy o 100zł
na moją niekorzyść. Wielokrotnie pytałam się młodego
pilnującego mnie strażnika czy powiadomiona została rodzina.
Powiedział, że tak, co mnie dziwiło, bo telefon podałam
policjantowi na terenie sądu, a nie w tym miejscu, dopiero
moje uporczywe żądania spowodowały, że rodzinę powiadomiono
po 22 wieczorem. Warunki były bardzo złe. Wieczorem dostałam
w sumie około 0,6 litra wody (od rana nie dano mi nic do
picia i jedzenia). Jestem alergikiem, po zawale, mam chory
układ pokarmowy, i jedzenie nie nadawało się dla mnie. Obiadu
w tym dniu w ogóle nie dostałam. Byłam głodna i wycieńczona.
Strażnik odmówił kontaktu z lekarzem. Starszy strażnik
powiedział, że on jest lekarzem, ale odmówił wykonania EKG.
Zboczony strażnik przyniósł mi do celi gazetkę czysto
pornograficzną. Wcześniej kazał mi się w celi rozebrać
ze spodni, sweterka, oraz butów. Już wcześniej zabrano mi
stanik, sznurówki. Stary strażnik odmówił mi wyjścia do
toalety wieczorem i rano. Potrzeby fizjologiczne załatwiłam
w celi do 2 styropianowych kubeczków po wodzie i do talerza
po kanapkach, podpaskę – bo miałam okres - zostawiłam w celi.
Smród pogarszał jeszcze warunki w celi. Pościel: tylko
prześcieradło i poszewka na poduszkę, nie robiły wrażenia
czystych. W nocy nie spałam ani przez moment. Rano, w dniu
następnym, w sobotę, dostałam bardzo mocną, niepijalną
herbatę lub kawę, odmówiono dania mi wody, dostałam wodę
dopiero dużo później od innego strażnika, prawie 0,2 l.
Znowu zawieziono mnie na komisariat przy Grenadierów. Tam
przesłuchano mnie, także próbowano i prawdopodobnie naruszano
dalsze moje prawa, ale nie znam dokładnie swoich praw i byłam
zbyt zmęczona i wycieńczona by tych praw pilnować. Także moja
orientacja była już bardzo zaburzona, i trudno mi jest
dokładnie określić gdzie byłam choć układ korytarzy tego
budynku jest prymitywnie prosty. Zrobiono mi zdjęcia i
zabrano odciski palców, spisano rysopis, zmuszono też do
podpisania wielu dokumentów, których kopii nie dostałam,
jednoznacznie odmówiono mi dania kopii dokumentów, ale
starałam się jednak nie podpisywać nieprawdy.
Wypuszczono mnie dopiero około 13, ale obiadu w tym dniu
także nie dostałam. Głodząc mnie znęcano się nade mną
fizycznie. Policjant prowadzący czynności o imieniu Wojciech,
jakby złośliwie, szczególnie na końcu przeciągał czynności.
Nie wyraziłam dobrowolnej zgody na wzięcie odcisków palców,
ani na wykonanie zdjęć jak przestępcy, ani na spisanie
rysopisu, uprzedziłam policjanta, żeby przestrzegał prawa w
tym względzie. Nie wiem jakie są moje prawa w tym względzie,
i nie stawiałam oporu przy tych czynnościach tylko dlatego, że chciałam
szybko
wyjść na wolność.
W opisie nie ma wielu istotnych szczegółów, które częściowo
świadomie wypieram, bo chcę te wydarzenia jak najszybciej
zapomnieć, dlatego proszę też o jak najszybsze rozpatrzenie
sprawy.
Opis zdarzeń późniejszych
Kilka dni później, xxxxxxxx i xxxxxxx
rano wysłałam mejla do Ministerstwa Sprawiedliwości i do
MSWiA (do Ziobry i Dorna) z żądaniem natychmiastowego podania
mi numerów służbowych policjantów, którzy tego nie zrobili.
Znajomość tych numerów jest jednym z moich podstawowych praw.
Nie uzyskałam odpowiedzi do dziś. Krycie policjantów
ewidentnie naruszających prawo jest przestępstwem.
Uważam, że policjanci i urzędnicy, także najwyżsi, naruszali
wiele razy moje prawa tylko po to by świadomie i celowo
naruszać je by pokazać swoją władzę, pogardę dla
obowiązującego w Polsce prawa i pogardę dla mnie.
xxxxxxxxxx wysłałam pocztą poleconą i mejlem skargę
podobną do tej, ale krótszą, do Prokuratora Generalnego,
Premiera, Prezydenta, i do Sekretariatu Prymasa.
Nie uzyskałam odpowiedzi, ale z kancelarii premiera,
otrzymałam mejlem potwierdzenie otrzymania, a z kancelarii
prezydenta 2 pisma informujące o przesłaniu skargi do
Ministerstwa Sprawiedliwości i do Komendy Głównej Policji.
Moja poprzednia skarga w Strasbourgu (26121/03) dotyczyła
zasadniczo 2 spraw: przewlekłości postępowania i nielegalnego
najścia policji i przeszukania w mieszkaniu w przed dzień
pierwszej rozprawy w sądzie pracy (wciąż tej samej sprawy).
Celem tamtego najścia policji było zastraszanie mnie byłm
nie dopominała się należności za pracę. Niestety tamta skarga
została odrzucona, proszę o przyjęcie tej skargi, bo moje
podstawowe prawa człowieka zostały naruszone.
Uważam jestem nadal inwigilowana.
Dodatkowo, w dniu xxxxxxx, xxxxxxxxxxxxxxx,
około godziny 13:30 miało miejsce następujące zdarzenie
niezwiązane bezpośrednio z policją, ale wskazujące na inwigilację mnie:
Robiłam w supermarkecie zakupy, przy kasie gdy przechodziłam
przez bramkę, bramka zapiszczała. Przeszłam jeszcze 2 razy
przez bramkę, bramka raz zapiszczała, raz nie. Zapłaciłam za
zakupy i zaczęłam je pakować. Zorientowałam się, że sygnał
dźwiękowy prawdopodobnie włącza ochroniarz, i powiedziałam,
że to robi ochroniarz, przeszłam jeszcze 2 razy przez bramkę
i bramka nie zawyła już ani razu. Ochroniarze zaczęli mnie
straszyć przeszukaniem i policją. Złowrogie spojrzenia ludzi
oczekujących w kolejce do kasy uratowały mnie. Wyszłam
zapominając mąki, kasjerka zawołała mnie, wzięłam mąkę i
szczęśliwie dotarłam do domu.
W konsekwencji tych zdarzeń boję się wychodzić z domu.
Proszę o pomoc i przyjęcie skargi.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Następne wpisy z tego wątku
- 21.01.07 16:45 Stokrotka
- 21.01.07 16:46 Stokrotka
- 21.01.07 16:48 Stokrotka
- 21.01.07 16:49 Stokrotka
- 21.01.07 20:30 Wondol
- 21.01.07 20:41 Maciek Sobczyk
- 22.01.07 11:49 w...@o...eu
- 22.01.07 12:17 Kviat
- 22.01.07 14:28 m...@t...pl
- 22.01.07 15:17 Stokrotka
- 22.01.07 17:11 Kira
- 22.01.07 17:14 Kviat
- 22.01.07 18:16 w...@o...eu
- 22.01.07 18:59 Kviat
- 22.01.07 22:34 Nixe
Najnowsze wątki z tej grupy
- Pedalskie ogłoszenia na rządowej s. WWW oferty.praca.gov.pl:443
- Nauka i Praca Programisty C++ w III Rzeczy (pospolitej)
- Ile powinien trwać tydzień pracy?
- Jakie znacie działające serwery grup dyskusyjnych?
- is it live this group at news.icm.edu.pl
- praca 12/24
- 5 minut przerwy przy komputerze
- raczej już nigdy nie będę pracował w Polsce
- Stanowiska sztucznie tworzone
- Re: SOLUTIONS MANUAL: Optical Properties of Solids 2nd Ed by Mark Fox
- zapłata
- Re: Cwana cwaniurka czyli niemieccy oszuści.
- Re: Cwana cwaniurka czyli niemieccy oszuści.
- Jawność zarobków wszystkich
- rozmówki przy wódeczce...
Najnowsze wątki
- 2024-11-25 Wrocław => Lead Java EE Developer <=
- 2024-11-25 Warszawa => Business Development Manager - Network and Network Securit
- 2024-11-25 Kraków => Programista Full Stack (.Net Core) <=
- 2024-11-25 Lublin => Senior PHP Developer <=
- 2024-11-25 Karlino => Konsultant wewnętrzny SAP (FI/CO) <=
- 2024-11-25 Warszawa => ECM Specialist / Consultant <=
- 2024-11-25 Katowice => Regionalny Kierownik Sprzedaży (OZE) <=
- 2024-11-25 Warszawa => Senior Frontend Developer (React + React Native) <=
- 2024-11-25 Lublin => Inżynier Serwisu Sprzętu Medycznego <=
- 2024-11-25 Gdańsk => Kierownik Działu Spedycji Międzynarodowej <=
- 2024-11-25 Gdańsk => Head of International Freight Forwarding Department <=
- 2024-11-25 Lublin => Programista Delphi <=
- 2024-11-25 Marki => Front-End Developer (React/Three.js) <=
- 2024-11-25 Bieruń => Team Lead / Tribe Lead FrontEnd <=
- 2024-11-23 Białystok => Inżynier bezpieczeństwa aplikacji <=