TLP wrote:

> Dnia 20-07-2006 o 10:47:56 Immona <c...@n...gmailu> napisał(a):
>
>
>>
>> A zastanow sie, dlaczego w Polsce wymaga sie mgr, zeby dostac
>> "jakikolwiek zawod" - np. na srednie stanowiska biurowe, na ktore na
>> Zachodzie wymaga sie z reguly wyksztalcenia sredniego?
>> Ta sytuacja jest wlasnie skutkiem m.in. takiego systemu edukajci,
>> jaki mamy.
>
>
> Po części też bezrobocia. I wyobrażeń o "wyższym wykształceniu", które
> pochodzą z czasów, gdy studia były raczej domeną kilkuprocentowej elity.
>
> Nie ma świadomości, że istnieje potężna grupa stanowisk, na które
> potrzeba po prostu człowieka jako-tako rozgarniętego, którego w kilka
> dni (tygodni) trzeba przeszkolić.

Probowalam kiedys podjac temat na forum GW, zadajac pytanie pracodawcom,
dlaczego żądaja wyzszego wyksztalcenia na stanowiska, do ktorych
wystarczy srednie (np. sekretarka). Od pracodawcow sie nie doczekalam
odpowiedzi - byla jedna, z ktorej dalo sie wylowic tylko tyle, ze jak
nie bylo wymogu wyzszego wyksztalcenia, to ilosc nadeslanych aplikacji
zdecydowanie przerastala mozliwosci przerobowe firmy. Moze tu ktos sie
odezwie z jakas sensowniejsza odpowiedzia - bo nie wierze, ze problem
sie sprowadza tylko do tego.

W tych krajach rozwinietych, o ktorych rynku pracy mam jakiekolwiek
informacje z pierwszej reki - Niemcy, UK, NZ - wymog wyzszego
wyksztalcenia, zwlaszcza mastera czyli mgr, pojawia sie rzadko i przy
stanowiskach realnie wymagajacych wiedzy, jaka bardzo trudno jest nabyc
poza studiami z danej dziedziny. Ma to sens, bo wymaganie bycia za
wysoko wykwalifikowanym do danej pracy to marnotrawienie zasobow i
potencjalna frustracja pracownika. Sredni personel biurowy, tzn.
sekretarki, asystentki, referenci itd. maja z reguly skonczona szkole
srednia i jakos nie spotykam sie z niekompetencja.

I.

--
http://nz.pasnik.pl
mieszkam w Nowej Zelandii :)