> a wyobraz sobie biednego pracodawce, ktory musi potwierdzic odbior kilkuset
> przesylek poleconych, ktore przyszly jako odzew na ogloszenie...
firma to nie mieszkanie prywatne ;-)
wydaje mi sie, ze jednak z tym odbieraniem poleconych to nie musi byc tak,
ze kwituje sie kazdy z osobna. No i listonosz zwykle przychodzi do firmy
w godzinach, kiedy tam ktos jest, wiec nie ma mowy o ganianiu na poczte
i staniu w kolejce.
no i ,,po ostatnie'' ;) nawet jesli trzeba cos kwitowac, to robi to jakas
sekretarka/recepcjonistka a nie sam big boss - on dostaje polecony czy zwykly
po prostu na biureczka, a moze nawet juz rozpakowany i pogruupowany na
rozne kupki - tu odpowiedzi na oferte dla kucharki, tam na barmana...

pozdrawiam

romekk