eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeinflacjaRe: Odp: inflacja
  • Data: 2003-02-11 21:28:37
    Temat: Re: Odp: inflacja
    Od: "Artur Lato" <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]


    "Rafal" <?@?.?> wrote in message news:b27lv5$gbn$1@absinth.dialog.net.pl...
    >
    > Użytkownik Artur Lato <a...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
    > dyskusyjnych napisał:b20tjb$e16$...@n...onet.pl...
    >
    > > co stwarza wielką liczbę
    > > dodatkowych miejsc pracy i generuje dodatkowy popyt
    > > (który gospodarce kapitalistycznej jest potrzebny jak tlen)?
    >
    > Zrozum, że Państwo nie generuje dodatkowego popytu! Państwo jedynie co
    może
    > zrobić to przesunąć istniejący popyt z dóbr konsumpcyjnych na inwestycyjne
    i
    > na odwrót. Ale tak naprawdę nie ma to wpływu na wielkość globalnego
    popytu.
    > Przecież jeżeli Państwo ma wydać 100 zł to najpierw musi to 100 zł zabrać.
    > Tak więc tam gdzie ty widzisz dodatkowy popyt w wysokości 100zł - ja widzę
    > dodatkowy podatek w wysokości 100zł, który ten popyt obniża.
    > Tak więc w efekcie popyt wychodzi na 0.


    Państwo nie tylko może przesunąć istniejący popyt z dóbr konsumpcyjnych
    na inwestycyjne, ale również przesunąć go z dóbr importowanych na
    krajowe, jak również zamienić popyt odłożony w czasie na wiele lat
    na popyt bieżący. A to ma zasadniczy wpływ na bieżącą sytuację
    gospodarczą.
    I tu się właśnie kryje zasadniczy błąd w rozumowaniu popełniany
    przez entuzjastów czystego liberalizmu. Mianowicie, po pierwsze,
    zakładają oni, że wystarczy zostawić, poprzez zmniejszenie podatków,
    więcej pieniędzy w kieszeniach obywateli, a pieniądze te natychmiast
    wygenerują popyt, czyli m.in. przyczynią się do zmniejszenia
    bezrobocia, itp.
    A tymczasem, zwłaszcza w tak niepewnych czasach jak obecnie,
    bardzo wiele osób, zamiast wydawać wszystkie pieniądze jakie ma
    do dyspozycji, woli zabezpieczyć się na wypadek np. utraty pracy
    i perspektywy szukania jej przez wiele miesięcy (a może i lat),
    i w tym celu wrzuca ile tylko może do skarbonki zamiast kupować
    np. nowy telewizor, a już na pewno nie samochód na kredyt.
    I to wrzuca nie na kilka miesięcy, ale może nawet na wiele lat.
    Możesz mi na to odpowiedzieć, że w takim razie te pieniądze
    prawdopodobnie trafią do banku, a bank udzieli z nich kredytu
    jakiemuś przedsiębiorcy, który m. in. stworzy miejsca pracy.
    Ale przedsiębiorcy tylko wtedy biorą kredyt, kiedy wierzą,
    że uda im się sprzedać towary lub usługi, a ponieważ oni też
    wiedzą, że przy takim bezrobociu ludzie wolą oszczędzać niż
    wydawać, to może brakować chętnych na zrobienie użytku
    z tych pieniędzy. I kółko się zamyka.
    Taka właśnie sytuacja ma miejsce już od kilku lat w Japonii.
    Stopy procentowe zmniejszono tam już praktycznie do zera,
    a gospodarka nie rusza z miejsca, bo widocznie przedsiębiorcy
    nie kwapią się do robienia użytku z tych pieniędzy, chociaż mogą
    je dostać "za darmo". A dlaczego? Bo wiedzą, że na całym świecie
    panuje recesja i eksport jest dużo trudniejszy niż kiedyś, a jednocześnie
    okazuje się, że sami Japończycy w żaden sposób nie dają się namówić
    do wydawania pieniędzy, wolą oszczędzać.
    A po drugie, nawet jeśli zostawione w kieszeni podatnika pieniądze
    zostaną szybko wydane, to wcale nie powiedziane, że na wyrób krajowy.
    Czyli mogą przyczynić się do wychodzenia z recesji, tyle że
    nie tego kraju co trzeba :-).
    Natomiast Państwo jest w stanie wydać zgromadzone poprzez
    podatki pieniądze w sposób maksymalnie przyczyniający się
    do walki z recesją. Nie twierdzę, że zawsze tak robi, bo do tego
    potrzebna jest jeszcze mądra polityka gospodarcza, ale przynajmniej
    ma takie możliwości.
    Natomiast sami obywatele, bez udziału Państwa (którego rolę
    liberałowie chcieliby sprowadzić do minimum), nie są w stanie tego
    zrobić. Każdy z nich z osobna podejmuje bardzo mądrą i rozsądną
    decyzję: albo postanawia oszczędzać na wypadek utraty pracy,
    albo postanawia kupić lepszy i często tańszy wyrób importowany
    zamiast krajowego.
    Ale w wyniku tego jacyś inni obywatele tracą pracę i zaczynają
    mniej kupować, co powoduje, że po pewnym czasie ten oszczędzający
    też może stracić pracę. I sama "niewidzialna ręka rynku" nie może
    w żaden sposób przerwać tego błędnego koła. Suma mądrych decyzji
    milionów obywateli nie daje w wyniku mądrych posunięć w skali
    kraju, co po pewnym czasie uderza rykoszetem również i w tych
    podejmujących te mądre indywidualne decyzje.
    Ale wydaje się, że piszę rzeczy oczywiste, bo tzw. interwencjonizm
    państwowy rozpowszechnił się właśnie w wyniku bardzo bolesnej
    nauki jaką był wielki kryzys z lat 30-tych.


    > To tak jakbyś zabrał swojej żonie z portmonetki 100 zł z i się cieszył, że
    > masz 100 zł więcej. Ale w rodzinie nadal jest tyle samo.


    W rodzinie nadal jest tyle samo, ale popyt wygenerowany przez
    rodzinę wcale nie będzie taki sam. Bo ja wezmę te 100 zł i pójdę
    na piwo przyczyniając się do tego, że browar będzie musiał
    zwiększyć zatrudnienie, natomiast żona wrzuci je do skarbonki
    żeby je wydać np. za 10 lat, kiedy obecni bezrobotni dawno
    poumierają z głodu :-).


    > Nie rozumiem, dlaczego zawsze najtrudniej jest zauważyc najprostsze
    > rzeczy?


    No właśnie, ja też nie rozumiem dlaczego liberałom nie udaje się
    zauważyć prostego faktu, że zmniejszenie podatków wcale nie musi
    znacząco ożywić gospodarki, biorąc pod uwagę, że nie ściągnięte
    z ludzi pieniądze mogą albo pozostać "uśpione" w ich skarbonkach
    na wiele lat, albo zostać wydane na towary importowane
    z minimalną korzyścią dla sytuacji w kraju.

    Artur







Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1