eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeNie robim, bo się narobim Re: Nie robim, bo się narobim
  • Data: 2004-05-08 11:32:57
    Temat: Re: Nie robim, bo się narobim
    Od: " Marek" <m...@N...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    libra <l...@o...pl> napisał(a):

    > Niestety nazewnictwo nie zmienia ludzi. Nadal chcą na tacy, nadal im
    > się nie chce rozwijać, szukać, zdobywać nowych kwalifikacji.
    >
    Ilu nie chce, a ilu nie może - nauka jest droga. Z samej pensji żony na
    wszystko nie ma, a dziecko rośnie.


    > A od kiedy to pracodawca ma obowiązek inwestować w kwalifikacje
    > pracownika. Może to zrobić oczywiście, ale nie musi.
    >
    Nie ma obowiązku, wymaga wyuczonych, a większość bezrobotnych nie stać
    na podwyższenie kwalifikacji, a jeżeli to nie w szybkim tempie.
    W kwalifikacje pracownika inwestują najczęściej tylko firmy państwowe,
    ale sektor państwowy jak mówią matematycy: "dąży do zera".


    > I choć czasem narzekam na sytuację to najczęściej zap**** i cieszę się
    > z efektów pracy.
    >
    Ja też przez większość kariery zawodowej zap..... i cieszyłem się z efektów
    pracy. Nie jestem wprawdzie pracoholikiem, ale jestem pasjonatem i robiłem
    najczęściej więcej niż szefowie wymagali.


    > W 99 roku poszukiwałem kogoś kto mógłby stworzyć dla mnie
    > mały programik komputerowy. Nie znalazłem. Kilka ciekawych projektów,
    > które mogłyby ujrzeć światło dzienne leży w szufladzie, ponieważ pierwsze
    > pytanie człowieka (bez względu na wiek) brzmi: ile za to dostanę.
    > Ja jako pierwsze zawsze zadaję: Co mam dla Pana/Pani zrobić i na kiedy.
    > I to wszystko w kraju, który jak piszesz jest pustynią informatyczną.
    Hmm. Tak właściwie, to pierwszeństwo "co i na kiedy", nad "za ile" jest
    dość naturalne :) Dopiero jeżeli wiadomo co i na kiedy, to można liczyć
    za ile. Dlatego też nie rozumiem uporu pracodawców, którzy wyciągają
    z kandydata odpowiedź na pytanie: na ile się ceni, zanim określą zakres
    obowiązków.


    > A ja nie zwykłem nikogo pytać o wiek. Sprawdzam jedynie kwalifikacje
    > kontrahenta/współpracownika.
    >
    Ale większość pracodawców pyta o wiek, z wszystkimi tego konsekwencjami.



    > No i co z tego? Czy mam się przejąć losem bezrobotnych i dawać wszystkim
    > wkoło pieniądze na bilet kolejowy? Nie sądzę.
    >
    Nie o to chodzi. Mobilność jest funkcją możliwości finansowych i sytuacji
    rodzinnej. Pewnych problemów nie przeskoczysz choćbyś pękł, a mało
    skomplikowana telepraca jest najczęściej tylko dla rencistów.



    > Doświadczenie zawodowe, umiejętności interpersonalne nabyte
    > w dotychaczasowym życiu. Umiejętność radzenia sobie w trudnych
    > sytuacjach ,gdzie małolat nie wie albo traci głowę, Zyciowy rozsądek
    > w połączeniu z ciekawością nowinek i chęcią rozwijania się.
    > Można jeszcze wiele wymienić.
    >
    To akurat posiadam, ale sądząc po powodzeniu w szukaniu pracy,
    dla większości pracodawców są ważniejsze konkretne nabyte umiejętności
    i osiągnięcia (np. "portfolio grubości wielotomowej encyklopedii")
    oraz wiek 40-

    Pozdrawiam
    Marek





    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1